Już od kilku lat staramy się na AtariOnline.pl zachowywać kulturowe
dziedzictwo związane z komputerami Atari.
Literatura
Między innymi w tym celu powstała
Biblioteka Atarowca, w której udało nam się zgromadzić już
ponad 350 numerów czasopism w postaci elektronicznej, czasami tak
unikalnych jak "Desktop Info", a czasmi tak ważnych ze względów
historycznych jak "Bajtek", "Komputer" czy "IKS". Zresztą te
wymienione i kilka innych udało nam się, jako pierwszym,
skompletować i wykonać elektroniczne wersje (w formacie DjVu),
niemałym wysiłkiem wielu osób. To nie jest przechwałka, ale
stwierdzenie faktu, że dotychczas nie było tak skutecznych pod tym
względem amatorskich inicjatyw w internecie.
Możemy się też pochwalić rosnącymi zbiorami innych działów:
książkowego, materiałów scenowych, materiałów o grach, a także tak
egzotycznych dla innych krajów, a tak specyficznych dla Polski
materiałów ze "studiów komputerowych", z epoki powszechnego
piractwa. To prawdziwe perełki, które są świadectwem tamtych
czasów.
Oprogramowanie
Po drugie zachowujemy wszystkie pliki programów na Atari, które
udaje się zdobyć, bez względu na ich pochodzenie, wersję czy
kompletność. Dlaczego nie gromadzimy tylko wybranych wersji,
będących kopią oryginału? Bo nasze dziedzictwo, nasza historia to
nie tylko oryginały. Nie jest żadną tajemnicą, że przez wiele lat,
aż do słynnej ustawy o prawach autorskich z 1994 roku, elementem
charakterystycznym polskiego rynku komputerowego było powszechne
piractwo komputerowe, uznawane w świadomości społecznej za legalne.
Były to akurat czasy największej popularności komputerów 8-bitowych
w Polsce, w tym Atari XL/XE i stąd wiele programów na ten komputer
było niekompletnych, pozbawionych nie tylko instrukcji czy pudełka,
ale czasem i kompletu plików, nie wspominając nawet o niezgodności
z oryginałem, ponieważ niektóre programy były przerabiane, dodawano
do nich nawet takie dziełka sztuki jak intra (w przypadku gier),
zmieniano wpisy, wykonywano spolszczenia, etc. Robili to zarówno
prawdziwi hackerzy czy crackerzy jak i giełdowi lamerzy. To jest
fragment naszej historii, czy tego chcemy czy nie.
Osobiście uważam, że pliki te należy traktować na równi z
eksponatami muzealnymi z Ermitrażu w Petersburgu czy Luwru w
Paryżu. Porównanie to nie jest w żadnym przypadku przesadzone - a
ma jeszcze ten drugi podtekst, że wiele z eksponatow w obu tych
słynnych muzeach zostało w swoim czasie skradzionych, zagrabionych
w podejrzanych okolicznościach w czasie niejednej zawieruchy
wojennej czy wyprawy "naukowej", a ostatecznie zalegalizowane ze
wzgledu na "okoliczności historyczne". Zresztą spory między krajami
o niektóre dzieła sztuki toczą się do dzisiaj, czego przykładem
spięcia na linii Egipt-Wielka Brytania czy Polska-Rosja oraz
Polska-Niemcy. Dlatego uważam, że podobnie jak posąg Wenus z Milo
(zwanej też Afrodytą z Melos), z którego pozostał tylko uszkodzony
korpus bez rąk - do dziś podziwiany przez wielu - tak niektóre
uszkodzone, nieoryginalne pliki też są świadectwem historii, a
również i świadectwem kunsztu niektórych "piratów" i warte są
zachowania, żeby następne pokolenia wiedziały, że takie zjawiska
też miały miejsce.

Historie
Nie tylko materialne przejawy historii są dla nas interesujące. Bo
historia to również opowieści, zachowania ludzi, poglądy
indywidualne i społeczne. Bez zachowania wiedzy na temat tego, co
uważali ludzie 30 czy 20 lat temu i co robili w tamtych czasach
przepadnie istotna część naszego dziedzictwa kulturowego. Z tego
powodu przeprowadzamy wywiady z ludźmi działającymi na Atari w
latach 90-tych, zachęcamy ich do grzebania w szufladach i na
strychach w poszukiwaniu artefaktów z tamtych czasów, staramy się
odzyskać jak najwięcej danych ze starych nośników danych, etc.
Tutaj też mamy drobne, ale istotne sukcesy. Udało się na przykład
uratować dwie audycje radiowe słynnego w latach 90-tych
"Radiokomputera". Zresztą na AtariOnline.pl kilkukrotnie
zamieszczaliśmy artykuły na temat tej audycji, więcej niż
ktokolwiek, włączając podmioty (państwowe radio), które z definicji
powinno dbać o zachowanie takich perełek.
