atarionline.pl Nie samym Atari człowiek żyje, czyli tenczowy przegląd gier - Forum Atarum

Jeśli chcesz wziąć udział w dyskusjach na forum - zaloguj się. Jeżeli nie masz loginu - poproś o członkostwo.

  • :
  • :

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    • 1:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime2 Feb 2015 zmieniony
     
    Spy Hunter II, Bally Midway - jeden z najbardziej nieudanych sequeli w całej historii gier wideo. Enough said - naprawdę szkoda czasu na tę kompletnie niegrywalną pomyłkę.

    • 2:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime2 Feb 2015 zmieniony
     
    Street Fighter, Capcom - co tu owijać w bawełnę: pierwsza część tej kultowej, ciągnącej się do dziś serii to paskudny, sztywny i mało grywalny koszmarek. Obejrzyjcie sobie filmik z przejścia gry - co to za bijatyka, w której wygrywa się stosując na przemian dwa ciosy specjalne? Na domiar złego wszystkie wydania zachodnie zostały zdubbingowane, więc zamiast zwyczajowych "hadouken!" czy "shouryuuken!" usłyszymy daremne "hellfire!" oraz "dragon punch!".

    • 3:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime2 Feb 2015 zmieniony
     
    Nekketsu Koukou Dodgeball-bu, Technōs - nigdy nie przepadałem za tą dyscypliną sportu, ale chcę wam opowiedzieć o tym, jak to po raz drugi biedny Kunio-kun nie miał szczęścia do swoich gościnnych występów. W oryginale nasza drużyna reprezentuje przyszkolny klub zbijaka w Nekketsu High. Jeżdżąc po świecie pokonujemy kolejnych oponentów, by w finale skopać tyłki Amerykanom i odebrać złoty puchar z rąk Supermana. Oczywistym było, że na zachodzie to nie ma prawa przejść. I w ten oto sposób w wydaniu zatytułowanym Super Dodge Ball jesteśmy dzielną drużyną z Dallas, która na końcu pokonuje Japonię, po czym... odbiera złotego shurikena z rąk jakiegoś anonimowego ninja? WtF?! Ta kompletnie abstrakcyjna końcówka totalnie rozbroiła moją wściekłość za tak bezczelne zmienianie fabuły gry.

    • 4:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime2 Feb 2015 zmieniony
     
    Super Hang-On, Sega - kurde, jakie to jest śliczne! Nawet tylko oglądając filmik z przejścia niemal czuje się wiatr we włosach. Oczywiście bez porządnego analoga... You know the deal.



    W 1991 roku pojawia się Limited Edition Hang-On, który zawiera nieco przerobione i przede wszystkim znacznie uproszczone trasy.
    • 5:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime2 Feb 2015 zmieniony
     
    Terra Force, Nichibutsu - kolejna część cyklu zapoczątkowanego przez Moon Cresta wyróżnia się bardzo ciekawą koncepcją. Standardowo lecimy pod ziemią...



    ..., lecz od czasu do czasu w suficie pojawia się dziura, przez którą możemy wydostać się na powierzchnię. Tutaj widoczek zmienia się na następujący.



    Oczywiście w każdej chwili da się zrobić wyrwę w podłożu i wrócić do jaskiń. Innymi słowy, mamy dwie gry w jednej. Very nice.
    • 6:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime2 Feb 2015 zmieniony
     
    Thunder Blade, Sega - o ile nigdy zbytnio nie przepadałem za After Burnerem, tak niniejszy tytuł bardzo lubiłem już od czasów znakomitej konwersji na C=64. Lecz w sumie dopiero teraz mogę śmiało stwierdzić, iż naprawdę porządnie zagrałem sobie w najsłuszniejszy oryginał - na automacie sterowało się bowiem joystickiem oraz przepustnicą. Klawiaturą jest to nie do ogarnięcia, no chyba że ma się trzecią rękę. Myszka byłaby całkiem fajna, gdyby tylko po jej puszczeniu sama się centrowała. No ale wszak od czego jest gałka w padzie? Działko plus rakiety podpinamy sobie na dwa przyciski fire, a przepustnicę odpowiednio na L1 i R1. Teraz można szaleć!

