Kaz: Jak to się wszystko zaczęło? Kiedy zostałeś
atarowcem?
MB: Zostałem nim wcześniej niż stałem się posiadaczem Atari.
Najbardziej lubiłem chodzić "na komputer" do kolegów posiadających
zabawki z górą Fuji w logo. Bywałem częstym gościem u tych, którzy
już mieli ten sprzęt i rąbałem w gierki z hipnotycznym
zafascynowaniem. Było dla mnie jasne, że jeśli mam mieć swój
komputer - MUSI to być Atari. No i było! Większość moich znajomych
od dawna miała swoje Atarynki, a ja stałem się przeszczęśliwym
posiadaczem dopiero w 1990 roku, w nagrodę za wyniki egzaminu do
ogólniaka. Przeszczęśliwym, bo marzyłem o niej od wielu lat.
Michał "Caruso" Brzezicki
Mój pierwszy komputer to nabyty w „Pewex” Atari 65XE z magnetem XCA
12 i dwoma joystick'ami. Pamiętam, że nie mogłem zasnąć całą noc
mając świadomość, że cztery metry od łóżka jest obiekt mego
pożądania : -). Napożyczałem kaset z grami od znajomych i
przepadłem bez wieści na parę tygodni grając we wszystko, co się
dało.
Kaz: Nie miałeś przez to jakichś problemów?
MB: Wstyd się przyznać, ale Atari tak mnie pochłonęło, że
zawaliłem mocno szkołę. Nie tylko ja, bo Adrian „Daxey” Galiński
również. Obaj jesteśmy z Ostrołęki (choć obecnie mieszkam w
Warszawie), chodziliśmy do równoległych klas w tym samym ogólniaku,
a nasze bloki stoją vis a vis. Zamiast na lekcje przechodziłem
przez ulicę i szedłem do wyżej wspomnianego... tworzyć. Cóż, oceni
nas historia :-). Mama Adriana wiedziała o tym wagarowaniu, ale
była na tyle „młodzieżowa”, że niezbyt często sugerowała zmianę
obyczajów. Wierzyła w nasze zdolności, również te naukowe. Jednak
pewnych zaległości nie dało się nadrobić i ponieśliśmy
konsekwencje. Po latach stwierdzam: warto było.
Kaz: A rodzice nie próbowali wpłynąć na ciebie?
MB: Moi rodzice chcieli odseparować mnie od szatana w
szarej, plastikowej obudowie i zamykali komputer na klucz. Nie
powstrzymało mnie to przed niczym. Czego się nie robi dla miłości?
;-)
Spy Master Multiscroll Demo
Kaz: Po ostatnim konkursie wiemy, że lubisz pomuzykować
na Atari. Ale jak się zaczęły twoje kontakty z muzyką w ogóle i
jaką drogę przeszedłeś, żeby komponować coś na Atari?
MB: Podobno "od małego" reagowałem na muzykę dość wyraźnie.
W przedszkolu śpiewałem pioseneczki, w siódmej klasie podstawówki
zapisałem się do ogniska muzycznego w klasie gitary klasycznej, a
później już samo leciało. W ogólniaku zafascynowała mnie gitara
elektryczna, zawiązałem kilka zespołów oraz dołączyłem do kilku.
Grywaliśmy w różnych miejscach dla publiczności w sile od kilku do
kilku tysięcy głów.
Na Atari pierwsze próby muzykowania pojawiły się zaraz po pierwszej
fali nieprzerwanego grania w gry, czyli po kilku tygodniach.
Najpierw miałem jakiś program, gdzie układało się nutki na czterech
pięcioliniach - po jednej dla każdego kanału. Niestety, nie
pamiętam nazwy. Przewinęło się też parę mniej udanych programów, aż
kupiłem oryginalną kasetę z "Future Composer". Podobał mi się, ale
czegoś mi brakowało. Któregoś dnia pojawił się „Chaos Music
Composer” i znów nie wychodziłem z domu tygodniami. Oczy miałem
czerwone, a resztę twarzy zieloną. TO był program dla mnie.
