Kolega
Konrad „Scorpio” Rąpalski zwrócił na siebie moją
uwagę na Głuchołazach w 2006 roku. Wystawiał na małe Atari dwie
muzyczki w formacie CMC i nawet zgarnął nagrodę za SUPERSCIO.CMC,
która zajęła drugie miejsce. Czwarte miejsce na pięć wystawionych
prac przypadło FAJNISTA.CMC. Potem wziął udział w
konkursie atarionline.pl, gdzie jego utworek „Ruskie
pierogi” zajął bardzo wysokie, trzecie miejsce na czternaście
utworów. Muzyków gotowych udźwiękowić gry nigdy za wiele, więc
nawiązałem z Konradem kontakt i udało mi się go przepytać na
okoliczność jego związków z Atari. Okazało się, że Scorpio jest
także koderem, a to już w ogóle tworzy z niego osobę pod szczególną
ochroną :).
Konrad "Scorpio" Rąpalski
Kaz: Konrad, o ile wiem, muzyczki na Atari tworzyłeś od
dawien dawna. Czy kiedykolwiek zobaczyły one światło dzienne jako
pojedyncze pliki czy wyszły dopiero jako „Scorpio’s Demo
Collection” oraz „Scorio’s
Demo Collection II”, ujawnione szerzej dopiero niedawno, w
ostatnich latach?
KR: Na pewno pokazywałem różnym ludziom jak jeszcze nie były
scalone, ale podejrzewam, że raczej szerzej nie zaistniały nawet po
połączeniu w kolekcje. Niescalone z pewnością istniały wśród
krakowskich znajomych i na giełdzie. Na pewno ktoś sobie kopiował,
ale widać nie były nawet w 1990 za bardzo „cool”, bo tak jakoś po
prostu zniknęły. W 2006, jak się podpiąłem do Atari z powrotem, to
ciężko było mi to odszukać, a swoje dyski uznawałem za
stracone/zaginione.
Drugą kolekcję „Scorpio’s Demo Collection II” odzyskałem z moich
cudem odnalezionych dyskietek. „Scorpio’s Demo Collection” był
pokazywany chyba gdzieś w okolicach 1992 roku na copy party w
Tarnowie (zlot nie tylko Atari, łączony z innymi komputerami),
gdzie wymiatało demo „Ray of Hope” Zelaxu. Pierwszy raz chyba
pokazane, więc naturalną drogą pewnie moja produkcja nie została
odnotowana w pamięci ludzi. „RoH” było na tyle wypaśne w tym
czasie, że sam pamiętam swoją szczękę na ziemi i to totalne
szaleństwo, jakie było po wystawieniu tego demka. Mój syfek zajął
zdecydowanie drugie i ostatnie miejsce, he, he. Jak widać, liczba
dem była powalająca.
Atarowców było na tym zlocie wielu. Z tego co pamiętam - chyba
spokojnie połowa. Ale w końcu to było copy-party, a nie typowy
zlot, więc zwaliła się nie tylko scena, ale i wychapywacze free
stuffu na Atarkę.
Kaz: Pierwsze demko datowane na 22.12.1990. Napisałeś je
w jeden dzień?
KR: Nie, pisałem z doskoków, w sumie to różnie - jedne
kawałki szybciej, inne wolniej - ale na przykład część „matura” z
„SDC I” zrobiłem w jedną noc, tuż przed maturą z polskiego (a
miałem kurna wkuwać ;P). Zresztą sam się dziwię, że akurat tą
zrobiłem tak szybko, bo praktycznie wszystko tam było moje (muzyka,
jakieś logo i łażący kursor). A przepraszam, font był chyba w tej
części skądś rżnięty, więc jednak nie wszystko sam robiłem. Inne
części były bardziej banalne, bo miałem jakieś wyripowane muzyczki
czy grafiki, więc teoretycznie powinny powstać szybciej. Samo
składanie w kolekcję faktycznie było w 1990 roku.
Gdzieś był nawet zaczątek „SDC III”, ale praktycznie tylko jedna
część powstała, bo w tym czasie już pomału z Atari coraz mniej się
bawiłem. Zresztą szukałem tego zaczątka, ale wsiąkł. Zaplanowany
był scroll na dotsach i duuży scroll na bobsach (coś a'la
Magnusowskie „bobs part” z dema „The Top 3”), tyle że scroll, a nie
wzorki z kulek. Nad resztą nie miałem wtedy czasu się
pozastanawiać, a potem przyszły egzaminy na studia, pecety i się
rozeszło po kościach.