    • 7:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime2 Feb 2015 zmieniony
     
    Tokushu Butai U.A.G. (na zachodzie Thundercade lub Twin Formation), Seta/Taito - sterując samotnym dzielnym motocyklistą musimy dotrzeć do wrogiej elektrowni atomowej i rzecz jasna zrównać ją z ziemią. To byłaby kolejna niczym specjalnym nie wyróżniająca się strzelanina, gdyby nie możliwość rozwalenia praktycznie każdego obiektu stającego nam na drodze. Nic wspanialszego od zostawiania za sobą jeno autentycznych dymiących zgliszcz - dzięki temu wyżywka jest po prostu niesamowita!

    • 8:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime2 Feb 2015 zmieniony
     
    Tora e no Michi (poza Japonią Tiger Road), Capcom - to znowu porwane dzieci i dzielny mnich imieniem Lee Wong z misją ich uwolnienia. To także kolejna totalnie przegięta gierka od capcomowskiej ekipy. Naprawdę wielka szkoda, bo dzięki pomysłowo zaprojektowanym etapom stanowiącym jedną wielką ciągłość (co rusz wchodzimy do jakichś jaskiń czy domów, by potem znowu walczyć w otwartym terenie) grałoby się w nią rewelacyjnie. Kolejną ciekawostką są specjalne treningi w odwiedzanych po drodze świątyniach, które zapewniają nam permanentne power-upy znacznie ułatwiające dalszą podróż. Nie zachęcam do grania, ale gorąco namawiam do obejrzenia sobie filmiku w celu przynajmniej takiego zapoznania się z tym naprawdę głupio zmarnowanym potencjałem.



    Wersje zachodnie zostały pozbawione wszelakich okrzyków oraz wypowiadanych przez postacie kwestii (oczywiście były one w języku japońskim). To nie ostatnia gra Capcomu potraktowana w ten sposób, o czym oczywiście z dziką rozkoszą będę ostrzegał na bieżąco.
    • 9:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime2 Feb 2015 zmieniony
     
    Time Scanner, Sega - dający się ukończyć pinball? Ależ dlaczego nie! Po uruchomieniu wulkanu w prehistorii, zbudowaniu piramidy w starożytności oraz zebraniu odpowiedniej ilości energii w przyszłości zostajemy przeniesieni na stół specjalny, gdzie gramy flipperami w... Arkanoid. Pomiędzy trzema wspomnianymi epokami możemy swobodnie podróżować przy użyciu tuneli czasowych, a wykonanie zadania zawsze nagradzane jest multiballem. Dodatkowo dzięki opcji kontynuowania gry po wrzuceniu kolejnej monetki nie trzeba za każdym razem zaczynać wszystkiego od początku. Zdecydowanie polecam tę ciekawostkę w jej najlepszym automatowym wydaniu, jako że animacja w niemal wszystkich konwersjach domowych rwie się przestraszliwie.

    • 10:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime2 Feb 2015 zmieniony
     
    Battle Field (poza Japonią Time Soldiers), SNK - pięciu z naszych przyjaciół-wojowników zostało porwanych przez niejakiego Gylenda do bardzo dziwnego wymiaru. Oczywiście będziemy musieli ich uratować, skacząc po różnych epokach przy pomocy transportujących w czasie i przestrzeni portali. Kluczem do zwycięstwa jest szybkie rozeznanie się, który z nich gdzie nas wyrzuca. Do ogarnięcia mamy w sumie piętnaście niezbyt długich etapów, ale przebijanie się przez nie po raz wtóry (jeśli przeniesiemy się w nieodpowiednie miejsce) może zdenerwować. Tym niemniej to całkiem sympatyczna strzelanina.



    Gra posiada paskudnego buga: jeśli w Battle Field przełączymy język na angielski, to psuje się plansza tytułowa. Analogiczne rzeczy dzieją się w Time Soldiers po zmienia języka na japoński.
    • 11:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime2 Feb 2015 zmieniony
     
    Full Throttle (poza Japonią Top Speed), Taito - a oto taitowska odpowiedź na wydanego rok wcześniej Out Runa. Macie kierownicę? Ja też nie, zatem następny proszę.

