Krzysztof Ziembik: Tradycyjnie zacznijmy od pytania, jak zaczęła się Twoja przygoda z Atari?
Andrzej Kidaj: Pierwszy raz Atari, model 65XE, zobaczyłem u znajomego, gdy chodziłem do trzeciej klasy podstawówki (około 1988 roku). Był to model z magnetofonem i udało nam się załadować dwie gry: „Ghostbusters” i „Preliminary Monty”. Coś jest w stwierdzeniu, że pierwsza miłość nie rdzewieje, a pierwszej gry się nie zapomina. Ja do dziś darzę sentymentem „Preliminary Monty”. Oprócz gier poznałem tryb graficzny i komendy SETCOLOR i DRAWTO. Z miejsca wiedziałem, ze swoją przyszłość będe chciał związać z komputerami, a najlepiej z ich programowaniem. Potem do końca podstawówki zapisałem kilka zeszytów tymi komendami z losowo dobieranymi parametrami wierząc, że jak będę miał w końcu własny komputer i wklepię te komendy, to wyjdzie coś fajnego. Wydawało mi się, że pisanie gier i programów to właśnie coś takiego. Własnego Ataraka dostałem dopiero w 1991 roku, w drugiej klasie technikum (długo na to musiałem czekać) i okazało się, że moje "programy" mogę wyrzucić. Niemniej książka „Atari Basic” była już pod ręką, „Tajemnice Atari” również, więc można było zacząć naukę programowania. Niejedną noc zarwałem, ale warto było.
Andrzej "Andy" Kidaj
KZ: Sądząc po zachowanych dyskach, które mi przysłałeś, zajmowałeś się także muzyką?
AK: Tak. Jednocześnie kształciłem się trochę muzycznie na pianinie. Kiedy więc w „TA” ujrzałem reklamę „CMC”, nie zwlekałem i z miejsca zamówiłem sobie kasetę. Czekałem chyba z miesiąc. Przyszła w dniu, kiedy już się załamałem. Drżącymi rękami otworzyłem kopertę, wyjąłem kasetę i włożyłem do magnetofonu. Przez cały czas wczytywania patrzyłem w ekran telewizora. Czułem takie podniecenie, jakiego już nigdy później nie zaznałem. Ani przy „Quick Assemblerze”, ani przy następnych programach, ani nawet przy pierwszym PC. „Chaos Music Composer” był magiczny. Tak więc klepałem programiki w Basic-u i muzykowałem w „CMC”, wciąż dysponując jedynie magnetofonem.
KZ: Ale w końcu przyszła pora na assembler...
AK: Tak, potem pojawił się „QA” i zacząłem poznawać assemblera. Ciężko to szło, ale jakoś zaczynaliśmy się lubić (poza koniecznością wczytywania „QA” z kasety – koniecznie musiałem mieć stację dysków). Ale udało mi się napisać program „Mus Key”, który pojawił się w „TA” 9/92 (za honorarium kupiłem sobie zegarek elektroniczny, który mam do dziś i który... wciąż działa, chociaż wygląda jak po wojnie atomowej). Po kilku latach udało mi się wymęczyć stację dysków SN-360 i programowanie ruszyło z kopyta. W tym czasie naklepałem całą masę demówek, składających się ze scrolla, prostych efektów wykorzystujących przerwania ANTIC-a i oczywiście moich muzyczek CMC. Zrobiłem też kilka gier, które usiłowałem wydać w „LK Avalon”, ale bezskutecznie. Wszyscy powoli odchodzili już od Atari, ja pisałem programy około 1991-1995 roku, spóźniłem się kilka lat.
KZ: Nie miałeś ochoty postąpić tak samo i szybko pozbyć się 8-miu bitów?
