Arkadiusz "Gizmo" Łukszo by Charlie Cherry 2006-08-09 00:53:28

Karol Wiśniewski: Zacznijmy od danych osobistych. Poproszę o datę i miejsce urodzenia oraz zakres zainteresowań...

Arkadiusz Łukszo: Urodzony 17 grudnia 1968 roku w Ełku. Zainteresowania szerokie, od komputerów po modelarstwo.

KW: Jak to się wszystko zaczęło? Jak związał się pan z komputerami Atari?

AŁ: Bardzo chciałem mieć komputer i pewnie jak wielu młodych ludzi w tamtych czasach, ubłagałem rodziców. W Pewexie (to nazwa takich sklepów z poprzedniej epoki, gdzie był dobrobyt i można było kupować za podłą, zachodnią walutę) kupiliśmy Atari 800 XL z magnetofonem.

KW: Czy miał pan wtedy jakieś ulubione gry na swoim Atari?

AŁ: Było ich kilka. Lecz jak to z grami bywa, gra się w nie przez dwa tygodnie, a potem człowiek się dziwi co ja takiego w nich widziałem. Pamiętam takie pozycje jak „River Raid”, „Pac-Man”, „Pole Position” czy ostatnio reanimowany na PS2 „Spy vs. Spy”. Gier było dość dużo, lecz zawsze na C64 lub na Spectrum była pozycja, której nie było na 8-bitowym Atari.

KW: Znany jest pan wśród atarowców jako autor programów. Ale nie od razu zaczął je pan pisać. Jakie były pana pierwsze kroki w programowaniu?

AŁ: Najpierw wbudowany Basic i programiki od prostych, typu "podaj liczbę?", po bardziej skomplikowane z grafiką i dźwiękiem. Szybko, też okazało się, że potrzebuję czegoś bardziej ambitnego i po długich poszukiwaniach w "szarej strefie" trafiłem na „Action!”. Prosty język, trochę podobny do „Moduli”, z kompilatorem i możliwością wstawiania wstawek w kodzie maszynowym, był tym, czego mi było potrzeba. Jeszcze jedną zaletą było to, że instalował się z cartridge-a i praktycznie był cały czas pod ręką.

Ortografia


KW: Porozmawiajmy więc o pana grach: "The Warsaw Tetris", "Battle Ships" i "Ortografia". Jakie ma pan związane z nimi wspomnienia?

AŁ: Wspominam z sentymentem. Dużo zapału, pasji i chęci poznania zaowocowało tymi pozycjami. Napisane do tego było wiele programików i procedur, które mogły służyć do dalszego pisania gier. Problem stanowiły pieniądze. Rynek w tym czasie bazował na przegrywanych kopiach i nie było mowy nawet o zwrocie kosztów. Dopóki pisanie było naszym hobby to powstawały gry. Gdy pojawiło się prawdziwe życie i potrzeba zarabiania pieniędzy, skierowaliśmy się w stronę gdzie można było zarobić. Piszę „my”, bo nie tylko programowanie było ważne. Liczyła się muzyka czy grafika. Trzeba było zebrać kilka osób, by stworzyć coś naprawdę fajnego. Było to coraz trudniejsze. Otworzyły się też nowe możliwości i pojawiły się lepsze komputery. Ja zacząłem pisać na PC, a później przeszedłem z pozycji programisty na użytkownika programów i tak zostało. Muzykę do moich programów pisał Jakub Husak, który doskonale poznał małe Atari i potrafił wycisnąć z niego naprawdę wszystko. Lecz potem kupił sobie Amigę i był zafascynowany możliwościami nowego sprzętu, a później kontakt z nim mi się urwał.

KW: Ma pan może jakąś pełną listę oprogramowania, które pan napisał?

AŁ: Nie bardzo.

KW: Czy będzie trudno przypomnieć sobie, w jakich nakładach rozeszły się pańskie gry?

AŁ: Oficjalnie było dosłownie kilkanaście egzemplarzy. Potem mieli już je wszyscy i tyle. Po zakończeniu działalności odsprzedałem produkty powstającej „Mirage Software” Tomka Mazura i zająłem się czym innym. Miło było co prawda dostać parę marek z Holandii czy z Niemiec i list z podziękowaniem, ale to wszystko. "The Warsaw Tetris" był chyba, o ile pamiętam, jakby to powiedzieć dzisiaj, wydany na licencji Shareware.

The Warsaw Tetris


KW: Czy „The Warsaw Tetris” był pana pierwszą większą grą? I skąd pomysł na właśnie taką pozycję?

AŁ: W tym czasie był to hit na PC XT. Gra wciągała i była łatwa w realizacji. Nie potrzebowaliśmy ani scenarzysty, ani grafika. I nie było tej pozycji na Atari. Chyba była tylko na PC, w swojej pierwotnej formie, napisanej przez Rosjan.

KW: A "Battle Ships" i "Ortografia"? Jak wyglądał proces tworzenia tych gier?

AŁ: W „okrętach” wzorem były podobne gry na inne maszynki. Zrobiłem grafikę, Kuba muzykę i poszło. Dodatkowo znalazłem człowieka, który narysował planszę i screen początkowy. Przy „ortografii” napisałem całe procedury wyświetlania na ekranie. Można by z tego zrobić całkiem fajny system okienkowy. Ale możliwości, a właściwie ich brak w atarynce, zaczynały dawać znać o sobie.

KW: Gry pana autorstwa były wydawane przez wspomniany „Mirage”, znaczącego producenta oprogramowania na Atari w latach 90-tych, z którą to firmą był pan kojarzony. Czy możemy się dowiedzieć, jakie były kulisy powstania tej firmy?