Co dalej?
Bardzo poważnym ograniczeniem w gromadzeniu i zachowaniu
dziedzictwa kulturowego są przepisy prawa autorskiego czy szerzej -
ochrony własności intelektualnej. Ustawodawstwo, nie tylko w
Polsce, a nawet nie przede wszystkim w Polsce, pod wpływem lobby
różnych pośredników między autorami i twórcami, jest zaostrzane na
niekorzyść autorów i odbiorców dzieł, za to coraz doskonalej chroni
interesy dużych pośredników w tej branży. Za przykład takich
kuriozalnych przepisów niech służy niemieckie prawo, dzięki któremu
atarowski klub ABBUC nie publikuje programów stworzonych przez
swoich członków... Albo polskie "prawo" dotyczące ZAIKS-u, które
często sami twórcy uważają za skandaliczne...
W tej trudnej sytacji widać światło w tunelu. Osobom, które chcą
zachować dziedzictwo kulturowe, a nie chcą naruszać niczyich
interesów, przychodzi w sukurs... prawo archiwizacyjne. W
niektórych państwach, zaawansowanych pod względem rozwoju ochrony
własności intelektualnej, jak USA czy Unia Europejska, zdano już
sobie sprawę, że coraz większe części własności intelektualnej
ludzkości przepadają, właśnie ze względu na rozbuchaną "ochronę".
Jeżeli nie ma podmiotów uprawnionych do zachowywania kopii, gdy
twórcy nie są zainteresowani lub nie mogą dalej swojego dzieła
"chronić" sami, to takie dzieła mają dużą szansę zaginąć na zawsze.
Znamy to zresztą z własnego podwórka - wiele gier na Atari powinno
przepaść w otchłani niebytu, bo firmy, które je wydają już nie
istnieją, nie ma prawnych następców, a jednocześnie restrykcyjne
prawo autorskie delegalizuje wszelkie próby zachowania kopii bez
zgody właścicieli praw. Te gry powinny przepaść, ale dzięki
internetowi i nielegalnym kopiom wciąż istnieją... Czy potępiać za
to internautów, którzy podtrzymują żywot tych dzieł czy winić
raczej prawo, że nie dostrzega różnicy między takimi działaniami, a
na przykład czerpaniem zysków z produkcji pirackich płyt?
Nie ma co oczywiście marzyć, że z dnia na dzień lobby pośredników,
czerpiących zyski z cudzej twórczości, nagle dopuści do
rewolucyjnej zmiany przepisów i pozbawi się monopolów, wyłączności
i innych przywilejów tyczących się dzieł. Jest jednak szansa, że
jakaś forma złagodzenia restykcyjności praw autorskich nastąpi. I
to właśnie współczesna biurokracja, która chce wszystko gromadzić,
może w tym pomóc... :). Nie jest to może wymierzony sprzymierzeniec
dla kogoś, kto jak ja nie wierzy w działania biurokratyczne, ale
doceniać trzeba każdego sprzymierzeńca. Skoro tylko administracja
państwowa może skutecznie wpłynąć na zmianę prawa autorskiego - to
niech wpływa, ma moje poparcie! Może uda się skrócić okres ochrony
praw autorskich, a może tylko uda się zalegalizować archiwizację
dzieł przez jakieś podmioty publiczne (jak muzea, archiwa)? W
każdym razie jakikolwiek wyłom i tak będzie znaczącym poluzowaniem
istniejących reguł prawnych.
Jak sobie radzą na świecie
Pisałem już kiedyś o brzydkim skoku na kasę (brzydkim, ponieważ
polega na zabraniu pieniędzy od podatników pod szyldem słusznych
celów i obdarowaniu nimi podmiotu prywatnego na zasadzie
uznaniowej), w postaci projektu "emulatora wszystkiego", projektu
sponsorowanego przez WE, obecnie Unię Europejską. Przy okazji
"emulatora wszystkiego" miano się zająć "archiwizacją wszystkiego"
czyli całego oprogramowania i twórczości powstałej na komputerach,
co oczywiście nasuwało wiele pytań nie tylko o wykonalność, ale
także o prawną podstawę takich działań. No bo z jednej strony nie
wolno bez zgody autorów, a z drugiej... jak inaczej archiwizować
"wszystko"? W tym materiały bez zgody, albo materiały, których
autorzy wyraźnie się nie zgodzą na archiwizację? Sprawa powinna być
precedensowa dla Europy.
Podobna sytuacja tyczy się USA i firmy Google, która ma ambicje
zrobić bibliotekę cyfrową wszystkich dzieł z całego świata. W
Stanach trwają dyskusje o podstawach prawnych takiej działalności
oraz spór o zasady gromadzenia dzieł. Być może będzie tak, że w
wielu wypadkach nawet sprzeciw autora nie wykluczy dzieła z zasobów
biblioteki... Przynajmniej tak to wygląda w niektórych punktach
ciągle rozwijąjącego się projektu.