Kaz: Tekst w Twojej pierwszej kolekcji muzycznej brzmi
jakby to była kontynuacja wcześniejszych dem? Były jakieś?
KR: Nie, to pierwsze demko. Jest tak jak nie miało być.
Historia tak wyglądała, że wszystkie części były porozsypywane,
zarówno w „Scorpio’s Demo Collection” I jak i II. Były pisane w
różnych okresach, myślę że niektóre nawet w 1988. W niektórych
scrollach były poprawki daty, a w niektórych został oryginał.
Miałem plan jak to wszystko poskładać, ale gdzieś tam się rąbnąłem
i w sumie tak to zostało, bo już mi się nie chciało grzebać z
przeadresowywaniem i kolejnością wykonywania się części - stąd też
(chyba o to ci chodzi) tekst w pierwszej części „welcome to the
next part”. Po prostu coś mi się w trakcie scalania pomyrdało, a
nie zwróciłem uwagi.
Scorpio's Demo Collection
Kaz: Co to jest SSL?
KR: SSL to oczywiście Scorpio Software Ltd., a później
Scorpio Systems. Ogólnie moda była w tamtych czasach na nazwy
angielskie, zwłaszcza w świecie komputerów (nie wiem czemu) i tak
już zostało.
Kaz: Podesłałeś pakiecik swoich uratowanych dzieł, wśród
nich interko „RMF”. Kiedy ono powstało, bo brak
informacji w programie?
KR: Najbardziej prawdopodobny rok to 1991. Wtedy chyba radio
RMF zaczęło nadawać po polsku, a jeżeli sobie dobrze przypominam
demko było z tej okazji robione. Wcześniej nadawali po francusku
jako Fun Radio. Gwoli ścisłości w pakieciku dwa utwory są przeze
mnie zrobione, ale nie skomponowane: HEAVY.MUS (wykorzystane
właśnie w „RMF demo”) i FAIRLIGHT.CMC. No i ALF.MUS to też nie moja
kompozycja, ale tego pewnie łatwo się samemu domyślić.
Kaz: A czy masz jeszcze inne swoje zabytkowe dzieła, na
przykład programy użytkowe?
KR: Jeżeli mi się uda jeszcze coś wycisnąć przy odzyskiwaniu
rzeczy z tych biednych, starych dyskietek to na pewno się podzielę.
Z użytków, co pamiętam, to był tam na przykład „Monitor” - coś jak
konsola w emulatorze, programowy freezer, przeglądanie i zmiana
zawartości pamięci, prosta dis/asemblacja, nie było funkcji TRACE.
Ale pojawił sie debugger z LK Avalon i już tego nie rozwijałem.
Oprócz tego powstał jakiś edytor sektorowy dysków, edytor scrolli
do demek oczywiście, jakiś engine muzyczkowy, edytora nie dorobiłem
do niego, niestety. Ogólnie trochę pierdółek większych i
mniejszych. Co tylko dam radę poodzyskiwać to będzie do wglądu.
Odkopałem jakiś TURBOROM.ASM, ale tak jak luknąłem to wygląda, że
to standardowy Atarowski TURBO ROM.
RMF
Kaz: „Turbo ROM” brzmi znajomo. Czy to desasemblacja
programu firmy Mapasoft czy to Twoje dziełko?
KR: Nie no, oczywiście kod mój, choć zgodny z zapisem
wymyślonym (chyba) przez inżyniera Żurka (imienia nie pomnę w tej
chwili). Bo de facto to turbo nie było Mapasoftu tylko jego, ale
wtedy wszyscy rżnęli wszystko :). Ja sam też paru znajomym to turbo
zrobiłem, bo po co mieli płacić nie wiadomo ile tym z Mapasoft,
skoro części w najprostszej wersji to był opornik, kondensator i
przełącznik. Metodą a'la reverse enginnering, ale znając sposób
zapisu i mając coś nagrane już w turbo to problemu dużego nie było.
Większy był z C64, bo bardziej pokombinowali w sposobie zapisu na
taśmie.
Kaz: A propos C64. W jednym ze scrolli napisałeś, że
posiadasz program do czytania taśm z C64 na zmodyfikowanym
magnetofonie Atari XC12. Co to za intrygujący projekt?
