Prezentowałem już gry, które napisał Sławomir "Bluki"
Woźniak: w tej
nowince o "Szalonych dżdżownicach, "Trzech koronach", a w tej
nowince o "Zapomnianym mieście". Pora na cztery kolejne
światowe premiery gier Blukiego :), ale najpierw autor opowie o
sobie i swojej pasji (śródtytuły ode mnie):
1. Bluki i jego sprzęt
"Pierwszy raz zetknąłem się z Atari gdzieś w 1983 roku. Dostałem
wówczas w prezencie konsolę. Zupełny przypadek zdecydował, że była
to Coleco Gemini czyli kopia Atari 2600. Wraz z nią otrzymałem
sześć kartridżów z grami. Dwa będące na wyposażeniu konsoli to
"Donkey Kong", "Mouse Trap", pozostałe cztery to "Soccer", "Trick
Shot", "Warlords" i "Air Sea Battle". Ta ostatnia gra zresztą
najczęściej lądowała w konsoli. Jako, że konsola działała w NTSC,
nie było łatwo o odpowiedni telewizor. Gdy taki się udało załatwić
- no to był pełny zachwyt. Jakie bajeczne kolory! I ile! A jaka
grafika! Nawet widać obracające się śmigło w helikopterze!
Przypomnę, że wtedy królowały gry monochromatyczne typu „dwie
paletki odbijają kwadratową piłkę”. I tak sobie grałem od czasu do
czasu. W 1985 roku pojawił się „Bajek”. Ponieważ gry konsolowe w
międzyczasie jakoś stały się proste, grafika „kanciasta”, a
muzyczki... cóż, nawet w 1983 nie zachwycały, doszedłem z kumplem
do wniosku, że czas iść z postępem. Tak nadeszła „era
komputera”.
Zasadnicze pytanie polegało, jaki komputer kupić? Wybór był dosyć
duży, ale szybko się okazało, że liczą się właściwie trzy:
Spectrum, Commodore 64 i Atari. Spectrum miałem okazję się trochę
pobawić. Rozmiar i proporcje ekranu powodowały, że gry wyglądały
jakby oglądane przez „dziurkę od klucza”. Poza tym odniosłem
wrażenie, że mój kalkulator ma lepszą klawiaturę. Ogólne wrażenie
było takie, że to bardziej zabawka niż komputer. Tak na placu boju
pozostało Atari i Commodore. I właśnie wtedy okazało się, że
„Przedsiębiorstwo Eksportu Wewnętrznego” (!) „Pewex” sprzedaje
Atari 800XL. Alternatywą był zakup Commodore gdzieś na bazarze. I
tak to, znowu, właściwie przez przypadek, stałem się posiadaczem
sprzętu Atari. Powinienem pewnie użyć zwrotu „szczęśliwym
posiadaczem”, ale to nie było takie proste...
Udaliśmy się (ja i kumpel) do Pewex-u i po długim oczekiwaniu w
kolejce, w lutym 1986 roku, każdy z nas stał się posiadaczem
zestawu Atari 800XL + magnetofon. Podczas gdy kumpel zachwycał się
– „Jakie bajeczne kolory! I ile! A jaka grafika i muzyczki! No i
ten River Raid!” - mnie nie udało się, mimo różnych prób zapisu i
odtwarzania, niczego uruchomić. Działały tylko ręcznie wpisane z
instrukcji obsługi programiki. Okazało się, że mój magnetofon,
pomimo, że kręcił rolkami, był kompletnie martwy! Powiało grozą.
Musiałem czekać równo miesiąc na naprawę, zanim mogłem, jak
planowałem, zabrać się za „programowanie”.
