Dziedzictwo kulturowe cz.I by Kaz 2009-12-20 01:21:56

Już od kilku lat staramy się na AtariOnline.pl zachowywać kulturowe dziedzictwo związane z komputerami Atari.

Literatura

Między innymi w tym celu powstała Biblioteka Atarowca, w której udało nam się zgromadzić już ponad 350 numerów czasopism w postaci elektronicznej, czasami tak unikalnych jak "Desktop Info", a czasmi tak ważnych ze względów historycznych jak "Bajtek", "Komputer" czy "IKS". Zresztą te wymienione i kilka innych udało nam się, jako pierwszym, skompletować i wykonać elektroniczne wersje (w formacie DjVu), niemałym wysiłkiem wielu osób. To nie jest przechwałka, ale stwierdzenie faktu, że dotychczas nie było tak skutecznych pod tym względem amatorskich inicjatyw w internecie.

Możemy się też pochwalić rosnącymi zbiorami innych działów: książkowego, materiałów scenowych, materiałów o grach, a także tak egzotycznych dla innych krajów, a tak specyficznych dla Polski materiałów ze "studiów komputerowych", z epoki powszechnego piractwa. To prawdziwe perełki, które są świadectwem tamtych czasów.



Oprogramowanie

Po drugie zachowujemy wszystkie pliki programów na Atari, które udaje się zdobyć, bez względu na ich pochodzenie, wersję czy kompletność. Dlaczego nie gromadzimy tylko wybranych wersji, będących kopią oryginału? Bo nasze dziedzictwo, nasza historia to nie tylko oryginały. Nie jest żadną tajemnicą, że przez wiele lat, aż do słynnej ustawy o prawach autorskich z 1994 roku, elementem charakterystycznym polskiego rynku komputerowego było powszechne piractwo komputerowe, uznawane w świadomości społecznej za legalne. Były to akurat czasy największej popularności komputerów 8-bitowych w Polsce, w tym Atari XL/XE i stąd wiele programów na ten komputer było niekompletnych, pozbawionych nie tylko instrukcji czy pudełka, ale czasem i kompletu plików, nie wspominając nawet o niezgodności z oryginałem, ponieważ niektóre programy były przerabiane, dodawano do nich nawet takie dziełka sztuki jak intra (w przypadku gier), zmieniano wpisy, wykonywano spolszczenia, etc. Robili to zarówno prawdziwi hackerzy czy crackerzy jak i giełdowi lamerzy. To jest fragment naszej historii, czy tego chcemy czy nie.

Osobiście uważam, że pliki te należy traktować na równi z eksponatami muzealnymi z Ermitrażu w Petersburgu czy Luwru w Paryżu. Porównanie to nie jest w żadnym przypadku przesadzone - a ma jeszcze ten drugi podtekst, że wiele z eksponatow w obu tych słynnych muzeach zostało w swoim czasie skradzionych, zagrabionych w podejrzanych okolicznościach w czasie niejednej zawieruchy wojennej czy wyprawy "naukowej", a ostatecznie zalegalizowane ze wzgledu na "okoliczności historyczne". Zresztą spory między krajami o niektóre dzieła sztuki toczą się do dzisiaj, czego przykładem spięcia na linii Egipt-Wielka Brytania czy Polska-Rosja oraz Polska-Niemcy. Dlatego uważam, że podobnie jak posąg Wenus z Milo (zwanej też Afrodytą z Melos), z którego pozostał tylko uszkodzony korpus bez rąk - do dziś podziwiany przez wielu - tak niektóre uszkodzone, nieoryginalne pliki też są świadectwem historii, a również i świadectwem kunsztu niektórych "piratów" i warte są zachowania, żeby następne pokolenia wiedziały, że takie zjawiska też miały miejsce.



Historie

Nie tylko materialne przejawy historii są dla nas interesujące. Bo historia to również opowieści, zachowania ludzi, poglądy indywidualne i społeczne. Bez zachowania wiedzy na temat tego, co uważali ludzie 30 czy 20 lat temu i co robili w tamtych czasach przepadnie istotna część naszego dziedzictwa kulturowego. Z tego powodu przeprowadzamy wywiady z ludźmi działającymi na Atari w latach 90-tych, zachęcamy ich do grzebania w szufladach i na strychach w poszukiwaniu artefaktów z tamtych czasów, staramy się odzyskać jak najwięcej danych ze starych nośników danych, etc.

Tutaj też mamy drobne, ale istotne sukcesy. Udało się na przykład uratować dwie audycje radiowe słynnego w latach 90-tych "Radiokomputera". Zresztą na AtariOnline.pl kilkukrotnie zamieszczaliśmy artykuły na temat tej audycji, więcej niż ktokolwiek, włączając podmioty (państwowe radio), które z definicji powinno dbać o zachowanie takich perełek.