Kaz: Rozumiem, że dobrze ci się pracowało z „CMC”. Jak
wyglądał proces twórczy?
MB: Pracowało mi się bardzo wygodnie. Na moje ówczesne
zdolności aranżacyjno-kompozytorskie wystarczał aż nadto. A proces
twórczy? Uczciwie będzie przyznać, że początkowo był to raczej
proces odtwórczy. Adaptowałem na Atari utwory zasłyszane na innych
platformach, na przykład C64, Amidze, automatach z salonów gier.
Również tematy filmowe oraz utwory gwiazd muzyki klasycznej i
rozrywkowej jak Pet Shop Boys :-). Cieszyło mnie wszystko, co
dzięki mnie wybrzmiewało z podłączonego do Atarynki czarno-białego
telewizora Biazet. Teraz też cieszy...
Kaz: Ile twoich oryginalnych utworów powstało w starych
czasach? Ja znam tylko muzykę ze „Spy Master”.
MB: Nie mam zbyt wielu dokonań w świecie Atari 8-bit. Lwia
część mojej twórczości pozostała na kasetach Stilon i dziś jest nie
do odzyskania. Bardzo żałuję, bo chętnie bym sobie z łezką w oku
poodtwarzał wspomnienia. Moja hiperaktywna w kwesti porządków mama
wyrzuciła kasety na przysłowiowy "fajans" i tyle. A była tam i
muzyka, i grafika, i gierki i nawet moje samodzielne demo, z
którego byłem bardzo dumny. Z rzeczy, które możesz znać to właśnie
muzyka do "Spy Master'a" Darka Żołny i grafika do "Rockmana"
Adriana Galińskiego.
Spy Master
Kaz: A jak doszło do tego, że twój utwór znalazł się w
„Spy Master” (przypominam też, że
tutaj pisałem o niezwykłym zbiegu okoliczności, związanym z
Michałem)?
MB: Jak poznałem Darka? Po publikacji jednej z jego gier
napisałem do niego list krytykujący (oczywiście subiektywnie)
warstwę dźwiękową owej produkcji i zaoferowałem swoje wypociny.
Darek Żołna dostał ode mnie, zdaje się, cztery muzyczki do wyboru,
na dyskietce. Krytykę przyjął jako konstruktywną i tak wyszło, że
mam swój udział w "Spy Masterze" :-).
Uważam, że w "Spy Master" muzyka nie jest dobrana zbyt szczęśliwie.
Darek napisał mi wówczas, że wybrał ją z powodu długości trwania.
Jednocześnie jestem dumny, że MÓJ utwór gra w tej fajnej grze. A
trzeba pamiętać, że wtedy nie mieliśmy internetu, e-maili. Darek
mieszkał w Bieszczadach, a ja na Kurpiach: 500 km odległości!
Niestety, nigdy się nie widzieliśmy. Cała korespondencja via Poczta
Polska. I dało się :-). Teraz jest łatwiej i szybciej czego dowodem
jest nasza wymiana wiadomości. W ogóle internet to wspaniała
rzecz.
Kaz: Czy próbowałeś też robić coś poza muzyką?
MB: Oczywiście. Bawiłem się trochę grafiką w "XL-Art", a
potem w programach, których nazw nie pamiętam, bo to dawno.
"Canaletto" chyba i "Kleks". Część z tych narzędzi tworzona była
przez kolegów, na przykład przez Waldka Pachoła vel Zielonego i
Adriana Galińskiego. Z tym ostatnim dużo rzeczy „napłodziliśmy”,
przykładowo nigdy nie wydaną grę "Throller" - kosmiczną strzelankę,
którą ugraficzniłem. Adrian kodował i udźwiękowił wiele różnych
produkcji, aż w końcu "Rockmana", do którego ja zrobiłem grafikę.
Pisaliśmy go u niego w domu, często kosztem lekcji. Mama Adriana
wiedziała, że powinniśmy być w szkole, ale miała w sobie mnóstwo
luzu i pozwalała dawać upust naszemu twórczemu szałowi. Dzięki temu
powstało dużo różnych rzeczy.
