Arkadiusz "Nosty" Staworzyński napisał:
Parę szybkich wspomnień i refleksji tuż po powrocie:
Na imprezę Allegro Pixel Party wyruszyliśmy niesamowicie silną
ekipą, w której Atarowcy stanowili tym razem mniejszość (ale
absolutnie niedyskryminowaną). Tak więc z Warszawy Bangbusem
wyruszyli Amigowcy:
Szymon,
V0yager,
Willy,
Deadman,
Gorzyga,
Adam, oraz Atarowcy:
TDC i
Gzynio, a po drodze zgarnęli mnie z Łodzi.
Osobno do Poznania jechała multiplatformowa ekipa RetroAge:
AdamGilmore,
Axi0maT,
TwilightMaster. Na
miejscu czuwał nad wszystkim nasz nieoficjalny kierownik - Marek
(
Mac).
Wyruszyliśmy dzień wcześniej z myślą o przygotowaniu wszystkiego,
co się da, odpoczynku przed imprezą, oraz integracji. Sama podróż z
ekipą Bangbusa była przyjemnością, która ciut się wydłużyła. Ze
śpiewem na ustach dojechaliśmy do Poznania dopiero około godziny
20. Po szybkim marszu i uczczeniu Nowego Roku (jeden tylko Deadman
wie czemu wydzierał się po drodze: "Happy New Year!" ;) spotkaliśmy
się z Markiem na Starym Rynku i rozpoczęliśmy zwiedzanie. Nazw
wszystkich obiektów turystycznych, które zwiedziliśmy tej nocy nie
przypomnę sobie - za dużo tego było ;). Dość powiedzieć, że
"zwiedzanie" zakończyliśmy koło 4 rano. Ekipa RetroAge zaczęła
ponoć "zwiedzać" sporo wcześniej, więc niestety nie spotkaliśmy się
tego dnia.

Następnego ranka rześcy i w szczytowej formie po 4 godzinach snu,
zaraz po wspólnym śniadaniu, rzuciliśmy się w wir przygotowań.
Impreza odbywała się w okrągłym budynku, tak zwanej Iglicy na
terenie MTP. Nasze stoły zostały rozstawione dość luźno na tyłach
sceny, w dobrej lokalizacji - niedaleko baru :). Dostaliśmy też
nowiutkie monitory LCD 22" i jeden bigscreen - 60" plazmę.
Podłączyliśmy zgodnie obok siebie: 3x Atari 8-bit, ZX Spectrum +3,
Amigę (wprawdzie na Minimig'u, ale maskowanym przez A600 ;), Amigę
CD32, Segę Mega Drive, Atari 2600, C64, NES'a i Famicom. Zgodnie z
życzeniem organizatora odpaliliśmy następujące gry: "Zybex",
"Robbo", "Ms. Pac-Man", "Lotus II", "Arkanoid", "Mortal Kombat 3",
"River Raid", "Boulder Dash", "Donkey Kong", "Super Frog" i
"Contra". Dobór niektórych tytułów był może niezbyt szczęśliwy, ale
mieliśmy za to pełną rozpiętość od roku 1980 do 93.

Zadziwiające, ale podłączanie i testy obyły się bez większych
problemów. Wprawdzie jedna CD32 odmówiła posłuszeństwa, ale
mieliśmy zamiennik. Okazało się też, że do Segi zabrałem pady z
trzema przyciskami i miłośnicy "Mortal Kombat" w naszej ekipie
zaczęli protestować, że nie da się na nich zadawać wszystkich
ciosów. Ale jak się później okazało, graczom to specjalnie nie
przeszkadzało.
TDC znalazł nawet chwilę na zakodowanie jakiegos efektu graficznego
w Basicu! ;). W międzyczasie odwiedziła nas sympatyczna
kierowniczka imprezy z Allegro i pograła na "Robbo", którą to grę
świetnie pamiętała z dzieciństwa. Podjechał też na próbę wielką
białą limuzyną Dr Alban, który miał być muzyczną gwiazdą wieczoru.
Ale on nie przyszedł pograć :P
Impreza rozpoczęła się zgodnie z planem o 18. Każdy z nas stanął
przy swoim stanowisku, odziany w okolicznościową koszulkę Allegro z
napisem "OBSŁUGA" na plecach. Do 22 miał trwać konkurs na 9 grach.
Byliśmy zobowiązani do zapisywania najwyższych wyników, a dla
każdego ze zwycięzców na danej grze Allegro przewidziało
nagrodę.
Przyznam, że obawiałem się zalewu tłumów, jaki miał miejsce na PGA
rok temu. Bo odwiedzjących miało być 600 osób. Ale nic z tych
rzeczy! Po pierwsze goście Allegro byli wszyscy pełnoletni, po
drugie mieli też inne atrakcje. Wyszło więc idealnie: wszystkie gry
były praktycznie cały czas grane, ale nie było specjalnych kolejek,
ani nie zbierały się tłumy.
