Raport z Lądka by Kaz 2008-05-30 12:02:38

Zapraszam na moją relację ze sztabiku w Londynie... znaczy się z Lądka, jak mawiają tamtejsi Polacy.

Anglia przywitała mnie lekkim zamgleniem i drobniutkim dżdżem. Tradycji stało się więc zadość, a kolejny przybysz będzie wspominał Brytanię jako kraj paskudnej pogody, w której chłodni Brytyjczycy po prostu dostosowali się swoim charakterem do warunków atmosferycznych wynikających z ścierania się klimatu morskiego i kontynentalnego.

u Zaxona w domu


Lotnisko Londyn Stansted położone jest w Londynie tylko z nazwy, ale w końcu reklama dźwignią handlu. Trzeba przebyć ponad 50 mil, żeby dostać się do centrum miasta i wcale nie przez suburbia Lądka, tylko przez tereny całkowicie z miastem nie związane. Równie dobrze lotnisko w Wałbrzychu mogłoby być nazwane lotniskiem pod Wrocławiem.

i ja tam byłem


Półtorej godziny jechałem busem do centrum, na stację Londyn Victoria, gdzie umówiliśmy się z Piotrem "Zaxonem" Bugajem. Nie chcę nawet myśleć, ile by to trwało, gdyby bus miał więcej niż jeden, krótki przystanek, a podróż trwała w porze szczytu albo jechalibyśmy czymś innym niż prosta jak strzała autostrada. W każdym bądź razie, jeżeli ktoś planuje zwiedzanie Londynu, to nie da się tego zrobić w żadnym przyzwoitym czasie. Wiecznie zatkane korkami miasto oraz rozległość przedmieść i centrum Lądka powoduje, że wszelkie wycieczki trzeba planować na co najmniej kilka dni. Mnie też niewiele udało się tym razem zobaczyć, choć kusiło wysiąść na przystanku Baker Street, gdzie oczywiście mieści się dom-muzeum słynnego Sherlocka Holmesa, a kilkaset metrów dalej kamienica, w którym mieszkał autor znanych powieści science-fiction H.G. Wells. Może następnym razem...

Największy Atarowiec Polski też tam był


Piotrek czekał już na mnie na końcowym przystanku przy Londyn Victoria. Nie pozwolił mi odetchnąć ani minuty, wręczył kupiony przez niego bilet całodniowy i w pośpiechu pociągnął na metro, abyśmy zdążyli jak najszybciej dotrzeć do niego do domu. Początkowo tego pośpiechu nie rozumiałem, ale wszystko stało się jasne, kiedy spędziliśmy kolejne półtora godziny na dojazd do niego, w tym czasie zmieniając metro na autobusy i to na dwa różne. Trzeba przyznać, że nie ma czego zazdrościć, jeśli chodzi o czasy dojazdów do centrum... :). Nawet warszawiacy mogli by odetchnąć, że u nich nie jest jednak tak źle.

produkcje Zaxona


Spotkanko rozpoczęliśmy w składzie ja i Zaxon, ponieważ jak się okazało, reszta chłopaków nie dała rady tak wcześnie się urwać w środku tygodnia. Łukasz Bubel, który miał się też dołączyć, niestety miał jakieś problemy zdrowotne i ostatecznie nie mógł przyjechać. Dobrze schłodzona lodem żubróweczka służyła nam jako tło do rozmów o Atari. Piotrek pokazał mi swój magazyn Atarynek (a właściwie dwa magazynki) i swoje królestwo pecetowo-atarowo-lutownicze, gdzie powstał odtwarzacz MP3 do Atari i gdzie rodzą się kolejne pomysły przeróbek naszego milusińskiego.

ocalony przez Zaxona moduł pamięci do Atari 600XL
moje dwa kartony od Lotharka


Otrzymałem za friko od Piotrka obiecany moduł pamięci Atari 1064 (uratowany spod kół koparki) i mam nadzieję, kiedy już się nim nacieszę, spożytkować go w jakimś konkursie? Zobaczymy... Dopadłem też sprzęcik, który udało mi się nabyć za niewielką sumę na angielskim Ebay-u dzięki Przemkowi "Lotharkowi" Krawczykowi. Gdyby nie jego pomoc nigdy bym tego sprzętu nie miał, bo sprzedawca spod Londynu uparł się, że odbiór musi być osobisty. Lotharek odebrał, zapłacił, przywiózł mi do Zaxona. A teraz właśnie wyprowadzał się z Lądka, więc zajęty pakowaniem nie mógł się z nami spotkać. Miałem za to okazję przywitać się z dwoma przywiezionymi przez niego kartonami. W środku: 520STE z 2MB pamięci, twardy dysk SCSI niemieckiej firmy Gasteiner (dysk NEC 40MB) oraz kilkanaście oryginalnych gier i masa dyskietek. Wiele czasu minie, zanim je wszystkie zdołam przejrzeć. Joystick pilnie potrzebny... :).