W Polsce
U nas tematy archiwizacji dzieł kultury komputerowej są rzadko
poruszane publicznie, a sam temat jest w powijakach. Ale spotkało
mnie niesamowicie pozytywne zaskoczenie, bo skonktaktowała się ze
mną osoba, która zamierza takie tematy poruszać i co najważniejsze
- ma realne szanse propagować je tam, gdzie może to przynieść
pożądany skutek, nie tylko edukacyjny.
Grzegorz Gałęzowski z
Archiwum Państwowego w Lublinie jest żywo zainteresowany tematami
archiwizacji komputerowej, autorem referatów i artykułów zarówno o
sieciach komputerowych jak i właśnie archiwizacji cyfrowej. Jest
także miłośnikiem staroci czyli retrokomputerów i czytuje
AtariOnline.pl :).
Od jakiegoś czasu mam też okazję i przyjemność śledzić jego
działania, które mają dać rozeznanie, jak w innych krajach radzą
sobie z archiwizacją cyfrowego dziedzictwa. Grzegorz rozesłał
oficjalne zapytania do "wielkich tego świata" - zarówno firm
informatycznych typu Oracle, IBM jak i instytycji zajmujących się
tymi tematami na całym świecie (archiwa, muzea i biblioteki cyfrowe
w USA, Chinach, Japonii, krajach EU). Mam nadzieję, że będziemy
mieli okazję na AOL zapoznać się z odpowiedziami, jako że jest
wiele osób, którym temat zachowania kultury cyfrowej jest bliski.
Na pewno mogę obiecać kolejną nowinkę zatytułowaną "Dziedzictwo
kulturowe cz.II", w której przedstawię referat Grzegorza na temat
trwałości nośników cyfrowych na tle nośników tradycyjnych. Bardzo
ciekawa lektura.
Grzegorz - ale nie w pracy, tylko w muzeum
techniki :)
Wiem też, że w przyszłym roku będą zorganizowane cztery zebrania
naukowe o następującej tematyce:
- długotrwałe przechowywanie materiałów cyfrowych,
- budowanie cyfrowej biblioteki,
- digitalizacja zasobów audio i wideo z zasobów Archiwum
Państwowego w Lublinie,
- archiwizacja stron internetowych w celu ich późniejszej analizy
pod kątem socjologicznym i historycznym.
Pytałem - zainteresowani, a nie będący pracownikami archiwum też
mogą uczestniczyć w wykładach. O terminach postaram się informować
na AOL. Wkrótce zostanie też uruchomiony blog Grzegorza, dedykowany
zagadnieniom archiwizacji, o którym też dam znać.
Dzisiejszą nowinkę uzupełniam o link do
Internetowego Forum
Archiwalnego oraz informacje o najważniejszych
ustawach/rozporządzeniach, które obowiązują w Polsce, a które są
ściśle związane z tematem.
Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83
Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach
pokrewnych.
Status aktu prawnego: akt posiada tekst jednolity
Data wydania: 1994-02-04
Data wejścia w życie: 1994-05-23
Data obowiązywania: 1994-05-23
Organ wydający: SEJM
Organ uprawniony: MIN. SPRAWIEDLIWOŚCI
Organ zobowiazany: MIN. KULTURY I SZTUKI
Dz.U. 2006 nr 206 poz. 1517
Rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia
30 października 2006 r. w sprawie niezbędnych elementów struktury
dokumentów elektronicznych
Status aktu prawnego: obowiązujący
Data ogłoszenia: 2006-11-17
Data wydania: 2006-10-30
Data wejścia w życie: 2007-05-18
Data obowiązywania: 2007-05-18
Organ wydający: MIN. SPRAW WEWNĘTRZNYCH I ADMINISTRACJI
Dz.U. 2006 nr 206 poz. 1518
Rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia
30 października 2006 r. w sprawie szczegółowego sposobu
postępowania z dokumentami elektronicznymi
Status aktu prawnego: obowiązujący
Data ogłoszenia: 2006-11-17
Data wydania: 2006-10-30
Data wejścia w życie: 2007-05-18
Data obowiązywania: 2007-05-18
Organ wydający: MIN. SPRAW WEWNĘTRZNYCH I ADMINISTRACJI
Dz.U. 2006 nr 206 poz. 1519
Rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 2
listopada 2006 r. w sprawie wymagań technicznych formatów zapisu i
informatycznych nośników danych, na których utrwalono materiały
archiwalne przekazywane do archiwów państwowych
Status aktu prawnego: obowiązujący
Data ogłoszenia: 2006-11-17
Data wydania: 2006-11-02
Data wejścia w życie: 2007-05-18
Data obowiązywania: 2007-05-18
Organ wydający: MIN. SPRAW WEWNĘTRZNYCH I ADMINISTRACJI
Ciąg dalszy nastąpi... :)