AK: Nie zniechęcałem się i zgłębiałem tajniki programowania dalej. Jako jedyny z moich znajomych (niektórzy również byli zapalonymi Atarowcami) wierzyłem, że Atari nie da się pokonać. Że PC przeminie, a wszyscy wrócą do 8 bitów. Fakt, blaszaki miały wtedy monochromatyczne monitory i zero dźwięku. Zająłem się trochę działalnością crackerską - udało mi się między zdjąć zabezpieczenia z gier „Mirage Software” (loader sprawdzał fizyczne uszkodzenie sektora dyskietki i wystarczyło pominąć kilka rozkazów), ale to na własny użytek, bo zawsze starałem się kupować oryginały. Może dlatego, że czułem jak to jest być okradanym z ciężko napisanego programu. Z kilku mocno zabezpieczonych gier wyciągnąłem też muzyczki napisane w CMC (dzięki programom rezydentnym - teraz sam nie wiem, jak mi się to udało).
KZ: A co to za historia z antywirusem z „TA”, o którym mi wspominałeś?
AK: Jakoś pod koniec ukazywania się „TA” znaleziono wirusa. Niewiele robił, ale umiał sam się mnożyć. Dokładnie go opisano i artykuł znałem niemal na pamięć. Jakoś niedługo potem zaczęła mi szwankować stacja dyskietek - pod koniec wczytywania programu potrafiła zacząć formatować dyskietki. Oddawałem ją do serwisu kilka razy, nawet wymieniono mi ją na nową i... wciąż się to powtarzało. Wtedy mnie tknęło - WIRUS! I faktycznie. Zanim się zorientowałem, że to może być wirus, a nie wina stacji, minęło sporo czasu, chyba nawet z pół roku. Nie wiem, czy to był zmodyfikowany wirus, który był opisywany w „TA” czy zupełnie inny. Część kodu miał podobną, ale w sumie co można nowego wymyślić w kwestii duplikowania kodu? W każdym razie rozpisałem kod i napisałem program antywirusowy, ratując tym samym sporą część swojego oprogramowania. Wysłałem nawet spory artykuł na ten temat do „TA”, ale nie otrzymałem odpowiedzi, a sprawa ucichła.
KZ: Posiadasz jeszcze te materiały w sprawie wirusa?
No skąd :) Robiłem to wszystko na Atari, artykuł też. Dyskietka poszła do „TA”. Jako, że przez długi czas odzewu nie było, a Atari odchodziło, to uznałem, że nie ma sensu trzymać tego i wywaliłem. Zostawiłem tylko antywirusa na wszelki wypadek, ale już wirusów nie miałem...
KZ: Skoro tak długo żyłeś marzeniami, że Atari będzie potęgą i basta, to jak to się stało, że pozbyłeś się swojego Atari?
AK: Długo byłem wierny Atarakowi. Miałem wszystkie numery „TA” i innych pisemek, które później wychodziły, wciąż zresztą je wszystkie mam. Zaczytywałem się i marzyłem, że kiedyś będę miał Falcona. Ale czasy powoli się zmieniały i Atari odchodziło w przeszłość. Sam przerzuciłem się na PC, a maluch kurzył się na szafie. W końcu udało mi się go sprzedać. I zrobiłem coś, czego do dzisiaj żałuję - dorzuciłem dyskietkę z moimi grami, demami i programami użytkowymi. Zostawiłem sobie tylko dyskietkę z muzyczkami CMC (w większości autorskie, kilka wyciętych i kilka napisanych ze słuchu, np. „Draconus” i „Zybex”), którą miałem nadzieję kiedyś zgrać na PC. Dyskietka ta długo leżała, nawet próbowałem sam ją odczytywać na PC (kilka tygodni spędzonych na pascalowych i assemblerowych procedurach odczytujących sektory dyskietki). Bezskutecznie.
KZ: Ale jednak otrzymałem od Ciebie dyski z muzyczkami CMC, więc w końcu się udało...
AK: Dopiero jak już byłem na Politechnice, kumpel znalazł kogoś, kto się zajmował takimi rzeczami i zgrał nam dyskietki do formatu ATR. Pełen sukces! Cała dyskietka była sprawna i odzyskałem wszystkie swoje muzyczki - szkoda że moje programiki tego nie doczekały... Kilka gier przetrwało jednak w mojej pamięci i z czasem przepisałem je na PC.
KZ: A jakie są szanse odzyskania tej dyskietki z Twoimi programami, o której wspomniałeś?
