
Śmigus
Dyngus... kwasem ;).
Biały spalił
się "ze wstydu", a czarny się śmieje.
Plansza
tytułowa z 3-ciej częsci.
OCENA: 95 / 100 GATUNEK:
Zręcznościowo - logiczna AUTOR:
? PRODUCENT: First Star Software ROK
WYDANIA: ? (1984-90)
|
KOMPUTERY
Atari XL/XE, C64 ZX
Spectrum, Amstrad
|
|
Nie tak całkiem dawno temu... kiedy
jeszcze James Bond nie był tak sławny było sobie dwóch szpiegów: Jeden
biały - pochodzący z arktycznej północy, drugi czarny - z tropikalnego
południa, byli mistrzami w swoim fachu. Spotkali się po raz pierwszy w
części pierwszej gry - "Spy versus Spy - The Embassy", gdzie wysłani przez
różnych pracodawców walczą ze sobą nawzajem podkładając sobie różne,
czasami bardzo wymyślne pułapki... a to wiadro z kwasem spadnie komuś na
głowę, a to uruchomi bombę zegarową, a to odczuje na sobie działanie
pistoletu maszynowego, nie wspominając już o przylaniu wrogowi gumową
pałką :)))))))) ...słowem... same atrakcje. Jeden mógł tylko ocaleć,
oczyścić ambasadę z ważnych, śliśle tajnych dokumentów oraz pokaźnej sumy
pieniędzy i kradnąc tak... przy okazji samolot i zabijając pałką
ochroniarza ucieć wywiązawszy się z zadania. W drugiej częsci ("Spy versus
Spy - Island Caper") nasi bohaterzy znów wysłani w nieznane muszą stawić
czoła bezludnej wyspie i grożącemu w każdej chwili wybuchem wulkanowi,
mają odnaleźć prototyp super-hiper-mega-extra rakiety... Podobnie jak w
części pierwszej szpiedzy nie są bezsilni... a to kogoś powieszą, a
to
ustrzelą... a to wykopią dziurę, albo uwędzą w ogniu...
czasami
też któryś wpadnie w sadzawkę z rekinem lub wciągnie go grzązki
piasek. Po skompletowaniu rakiety (która jak na złość jest w trzech
częściach) szczęśliwiec (jeden!) ucieka łodzią podwodną... W trzeciej zaś
części (Arctic Antics) nasi przyjaciele muszą stawić czoła mrozie,
zamieciom i... niedźwiedziowi polarnemu, aby wywieźć radioaktywne
materiały z dala od naszej planety... mianowicie w kosmos. Pułapki są tu
bardziej wymyślne: lawiny, ślizgawki, przeręble, dynamit... Zamiast
tradycyjnenj energii w trójce mamy poziom ciepłoty ciała, który
uzupełniamy chroniąc się w iglo, a do walki zamiast pałek używa się
tutaj... śnieżek :) Kolejna gra - legenda. I jeden z pierwszych
multiplayerów :))))) Zachwycała kolorową grafiką i akcją i pozwalała się
wyładować na kumplach (taki przedpotopowy Mortal Kombat ;) Przeciez nie ma
większej frajdy niż wylanie wiadra kwasu na głowę przeciwnika :) Ale nawet
grając sam na sam z komputerem gra zachwycała... wprawdzie komputer był
głupi jak but (a na poziomie iq = 5 - szybki i głupi :), lecz grało się
znakomicie i to się liczyło. Muzyczka może nie była szczytem osiągnięć,
ale była i tak sobie pobrzdąkiwała nie psując zabawy. Polecam gierkę na
długie zimowe wieczory... albo raczej długie letnie dni ;)