KR: Szukałem tego, ale do tej pory nie znalazłem. Po prostu
z technicznego punktu widzenia „Turbo ROM” do Atari (przynajmniej
ten z Krakowa) był identyczny z tym do C64 (ominięcie standardowych
filtrów), więc trzeba było tylko napisać odpowiednie procki
potrafiące przeczytać zapis komodorowski. No bo format i sygnały
użyte do zapisu na taśmie to oczywiście były inne. Krakowskie turbo
w wersji z przyciskiem czyli bez automatycznego przełączania
scalakiem to był przełącznik, opornik i kondensator plus zwarcie
linii COMMAND i DATA OUT. Stąd też nie dało się ze stacji
korzystać, gdy taki zmodyfikowany XC-12 był podpięty.
Kaz: Z interesujących rzeczy wspominasz w tekstach
jeszcze o „Barbarianie” robionym przez Zaksoft i Siosoft. O co
chodziło?
KR: Co do „Barbariana” to wiadomo, że nie było, nie ma i nie
będzie raczej nigdy wcześniejszej wersji niż ta z Avalonu :).
Zaksoft i Siosoft to dwaj ludzie z Krakowa, odpowiednio Konrad
Zawada, koder na Atari i Marcin Grabowski, grafik Commodore, ale
obaj już daaawno nieistniejący w 8-bitowcach, obaj jeszcze z
Karlika - giełdy w Kraku. Z programów Zaksofta to pamiętam w tej
chwili chyba tylko „Magnetic Demo”. Ludzie na potęgę korzystali z
tego obrazka czy nawet kawałków kodu i było tego parę wersji, ale z
tego co ja pamiętam to
ten kod był przez Konrada
robiony od zera.
Siosoft robił grafikę i do scrolli czasem coś skrobał. Z nim mam
jeszcze (co prawda rzadki) kontakt, bo w końcu do jednego ogólniaka
łaziliśmy, choć on o klasę niżej. Na Atari raczej jego twórczości
się nie spotka, ale miał łapkę do rysunku, zresztą potem polazł na
architekturę.
Obaj handlowali w czasach świetlanych na giełdzie w Karliku, ale
jak wspomniałem, teraz już chyba zapomnieli o starych komputerkach.
Przypomina mi się za to wesoła zabawa „w chowanego” – to znaczy
szedłeś sobie po zapiekankę, wracałeś i szukałeś na przykład
swojego monitora... Nie jestem do końca pewien, ale chyba któryś z
nich to wymyślił.
Kaz: A więc działałeś na krakowskiej giełdzie. Sięgasz
pamięcią do jej początków - kiedy się ona zaczęła?
KR: Kiedy się zaczęła to nie wiem, bo ta giełda Karlik
istniała wcześniej niż ja zacząłem na niej bywać. Była dość ciasna
wewnątrz, ale na zewnątrz jeszcze trochę przestrzeni zostało -
odbywał się tam handel sprzętem i wymiana kasetami video.
Znajdowała się na terenie Akademii Górniczo-Hutniczej i właśnie
dlatego po jakimś tam kolejnym konflikcie czy niemożności
porozumienia z uczelnią zdechła, to znaczy przeniesiona została do
budynku Elbudu przy ulicy Wadowickiej. I to była druga i ostatnia
giełda gdzie bywałem. Nie jestem pewien czy nie było jeszcze
krótkiego okresu przejściowego w klubie Rotunda. Ale jeżeli nawet
to raczej długo ten okres nie trwał. Jeszcze jedne przenosiny były
gdzieś na Balice, ale tam już beze mnie.
Kaz: Pamiętasz atmosferę giełdową?
KR: Tak, klimat w Elbudzie był taki sam jak i w Karliku.
Ogólnie bardzo przyjazny. Co może nietypowe to na krakowskich
giełdach raczej nie widziało się wojenek ST - Amiga czy C64 -Atari,
a wręcz powiedziałbym, że jak już coś to można się było bardziej
martwić (finansowo) konkurencją ludzi „z własnej marki”. Jednak
jakichś ekscesów nie odnotowano, natomiast chyba pierwsze w Polsce
szpiegostwo przemysłowe/konkurencyjne się tam pojawiło („ciekawe po
ile ci i tamci mają te gierki?”). Jedyna różnica była taka, że
Elbud był bądź co bądź trochę większy, więc i liczba ludzi większa,
ale sam klimacik praktycznie bez zmian - zresztą to naturalne, bo
poza tym, że doszło trochę nowych osób to raczej byli to ludzie z
Karlika.
Kaz: No to opisz, czym się zajmowałeś na giełdzie -
handlem programami czy sprzętem? No i na własny rachunek czy na
przykład jako pomoc koledze? Tylko Atari czy także C64?