Co dalej?

Bardzo poważnym ograniczeniem w gromadzeniu i zachowaniu dziedzictwa kulturowego są przepisy prawa autorskiego czy szerzej - ochrony własności intelektualnej. Ustawodawstwo, nie tylko w Polsce, a nawet nie przede wszystkim w Polsce, pod wpływem lobby różnych pośredników między autorami i twórcami, jest zaostrzane na niekorzyść autorów i odbiorców dzieł, za to coraz doskonalej chroni interesy dużych pośredników w tej branży. Za przykład takich kuriozalnych przepisów niech służy niemieckie prawo, dzięki któremu atarowski klub ABBUC nie publikuje programów stworzonych przez swoich członków... Albo polskie "prawo" dotyczące ZAIKS-u, które często sami twórcy uważają za skandaliczne...

W tej trudnej sytacji widać światło w tunelu. Osobom, które chcą zachować dziedzictwo kulturowe, a nie chcą naruszać niczyich interesów, przychodzi w sukurs... prawo archiwizacyjne. W niektórych państwach, zaawansowanych pod względem rozwoju ochrony własności intelektualnej, jak USA czy Unia Europejska, zdano już sobie sprawę, że coraz większe części własności intelektualnej ludzkości przepadają, właśnie ze względu na rozbuchaną "ochronę". Jeżeli nie ma podmiotów uprawnionych do zachowywania kopii, gdy twórcy nie są zainteresowani lub nie mogą dalej swojego dzieła "chronić" sami, to takie dzieła mają dużą szansę zaginąć na zawsze. Znamy to zresztą z własnego podwórka - wiele gier na Atari powinno przepaść w otchłani niebytu, bo firmy, które je wydają już nie istnieją, nie ma prawnych następców, a jednocześnie restrykcyjne prawo autorskie delegalizuje wszelkie próby zachowania kopii bez zgody właścicieli praw. Te gry powinny przepaść, ale dzięki internetowi i nielegalnym kopiom wciąż istnieją... Czy potępiać za to internautów, którzy podtrzymują żywot tych dzieł czy winić raczej prawo, że nie dostrzega różnicy między takimi działaniami, a na przykład czerpaniem zysków z produkcji pirackich płyt?

Nie ma co oczywiście marzyć, że z dnia na dzień lobby pośredników, czerpiących zyski z cudzej twórczości, nagle dopuści do rewolucyjnej zmiany przepisów i pozbawi się monopolów, wyłączności i innych przywilejów tyczących się dzieł. Jest jednak szansa, że jakaś forma złagodzenia restykcyjności praw autorskich nastąpi. I to właśnie współczesna biurokracja, która chce wszystko gromadzić, może w tym pomóc... :). Nie jest to może wymierzony sprzymierzeniec dla kogoś, kto jak ja nie wierzy w działania biurokratyczne, ale doceniać trzeba każdego sprzymierzeńca. Skoro tylko administracja państwowa może skutecznie wpłynąć na zmianę prawa autorskiego - to niech wpływa, ma moje poparcie! Może uda się skrócić okres ochrony praw autorskich, a może tylko uda się zalegalizować archiwizację dzieł przez jakieś podmioty publiczne (jak muzea, archiwa)? W każdym razie jakikolwiek wyłom i tak będzie znaczącym poluzowaniem istniejących reguł prawnych.

Jak sobie radzą na świecie

Pisałem już kiedyś o brzydkim skoku na kasę (brzydkim, ponieważ polega na zabraniu pieniędzy od podatników pod szyldem słusznych celów i obdarowaniu nimi podmiotu prywatnego na zasadzie uznaniowej), w postaci projektu "emulatora wszystkiego", projektu sponsorowanego przez WE, obecnie Unię Europejską. Przy okazji "emulatora wszystkiego" miano się zająć "archiwizacją wszystkiego" czyli całego oprogramowania i twórczości powstałej na komputerach, co oczywiście nasuwało wiele pytań nie tylko o wykonalność, ale także o prawną podstawę takich działań. No bo z jednej strony nie wolno bez zgody autorów, a z drugiej... jak inaczej archiwizować "wszystko"? W tym materiały bez zgody, albo materiały, których autorzy wyraźnie się nie zgodzą na archiwizację? Sprawa powinna być precedensowa dla Europy.