AŁ: Myślę, że o to lepiej zapytać się Tomka Mazura. Ja byłem tylko współpracownikiem i kolegą od Atari. Wiem, że na początku nazywali się „Studio Komputerowe AS” i zaczynali jak wszyscy w tamtych trudnych czasach jako wypożyczalnia programów komputerowych.

KW: Ale podobno to pan wymyślił nazwę firmy, jako że pasjonuje się pan lotnictwem? Czy to prawda?

AŁ: To nie tak. Nie pasjonuję się jakoś bardzo lotnictwem i nazwa wywodziła się raczej od mirażu (złudzenia) niż od samolotu. Przynajmniej w jednym przypadku. Akurat w tamtym czasie byłem związany z dwiema firmami o odległych profilach. Moja własna firma, którą miałem przez krótki czas, nazywała się właśnie „Mirage Software”. Lecz ze względów finansowych zdecydowałem się zakończyć działalność. Obie firmy, z którymi współpracowałem, nazywały się w tym czasie inaczej, ale jak widać mój pomysł się spodobał i w jednym przypadku został skopiowany w całości. Ja skierowałem się w stronę poligrafii i modeli do sklejania. Firma, w której zostałem na dobre, zaadoptowała „Mirage” jako nazwę samolotu i tak zostało.

KW: Jak długo pracował pan w „Mirage” Tomasza Mazura? Jakie wspomnienia pan zachował z tej firmy?

AŁ: Tak jak napisałem wcześniej, za moich czasów „Mirage Software” dopiero powstawało. I tak naprawdę zaczęło działać już po moim zakończeniu z nimi współpracy. Jeżeli zaś chodzi o „Mirage Hobby” to pracuję tu do dziś.

KW: Czym się zajmowała pańska firma „Mirage Software” – czy tylko handlem cudzymi programami, czy również wydawała własne?

AŁ: Próbowałem wydawać programy. Właśnie gry, o które pan pytał. Niestety nie te czasy, nie to miejsce. Rynkowe powszechne piractwo nie sprzyjało takim pomysłom. Nigdy jednak nie zajmowałem się, tak jak inne firmy w tym czasie, handlem nielegalnym oprogramowaniem. Nie byłem też bez winy, z czegoś trzeba było żyć. Przerabiałem gry, które w tym czasie były na stację dysków, aby były w stanie pracować z magnetofonem. Jak pobieżnie przejrzałem stronę Kuby Husaka, on dłużej został z zabawą w wydawanie gier i chyba też miał z tym kłopoty finansowe.

różne wersje programu Battle Ships


KW: Czy ma pan u siebie jeszcze jakieś nie wydane dotąd gry lub programy, które nie ujrzały światła dziennego? Wiem, iż sprzedał pan Atari, ale może gdzieś na strychu jest jeszcze jakieś pudło z dyskietkami?

AŁ: Nic nie zostało. Szmat czasu i przeprowadzki zrobiły swoje.

KW: Czy używa pan jeszcze Atari?

AŁ: Nie używam i już dawno Atari sprzedałem. Chyba nawet dzięki uprzejmości kolegów z „Mirage Software”, nie pamiętam. Po małym Atari przez jakiś czas pracowałem na PC, potem zaczęła się przygoda z Applem. Trochę z Silicon Graphics. Jeszcze z ciekawości kupiłem Amigę, lecz już tak nie zachwycała i została sprzedana. Teraz mam PC i PlayStation 2 w domu, a w pracy PC i Mac.

KW: A czy przypadkiem pismo "Dragon Hobby", w którym jest pan redaktorem technicznym, nie było tworzone na Atari?

AŁ: Pismo "Dragon Hobby" robione było w Quarku na Macu i PC. Historie o tym, jakie to Atari było świetne do robienia DTP, należy włożyć między bajki. Najlepszymi komputerami do tego były i jeszcze są te ze znaczkiem nadgryzionego jabłka.

KW: Czuje pan jeszcze nostalgię za produktami Atari, i ogólnie za okresem świetności tego komputera?

AŁ: “To se newrati”.

KW: Używa pan emulatora małego lub dużego Atari?

AŁ: Nie. Emuluję SNES, N64, PSX - to są fajne konsole.

KW: Dziękuję za rozmowę.
larek 2006-08-09 03:25:56

Mmmm... Pamiętam jak grywałem w Tetrisa.
Wspaniałe gry. Doskonała muzyka Kuby Husaka!
Szkoda, że Atari zostało zastąpione jakimś SNES-em, czy innym PSX-em...

Kaz 2006-08-09 10:54:24

Pamietam, ze jesli gralo sie odpowiednio dlugo w tetrisa, statystyki sie zaczynaly kaszanic, bo slupki sie nie miescily w zaplanowanym polu.

charlie_cherry 2006-08-09 14:15:14

Tez to pamietam - nie wiedzialem wtedy, ze to statystyki i usilowalem zapelnic cale pole, bo myslalem, ze to jest warunek do ukonczenia gry. Oczywiscie nie bylo to mozliwe, gdyz zawsze powstawala jakas "dziura" z powodow, ktore podal Kaz.

Dracon/TQA 2006-08-09 23:00:19

Wywiad fajny, a jak jego autor zdobył kontakt z GIZMEM? ;-)

wolf 2006-08-10 02:41:15

PSX psx-em ATAREK ATARKIEM ,ja pamiętam Battle Ships fajna muzyczka podczas ekranu startowego ogulnie fajna gra !!!

charlie_cherry 2006-08-10 16:37:57

Kontakt? Troche szperania w sieci, umiejetnosc kojarzenia faktow oraz nieco szczescia...