    • 12:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime2 Feb 2015 zmieniony
     
    Tournament Arkanoid, Taito America - było.
    • 13:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime2 Feb 2015 zmieniony
     
    Kyuukyoku Tiger, Toaplan/Taito - no jak tam, moi kochani? Macie już Flying Sharka w małym paluszku? Oby tak było, bo oto przed wami kolejne wyzwanie, chyba jeszcze trudniejsze. Znakomity gejmplej ze wspomnianego tytułu uzupełniono o cztery dodatkowe bronie, spośród których można wybrać swoją ulubioną (albo jeszcze lepiej: nauczyć się używać ich wszystkich w adekwatnych sytuacjach).



    Licencjonowane przez Romstar wydanie zachodnie, zatytułowane Twin Cobra, wprowadza kilka zmian w stosunku do oryginału. Przede wszystkim można teraz zagrać symultanicznie w dwie osoby. Niestety, przyniosło to ze sobą konieczność ograniczenia ilości możliwych do jednoczesnego wystrzelenia pocisków z czterech do trzech, a dziury zostające po obiektach naziemnych są już zawsze okrągłe (w oryginale były nieregularne). Ponadto helikoptery przekolorowano z szarych na niebieski i czerwony. Najważniejsza jednak zmiana dotyczy kontynuacji gry po śmierci. Kyuukyoku Tiger jest pod tym względem straszliwie brutalny, gdyż cofa nas do ostatniego zaliczonego punktu restartu. Jeśli na nowym życiu nie uda nam się przelecieć przynajmniej jednego ekranu, to za karę zostajemy przeniesieni do jeszcze wcześniejszego checkpointa. Natomiast w wydaniu zachodnim pojawiamy się dokładnie w miejscu zejścia, co umożliwia przebicie się przez grę wyłącznie przy pomocy worka monet.
    • 14:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime2 Feb 2015 zmieniony
     
    Vs. Castlevania (Nintendo Vs. System), Konami/Nintendo - niezwykle ucieszyłem się z niniejszego, drugiego już wydania tego kultowego klasyka na automaty. Jednak moja radość była raczej krótkotrwała... Pierwszy raz coś zaczęło mi bardzo nie grać, gdy po oberwaniu od przeciwnika straciłem aż cztery z szesnastu punktów energii (zarówno w wersji konsolowej, jak i pod PlayChoice-10 schodzą tylko dwa). Kolejny kubeł zimnej wody wylał mi się na głowę podczas walki z pierwszym bossem: oto bowiem głośno pikający licznik czasu dał mi jasno do zrozumienia, że za bardzo obijałem się po drodze. Od tej chwili już wiedziałem, iż czeka mnie ostra jazda bez kompletnie żadnej trzymanki. Mimo tego udało mi się dojść do Śmierci (przedostatni boss), ale tam niestety poległem na dobre: samonaprowadzające się na bohatera kosy cięły z precyzją co do piksela, zaś ich właściciel przez większość czasu pozostawał poza zasięgiem mojego bata. Z tym gościem zawsze jest ostra przeprawa, ale w pozostałych wersjach dzięki nieco szerszemu marginesowi błędu jakoś idzie go pokonać. I wtedy mnie olśniło: przecież mogę zajrzeć w ustawienia automatu, by uprościć sobie życie! Niestety, nic z tego - wajcha odpowiedzialna za poziom trudności jak byk stała na pozycji "easy". Z ciekawości przełączyłem ją na "hard" i wiecie co? Teraz pasek energii praktycznie nie jest do niczego potrzebny, bo każdy błąd kosztuje nas aż OSIEM punktów życia, czyli dokładnie połowę! "Nieee, to chyba nie ta bajka" - pomyślałem sobie, kasując niniejsze wydanie w pizdu. Owszem, ono oczywiście jak najbardziej jest do przejścia, ale ja już definitywnie wyrosłem z zupełnie niepotrzebnego udowadniania sobie pewnych rzeczy - teraz interesuje mnie wyłącznie zabawa w komfortowych, ludzkich warunkach.

    • 15:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime2 Feb 2015 zmieniony
     
    Poniższy tytuł pojawił się w 1988 roku (damn you, MAME developers!).

    Vs. Platoon, Sunsoft/Nintendo - w automatowym wydaniu konsolowej konwersji tej gry (ależ to pokręcone) nie mamy już granatów - drugi fire potrzebny był do skakania. Ponadto pierwszy etap został bardzo mocno ułatwiony. W oryginale jest to całkiem spory labirynt, tutaj zaś idziemy głównie przed siebie, a wszelakie znajdowane po drodze odnogi prowadzą zazwyczaj do ślepych zaułków. W sumie czemu nie: choć lubię chyba każdą istniejącą wersję Platoona, to błądzenie po tej dżungli jakoś nigdy specjalnie mnie nie rajcowało.