Podobna sytuacja tyczy się USA i firmy Google, która ma ambicje zrobić bibliotekę cyfrową wszystkich dzieł z całego świata. W Stanach trwają dyskusje o podstawach prawnych takiej działalności oraz spór o zasady gromadzenia dzieł. Być może będzie tak, że w wielu wypadkach nawet sprzeciw autora nie wykluczy dzieła z zasobów biblioteki... Przynajmniej tak to wygląda w niektórych punktach ciągle rozwijąjącego się projektu.

W Polsce

U nas tematy archiwizacji dzieł kultury komputerowej są rzadko poruszane publicznie, a sam temat jest w powijakach. Ale spotkało mnie niesamowicie pozytywne zaskoczenie, bo skonktaktowała się ze mną osoba, która zamierza takie tematy poruszać i co najważniejsze - ma realne szanse propagować je tam, gdzie może to przynieść pożądany skutek, nie tylko edukacyjny. Grzegorz Gałęzowski z Archiwum Państwowego w Lublinie jest żywo zainteresowany tematami archiwizacji komputerowej, autorem referatów i artykułów zarówno o sieciach komputerowych jak i właśnie archiwizacji cyfrowej. Jest także miłośnikiem staroci czyli retrokomputerów i czytuje AtariOnline.pl :).

Od jakiegoś czasu mam też okazję i przyjemność śledzić jego działania, które mają dać rozeznanie, jak w innych krajach radzą sobie z archiwizacją cyfrowego dziedzictwa. Grzegorz rozesłał oficjalne zapytania do "wielkich tego świata" - zarówno firm informatycznych typu Oracle, IBM jak i instytycji zajmujących się tymi tematami na całym świecie (archiwa, muzea i biblioteki cyfrowe w USA, Chinach, Japonii, krajach EU). Mam nadzieję, że będziemy mieli okazję na AOL zapoznać się z odpowiedziami, jako że jest wiele osób, którym temat zachowania kultury cyfrowej jest bliski. Na pewno mogę obiecać kolejną nowinkę zatytułowaną "Dziedzictwo kulturowe cz.II", w której przedstawię referat Grzegorza na temat trwałości nośników cyfrowych na tle nośników tradycyjnych. Bardzo ciekawa lektura.

Grzegorz - ale nie w pracy, tylko w muzeum techniki :)


Wiem też, że w przyszłym roku będą zorganizowane cztery zebrania naukowe o następującej tematyce:

Pytałem - zainteresowani, a nie będący pracownikami archiwum też mogą uczestniczyć w wykładach. O terminach postaram się informować na AOL. Wkrótce zostanie też uruchomiony blog Grzegorza, dedykowany zagadnieniom archiwizacji, o którym też dam znać.

Dzisiejszą nowinkę uzupełniam o link do Internetowego Forum Archiwalnego oraz informacje o najważniejszych ustawach/rozporządzeniach, które obowiązują w Polsce, a które są ściśle związane z tematem.

Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83
Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
Status aktu prawnego: akt posiada tekst jednolity
Data wydania: 1994-02-04
Data wejścia w życie: 1994-05-23
Data obowiązywania: 1994-05-23
Organ wydający: SEJM
Organ uprawniony: MIN. SPRAWIEDLIWOŚCI
Organ zobowiazany: MIN. KULTURY I SZTUKI

Dz.U. 2006 nr 206 poz. 1517
Rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 30 października 2006 r. w sprawie niezbędnych elementów struktury dokumentów elektronicznych
Status aktu prawnego: obowiązujący
Data ogłoszenia: 2006-11-17
Data wydania: 2006-10-30
Data wejścia w życie: 2007-05-18
Data obowiązywania: 2007-05-18
Organ wydający: MIN. SPRAW WEWNĘTRZNYCH I ADMINISTRACJI

Dz.U. 2006 nr 206 poz. 1518
Rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 30 października 2006 r. w sprawie szczegółowego sposobu postępowania z dokumentami elektronicznymi
Status aktu prawnego: obowiązujący
Data ogłoszenia: 2006-11-17
Data wydania: 2006-10-30
Data wejścia w życie: 2007-05-18
Data obowiązywania: 2007-05-18
Organ wydający: MIN. SPRAW WEWNĘTRZNYCH I ADMINISTRACJI

Dz.U. 2006 nr 206 poz. 1519
Rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 2 listopada 2006 r. w sprawie wymagań technicznych formatów zapisu i informatycznych nośników danych, na których utrwalono materiały archiwalne przekazywane do archiwów państwowych
Status aktu prawnego: obowiązujący
Data ogłoszenia: 2006-11-17
Data wydania: 2006-11-02
Data wejścia w życie: 2007-05-18
Data obowiązywania: 2007-05-18
Organ wydający: MIN. SPRAW WEWNĘTRZNYCH I ADMINISTRACJI

Ciąg dalszy nastąpi... :)
mono 2009-12-20 01:51:17

Fajny temat. Chętnie dowiedziałbym się jakich nośników używa się w archiwizacji danych cyfrowych.