AK: Marne szanse, daję nie więcej niż 1%. Może odezwie się ktoś, kto kupił ode mnie Atari i ma jeszcze moje programiki. Ogłoszenie dałem na lubelskiej grupie dyskusyjnej. Gość odezwał się na mojego maila, którego już od dawna nie mam. Wziął Atari, stację i dyskietki. Czasopisma mi zostały i... nawet dobrze, bo czasami do nich wracam.
KZ: Proponuję mimo wszystko dać ogłoszenie na tej samej grupie i innych, może cud nastąpi, w końcu to było tylko 6 lat temu. Opowiedz, jakie to były programy, które nieopatrznie sprzedałeś?
AK: Demo Megademo Capital (żenada), demonstrowało głównie moje muzyczki i marniutkie kodowanie efektów i jakieś inne, drobne, ale tylko ten tytuł pamiętam. Były tam też między innymi i (zapewne jeszcze wiele innych, ale nie pamiętam już jakie) programy użytkowe: antywirus Formater (tak nazwałem wirusa, którego znalazłem), EdyFont - program do robienia fontów, ScrollEdit do pisania scrolli, jakiś prosty kopier. Gry napisane w „Quick Assemblerze”: Robal, którego też zrobiłem na PC, gra logiczna Logoman. W Basic-u napisałem jeszcze Król Cinkciarzy, grę ekonomiczną, gdzie tylko kupujesz i sprzedajesz walutę. Kiedy nauczyłem się assemblera, niewiele już robiłem w Basicu. Raz tylko jak przyszedł kumpel i chyba stacja była w serwisie (a propos wirusa, ale wtedy jeszcze o tym nie wiedziałem), to szybko w Atari Basic-u naskrobałem coś a'la Tron i graliśmy 5 godzin :)
KZ: Naszą rozmowę też zaczęliśmy od gry, ale na PC, „Władca”, o której pisałem kilka dni temu. Opowiedz jeszcze raz – kto, jak, dlaczego i po co?
AK: Nad grą pracowałem ja, w zeszłym tygodniu bo miałem urlop. Dlaczego? W sumie sam nie wiem, dlaczego ściągnąłem wersję atarowską po tylu latach, naprawdę nie pamiętam :) A potem pomyślałem, że na emulatorze i to jeszcze w Basic-u za wolno chodzi. A potem pomyślałem, że są błędy, które trzeba poprawić. Trzy dni rozczajałem zmienne. Potem przepisałem kod. Potem poprawiłem błędy. Potem usunąłem kilka rzeczy i dodałem kilka nowych. A teraz mam pomysły, ale na razie zbieram opinie. Wszystko jest opisane Help/Opis, ale będzie jeszcze więcej. Zwłaszcza przydałyby się zależności chłopi/ziemia/zboże... Dodam jeszcze zależności szlachty od pałaców, kleru od kościołów i może coś jeszcze się doda... Tak więc wszelkie pomysły mile widziane. Nie obiecuję, że będę umiał wszystko zrobić, ale zawsze coś.
KZ: To nie wszystkie Twoje gry na PC wzorowane na programach z małego Atari...
AK: Zgadza się, przepisałem kilka gier (logicznych oczywiście, bo tylko takie lubię), którymi zagrywałem się na Atari: Thinker i Reverse - przeróbka bardzo starych gier, wzorowałem się na wersjach z „Mirage Software”, Pole Minowe (pierwowzór powstał w Basic-u) i ostatnio wziąłem się za Władcę, konwersję „Hammurabiego”, którą mam nadzieję skończyć, zanim minie mi zapał. Tak powstał też Logoman, którego można ściągnąć z mojej strony domowej. Zresztą pozostałe gry też.
KZ: Wszystkie Twoje gry na PC przejrzałem i przyznam, że najbardziej spodobała mi się gra według Twojego własnego pomysłu - logiczna „Logoman”. Gra się bardzo przyjemnie. Jakie są różnice między wersją Atari i PC, poza oczywistą różnicą w grafice i muzyce?