Jak pisałem: każda gra znalazła swoich amatorów. Ale z tego co
widziałem i slyszałem, największą popularnością cieszył się "River
Raid", "Super Frog" oraz "Mortal Kombat" (tu można było pograć poza
konkursem na dwóch graczy). Grali wszyscy - mężczyźni, kobiety,
starzy i młodzi. Ja rozpoznałem pewną parę młodych ludzi
(pozdrowienia dla czerwonowłosej Pani w trampkach i Pana z
dredami), którzy rok temu na PGA byli naszymi stałymi gośćmi, a i
teraz nie mogli oderwać się od gier. Oni zresztą też nas znakomicie
pamiętali. Niektórzy gracze byli tak zapaleni, że od komputerów nie
oderwał ich nawet koncert Dr Albana!
Rozbawił mnie jeden pan, na pewno po 50-tce, który rozpoznał
Zybexa, i zapytał:
- Czy to jest Atari?
- Tak, 800XL.
- To ja nie mogę tutaj stać!
I szybko odszedł :).
Niebawem okazało się, że kilku graczy zaczęło monopolizować
konkurs, osiągając w kolejnych grach wyniki przy których nawet nam
opadły szczęki. Jeden z nich najpierw doszedł do bodaj 34 planszy
na "Robbo" (grając ponad godzinę), następnie przesiadł się na
"Zybex"-a i doszedł do ostatniego, 16-tego levelu, tylko o włos nie
kończąc gry, a na końcu nabił jakiś monstrualny wynik na "River
Raid", grając w takim stylu, że za plecami zgromadził się tłumek
kibiców. Ten Master ujawnił się jako
Scalak - członek ekipy
AtariOnline.pl! Oczywiście wygrał zawody we wszystich trzech
grach.
Drugi z mistrzów (jak się potem okazało V-12/Tropyx ze sceny C64)
przeszedł całego "Boulder Dasha" "w kółko", nabijając ponad 10
tysięcy punktów i mając 10 żyć odszedł ponoć od gry mówiąc "niech
pograją też sobie inni". A następnie nabił ponad 225 tysięcy
punktów w "Arkanoidzie" (nie pamiętam levelu, ale dwudziesty
któryś). W pewnym momencie do V-12 grającego w "Boulder Dasha"
podszedł z mikrofonem prowadzący całą imprezę, znany kabareciarz
Mariusz Kałamaga i próbował przeprowadzić z nim wywiad. Wyszło dość
zabawnie:
- Jak długo grałeś w "Boulder Dash'a"?
- 17 lat.
- A w jakie gry grasz teraz?
- W "Boulder Dash'a".
:)
Po koncercie Dr Albana zwycięzcom wręczono nagrody (reklamowe
gadżety Allegro), a nam pozwolono w końcu zmienić gry. Staraliśmy
się wystawić klasyki takie jak "Mr. Do!", "Frogger", "Bruce Lee",
"StarDust", oraz niesamowicie wciągającego "Yoomp!". Ale co z tego,
skoro na Amidze CD32 ludzie i tak chcieli grać tylko w "Super
Frog'a" :).
Po północy nasze obowiązki się zakończyły, i mogliśmy przyłączyć
się do zabawy, więc zaczęły się "tańce, hulanki, swawola".
Oczywiście nasze komputery i konsole wciąż działały i przyciągały
miłośników grania. Krążyliśmy sobie między barem, dyskoteką a
naszymi grami aż do 4 nad ranem, kiedy to spakowaliśmy sprzęt i
pojechaliśmy na zasłużony odpoczynek.
Podsumowując: imprezę (przynajmniej w naszej części) uznaję za
udaną. Zarówno organizatorzy jak i goście zdawali się być
zadowoleni (choć poczekamy z samozachwytem na pierwsze komentarze
gości). Dla mnie wielkim zyskiem z wyjazdu do Poznania (oprócz
świetnej zabawy oczywiście) było zbliżenie organizatorów:
miłośników Atari i Amigi (oraz C64) i współpraca z RetroAge.
Pokazaliśmy że potrafimy razem zorganizować i przeprowadzić ciekawą
multiplatformową imprezę. Na koniec podziękowania dla Marka, który
zajmował sie wszelkimi sprawami organizacyjnymi i pomagał nam jak
mógł w odnaleznieniu się w Poznaniu: bez jego przewodniej roli nic
by z tego nie wyszło.
Niewielką liczbę moich zdjęć znajdziecie
tutaj.
W miarę pojawiania się zdjęć innych osób będę dodawał poniżej
kolejne linki.