KR: Wszystkim praktycznie oprócz ostatniego wspomnianego -
C64. Handlowałem samodzielnie gierkami Atari przez cały czas, a w
końcówce mojej obecności na giełdzie pomagałem kumplowi w handlu
sprzętem (jakieś ostatnie półtora roku). Co do konkretnych dat to
nawet nie pytaj, bo ja mam permanentny brak lecytyny i ciężko mi
sobie większość rzeczy sprzed więcej niż 5-ciu lat poustawiać
bardziej szczegółowo czy chronologicznie.
Kaz: Na ile szacujesz liczbę sprzedawców
giełdowych?
KR: Samego Atari? Tak z pięć do siedmiu stanowisk - osoby
ciężej liczyć, bo się to zmieniało non-stop, czasem stały dwie
osoby na stanowisku, czasem jedna. Jeżeli chodzi o giełdę to na oko
było tam w środku jakieś 40 stanowisk (Elbud) - licząc średnio po
dwie osoby plus z doskoku czasami ktoś to wychodzi powiedzmy około
100 osób. Na zewnątrz ciężko policzyć, ale co najmniej drugie tyle
– było mnóstwo kramików z elektroniką i sprzętem w pudełkach.
Kaz: Kiedy przestano tam zajmować się Atari?
KR: Co do tego kiedy Atari tam umarło to odpowiedź jest
prosta – nigdy! Karlik padł, a nawet obie giełdy (drugi - Elbud)
wcześniej niż Atari straciło giełdową popularność. Co prawda w
Elbudzie już raczej przeważały Amigi, a w późniejszym okresie i
PC-ty, ale Atari istnieć całkowicie nie przestało.
Kaz: Pochwal się znajomymi z giełdy. Poznaliśmy już
Siosofta i Zaksofta.
KR: Big Foot - Maciek Kiełbiński, grafik na Atari. Znalazłem
w sieci, że brał udział w zrobieniu
„Magii Fortuny” (wydana przez ASF). Fish/Fishsoft - Michał
Huppert, koder C64, na giełdę tylko gościnnie wpadał. Pamiętam
tylko kilka jego rzeczy typu „Old Demo” na C64 czy „Magda Demo”
(tematyka: nasz kolega Old/Larry i jego dziewczyna). Na pewno
zrobił więcej rzeczy, ale do C64 nie miałem w tych czasach zacięcia
i niewiele pamiętam. Old/Larry to Bartłomiej Larendowicz, zajmował
się handlem giełdowym Atari. Tygrys - Marek Bojarski, elektronik.
Spekol - Tomasz Bielak, to był giełdowy nick, nie używał go gdzie
indziej. A w „Tajemnicach Atari” można znaleźć jego
kurs pisania
dema. Na tej podstawie powstało demo
„Tajemnice Atari”.
Kaz: W demkach pozdrawiasz sporo osób ze Śląska – miałeś
tam jakieś konszachty?
KR: Nie miałem. Po prostu znam dosłownie parę osób ze Śląska
ze starych czasów i to często nie osobiście - tylko poprzez Atari.
Osobiście to w zasadzie poznałem Paskuda, Tomasz Liebicha,
Buchcika. Mura już nawet nie, bo go akurat (chyba pechowo) nie było
wtedy gdy wpadałem na giełdę do Katowic - a było to parę razy. Z
osób z ówczesnej sceny, ale nie ze Śląska, to rozmawiałem raz przez
telefon z Magnusem - zresztą pamiętam to doskonale bo
międzymiastowa do Szczecina kosztowała wtedy tyle, że masakra, a ja
gadałem z nim chyba z pół godziny.
Kaz: A o czym rozmawialiście i kiedy to było?
KR: Myślę, że to był rok 1989, a rozmowa była w zasadzie o
wszystkim, ale główny wówczas temat to oczywiście były crunchery
:).
Kaz: Wspominałeś mi coś o Fishsoft i wspólnym demie.
Przybliż temat.
KR: Fish/Fishsoft - Michał Huppert z Krakowa, zasadniczo na
Atarce nic nie robił, bo to był kommodorowiec, ale znał oczywiście
6502. Mój najlepszy kumpel w okresie liceum.
Demo, które planowaliśmy, robione było na wakacjach w Bieszczadach.