AK: Nazwa „Logoman” pochodzi od logicznie myślącego mana (człowieka) :) Taka nowomowa. Na PC jest 60 plansz, a o ile pamiętam na Atari było chyba 100 i to nie są te same plansze. Nie miałem już źródeł z Atari, więc plansze robiłem od nowa. Chyba też pole gry na PC jest większe.
KZ: Prostota tego programu, a także grywalność spowodowały u mnie niesamowitą chęć przeniesienia tego na Atari... Trzeba będzie poszukać jakiegoś kodera i muzyka! Grafiką mam nadzieję zająć się sam.
AK: Hehe... TO BYŁO na Atari... Kurcze, przydałoby się znaleźć tego gościa, któremu sprzedałem kompa... Ale jeśli chcesz...? Muzyczkę możesz wziąć moją, specjalnie ją napisałem. Jest na jednym z podesłanych dysków (LOGOMAN.CMC). Wyjdzie teraz na to, że gra powstała na Atari, potem konwersja na PC, i teraz znowu na Atari :))))
KZ: To na razie luźny pomysł, do realizacji jeszcze długa droga. A jak Twoje plany co do programów na Atari?
AK: Co z moim marzeniem? Otóż pracuję z komputerami, ale jest to działalność graficzna w agencji reklamowej. Programowaniem zajmuję się już tylko amatorsko i bardzo rzadko. Cóż, starość nie wesołość i na wszystko nie starcza czasu.
Na koniec pozwalam sobie dołączyć do wywiadu materiały nadesłane przez Andrzeja: gry na peceta - "Thinker", "Reverse", "Pole Minowe", "Robal", "Logoman", a także dwa dyski z muzyczkami CMC jako dyski o numerach 2 i 3 (trafiają do działu "3. Muzyka" w katalogu użytków). Te same muzyczki są też do ściągnięcia w formacie SAP i uprasza się o podesłanie ich do ASMA (Miker, pomożesz?). Są też kolejne dwie światowe premiery, dwa znaleziska. Tym razem jest to gra zręcznościowa pod tytułem Jumping Ball oraz proste demo Andrzeja o jakże oczywistej nazwie Demo Andy'ego. Serdecznie dziękuje Andrzeju za wszystkie informacje i programy!
Mnie ciekawi, kto kupil Atari w 2001 roku? Albo kolekcjoner albo ktos, kto bawi sie Atari... wiec moze sa szanse, ze ktos z aktywnej spolecznosci atarowcow...
tatqoo @2007-07-27 19:55:34
Jakby to powiedzieć, ZIOMAL z Lublina pisał muzaxy w CMCU a Taquart nic o tym nie wiedział ???????
Udergroundowa twórczość znaczy. Pozdrowienia. Może znowu pomuzykowałbyś na ATARI:
RASTER MUSIC TRACKER CZEKA NA CIEBIE !
tatqoo @2007-07-27 19:58:25
ANDRZEJU: nie wiem czy wiesz, że Reverse z Mirage powstało w Lublinie. Autor kodu z Lublina, umuzykowił rodowity Świdniczanin, czyli ja :)
Andy @2007-07-28 15:42:58
Hehe. Ziomal pisał, ale poza kilkoma znajomymi niewiele osób o tym wiedziało. I jakoś dalej muzy nie szły :) Musiały swoje odczekać. Teraz muzykuję trochę w Psycle na PC i... robię nowe wersje swoich Atarowskich kawałków.
A Reverse powstało w Lublinie? Cóż, nie od dziś wiadomo, że Lublin i okolice to zagłębie Atarowskiego programowania :)
No, jestem! Muzyczki poszły już do PG-go. Fajne, ale widać, że autor raczej nigdy nie wycinał muzaków np. Jakuba Husaka (ale się czepiam, hehehe). Ogólnie fajne - taki oldskulowy klimat. Pozdrówka! :)
Po ponad 4 latach od napisania artykułu kolejny komentarz. Znalazłem Pole Minowe na www.staregry.krakow.pl , a potem poszukałem w Internecie o twórcy gry. Pobiorę sobie wszystkie.