Gdy wrócił wreszcie naprawiony magnetofon, zaczęło się. Nie, nie
programowanie, a „ostre granie”. I tak mijał czas. Mniej więcej rok
później, gdy wczytywałem długą grę (chociaż w standardowej
transmisji wszystkie gry są długie) i po raz trzeci na
przedostatnim sektorze magnetofon złowrogo zagulgotał, powiedziałem
dość! Czas na stację dysków, zwłaszcza, że kumpel od jakichś trzech
miesięcy zachwalał zalety „1050”. Udałem się więc ponownie do
Pewex-u i nabyłem czarny sprzęt z klapką pod nazwą LDW Super
2000.
No i było super - gry wczytywały się „prawie natychmiast” - ale
krótko. DOS, który był dołączony (chyba był to DOS XL) miał tę
właściwość, że przed każdą operacją żądał dyskietki systemowej w
celu dogrania odpowiedniej procedury. Korzyść z tego DOS-a była
taka, że nauczyłem się żonglować dyskietkami... Pewnego dnia kumpel
powiedział: „wywal go, dam ci lepszy”. I tak stałem się posiadaczem
DOS-a 2.5. Było super, ale krótko. Nie mogłem korzystać z podwójnej
gęstości, jaką oferowała LDW. Było tylko jedno wyjście – giełda
komputerowa. Tam sprzedawca zaproponował mi SUPER DOS 2.9, który
służył mi dość długo – do zakupu stacji TOMS 720, kiedy to został
zastąpiony przez MyDOS-a 4.50. Wcześniej jednak, nie mogąc znieść,
jak LDW „męczy się” z dyskietkami DD, a i prędkość odczytu jakby
przestała być imponująca, rozszerzyłem możliwości stacji o system
TOMS MULTI DRIVE.
W jednym z pism komputerowych pojawił się artykuł, w którym autor
„zjechał” ten system, opisując różne niespodzianki, jakie
powodował, łącznie z niechcianym formatowaniem dyskietki. To
ciekawe, bo u mnie sprawował się bez zarzutu. Wspomnianą stację
TOMS 720 nabyłem na początku lat 90-tych ubiegłego wieku, a w
międzyczasie moje Atari 800XL wzbogaciło się o 256kB RAM i dwa nowe
systemy operacyjne: TOMS OS i QMEG v3 i... sprzedałem LDW, teraz
MULTI DRIVE; zupełnie niepotrzebnie. Ale stało się. Na szczęście,
już w czasach gdy Atari stawało się rzadkością, nabyłem przypadkowo
CA 2001 do której, tym razem własnoręcznie, wstawiłem TOMS TURBO
DRIVE. Obecny mój stan posiadania, oprócz wspomnianych stacji, to
niezawodne Atari 800XL (odnoszę wrażenie, że będzie działać dłużej
niż ja...) z przeróbkami, 130XE z 320kB RAM, TOMS OS, QMEG-iem i
RS232 (te z „Tajemnic ATARI”) i wciąż w pełni sprawna Coleco
Gemini.
Na początku lat 90-tych pojawiło się zapotrzebowanie na różne
udoskonalenia sprzętowe do Atari, zwłaszcza „turbo” do
magnetofonów. Zająłem się więc ich montażem. Jako, że współpraca z
firmą TOMS układała się bardzo dobrze, padło na TURBO 2001. Przez
długi czas nie było dnia, aby nie pojawił się choć jeden magnetofon
do przeróbki, ale to już inna historia.
2. Bluki i jego programy
Pierwszy „poważny” program napisałem w Turbo BASIC-u XL w 1990
roku. Był to inicjalizer do gier napisanych we wspomnianym TB (w
tym gier skompilowanych). Skoro był inicjalizer, potrzebne były
gry. Jak powstały? Pewnego dnia zajrzałem do pudełka z grami. Było
tam „czarno” od dyskietek, ale, jak się okazało, „nie było w co
zagrać”. Trzeba było coś napisać. Tak powstały „Szalone
dżdżownice”, a potem „Trzy korony”.