Zaxon w swoim królestwie


W połowie spotkania wpadł Jakub "Lewis" Kosiec i swoim zwyczajem, zajął większość dostępnego miejsca ;). Nie bez powodu Lewis nazywany jest Największym Atarowcem Polski. Wiele było opowieści o życiu na Wyspach, wiele o Atari i starych czasach. Kto nie był niech żałuje i... niech szykuje się na dogrywkę w Londynie, która z pewnością będzie. Lądek to największy port lotniczy świata i jedyne miasto w Europie do którego można dolecieć zewsząd w przyzwoitych cenach, oczywiste więc jest, że jeżeli jakiś minizlot ma się odbyć na Wyspach to powinno to być tam.

trochę nam się zgadało


To tyle raportu z miejsca wydarzeń, pozostała część dnia nie była już taka fajna, bo spóźniliśmy się z Lewisem na mój samolot 2 minuty i moja linia lotnicza zaproponowała mi przelot dopiero następnego dnia i to w horrendalnej cenie. Nic to jednak. W pamięci trzeba trzymać to, co warte pamiętania: chłopaki z Londynu ewidentnie postanowili udowodnić, że opinie o Polakach za granicą, że Polak Polakowi wilkiem, są wierutną bzdurą i dotyczą pewnie tylko marginesu, który znajdzie się wszędzie i w każdej narodowości. Zaxon nie tylko spędził cały dzień poza pracą, żeby mnie odebrać i ugościć, ale czekał dość długo na spóźniony bus z lotniska, a także zafundował bilet całodniowy na metro i autobusy i nie zgodził się na żadne rekompensaty z wyjątkiem alkoholowego :). Lewis zaś podjął się podrzucenia mnie na lotnisko w drodze powrotnej i chociaż udało się nam spóźnić, to ryzykował życiem, kiedy próbowaliśmy nadrobić straty czasowe na obwodnicy, często osiągając 120 mil na godzinę i ostro hamując prawie na zderzaku samochodów, które "zapomniały" ustąpić. Pomógł mi też z rezerwacją biletu i choć pomylił dni rezerwacji (ten dzień musiał być jakiś pechowy!), to i tak była to nieoceniona pomoc.

a to moje skarby po rozpakowaniu w domu


Niniejszym dziękuje Zaxonowi, Lewisowi, Lotharkowi za wszystko i do zobaczenia następnym razem!
Kaz 2008-05-31 07:42:52

Larek vel Arsoft - prosze o pilny kontakt, bo mi odbija poczte od Ciebie.

larek 2008-05-31 09:17:49

Melduje się. Poczta od innych dochodzi bez problemu...
Może załączniki są zbyt duże? Konto na neostradzie czasami ma problemy z dużymi plikami.
Alternatywny adres e-mail: poczta (a) arsoft . netstrefa . pl
lub służbowy - w pracy jestem łatwiej dostępny :(

Lukasz _Wolfen_ Bubel 2008-05-31 13:38:11

Zaluje ze mnie nie bylo... ale jak to mawiaja brytyjczycy "Better luck next time" ;) Tak czy inaczej serdecznie pozdrowienia (juz z Polski) dla tych ktorzy byli.

lewiS 2008-06-02 17:13:35

Uff, po prostu to nie byl moj dzien, ale spotkanko mile. Czekam na powtorke i nastepnym razem wyjezdzamy wczesniej na lotnisko.

zaxon 2008-06-02 20:48:07

Eeee przeciez nie dalo sie wczesniej , po prostu Kaz wpadl "na za krotko" ale wyglada na to ze w wakacje wpadnie na dluzej wiec sie zrobi u mnie sztabik 2 dniowy z mozliwoscia upgrade ,grillem i przekaskami a nie maraton.