Autorem dzisiejszej nowinki jest w całości
Karol "Charlie
Cherry" Wiśniewski, więc czym prędzej oddaję mu głos:
Korzystając ze swego pobytu w Szkocji, postanowiłem zaznajomić się
z pismem
Retro Gamer. Sama już nazwa zachęca do lektury,
nieprawdaż? Magazyn ten ukazuje się już od kilku lat i przeszedł
przez niejedną metamorfozę i zmianę (w tym również wydawcy).
Obecnie kosztuje 5 funtów za 116 stron, można również zamówić
prenumeratę, jej cena na Europę to 70 funtów za 13 numerów. Dawniej
do periodyku dołączany była płytka CD, niestety od kilkunastu
numerów zaprzestano tej pięknej praktyki.
Retro Gamer
Jak głosi napis na okładce,
Retro Gamer zajmuje się
komputerami: Amstrad, Commodore, Sega, Nintendo, Atari, Sinclair,
Neo-Geo, Sony, automatach oraz grach na komórkę. Magazyn pisuje
prawie wyłącznie o grach, z rzadka trafi się opis jakiegoś
hardware, czasem zamieszczane są poradniki jak uruchomić emulator
danego komputera/konsoli. Jednakże zamieszczane są dość ciekawe
wywiady i artykuły, a całość jest bogato ilustrowana.
W każdym numerze umieszczany jest "Retro price listing", czyli
notowania cen starych komputerów - podstawą do wyliczeń jest
głównie E-bay i jego różne odmiany. Atari oczywiście zostało
potraktowane po macoszemu,
Retro Gamer niestety nie
rozróżnia poszczególnych modeli i cały dział 8-bit wrzuca do
jednego worka z nazwą 400/800/600XL/XE, wspólną datą produkcji
(1979 r.) oraz najwyższym stopniem rzadkości. Nie wiedziałem, że w
Wielkiej Brytanii "małe" Atari to aż taka rzadkość...
Dużo lepiej jest z konsolami, oddzielnie zostały omówione modele
2600, 5200 i 7800 oraz Jaguar, Jaguar CD, Lynx I/II. Wspomniane
jest jeszcze ST (z zaznaczeniem, że jest wiele jego modeli) i
koniec. A gdzie XEGS czy Falcon? Dla porównania, 8-bitwe Commodore
doczekało się rozróżnienia na modele C16/Plus 4, C64, C64GS, C128
oraz VIC-20, a caly dział liczy około 150 różnych modeli komputerów
i konsol, w tym takie dziwadła jak Barcode Battler, Oric-1 czy
PC-8801. Nie słyszeliście o nich? Cóż, widocznie nie były tak
„rzadkie” jak Atari 65XE. Mail z zażaleniem oczywiście został już
wysłany przeze mnie do redakcji.
Jako, iż mało kto ma możliwość czytania
Retro Gamera
postanowiłem się w skrócie podzielić z czytelnikami atarionline.pl
zawartością ostatniego numeru. Postaram się również to robić przez
najbliższe kilka miesięcy.
Z najciekawszych rzeczy w numerze 37 (kwiecień 2007) warto
wymienić, obszerny artykuł na temat dość popularnego w UK komputera
Dragon 32, przewodnik po grach z "Wonder Boy’em", a także historię
serii "Virtua Fighter" i drugą część podsumowania działalności
firmy „Melbourne House” (pamiętamy ich gry?). Zamieszczona jest
również lista 25 najlepszych platformówek w historii gier. Czołówka
tego zestawienia przedstawia się następująco:
1. Super Mario World
2. Manic Miner
3. Super Mario Bros 3
4. Super Mario 64
5. Sonic The Hedgehog 2
Jak widać czytelnicy magazynu mają niezdrową obsesję na punkcie
pewnego wąsatego hydraulika. Z gier dostępnych na Atari
(uwzględniając wszystkie modele) na liście był “Jet Set Willy” (6
miejsce), “Bubble Bobble” (7), “Chuckie Egg” (8), “Prince of
Persia” (9), “Rainbow Islands” (10), “Impossible Mission” (11),
“Flashback” (15), “Bruce Lee” (18), “Pitfall” (21) oraz “The New
Zealand Story” (24). Co ciekawe, w podsumowaniu brak było
„Superfroga”, czy też „Prehistorik 1, 2”.
Na koniec zostawiłem artykuł, który ma najwięcej wspólnego z Atari,
a mianowicie historię tworzenia gry „Pitfall II: Lost Caverns”.
Okazuje się, iż cartridge z wersją na Atari 2600 korzystał ze
specjalnego wspomagania w postaci DPC – „Display Processor Chip”,
małego chipu stworzonego przez autora gry Davida Crane’a, który
zwiększał możliwości muzyczne i graficzne poczciwej konsolki.
Niestety, był to pierwszy i ostatni przypadek użycia DPC.
Jak wspomina David Crane, gra sporo zaczerpnęła z serialu
animowanego „Pitfall”. Takie postacie jak Rhonda czy kot Quickclaw
(które Harry Pitfall ratuje podczas rozgrywki) pochodzą właśnie z
kreskówki, podobnie jak motyw przewodni. Co więcej, David stworzył
własną wariację tej melodii, w „smutnej” tonacji, którą można
usłyszeć podczas powrotu Harry’ego do miejsca restartu. Wg. Crane’a
był to pierwszy przypadek w historii gier, gdy muzyka zmieniała się
w zależności od stanu, przypisuje sobie również wynalezienie tzw.
kontynuacji, stosowanej zamiast utraty życia. W przypadku muzyki
nie ma racji (ale o tym nie napisano), wystarczy przypomnieć choćby
„Capture The Flag”, jeśli chodzi o restart, to faktycznie, nie mogę
sobie przypomnieć niczego podobnego sprzed „Pitfalla II”.
nasz szkocki korespondent, Karol
Wiśniewski
Gdy „Pitfall II” został wydany i odniósł sukces, firma Activision
zaczęła pracować nad portami na Commodore i 8-bitowe Atari. Nad
każdą konwersją pracował jeden programista, w przypadku C64 był to
Tim Shotter, w atarowskiej wersji dłubał zaś Mike Lorenzen. O ile
Shotter zaczął kodować grę od początku, używając wersji z 2600 jako
specyfikacji, o tyle Lorenzen napisał własne procedury wyświetlania
grafiki, a następnie użył większości kodu, który stworzył David
Crane.
Obydwa projekty osiągnęły stan „beta” w tym samym momencie, jednak
wersja na C64 jako program pisany od podstaw wymagała dalszego
miesiąca prac koniecznych by usunąć błędy. Natomiast kod napisany
przez Lorenzena na Atari 800 został zdebugowany w jeden dzień, jako
że wykorzystywał już poprawiony kod z oryginalnej wersji. Zyskany w
ten sposób miesiąc czasu programista wykorzystał na stworzenie
dodatkowego, drugiego poziomu „Pitfalla II”. Dopiero, gdy o tym
przeczytałem, uzmysłowiłem sobie, iż faktycznie czuć różnicę między
pierwszą a drugą częścią gry – szybsze tempo, nowi przeciwnicy,
trudniejszy teren. Dziękujemy ci Mike’u Lorenzenie! Grać w
„Pitfalla II” należy tylko na Atari!
Link do strony magazynu
tutaj.