    • 16:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime2 Feb 2015 zmieniony
     
    Wardner no Mori (na świecie po prostu Wardner, a w USA Pyros), Toaplan/Taito - no proszę! Prezentowana platformówka bardzo ładnie pokazała, że Toaplan niekoniecznie powinien ograniczać się wyłącznie do strzelanin. Wcielamy się w postać Devona (poza Japonią Pyrosa), który podąża na ratunek Mii (poza Japonią Erice) porwanej przez pomagierów tytułowego złego maga, Wardnera.

    Poziom trudności wyważony jest doskonale i przypomina mi najlepsze amigowskie tytuły tego typu - gry zapewne nie uda się ukończyć na jednym kredycie za pierwszym podejściem, ale nie trzeba też będzie spędzać przy niej długich miesięcy żmudnie ucząc się na pamięć każdego etapu. Zdecydowanie polecam.

    • 17:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime3 Feb 2015 zmieniony
     
    Wonder Boy: Monster Land, Westone/Sega - druga część przygód chłopca w "pieluszce" to już rasowy platformowy RPG. Naszym zadaniem jest uwolnić tytułową krainę od straszliwego smoka. Ilość posiadanej przez bohatera energii zwiększa się wraz ze zdobywaniem kolejnych punktów, a wypadające z zabijanych przeciwników oraz znajdowane po drodze złoto należy zamieniać w przydrożnych sklepikach na coraz lepsze buty, tarcze i zbroje oraz inne gadżety. Można także chlapnąć coś mocniejszego w miejscowych pubach, tym bardziej że poza odnowieniem części życia zdobywamy w ten sposób tutejsze plotki nierzadko ułatwiające dalszą podróż (dlatego warto jednak grać w zrozumiałym dla nas języku, o czym szerzej poniżej).



    Bardzo ciekawa sprawa: grę konwertowano na wiele domowych platform, oczywiście także w języku angielskim, a tymczasem oryginalnego wydania automatowego w tymże języku brak... Jeszcze do niedawna dostępne były jedynie dwa bootlegi, ale występujący w nich ingrisz sprawiał, iż już lepiej było grać w krzaczkach. Na szczęście w 2009 roku wersja arcade została udostępniona pod Virtual Console z dokładnie tym samym skryptem, który możemy znaleźć chociażby w konwersji na C=64, a wy już chyba domyślacie się, że ekipa mejmowska (kilka miesięcy temu) skwapliwie dodała ją do istniejącego drivera. To chyba pierwszy przypadek w mojej karierze gracza, gdy te nowomodne i cokolwiek dziwne dla mnie wynalazki wreszcie do czegoś się przydały. :)
    • 18:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime3 Feb 2015 zmieniony
     
    Wonder Momo, Namco - wcielamy się w nastoletnią aktoreczkę, a cała akcja gry toczy się na scenie. Naszym zadaniem (zgodnie ze scenariuszem sztuki, w której występujemy) jest pokonanie kosmitów zagrażających miastu przy użyciu posiadanych przez Momo supermocy.

    Pierwsze wrażenia są jak najbardziej pozytywne: o rany, jaka ona jest słodka... I jakie fajne okrzyki wydaje podczas ataków... I jak fajnie pokazuje majteczki podczas większości powietrznych akcji... Lecz ileż można cieszyć oczy bielizną głównej bohaterki - po kilku etapach przychodzi opamiętanie i dociera do nas, że w zasadzie przez cały czas to tak naprawdę dokładnie to samo. Zmieniają się jedynie tła, zaś zarówno przeciwnicy, jak i bossowie wciąż pozostają identyczni - gra miesza jedynie w ich ilości oraz konfiguracji, wedle której nas atakują. Na domiar złego Momo jest cokolwiek nadsterowna, przez co chwilami trudno zapanować nad jej poczynaniami. Trochę szkoda, bo to mogła być całkiem fajna zręcznościówka, no ale niestety nie sama bohaterka czyni grę dobrą.



