Spitfire Ace/Hellcat Ace by Farscape 2008-12-17 02:50:08

(c) MicroProse Software, Inc. 1982 (Spitfire Ace); 1982 (HellCat Ace)
autor: Sid Meier
recenzja: Farscape (16.12.2008 r.)

Okoliczności przyrody

MicroProse Software, Inc. została założona przez Sida Meier’a i Billa Stealey’a w 1982 roku w Stanach Zjednoczonych. W pierwszych latach, firma specjalizowała się w tworzeniu symulatorów lotniczych i gier strategicznych. Dlaczego akurat te kategorie programów najbardziej zainteresowały jej właścicieli?

dobrze znane logo firmy MicroProse


Meier i Stealey poznali się pracując razem dla firmy General Instrument Corporation. Stealey lubił opowiadać historie związane z lotnictwem, ponieważ zanim po ukończeniu swojej drugiej uczelni (Wharton School of Finance of the University of Pennsylvania) zaczął pracować jako menedżer do spraw rozwoju - z sukcesem ukończył United States Air Force Academy i był licencjonowanym wojskowym pilotem. Pewnego dnia, grając z Sidem na automacie w nieliczny (jeśli nie w jedyny) jak na tamte czasy zręcznościowy symulator lotu (Red Baron), Bill był zdziwiony tym, że jako profesjonalny “myśliwiec” - człowiek, który wiele godzin przesiedział w prawdziwej kabinie i o samolotach wie wszystko - dostaje łomot od zwykłego cywila. Już wtedy odezwała się w nim pasja do tego typu gier. To byłby czasy, w których od niedawna trwała produkcja Atari 800 i Meier właśnie na tę platformę, zupełnie amatorsko, zaczął pisać grę w której główną rolę odgrywa samolot... Gdy poinformował o tym Stealey’a, ten stwierdził, że jest to bardzo ciekawy pomysł na zarabianie pieniędzy i wkrótce potem powstało MicroProse. Jako ciekawostkę można podać iż nazwa firmy wywodzi się od nazwy samolotu, na którym latał Bill Stealey – “Ms. MicroProse”.

Sid Meier i Bill Stealey w latach 80-tych


Początki firmy wyglądały bardzo skromnie. Meier był projektantem, a Stealey dbał o marketing i sprawy administracyjne. Wspominają ten czas jako działalność w piwnicy, gdy kopiowali własne kasety i dyskietki, następnie wrzucali je do plastikowych toreb, do których dokładali kilkustronicowy kserowany manual i w taki sposób sprzedawali swój produkt. Zarówno tworzenie pierwszych gier jak i działanie na ówczesnym rynku dały im ogromne doświadczenie i dzięki temu, w późniejszym czasie my gracze, mogliśmy spędzać długie godziny zagrywając się w "Silent Service" czy "Cywilizację".

Ms. MicroProse


Sedno sprawy

W grach wcielamy się w rolę pilota samolotów myśliwskich z czasów II wojny światowej. Odpowiednio dla gry “Spitfire Ace” (SA) latamy na angielskim Supermarine Spitfire nad europejskim teatrem działań, a dla gry “HellCat Ace” (HA) – zasiadamy za sterami amerykańskiego myśliwca pokładowego Grumman F6F Hellcat i akcja toczy się na Pacyfiku. Obydwa programy są grami zręcznościowymi z elementami symulacji lotniczej z widokiem 3D z kabiny naszej maszyny. Czekają nas typowe dla “myśliwca” zadania. Czasem musimy strącić jakiś bombowiec, czasem powalczyć z innym myśliwcem. Nasz lot zawsze zaczynamy i kończymy w powietrzu (lub jak ktoś ma pecha na ziemi czy w wodzie).

okładka Spitfire Ace
okładka Hellcat Ace


Każda z gier zawiera 14 misji. Za każdą maszynę przeciwnika, którą uda nam się zestrzelić otrzymujemy znaczek, jaki mechanicy w czasie wojny rysowali na kadłubach swoich samolotów. Żeby zostać tytułowym asem przestworzy wystarczy zniszczyć pięć maszyn przeciwnika i po tym wyczynie automatycznie zostajemy przeniesieni do rezerwy. Naszą karierę możemy zacząć wybierając jedno z dziesięciu pierwszych zadań (4 ostatnie dostępne są automatycznie po wybraniu dziesiątego). Jeśli uda nam się je przeżyć - niezależnie od wyniku jesteśmy przerzucani do kolejnej misji.