Miało to być demo na dwa kompy (C64 i Atari) - kabelek, protokół
C64-Atari joy-joy (część tegoż kodu na C64 moja). Wtedy mieliśmy
jedyną okazję coś popisać razem - w sensie ja na C64, a on na
Atari. Komputerki miały grać wspólnie, przewidziany był scroll
„dwumonitorowy” - przechodzący z ekranu jednego komputera na drugi,
itd. Bawiliśmy się świetnie, niestety za bardzo i komciowi w końcu
poszły z dymem porty. I w ten sposób „Bieszczady Demo”, które miało
nieco pogodzić C64 i Atari nie zostało skończone w Bieszczadach,
ponieważ Commodore nie był w stanie obsłużyć klawiatury. No i na
koniec okazało się, że nasze niedoszłe wspólne wielkie dzieło nigdy
nie ujrzy światła dziennego i nie pomogą tu już żadne czary - po
prostu dyskietki definitywnie wsiąkły, więc nawet nie ma z czego
próbować odczytać.
Kaz: Czy osoba o ksywie Tygrys to ta od rozszerzenia
„Tygrys Turbo” do stacji dysków?
KR: Tak, to ten Tygrys - Marek Bojarski. Mieszkał całkiem
niedaleko mnie, być może nadal mieszka, ale nie widziałem go sporo
czasu. Dzięki niemu moja stacja LDW2000 ma dość nietypowe Tygrys
Turbo, bo robione po części na zamówienie, to jest według mojego
„widzimisię”.
Kaz: Czy jest jakaś specyfikacja tego Tygrys Turbo? I
czym się Twoja wersja różniła od standardu?
KR: Specyfikacji jako takiej nie mam, ale mam od Marka opis
funkji stacji i komend możliwych do wykonania z Atarki. Zresztą
opis funkcji LDW choć ubogi oraz nędzną wzmiankę o komendzie "X"
wrzuciłem na Atariki, a Draco to potem rozbudował potężnie razem z
przykładami.
Ogólnie stacja jest boska nawet w standardzie, szkoda tylko, że tak
mało RAM-u jest na własny program. Co do Tygrys Turbo to oprócz
dopałek prędkościowych miało oczywiście inne funkcje. Na przykład
formatowanie ścieżek według własnych potrzeb - w tym bad sectory,
wielokrotne sektory, itp.; obsługa dyskietek IBM-owskich 5,25 cala,
choć teraz z tej racji, że już takich się nie używa na PC to raczej
już mało przydatne; funkcje diagnostyczne.
Scorpio's Demo Collection II
Kaz: Czy to prawda, ze pisałeś jakieś wirusy?
KR: Hmmm, no nie wiem czy to się nadaje do publicznej
wypowiedzi, ale tak. Dwa na Atari, dwa na PC. Co do tych ostatnich
to odsyłam do „MKS Vir”: „Darnok” - totalne badziewie, ale cóż -
pierwsze podrygi. „Pfeifer Virus” dedykowany pewnej nauczycielce, w
„MKS Vir” jako Scorpio ileśtam (bodajże 1504 czy 1534). Pierwszy
dyskowy, drugi plikowy.
Pierwszy atarowski był niestety prymitywny z założenia - brak u nas
czegoś takiego jak CMOS. Przeważnie po użyciu gierki/programu RESET
+ zimny start, gorący tylko czasami i to raczej tylko z DOS-em.
Drugi był wredniejszy, ale i nie bardzo przenośny, bo działał tylko
z LDW2000 oraz CA2001 i siedział w stacji, a także stamtąd zarażał,
więc resety Atari mu nie przeszkadzały, a nawet cieszyły, bo było
duże prawdopodobieństwo, że teraz bootuje się nowy dysk, jeszcze
nie zarażony. Tak więc na Atari odwrotnie niż na PC - pierwszy
plikowy, a drugi dyskowy.
Kaz: Co skłoniło Cię do pisania wirusów? Nie wiedziałeś,
że to niegodna ;) i nielegalna działalność?
KR: E tam zaraz niegodna :). Po prostu wprawki w asemblerze
przy pierwszych moich pecetach, a że wirusa akurat... cóż wtedy
jakaś taka moda była, a ja byłem młody i głupi. Co do drugiego
pecetowego wirusa - to sam jakoś uciekł - prawdopodobnie za pomocą
któregoś szkolnego kompa, czym zresztą chyba dowiódł jakiej takiej
skuteczności. Tak mi się wydaje przynajmniej. Napisałem go pod
negatywnym wpływem jednej mojej nauczycielki i nie było w planach
jego wypuszczanie, ale oczywiście kumplom ze szkoły pokazywałem no
i jakoś uciekł.