A potem... była przerwa, no może nie całkiem, bo napisałem kilka
programów, które pomagały mi w pracy zawodowej. I tak przyszedł rok
2007. Pomyślałem: „czas ucieka, a nowych gier nie ma”. Najpierw dla
„wprawki” powstała gra „Obcy”, a potem „Obrona Ziemi”. W trakcie
pisania tej drugiej natknąłem się na pudełko z kartridżem
„Microsoft BASIC II”, który zakupiłem (legalnie!) jeszcze w
ubiegłym wieku. Skoro już jest, to szkoda, by się marnował. Tak
powstało „Zapomniane miasto”. Początkowo miał to być krótki
program, dla zapoznania się z tym językiem, z kilkunastoma
tekstami, ale w miarę pisania wydłużał się i wydłużał, aż zabrakło
wolnej pamięci RAM. Ostatecznie trzeba było podzielić grę na dwie
części i powstało, to co powstało. Już wiem dlaczego Microsoft
BASIC nie cieszył się zbytnią popularnością. Pisanie gier w Turbo
BASIC-u przypomina prowadzenie samochodu „jednym palcem”, a w
Microsoft BASIC-u prowadzenie samochodu bez wspomagania
kierownicy.
Następna gra, „Piętnastka”, została napisana w TBXL. Kolejna pewnie
też powstałaby w TBXL, gdybym nie spostrzegł, z przerażeniem, że
najmłodsza gra w Atari BASIC-u, jaką mam, pochodzi z 1992 roku. Tak
pojawiła się „Podróż w czasie” (2008), właściwie z minimalnym moim
udziałem. Było to połączenie dwóch prostych gier przepisanych z
„Bajtka” z niewielkimi zmianami i jednym czy dwoma własnymi
tekstami. Dalej światło dzienne ujrzał „Mini zjadacz”, „Robot
R-29”, „Wyprawa” i „Dzika wyspa” - wszystkie w 2009 roku. I tak
miałem już nowe gry w BASIC-u... W 2009 zdążyła jeszcze powstać gra
pod tytułem „Osiem znaczków”, tym razem w TBXL. Brakowało mi takiej
gry, w którą można by pograć mając wolnych kilkanaście, a nawet
kilka minut. Taką grą jest właśnie „Osiem znaczków”.
Dlaczego wszystkie gry powstały w BASIC-u i jego odmianach? BASIC
jest łatwym do nauczenia językiem, a równocześnie dającym spore
możliwości. Atari nie było jedynym moim zainteresowaniem w
„starych, dobrych czasach”. Na programowanie nie zostawało dużo
czasu, a przecież trzeba było jeszcze pograć w różnorodne gry. Ach
ten "River Raid", "Star Riders II", "Pharohs Curse", "Space Eggs",
"Phantasie", "Technoid" i wiele innych. Pewnie dlatego nie
starczyło już czasu na asembler czy choćby Forth. A może zabrakło
motywacji? W końcu, kto powiedział, że każdy użytkownik Atari musi
być „zawodowym programistą”?
Może zabrzmi to trochę jak profanacja, ale jestem fanem Atari
raczej przez małe niż duże „f”. Dlaczego więc tak długo jestem
użytkownikiem ośmiobitowego Atari? A gdzie dostanę lepszy
komputer?!"
3. Cztery gry
Po tej prezentacji autora możemy przejść do prezentacji jego
programów. Piętnastka to gra logiczna, polega na ustawieniu
kostek z liczbami w odpowiedniej kolejności, takiej jak na początku
gry. Sterowanie joystickiem lub klawiaturą, może grać do czterech
graczy.
Osiem znaczków to także gra logiczna, również polega na
przestawianiu kostek z liczbami, ale ich układ jest tu inny.
Sterowanie klawiaturą lub joyem.
Obcy to prosta, ale wymagająca gra zręcznościowa. Musimy jak
najdłużej uciekać od atakującego nas wrogiego statku, można go też
wciągnąć w pułapkę na środku ekranu. Sterowanie joyem lub
klawiaturą.
Gra Obrona Ziemi stawia nas w podobnej sytuacji jak "Obcy".