    W bonusie dorzucam informację o wydanej rok temu pięcioodcinkowej serii, opowiadającej o przygodach córki głównej bohaterki omawianej gry. W sumie nic specjalnego - szybkie animu (epizody trwają tylko siedem minut) w sam raz do piwka.
    • 19:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime3 Feb 2015 zmieniony
     
    Xenophobe, Bally Midway - być może jest to gra tak znakomita, że podczas pierwszych tygodni testowania w salonach zarobiła tyle pieniędzy, iż główny programista został oddelegowany do pracy nad projektem pinballowym; być może jest to pierwszy na świecie tytuł korzystający z podzielonego ekranu; być może rozgrywka byłaby jeszcze lepsza, gdyby nie straszliwy pośpiech przy produkcji (większość ze znajdowanych przedmiotów robiących obecnie za bonusy punktowe miała mieć jakieś konkretne zastosowanie). To wszystko nie zmienia jednak faktu, że podczas czyszczenia zaledwie trzeciej bazy ziewałem już tak potężnie, iż szczęka o mało co nie wyrwała mi się z zawiasów.

    • 20:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime3 Feb 2015 zmieniony
     
    Xybots, Atari - jako major Rock Hardy oraz kapitan Ace Gunn wkradamy się do tajnej fortecy tytułowych kosmitów z misją wybicia ich. Niniejsza pozycja początkowo miała być trzecią częścią Gauntleta, ale potem Atari zmieniło zdanie i przerobiło tematykę na science-fiction. Roboczy tytuł gry brzmiał Robox. W sumie można ją uważać za innowacyjnego prekursora współczesnych trójwymiarowych strzelanin FPP.

    Początkowo zabawa jest wciągająca: eksplorujemy podziemne korytarze, strzelamy do wrednych kosmitów, a za zdobywane pieniążki kupujemy w sklepiku pomiędzy etapami rozmaite gadżety znacznie ułatwiające życie każdego pogromcy Xybotów. Niestety, wystarczy jednak tylko przypomnieć sobie, że przed nami 95 zapętlających się etapów pełnych naparzania do zaledwie kilku rodzajów potworów, a palec sam ląduje na klawiszu escape.



    That's all folks! Zwyczajowo dziękuję za uwagę i spadam realizować inne zobowiązania oraz w międzyczasie oczywiście przeglądać kolejne gierki. Zatem do przeczytania za rok... Znaczy za miesiąc... Noż kurde: wtedy, gdy przyjdzie właściwy czas - póki co chyba nie powinniście narzekać na brak tytułów do przetestowania.
    • 21:
       
      CommentAuthorTheFender
    • CommentTime3 Feb 2015 zmieniony
     
    Matkozcórko... Chwilę mnie nie było a tu taki wysyp nowych opisów :) Tenchi szalejesz - i dobrze.

    Wreszcie pojawiła się moja ukochana gra z dzieciństwa - Flying Shark.
    Pragnę tylko dodać, że gra jak jedna z nielicznych wówczas cechowała się znakomitą grafiką, wszystko w tej grze jest perfekcyjnie narysowane i trzyma poziom. Dzisiaj nawet potrafi zachwycić.
    Dodatkowym atutem jest klimat tej gry oraz niespodzianki w postaci np bunkrów, z których wyjeżdżają czołgi.
    Owe bunkry posiadają swój system obronny, który oczywiście należy zneutralizować w pierwszej kolejności.
    Mało, jeśli po zniszczeniu w/w wieżyczek obronnych będziemy kontynuowali ostrzał uda nam się rozwalić dach bunkra. W kolejce czekają czołgi do rozwalenia, stanowiące jego zawartość. To chyba ewenement w tamtym czasie, dodatkowo w tak pięknej oprawie.

    Co do muzyki - świetna, dynamiczna syntezatorowa wyżynka.
    Klasyk sam w sobie. To co podlinkowałeś później to już nie to, brzmi jak bardzo średnia muzyka z programu telewizyjnego z lat 90. Pozatym mam wrażenie sztuczności podczas oglądania tego, nie potrafię się tym absolutnie zachwycić. Dla mnie tylko surowa, mięsiści brzmiąca muzyka oryginału pasuje do całości. Ew. konwersja musiałaby pójść w stronę mięsa i syntezy a nie efekciarskich sampli na reverbie które psują wszystko.
    To moja subiektywna ocena oczywiście.

    P.S.: Nie orientujesz się może Tenchi, czy gra w końcu doczekała się porządnego dumpa? Ten, który był na sieci jest ponoć z jakiejś płyty która miała padnięte ramy i nie wszystko dało się zgrać (gdzieś to czytałem).