Kaz 2009-12-20 02:02:39

Mnie rowniez temat zaciekawil i mam nadzieje ze szybko powstanie ten blog Grzeska i bedzie regularnie zasilany tekstami popularyzacyjnymi.

A przy okazji jeszcze jedno archiwum cyfrowe, link od Grzegorza: http://szukajwarchiwach.pl/

wsa 2009-12-20 11:42:51

z tego co sie orientuje to archiwum Internetu (ktore notabene ostatnio sie coraz gorzej wyrabia) uzywa najzwyczajniej w swiecie klastrow zlozonych z jakis (przecietnych) pecetow z dyskami twardymi...(najtanszy sposob zrobienia duzej niezaleznej macierzy dyskowej w dzisiejszych czasach)

Bwele 2009-12-20 11:55:12

Przeczytałem super notkę i tak mnie natchnęło: czy wśród miłośników Atari jest może ktoś, kto, tak jak ja, jest miłośnikiem starych VHS-ów, zwłaszcza tych z horrorami, wydawanych przez Video Rondo, Elgaz, Silesię, itp? Jeżeli tak, to może komuś ostały się jakieś materiały z tym związane, może pismo Video Fan, którego naczelnym był komiksiarz Tadeusz Baranowski, może jakieś reklamy, materiały filmowe o ówczesnych nowościach video? Kompletnie nie wiem, gdzie tego szukać, a radość z zachowania tego dziedzictwa również byłaby niesamowita, chociaż, jak zauważyłem, fanatyczni zbieracze VHS-ów często są dużo bardziej od Atarowców niechętni do dzielenia się czymkolwiek ze swoich kolekcji. No ale jeśli videomaniak jest jednocześnie miłośnikiem Atari...:P Bardzo ucieszy mnie jakakolwiek pomoc. Załączam link do imponującej kolekcji okładek polskich VHS-ów. Szkoda, przemiły skądinąd, właściciel umieścił tylko przednie strony okładek, a "zachęcających" opisów z tyłu, nie. http://www.flickr.com/photos/krystian_kujda/sets/72157603827798724/

Rzymianinus 2009-12-20 14:00:58

Dziedzictwo kulturowe - baaaardzo ciekawy artykuł. Sam jestem ciekawy jakie nośniki są używane do archiwizacji (a może jakie powinny być ze względu na wytrzymałość czasowo-jakościową). Jestem nieco sceptyczny co do: "archiwizacji stron internetowych w celu ich późniejszej analizy pod kątem socjologicznym i historycznym". Chyba pojedynczego życia by zabrakło obiektywnemu badaczowi gdyby chciał przeprowadzić dokładną analizę wielowątkową. Raczej będzie to badanie losowych próbek pod kątem takim lub innym. I widzę dwóch panów w TV-HDMI jak dyskutują czy te 80% stron z wątkiem sex to "aż tyle" czy "tylko tyle".
A piractwo programów Atari to mały pikuś w porównaniu z piractwem VHS-ów. Ja znałem tylko legalne piraty z legalnych wypożyczalni. Stronka ,którą zamieścił Bwele zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Nie miałem pojęcia o tylu Absolutnie Legalnych wydaniach.

gorgh 2009-12-20 14:37:21

fajnie byłoby , gdyby jakieś muzeum techniki (lub inne) chciało stworzyć dział starych komputerów, gdzie można by nie tylko je zobaczyć ale i posłuchać wykładów o ich architekturze no i popracować na samych eksponatach.

alex 2009-12-20 15:04:22

Jeśli ktoś zrobiłby to za darmo, to podejrzewam, że warszawskie MT by się zgodziło :-)

Kaz 2009-12-20 18:36:49

W temacie:
http://technologie.gazeta.pl/technologie/1,82011,7384536,Google_winne_nielegalnej_dys
trybucji_ksiazek.html

Michał 2009-12-30 15:03:59

@Bwele

Video Rondo... aż brakuje mi słów! Te wszystkie noce spędzone w gronie znajomych na tak zwanych projekcjach! Szło się do wypożyczalni video gdzie za kilka marnych tysięcy dostawaliśmy dosłownie torbę taśm. Same delicje: Potwór z jeziora, Kleszcze, Komary śmierci, Martwica Mózgu. Do tego wszystkie kopane pozycje z Hong Kongu! Kumpel przynosił magnetowid Sanyo, siadało się całą bandą na podłodze przed odbiornikiem telewizyjnym marki Rubin i nikomu nie przyszło do głowy ruszyć się z miejsca przed 6 rano!