Kaz: Do „Rockmana” podobny jest „Mr. Proper”, o którym
ostatnio pisałem. Zresztą autorzy przyznają się do inspiracji
pomysłem i grafiką. A ty skąd czerpałeś inspirację do tej
grafiki?
Wzorowałem się na wisienkach, gruszkach i jabłkach z sadu mojej
babci :-). Grafikę narysowałem od zera przy pomocy „XL-Art” zdaje
się. Postać jest zaczerpnięta z komiksu, który rysowałem raz w
miesiącu na potrzebę gazetki szkolnej w L.O. nr I w Ostrołęce.
Tytuł jej chyba brzmiał "Kujon". Nawet naciskałem na Adriana by dać
grze tytuł "Plum", tak jak zatytułowany był komiks, ale się nie
zgodził. Za bardzo był zakochany w Guns and Roses i w tytule musiał
być zawarty wyraz "rock". Napis na planszy tytułowej z gry jest
zeskanowany przez kogoś skądś.
Kaz: Wspomniałeś o grafice do niedokończonej gry
"Throller". Czy możliwe jest, że te strzępy się zachowały?
Część rzeczy mogła znajdować się na dyskach Adriana Galińskiego, z
którym podczas wagarów tworzyliśmy "Rockmana", ale Adriana od
kilkunastu lat nie ma już wśród nas, a z Jego rodziną mam baaaardzo
rzadki kontakt. Mam nadzieję, że uda mi się skontaktować z Jego
siostrą, a wtedy sporo się wyjaśni w kwestii zapisów danych sprzed
lat.
Jak pisałem, z Adrianem poznaliśmy się w ogólniaku. Mogę chyba
powiedzieć, że byliśmy przyjaciółmi. Zazdrościłem mu zdolności
koderskich i muzycznych. To był prawdziwy talent. Samorodny.
Niestety często jednostki wyróżniające się miewają kłopoty z samym
sobą. Podobnie było z Adrianem. Nikt nie wie dlaczego targnął się
na własne życie. Tylko czy to ważne dlaczego? Ważne, ŻE już go nie
ma. A to wielka szkoda...
Rockman
Kaz: Robiłeś grafikę, muzykę. Próbowałeś też
programować?
Tak, sam też trochę próbowałem assemblera („Quick Assembler”) i
nawet powstało demo "Eroica" całkowicie mojej produkcji
graficzno-muzyczno-koderskiej. Tylko w scrollach nieco pomagał mi
Adrian. Żałuję, lecz ów uważany przeze mnie za szczyt moich
zdolności koderskich wyczyn przepadł. Najprawdopodobniej nagrałem
na nim którąś z płyt Slayer'a :-)
Kaz: Doszliśmy do krytycznego punktu twojej historii -
czy masz może jeszcze swoje Atari z tamtych czasów? Albo dyskietki
czy kasety ze wspomnianymi programami? Jeśli tak, to co i w jakiej
konfiguracji.
MB: Nic mi nie zostało. Wszystko wspaniałomyślnie zostało
sprezentowane rodzinie przez moich rodziców. Nie pamiętam czy
wyraziłem zgodę, jednak fakt jest faktem. Dlatego natchnięty
entuzjazmem tryskającym z artykułów i postów na Atarionline.pl
kupiłem Atari 65 XE z magnetem XCA12 i joystickiem szerokim na pół
stołu. Dokupiłem jeszcze kilka lepiej lub gorzej działających joy'i
oraz SIO2SD i tnę sobie w „Montezumę...”, „Moon Patrol” i tym
podobne. A „Hobgoblina” kupiłem w formie cartridga i też sobie tnę
:-).
Kaz: Z tego wynika, że retrochoroba wzięła cię na dobre.
Jak więc wygląda kwestia zaspokajania potrzeb chorego na nią?
Emulujesz, odwiedzasz strony o Atari?