    P.S.2: Była taka gra kiedyś, czasy +/- te które podajesz, w której szło się żołnierzem do przodu (vide Commando) ale mógł on wsiadać do czołgu, helikoptera bądź łodzi. Pamiętam, że sporo w to grałem ale nie pamiętam nazwy :)
    Może zetknął się ktoś z nią?
    • 22:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime3 Feb 2015 zmieniony
     
    Lubię synth sound w gierkach, ale mam z nim jeden problem: jakoś nie potrafię sobie wyobrazić co też za instrument gra w danym momencie. Dlatego jednak osobiście wolę soundtracki audio, bo w nich wszystko słychać od razu.

    Od wersji 0.129u4 (czyli będzie już ładnych kilka latek) wszystkie ROM-y są zdumpowane poprawnie.

    No i w bonusie, specjalnie dla ciebie:

    1986, Riku Kai Kuu Saizensen (poza Japonią Land Sea Air Squad), Taito - utrzymana w klimatach Commando strzelanina. Niewątpliwą ciekawostką jest możliwość wsiadania do czołgu, łodzi bądź helikoptera. Pograć się da, ale rozgrywka bardzo szybko wydała mi się strasznie monotonna. Do tego dochodzi trochę sztywnawe sterowanie naszym komandosem.

    • 23:
       
      CommentAuthorTheFender
    • CommentTime3 Feb 2015 zmieniony
     
    Dzięki! Tak, to ta gra. Hmm... niestety, w przeciwieństwie do Flying Shark ta gra wygląda zgoła inaczej w moich oczach teraz ;)

    edit> pogrzebałem jeszcze za tą grą - alternatywna nazwa to Storming Party. I pod taką nazwą grałem w tę grę (teraz sobie przypomniałem dopiero jak przeczytałem)

    • 24:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime3 Feb 2015
     
    No właśnie, tego się obawiałem w kwestii przyspieszenia przeglądu: będą jakieś ofiary. Oczywiście że mam tę nazwę w papierach, ale po prostu pominąłem nie wartego moim zdaniem uwagi bootlega. Jak się okazuje, niesłusznie - ta informacja bywa przydatna zwłaszcza biorąc pod uwagę warunki, w jakich grywaliśmy onegdaj w te gry. Dzięki za pokazanie kierunku. :)
    • 25:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime3 Feb 2015 zmieniony
     
    No i muszę podziękować xeenowi za przypomnienie mi o grze, o której oczywiście zapomniałem napisać, choć zamierzałem to zrobić. Tak a propos Chequered Flag na głównej...

    1987, Midnight Landing, Taito - nie wiem na ile tę w sumie zręcznościówkę polegająca na lądowaniu samolotem w nocy można nazwać symulatorem, ale niewątpliwie jest to ciekawa, warta moim zdaniem uwagi pozycja, nawet jeśli nie zamierzam do niej powracać. Żadnych screenów raczej nie będzie, nie miałyby zbyt wiele sensu - to trzeba zobaczyć w akcji, do czego gorąco zachęcam. A podczas oglądania polecam wrzucić na fullscreena - białe tło tuby dookoła psuje cały efekt. :)
    Dodam jeszcze jako ciekawostkę, iż lądowanie miało się odbywać w południe, ale z powodu tajemniczych "problemów technicznych" designerzy porzucili tę koncepcję.
    • 26:
       
      CommentAuthorxeen
    • CommentTime7 Feb 2015
     
    wybaczcie off top i lamerskie pytanie - ale to chyba dobry wątek aby się zapytać.
    Dlaczego niektóre romy działają mi na mame32 (np. r-type), a na mame64 mam "missing CHD roms"?
    Niestety mame32 nie działa mi na win7.
    • 27:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime7 Feb 2015 zmieniony
     
    Zanim zaczniemy kombinować - pytanie kontrolne dla upewnienia się, czy dobrze zrozumiałem istotę problemu: to co działa na wersji 32-bitowej pokazuje taki komunikat pod 64-bitową?
    No i dziwna sprawa, że sam emulator nie działa. U kumpla na 64-bitowym W7 bez problemu odpalamy moją własną 32-bitową kompilację.
    • 28:
       
