Który z użytkowników Atari nie myślał kiedyś o rozbudowie swojej
maszyny? Jestem przekonany, że jeśli nie wszyscy, to zapewne
zdecydowana większość chciała rozbudować pamięć, dołożyć jakieś
"turbo", stereo, standardowy OS zmienić na inny. Mało tego. Sporo
osób, a już z pewnością te, które obecnie jeszcze coś tworzą na
małym Atari, ma już dawno rozbudowane komputery do granic
możliwości. Stereo, QMEG, SpartaDOS X, 1 MB RAM - wszystko to
zaczyna być standardowym wyposażeniem Atari. Już nie wyobrażamy
sobie pracy (zabawy?) bez takich urządzeń jak SIO2IDE, IDEa,
SIO2SD. Niektórzy poszli trochę w inną stronę. Nie tylko
rozbudowują Atari, ale również zmieniają jego wizerunek. Klasycznym
przykładem jest tu projekt nazwany
XEbox. Szkoda, że
już nie jest rozwijany.
1. Gniazdko monitorowe S-VIDEO, 2. Gniazda
SIO, 3. Gniazdo do zasilania monitora, 4. Gniazdo
zasilania
Od dłuższego już czasu również ja chciałem mieć bardziej
"wypasione" Atari. Nie chodziło mi jednak, żeby pod obudowę pchać
wszystkie wynalazki techniczne z ostatnich lat. Rozbudowa pamięci
do 1 MB tylko po to, żeby uruchomić jakieś demo (być może i
rewelacyjne) nie interesowała mnie. Raczej myślałem o tym, żeby
wszystkie elementy zestawu, które są niezbędne do zabawy były w
jednym miejscu, połączone ze sobą na stałe. W związku z czym bliżej
moim pomysłom było do wspomnianego XEbox-a, aniżeli do innych
rozwiązań.
Czujnik bezprzewodowych padów
1. Kontroler padów, 2. SIO2IDE
Wszystko pozostawało tylko w mojej głowie do czasu, kiedy rodzice
postanowili wyrzucić moją starą wierzę hi-fi, w której skład
wchodził Korektor Radmor 5470. Żal mi się go zrobiło. Tyle lat mi
służył, że postanowiłem coś z nim zrobić. W tym samym czasie udało
mi się okazyjnie kupić Atari 130XE. Połączenie obu urządzeń w jedno
nasuwało się samo i było tylko kwestią czasu. Oczywiście z
korektora wykorzystałem tylko obudowę, a w Atari tylko obudowa nie
została wykorzystana. Po wielu miesiącach (ach ten brak czasu)
dłubaniny powstało coś, co przypomina Atari z moich marzeń. Prace
jeszcze nie są skończone, ale komputer już działa i można spędzić z
nim kilka miłych chwil, grając w największe hity sprzed lat, ale
również w nowe produkcje, które ciągle są tworzone.
Maszyna ta - jakby nie było - to Atari, ale ponieważ musiała zostać
jakoś nazwana, żeby odróżnić ją od innych tego typu przeróbek.
Wymyśliłem sobie, że cały ten projekt zwać się będzie
ArTARI
(nie mogło być inaczej). Jak na razie
ArTARI składa się z
następujących elementów:
- Płyta główna komputera Atari 130XE (128 KB RAM, 1
POKEY),
- Stacja dyskietek 5.25" Atari XF551 (bez żadnych
ulepszaczy),
- Interfejs SIO2IDE wraz z adapterem kart pamięci typu Compact
Flash,
- Atari Keyboard Interface, czyli interfejs klawiatury PS/2 (+
układ TRI-BOOT),
- Wbudowany na stałe cartridge SpartaDOS X,
- Kontroler do obsługi bezprzewodowych joypadów
QuickShot,
- Zasilacz ATX, który również umiejscowiony jest wewnątrz
obudowy,
- Opcjonalna myszka, która "udaje" joystick i tak też jest
rozpoznawana,
- Najnowszy wynalazek: SIO2SD, ale jako zewnętrzne
urządzenie.
Cechą charakterystyczną tej konstrukcji jest wyprowadzenie gniazda
cartridge'a i złączy joysticków z przodu, co pozwala na łatwe ich
wykorzystywanie. Gniazda joysticków są również dostępne z tyłu
obudowy, gdzie można podłączyć sobie na stałe na przykład
myszkę.
W najbliższych planach jest zamontowanie systemu QMEG (odpowiednie
kości pamięci ROM już zakupiłem), stereo oraz oczywiście, założenie
panelu przedniego. Być może pokuszę się kiedyś o zwiększenie
pamięci.
ArTARI sprawuje się doskonale. Plątanina kabli,
która zawsze towarzyszyła zabawie z Atari została wyeliminowana.
Oczywiście zwolennicy oryginalnego sprzętu zapewne skrzywią się,
gdy zobaczą coś takiego jak
ArTARI. W oryginalnym Atari jest
pewien urok i tego nie da się odtworzyć konstruując
najwymyślniejsze nawet obudowy. Czasami przychodzi mi chęć
popatrzenia na przepiękną, oryginalną obudowę. Wyciągam wtedy moje
65XE lub XEGS i radość jest wtedy wielka. Obcowanie z oryginalną
klawiaturą Atari, to jest coś, czego nie można zastąpić niczym
innym! Na co dzień jednak ArTARI jest bardziej praktyczne.
Podziemne katakumby ArSoftu