MB: Emulator uruchamiam bardzo często będąc w pracy. Niemal
każda przerwa to partyjka w którąś z klasycznych lub współczesnych
gier. Poza tym od dawna kilka razy dziennie zaglądam na
Atarionline.pl (winszuję ci AtariOnline.pl i wcześniej
Atari.Online.pl). To ostatnio chyba najczęściej przeze mnie
odwiedzana strona. No, może zaraz po Google :-). Często odwiedzam
też stronę Fandala, Atarimanię i parę innych. Cokolwiek nowego się
pojawia - odpalam na emulatorze i testuję. Jestem bardzo zadowolony
z faktu, że na nasze maszynki cały czas powstają nowe rzeczy.
Bardzo dziękuję wszystkim, którzy nadal tworzą i dzięki temu
poprawiają nastrój nie tylko mi, ale zapewne rzeszom „uśpionych”
atarowców. Szacunek!
Kaz: Skoro „pogrywasz” i komponujesz to miałeś i masz
ulubione gry i programy użytkowe na Atari?
MB: Z gier najbardziej lubię „Freda”. To jest dla mnie
kwintesencja pojęcia gry w stylu „idź w prawo”. Do dziś często w
nią grywam. Jednocześnie pierwsza gra pojawiająca się na myśl o
Atari to „Montezuma’s Revenge”. Pamiętam też miękkie nogi po
pierwszym ujrzeniu „Draconus’a”, połamane joystick’i na „Zybex’ie”
i nadchodzącą apopleksję, gdy bezskutecznie próbowałem dojechać
dokądkolwiek w „The Last V8”. Mnóstwo gier mogę określić mianem
„ulubione”. Z użytków: „CMC”, „XL-Art.”, „QA”, „Turbo 2000” i
pewnie kilka innych tworzonych na bieżące potrzeby przez
współatarowców.
Kaz: Dlaczego po latach zdecydowałeś się jeszcze pisać
muzykę na Atari?
MB: Ponieważ Atari jest wdzięcznym narzędziem do
muzykowania. Poza tym ograniczenia stawiają wyzwania: jak zmieścić
bas, perkusję, melodię, akordy, przeszkadzajki, pogłos i tym
podobne w czterech, a czasami w trzech kanałach. Da się! Wielu
doskonałych muzyków udowodniło to w swoich, niejednokrotnie wręcz
powalających, utworach.
Kaz: Czy w takim razie sytuacja prywatna pozwoli ci
rozwinąć skrzydła? Jesteś żonaty, uczysz się czy pracujesz?
MB: Jeszcze nieżonaty, ale zaręczony. Myślałem, że będę
wiecznym kawalerem, ale cóż, wystarczyło spotkać odpowiednią
kobietę i tyle. Dzieci na razie brak, chociaż pewności nie mam :-)
Studia skończone i zapomniane. Praca jest, od lat w handlu. A
wolałbym być gwiazdą rocka...
Kaz: Jesteś więc skazany na tworzenie nowych rzeczy, a
nie rozpamiętywanie się w przeszłości :). Wolisz tworzyć oryginalne
utwory czy konwersje?
Preferuję tworzenie nad odtwarzanie, choć czasem sobie coś tam
przekonwertuję via ucho :-). Jeśli chodzi o format to parę tygodni
temu (dopiero) odkryłem Raster Music Tracker'a i fajnie się dzięki
niemu pracuje, chociaż brak mu pewnych rozwiązań rytmicznych. A
może jeszcze ich nie odkryłem?
Kaz: Dalszego ciągu tej rozmowy na razie nie będziemy
ujawniać. Po prostu jak ktoś jest chętny do tworzenia na Atari, a
Michał jest, to nie ma problemu... ustaliliśmy z Michałem listę
projektów do udźwiękowienia i... miejmy nadzieję, że kiedyś ujrzą
światło dzienne :). A konkurs spowodował też, że jeden z utworów
Michała spodował się jednemu z koderów i też wystąpi w
grze.
Twórczość Michała możecie usłyszeć albo zobaczyć tutaj:
Spy
Master
Spy Master
Multiscroll Demo
Rockman
utwory uratowane przez kolegę Mono
utwory z konkursu muzycznego na atarionline.pl: 4Tk35,
Kissparty, Lost and Found.