radar wykrył dużą formację. Musiała chyba polecieć do innej gry...


tradycyjny sposób MicroProse na reklamę swoich produktów


Obydwa programy wymagają włączonego Basic-a i współpracują z dwoma joystickami. Grafika jest bardzo prymitywna, ale wystarczająco czytelna. Na ziemi i niebie (oprócz słońca / księżyca) nie uświadczymy ani jednego detalu. Samolot przeciwnika - czy jest to bombowiec, wodnosamolot, żywa bomba czy inna machina zagłady - wygląda identycznie. IQ przeciwników na najniższym poziomie trudności można porównać do IQ członków jury z programu “Taniec na...”, a czasem nawet do wypowiedzi jego uczestników.

Na każdej z odpraw przed misją klawiszem OPTION możemy wybrać poziom trudności (0, 1, 2 lub 3) oraz klawiszem SELECT liczbę przeciwników (1 lub 2). Im poziom trudności wyższy, tym wraz z nim wzrasta wytrzymałość wrogich jednostek na uszkodzenia, ich agresywność i zdolności pilotażowe. Efekty dźwiękowe są sprowadzone do pracy silnika naszej maszyny, wystrzałów i eksplozji. Muzyka w drobnych akcentach pojawia się w chwilach doniosłych - gdy do naszej kolekcji dołącza znaczek oznaczający zwycięstwo albo kończymy grę :).

Największą różnicę można zauważyć w sposobie obsługi głównego menu. W SA numer misji wybieramy klawiszem OPTION, w HA natomiast można korzystać z klawiszy numerycznych (0-9). Ilość graczy w obu przypadkach wybieramy przyciskiem SELECT.

europejski teatr działań


kampania na Pacyfiku


Program umożliwia grę w 1, 2, 3 lub 4 osoby. W trybie gry na kilka liczników, każdy z graczy leci po kolei. Liczy się czas zakończenia misji i ilość wystrzelanych pocisków. Im mniej - tym więcej punktów. Każdy z graczy może ustawić sobie własne preferencje dotyczące danej misji, takie jak ilość przeciwników i poziom trudności, co również ma wpływ na wyniki.

Niech krytycy ugryzą się w język zanim stwierdzą, że większość nowych gier w obecnych czasach nie wnosi niczego nowego... bo tutaj też tak jest! Jedyne różnice jakie są widoczne podczas samej rozgrywki pomiędzy SA, a HA to kolor tła imitującego teren, nad którym lecimy. W SA jest zielony jak na lasy i pola Europy przystało, a w HA niebieski jak wody oceanu (chyba, że jest to misja nocna – wtedy wszędzie jest tak samo czarno). Drugą różnicą są opisy teatrów działań i zadania z nimi związane, które pełne są zauważalnych podobieństw... Na przykład, gdy nad Europą będziemy mieli za zadanie strącić niemiecki myśliwiec Messerschmitt Bf 109, to nad Pacyfikiem będzie to japoński Zero, i samolot ten będzie w dokładnie tym samym miejscu na początku misji, co w bliźniaczej grze.

Na podobnej zasadzie Sid mógł napisać jeszcze co najmniej kilka gier, na przykład z żółtym tłem o walkach w Afryce na samolocie Mustang; z białym podczas zimy w Rosji i MiG-iem w roli głównej. Jestem pewien, że i tak sprzedawałyby się dobrze po te blisko 30$, których trzeba było wydać za jedną sztukę SA lub HA, gdyż pasjonaci lotnictwa do czasu powstania tych symulacji nie mieli praktycznie żadnego wyboru w wojskowych symulatorach lotniczych. Te były po prostu pierwsze. Może ktoś się skusi i napisze coś pod tytułem “PZL P.11 Ace” ;)