Nastąpiła inwazja, a my mamy ją odeprzeć. Z tym, że zasoby paliwa i
amunicji są ograniczone. Trzeba wytrwać jak najdłużej. Sterowanie,
jak to u Blukiego - zarówno joyem jak i klawiaturą.
Wszystkie powyższe gry są napisane w Turbo Basic XL, w katalogu
gier jako samoruchamialne pliki na dyskietkach w formacie ATR:
he, he - ależ klimatyczne te gierki Bluki'ego. czuję sie jakbym miał iść zaraz do szkoły, a nie do pracy. larek 2010-11-23 09:49:32
A w tle drukarka Star... Śliczny zestaw :) xeen 2010-11-23 10:35:17
a to na monitorze, co to jest? mono 2010-11-23 11:50:54
@xeen: To na monitorze to jest mikrofon do mówienia: "computer, recalculate mu current coordinates in cyberspace, PLEASE". insert 2010-11-23 15:02:39
@mono: heh, lol :) thefender 2010-11-23 18:28:45
Ja myślę, że to podsłuch z abw ;) Miałem taką drukarkę, drukowałem na niej pracę dyplomową. Od 20 do ... 4 rano, a o 7 oddawałem pracę. Do dzisiaj mam niemiłe skojarzenia jak słyszę w sklepach dźwięk igłówki. Czy to nie przypadkiem monitor C= ? :) Bluki 2010-11-23 20:49:22
mono: nie zgadłeś, to na monitorze to projekt gry planszowo-logicznej w baaardzo wstępnej fazie. thefender: to monitor Commodore, ale tak naprawdę to Philips. Można było kiedyś kupić i C= i Phi z takimi samymi bebechami. Jedyna różnica to znaczek na przedniej ściance. xeen 2010-11-23 23:11:10
no tak coś właśnie przeczuwałem. gra powstaje, jak mniemam i można ręce zacierać? Bluki 2010-11-23 23:15:39
Z tym zacieraniem rąk to bym się nie spieszył. Gra powstaje od 2009 roku... mono 2010-11-23 23:57:27
Świeżyzna. Zerknij na datę rozpoczęcia "One moon & two suns" :D mono 2010-11-24 00:14:06
A "to NA monitorze" pomyliłem z kabelkiem który wystaje ZNAD monitora ;) Bluki 2010-11-24 01:25:15
A to nad monitorem, to jest po prostu noga. :) adv 2010-11-24 11:20:34
@larek Nie tak dobrej jakości, ale prawdziwie retro zdjęcie zamieściłem w wątku Game Pictures, post nr 25 http://atarionline.pl/forum/comments.php?DiscussionID=1053&page=1 TheFender 2010-11-28 17:19:38
Hehe teraz widzę, że to przecież mocowanie od lampy przykręconej do półki (widać po cieniu na 2 fotce). Pozdrawiam :) Bluki 2010-11-28 21:22:34
No pięknie! Lampka wywołuje większe emocje niż gry :) TheFender 2010-11-29 20:13:16
Bo to jest Black Lamp(a) ;) Bluki 2010-11-29 20:35:06
Aaa... Uspokoiłeś mnie. W tej sytuacji moje gry rzeczywiście nie mogą być konkurencją :D Faust 2010-12-02 08:28:59
LDW2000... Sila koszmaru - tak ja zapamietalem. Miala ciekawy feler, zeby wgrac cokolwiek trzeba bylo od czasu, do czasu otworzyc ja i zamknać... i to pomagalo:P Bluki 2010-12-02 13:47:10
No nie wiem. Może miałeś wadliwy egzemplarz. U mnie LDW działała poprawnie, jedyny problem, to że "kulała" na podwójnej gęstości - odczyt obywał się wolniej niż w pojedynczej. Bluki 2010-12-02 14:03:37
A czy ktoś już przeszedł OBRONĘ ZIEMI na najwyższym poziomie (ekspert)? as... 2011-02-10 20:41:48
piękne stanowisko atarowskie... I pełno informacji o tomsach :)