      CommentAuthorxeen
    • CommentTime7 Feb 2015
     
    tak - na 32 się odpalają mi romy bez problemu, a na 64 bitowej są problemy (komunikaty, że czegoś brakuje)
    • 29:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime7 Feb 2015 zmieniony
     
    No cóż - muszę przyznać, że trochę mnie zaskoczyłeś. Jedyne co mi przychodzi do głowy to zapytanie, czy obie wersje emulatora posiadają ten sam numerek, jako że ROM-y z wersji X bardzo często nie pasują do wersji Y. Ale to wciąż nie tłumaczy, dlaczego przykładowy R-Type miałby wołać o plik CHD - akurat on go nie potrzebuje. Niestety, nie posiadam 64-bitowego systemu, więc odpada podesłanie mi tej dziwnie zachowującej się wersji do potestowania. :(
    • 30: CommentAuthorAmun-Ra
    • CommentTime8 Feb 2015
     
    Myślę, że dyskusję na temat różnic należy odłożyć, aż będzie można odłożyć szklaną kulę (czyt. kiedy "czegoś" stanie się precyzyjnym ciałem).
    • 31:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime28 Feb 2015
     
    Rok 1988 nazwałbym czasem kontynuacji. Czy udanych? No cóż - z tym bywało bardzo różnie, o czym już wkrótce sami się przekonacie. Zaczynajmy więc.

    Hyper Sports Special (poza Japonią '88 Games lub Konami '88), Konami - było.
    • 32:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime28 Feb 2015
     
    Juuouki (poza Japonią Altered Beast), Sega - było.
    • 33:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime28 Feb 2015 zmieniony
     
    Apache 3, Tatsumi (oraz Kana Corporation) - było. Niestety, nic się nie poprawiło od tamtej pory, a szkoda.
    • 34:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime28 Feb 2015
     
    Ark Area, UPL - było.
    • 35:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime28 Feb 2015 zmieniony
     
    Formation: Armed F, Nichibutsu (oraz Fillmore) - było.
    • 36:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime28 Feb 2015
     
    Assault, Namco - było.
    • 37:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime28 Feb 2015
     
    Asuka & Asuka, Taito - było.
    • 38:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime28 Feb 2015
     
    Atomic Robo-Kid, UPL - było.
    • 39:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime28 Feb 2015 zmieniony
     
    Dragonninja (poza Japonią Bad Dudes vs Dragonninja), Data East - bardzo fajna chodzona bijatyczka, która ze względu na swój ironiczny humor zyskała status kultu. Prezydent Ronnie (chyba wiadomo, o kogo chodzi) został porwany przez tytułowego Smoczego Ninję i oczywiście musimy go uwolnić, pokonując po drodze watahy przeciwników. Jednym z bossów jest znany nam z wydanej w poprzednim roku platformówki Karnov.



    W wersji eksportowej poza przetłumaczeniem japońskich tekstów kompletnie zmieniono animację końcową.
    • 40:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime28 Feb 2015 zmieniony
     
    Bakutotsu Kijuutei: Baraduke II, Namco - czyli druga część przygód Takky i Kissy. Gra jest zrealizowana jak najbardziej poprawnie, ale mimo tego czegoś jej po prostu brak, przez co definitywnie przegrywa z poprzednikiem.

    • 41:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime28 Feb 2015 zmieniony
     
    Niniejsza gra ukazała się w 1989 roku.

    Narazumo no Sentou Butai Bloody Wolf (w USA po prostu Bloody Wolf, dla reszty świata Battle Rangers), Data East - w tej działającej na bebechach konsoli PC Engine strzelaninie znowu musimy uratować porwanego prezydenta.



    Ze względu na sporą ilość tekstu (odbijani po drodze jeńcy wojenni są bardzo gadatliwi) zalecam grać w wersję ogólnoświatową. Co prawda zmieniony tytuł troszkę boli, podobnie jak brak planszy z danymi dotyczącymi bohaterów, ale z kolei w wydaniu amerykańskim dodatkowo wycięto rozmowy z humanoidalnymi bossami odbywające się przed każdą walką.
    • 42:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime28 Feb 2015 zmieniony
     
    Jigoku Meguri (poza Japonią Bonze Adventure), Taito - przypominająca nieco Bubble Bobble (ze względu na używaną przez bohatera broń) platformówka z buddyjskim mnichem, Bonze Kackrembohem, w roli głównej. Gra się nawet całkiem fajnie, ale szału nie ma.