Wsiadając do kabiny naszego myśliwca zostajemy zaskoczeni kompletnym brakiem zegarów analogowych, które zastąpione zostały przez cyfrowe... Jedyna różnica pomiędzy wyposażeniem Spitfire’a i Hellcat’a to kolor “tapicerki” i nieistotna zmiana położenia jednego ze wskaźników (w ostatniej wersji gry z 1986 roku układ wskaźników jest już identyczny). Oto one:
Istotną rzeczą jest również lusterko wsteczne. Widać w nim, gdy ktoś dobiera się nam do ogona. Sterowanie drążkiem odbywa się jak w normalnym symulatorze. Możliwe jest wykonywanie podstawowych manewrów i akrobacji. Strzelanie z karabinów maszynowych to wciśnięcie guzika na joysticku. Celownik jest pośrodku ekranu. Katapultowanie się (trzeba mieć przy tym trochę szczęścia, żeby się udało i jeszcze trochę więcej szczęścia żeby zostać uratowanym, a nie dostać się do niewoli), to przycisk od joystick’a spełniającego rolę przepustnicy. Reszta gałek to gadżety, których nie można obsłużyć. Wciśnięcie dowolnego klawisza na klawiaturze powoduję pauzę.

bandyta na za piętnaście trzeciej!


Hellcat jest moim zdaniem bardziej dopracowany. Od razu widać, że wyszedł jako kontynuacja Spitfire’a i nie zauważyłem w nim poważnych błędów. SA natomiast posiada kilka błędów związanych z ograniczonym środowiskiem 3D. Najbardziej denerwujące jest słońce (lub podczas lotów nocnych - księżyc). Według mnie jeśli przedmiot położony jest od nas daleko, to podczas manewrów powinien powodować mniejszy ruch od tego, który położony jest bliżej. W SA i HA sytuacja wygląda odwrotnie. Samolot, który mamy zestrzelić czasem robi wrażenie stojącego w miejscu, natomiast słońce / księżyc, tańczy wokół nas jak rozbujana żarówka i to do tego stopnia, że często odbija się od ziemi jak gumowa piłka (to widać zwłaszcza, gdy wykonujemy beczkę). Inna sprawa to cała “fizyka” lotu. Na przykład, gdy robimy pętlę mamy wrażenie, że nasz samolot gwałtownie łapie równowagę wyskakując idealnie w linii horyzontu jak spławik z wody...

Opis dotyczy dostępnych wersji gier:
1. Spitfire Ace – (1982) MicroProse Software
2. Spitfire Ace – (1982) US Gold
3. Hellcat Ace – (1982) MicroProse Software
4. MicroProse - Chopper Rescue & HellCat Ace & Floyd of the Jungle – (1982) MicroProse Software (kompilacja)
5. Top Gun Collection – (1986) MicroProse Software (kompilacja)



Porady spod lady

Kaz 2008-12-17 03:22:16

Mnie ta gra (Hellcat Ace) zawsze denerwowala i generalnie nie podobala mi sie, szczegolnie ze od poczatku lat dziewiecdziesiatych, gdy zaczalem grac, mielismy juz ciekawsze awiacyjne rzeczy: Fighter Pilot, Tomahawk, Solo Flight, Flight Simulator II, Ace of Aces i inne.

Ale teraz doceniam, ze to pionierskie symulatory lotu.

Cezar 2008-12-17 08:56:34

Świetna recenzja, i ta historia MICRO PROSE, fajnych rzeczy się dowiedziałem. Dzięki :).

larek 2008-12-17 10:25:18

Opis rewelka. Nawiązuje klimatycznie do najlepszych opisów gier, jakie znam... z tej strony oczywiście!
Farscape, chcesz czy nie, to już jesteś Atarowcem :-)

A to, że się podobało i chcemy więcej takich opisów, to się rozumie samo przez się.

Taki rzut oka z zewnątrz, to niezły pomysł. Rzut oka kogoś, kto nie ocenia Atari i jego gry, tylko ocenia grę, która jest na Atari.

kanapka 2008-12-17 10:26:39

Na niektore gry zwraca sie uwage dopiero jak ktos je dobrze przedstawi, wiec teraz zagram w obie dla przypomnienia

Cezar 2008-12-17 14:22:49

kanapka - masz rację.
Ja też nigdy nie przepadałem za tego typu grami, poza nielicznymi wyjątkami, jak np. Silent Service, ale ile może zdziałać dobra promocja produktu ?
Odpalam moją wirtualną niestety, jak na razie Atarynkę i zasiadam za sterami.
Czekam na kolejne opisy...

pajero 2008-12-17 21:52:12

Czy nazwe tej firmy czyta się tak: Mokre Prosze ?

adv 2010-11-05 23:07:09

Mikro Prosie