NUMER 7/2000 (8)

 

SPY VS SPY TRILOGY

 

 



Śmigus Dyngus... kwasem ;).


Biały spalił się "ze wstydu", 
a czarny się śmieje.


Plansza tytułowa z 3-ciej częsci.

 


OCENA:
95 / 100
GATUNEK: Zręcznościowo - logiczna
AUTOR: ?
PRODUCENT: First Star Software
ROK WYDANIA: ? (1984-90)

 


KOMPUTERY

Atari XL/XE, C64 ZX Spectrum, Amstrad



   Nie tak całkiem dawno temu... kiedy jeszcze James Bond nie był tak sławny było sobie dwóch szpiegów: Jeden biały - pochodzący z arktycznej północy, drugi czarny - z tropikalnego południa, byli mistrzami w swoim fachu. Spotkali się po raz pierwszy w części pierwszej gry - "Spy versus Spy - The Embassy", gdzie wysłani przez różnych pracodawców walczą ze sobą nawzajem podkładając sobie różne, czasami bardzo wymyślne pułapki... a to wiadro z kwasem spadnie komuś na głowę, a to uruchomi bombę zegarową, a to odczuje na sobie  działanie pistoletu maszynowego, nie wspominając już o przylaniu wrogowi gumową pałką :)))))))) ...słowem... same atrakcje. Jeden mógł tylko ocaleć, oczyścić ambasadę z ważnych, śliśle tajnych dokumentów oraz pokaźnej sumy pieniędzy i kradnąc tak... przy okazji samolot i zabijając pałką ochroniarza ucieć wywiązawszy się z zadania. W drugiej częsci ("Spy versus Spy - Island Caper") nasi bohaterzy znów wysłani w nieznane muszą stawić czoła bezludnej wyspie i grożącemu w każdej chwili wybuchem wulkanowi, mają odnaleźć prototyp super-hiper-mega-extra rakiety... Podobnie jak w części pierwszej szpiedzy nie są bezsilni... a to kogoś powieszą, a to
ustrzelą... a to wykopią dziurę, albo uwędzą w ogniu... czasami
też któryś wpadnie w sadzawkę z rekinem lub wciągnie go grzązki piasek. Po skompletowaniu rakiety (która jak na złość jest w trzech częściach) szczęśliwiec (jeden!) ucieka łodzią podwodną... W trzeciej zaś części (Arctic Antics) nasi przyjaciele muszą stawić czoła mrozie, zamieciom i... niedźwiedziowi polarnemu, aby wywieźć radioaktywne materiały z dala od naszej planety... mianowicie w kosmos. Pułapki są tu bardziej wymyślne: lawiny, ślizgawki, przeręble, dynamit... Zamiast tradycyjnenj energii w trójce mamy poziom ciepłoty ciała, który uzupełniamy chroniąc się w iglo, a do walki zamiast pałek używa się tutaj... śnieżek :) Kolejna gra - legenda. I jeden z pierwszych multiplayerów :))))) Zachwycała kolorową grafiką i akcją i pozwalała się wyładować na kumplach (taki przedpotopowy Mortal Kombat ;) Przeciez nie ma większej frajdy niż wylanie wiadra kwasu na głowę przeciwnika :) Ale nawet grając sam na sam z komputerem gra zachwycała... wprawdzie komputer był głupi jak but (a na poziomie iq = 5 - szybki i głupi :), lecz grało się znakomicie i to się liczyło. Muzyczka może nie była szczytem osiągnięć, ale była i tak sobie pobrzdąkiwała nie psując zabawy. Polecam gierkę na długie zimowe wieczory... albo raczej długie letnie dni ;) 


 

Opracował: Aragorn