    • 43:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime28 Feb 2015 zmieniony
     
    Cabal, TAD Corporation - nie wierzę, że ktokolwiek nie zna z konwersji domowych tego klassikera pełną gębą. Na automacie jednak strzela się najfajniej ze względu na trzeci przycisk lub możliwość macnięcia trackballa po skosie w dół (w zależności na jakiej maszynie gramy), które pozwalają robić szybkie uniki w boki.

    • 44:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime28 Feb 2015 zmieniony
     
    Chase H.Q., Taito - bardzo nietypowa samochodówka, w której jako specjalna pościgowa jednostka policji musimy najpierw dogonić poszukiwanego przestępcę, a następnie taranować jego pojazd aż do całkowitego zatrzymania. Jedna z nielicznych gier tego typu pozwalająca zupełnie komfortowo bawić się nawet bez analogowej kierownicy.



    Wersje eksportowe zostały zdubbingowane na język angielski. Choć oczywiście nie popieram tych praktyk (wystarczyło przecież przetłumaczyć pojawiające się napisy), tak muszę oddać sprawiedliwość zachodnim wydawcom, bo tym razem się postarali: japońska Nancy, czyli nasza pani operator przekazująca dane dotyczące kolejnego pościgu, ma zdecydowanie ładniejszy głosik, ale ani trochę nie brzmi on jak przez radio, co poprawiono podczas nagrywania nowej ścieżki. Podobnie wygląda kwestia odzywek jadącego z nami policjanta: w oryginale przypomina on raczej klauna z cyrku, przez co jego zachodni zastępca naprawdę lepiej pasuje do klimatu gry. Lecz cóż poradzić - oryginał to oryginał: jakikolwiek by on nie był, to i tak zamierzam się trzymać właśnie jego.
    • 45:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime28 Feb 2015 zmieniony
     
    Atomic Runner Chelnov -Tatakau Ningen Hatsudensho- (poza Japonią Atomic Runner Chelnov -Nuclear Man, The Fighter-, Data East - dosyć szybka platformówka, która byłaby całkiem niezła, gdyby nie wciąż pchający nas do przodu scrolling ekranu - po prostu nienawidzę braku możliwości zatrzymania się w tego typu pozycjach.



    Ze względu na swoją tematykę (ucieczka z bloku wschodniego do USA) gra wzbudziła w Japonii sporą sensację (wszak została wydana zaledwie dwa lata po katastrofie w Czarnobylu), ale Data East wykręciło się sianem twierdząc, że to sequel do Karnova i ani trochę nie nawiązuje do tamtych wydarzeń. Jaaasne. :)
    • 46:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime28 Feb 2015 zmieniony
     
    Sai Yu Gou Ma Roku: Ryuu Bou You Gi No Shou, Technōs (poza Japonią China Gate, Taito/Romstar) - bijatyka utrzymana w chińskich klimatach. Solidna, ale mało urozmaicona, przez co dosyć szybko się nudzi.

    • 47:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime28 Feb 2015 zmieniony
     
    Koukuu Kihei Monogatari: The Legend of Air Cavalry (poza Japonią Chopper I), SNK - cholernie trudna, ale bardzo fajna strzelanina.

    • 48:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime28 Feb 2015 zmieniony
     
    Chuka Taisen, Hot-B/Taito - i znowu chińskie klimaty, tym razem w niezgorszej, ale ani trochę nie powalającej strzelaninie.

    • 49:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime28 Feb 2015 zmieniony
     
    Cobra-Command, Data East - i kolejna trudna, ale zupełnie przyzwoita strzelanina.



    Gramy oczywiście w wersję japońską, gdyż w eksportowej dziwnym trafem wyparowała większość totalnie przerąbanych etapów umiejscowionych wewnątrz wrogich baz.
    • 50:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime28 Feb 2015 zmieniony
     
    Combat School (w USA Boot Camp), Konami - najpierw zaliczamy akademię wojskową, a potem bierzemy udział w misji pokonania terrorystów. Mało nie połamałem joysticka podczas prób przejścia tej multieventówki na C=64... Koniec końców i tak nigdy mi się to nie udało, więc do oryginału jakoś też nie pałam zbyt wielką miłością.