Co do wirusików atarowskich to po prostu nie było wcześniej takiego
czegoś na 8-bitowce, nic oprócz wirusa na C64, który przechowywał
się w stacji. Ale tam był procesor 6502 w środku to było łatwiej.
Więc te moje wirusy to było coś w rodzaju „a widzicie, a jednak się
da!”. Tego siedzącego w stacji to skrobnąłem już podczas zabawy z
LDW2000.
Kaz: Wyczytałem gdzieś, że miałeś robić jakiś system z
wbudowanym monitorem?
KR: Tak, zazdrościłem comciowi cartridgy typu „Action
Replay”, a programowe freezerki niestety działają powiedzmy
"różnie", zwłaszcza gdy programik wykorzystuje większość pamięci.
Ale nie wiem czy jeszcze zrobię coś w tym kierunku. Nie zrobiłem
tego wtedy, a teraz zastanawiam się czy nie straciło to już
sensu.
Kaz: Pisałeś, że chciałbyś spróbować po latach swych sił
w zrobieniu czegoś większego. Co to miałoby być?
KR: Preferencji szczególnych nie mam, oprócz tego, że nie
przepadam za robieniem grafiki. W grę wchodzi muzyka i kod, a co do
kodowania to w zasadzie wszystko jak leci. Z gier, co prawda, to
tylko jakieś logiczne kiedyś w Atari Basic robiłem, ale to się
właśnie wiąże z tym, że nie lubię się grafiką bawić, a do dobrej
gierki jest niestety niezbędna. Tak więc głównie robiłem proste
demka i bawiłem się muzyką oraz użytkami.
W tej chwili to jestem ciągle w trakcie przeróbek tego mojego
ustrojstwa do transmisji po LPT. Nazywa się to „SPADE” (nazwę
przynajmniej mam, he he) czyli „Scorpio's Paralell-port Atari
Device Emulator”. Okropnie się nagimnastykowałem, żeby coś
sensownegoz tych literek wyszło. Coś jak SIO2PC tylko prostsze do
zrobienia (kabel), choć bardziej badziewne. To znaczy sam program
to raczej coś podobnego do APE. Już w zasadzie działa, ale
strasznie prowizorycznie wykonany. Teraz robię w miarę porządna
wersję plus rozbicie na poszczególne systemy operacyjne. Docelowo
będzie mogło udawać dowolne urządzenia SIO więc jak pod jakiś
DEV_ID podpiąć sieć... :). Ale to może w przyszłości, na razie to
najwyżej dyski i drukarki. Na samo Atari mam też zaczęte z dwa
użytki jednak odłożyłem je do czasu, aż się uporam z tym, bo nie
mam SIO2PC i używam tego mojego badziewia do pracy na "real" Atari
z dyskami ATR. Moja stacja LDW oczywiście jest sprawna, ale już
praktycznie nic nie zapisuję teraz na 5,25 cala, tylko jako pliki
ATR, więc stacji używam w zasadzie tylko po to, aby coś odkopać z
tego co się jeszcze da odczytać.
Kaz: No to znamy już całą Twoją historię związaną z
Atari, oprócz jednej kwestii - kiedy dostałeś pierwsze
Atari?
KR: Z tym problem będzie, bo sam nie pamiętam. Ale mogę
spokojnie stwierdzić, odkąd się ZACZĘŁA przygoda z Atarką, bo
bliski kumpel dostał swoją Atarkę w 8 klasie podstawówki czyli
wychodzi rok 85/86, a ja niedługo po nim. Tak więc można
powiedzieć, że przygoda z Atari zaczęła się w 1985 roku, bo
zacząłem zabawę na nie swoim komputerze. Oczywiście na początku
jako pamięć masowa był XC-12, potem przerobiony na turbo. Później
pojawiła się u mnie stacja dysków LDW2000.
Kaz: Zajmujesz się muzyka pozakomputerową? Grasz na czymś
albo gdzieś?
KR: Nic poważnego. Mam syntezatorek Yamaha (nie jakiś
profesjonalny) i gitarę. Oczywiście wszystko w kategoriach hobby.
Jak byłem mały to uczyłem się grać na fortepianie (w wieku około
4-7 lat). Potem sam się uczyłem grać na gitarze.
Kaz: Dziękuję za wywiad i życzę dalszych sukcesów w
konkursach muzycznych.
Kolekcja muzyczna Scorpio w tym
pakieciku.