Pierwszy sztab atarowski we Wrocławiu już za nami. Zakończył się
zaledwie kilkanaście godzin temu, ale postanowiłem raport napisać
najszybciej jak się da, żeby przekazać wrażenia nie afektowane
zawodną pamięcią.
KWAS #1 za nami
Po pierwsze
miejsce. Zgrupowanie nastąpiło przy wejściu do
"Spiż"-a. Uczestnicy intensywnie wpatrywali się w przyniesione
przeze mnie czasopismo, szukając w nim oznak "Bajtka - Tylko o
Atari". Przyniesiony przeze mnie, zamiast tego, stary numer
"Komputer"-a (w ramach wrodzonej złośliwości ;)) wywoływał
konsternację, ale problemów ze znalezieniem się nie było.
Puntualnie przybyli
Waldek "Laoo" Pawlaszek,
Mariusz
"MDW" Włodarczyk,
Zygmunt "Zyga" Bąk oraz niżej
podpisany. Mocno spóźniony dotarł ostatni uczestnik sztabu,
Arkadiusz "Toras" Torski.
tym razem "Tequila" (piwo po 6 złotych,
tylko Okocim)
"Spiż" zawiódł nas brakiem miejsc, choć wygląda tak jak wyglądał
ostatnie 16 lat (został otwarty w 1992 roku). Dla pozamiejscowych
wyjaśniam, że jest to nie tylko piwialnia/restauracja, ale przede
wszystkim browar (w wersji mini), w którym na oczach gości w
ogromnych kadziach ważone jest piwo i podawane wprost "z linii
produkcyjnej". Wszystko zgodnie z 500-letnią recepturą i dzięki
Bogdanowi Spiżowi, prawdziwemu pasjonatowi i człowiekowi-energii,
który znany jest nie tylko ze swojej restauracji, ale też z tego,
że został mianowany przez władze Meksyku honorowym konsulem tego
kraju we Wrocławiu.
Zyga
Ci co znają się na piwach, docenią to, że w "Spiżu" piwa są
niefiltrowane, niepasteryzowane, żywe, bez żadnych konserwantów i
innych świństw. Można sobie wybrać jasne pełne, miodowe, mocne,
pszeniczne, ciemne, karmelowe, a wszystkie one to zupełnie co
innego niż te beznadziejne puszkowane zagraniczne pomyje, które
można kupić w każdym sklepie :). Czyste, zdrowe, tradycyjne piwa,
jakie pijało się w średniowieczu. No i ten chlebek ze smalcem
dodawany za friko! :) Można sobie zamówić zarówno pięcio- jak i
dwudziestolitrowe baniaczki piwa, więc prawdziwi biesiadnicy mają
czym się zadowolić.
Laoo
Niestety, w "Spiżu" nie udało nam się znaleźć wolnych miejsc, więc
po krótkiej naradzie sztabowej postanowiliśmy się skierować do
małej knajpki "Tequila", jak sama nazwa wskazuje - o meksykańskiej
konotacji. Znajdujący się w przejściu między placem Solnym a
bilioteką uniwersytecką miły lokalik nie miał oczywiście takiego
piwa jak "Spiż", ale w końcu to nie płyn był na KWAS-ie
najważniejszy...
Toras
Po drugie
ludzie. Na mini-zlociku zjawili się wszyscy
zapowiedziani goście. I wszyscy mieli do opowiedzenia historie,
które powodowały albo wybuchy śmiechu albo zadumę nad TAMTYMI
czasami. Nostalgiczne opowieści z początków komputeryzacji,
wspomagane przez przyniesiony przeze mnie egzemplarz "Komputer"-a z
1990 roku, prezentacja przez
MDW gierek Misja i Fred na jego
komórce (a także przeglądanie atarionline.pl na bieżąco), również
ciekawe historie o jego małym Atari, a także współczesnym stanie
Amigi, opowieści
Laoo o jego początkach na scenie i poznaniu
się z
Solo, a ponadto najnowszych pomysłach na assembler i
demo, anegdoty
Zygi w tematyce Atari, ST i Amigi, historyjki
Torasa z czasów "Arkadia Land" (jego firmy zajmującej się
handlem oprogramowaniem i sprzętem Atari), moje pogawędki z czasów
współpracy z oficjalnym dystrybutorem sprzętu Atari w Polsce -
"Atar System" oraz wspominki o pierwszych zlotach.
MDW i Kaz
Opowieści dziwnej treści było tyle, że starczyło by na niejedną
książkę. Cóż za skarbnica wiedzy o przeszłości! A to przecież tylko
pięć osób... W pewnym momencie doszło do nieoficjalnego pojedynku
na najbardziej hardcorowe działania na Atari. Wygrał kolega
MDW swoją opowieścią o wpisywaniu z kartki programów "na
słuch" (rozpoznawanie kliknięć klawiatury), kiedy zepsuł mu się
monitor, które to programy potem działały od pierwszego
uruchomienia! Moja opowieść o przerysowywaniu grafiki z jednego
monitora (zielony Neptun) na drugi (kolor Philips) piksel po
pikselu też zajęła wysokie miejsce :).
"Komputer"
Efektem naszych rozmów były też pewne drobne i drobniejsze plany
dotyczące przyszłości, ale to już zostaje między uczestnikami
KWAS-a. Trzeba było być, to by się teraz wszystko wiedziało.
Wszystkie zdjęcia będzie można ściągnąć z tego
miejsca (uwaga! 66MB, hasło do pliku:
atarionline). No i ostatnia ciekawostka ze spotkania: na placu
Solnym udało nam się przypadkowo spotkać pana Bocheńskiego, który
obiecał, że kiedyś ujawni nam nieznane kulisy komputerów Odra 1200
we Wrocławiu :).
pan Bocheński ujawnia prawdy
historyczne
Po trzecie i ostatnie: KWAS #2 już niedługo, za około dwa miesiące.
Kto żyw, niech sobie zaplanuje wizytę we Wrocku. Jakoś dopasujemy
termin spotkania.