Po dwumiesięcznej przerwie udało mi się odebrać kolejny numer
magazynu
Retro Gamer. Niestety, przyjdzie zarówno mi, jak i
czytelnikom atarionline.pl, rozstać się z tym tytułem na dłużej,
gdyż skończyła mi się prenumerata, a jako że nie mieszkam już w UK,
niespecjalnie mi się opłaca jej odnowienie. Dla jasności dodam, że
roczna kosztuje około 350 PLN (przy aktualnym, dość niskim kursie
funta). Jeśli jednak ktoś mieszka w UK, to zachęcam do kupna lub
wykupienia dość taniej prenumeraty krajowej.
Co prawda czterdziesty drugi numer magazynu (z września 2007) nie
jest zbyt zachęcający pod względem zawartości, ale mimo wszystko
będzie brakowało mi tego czasopisma, zwłaszcza że zapowiedzi
aktualnych numerów prezentują się dość ciekawie. Dla przykładu w
październikowej odsłonie
Retro Gamera zamieszczono obszerny
materiał o Lynxie, a w ostatnim woluminie opublikowano artykuły na
temat między innymi „Dooma”, „Fort Apocalypse”, „E.T” i „Rescuse on
Fractalus” – z chęcią sprawdziłbym, czy ten ostatni tekst dorównał
poziomem opisowi Kaza.
W tym miejscu mam małą prośbę – do osób mieszkających w UK. Jeśli
macie chwilkę wolnego czasu zajrzyjcie do jakiegoś saloniku
prasowego lub większej księgarni i przepatrzcie nowe numery „Retro
Gamera”. Bardzo mnie interesuje – i podejrzewam, że nie tylko mnie
– czy redakcja opisała gry „Crownland” i „Yoomp!”, czy też znów
zignorowała atarowskie produkcje.
Widzimy tutaj, że mimo wielu plusów periodyku, nadal mnie boli jego
wielki minus – ignorowanie komputerów Atari. Owszem, czasem
przemknie coś o Atari 2600, Jaguarze czy Lynxie, a nawet o Atari ST
(zwykle razem z Amigą), ale najwidoczniej 8-bitowe Atari nie
dotarło na wyspy w liczbie większej niż 10 sztuk... Oczywiście
przesadzam, jednak Brytyjczycy mają inne obiekty uwielbienia niż
my, co widać po obszernym artykule na temat mikrokomputera BBC. W
UK to sprzęt niezwykle popularny i kultowy, u nas był i jest
praktycznie nieznany.
Przejdźmy jednak do wzmiankach o Atari w numerze 42. Na początek
ciekawostka z imprezy Classic Gaming Expo, która zresztą sama w
sobie jest interesująca. Otóż podczas „targów” jeden z
kolekcjonerów ofiarował niezwykle rzadką grę na A2600 pod tytułem
„Video Life” na cele dobroczynne. Wartość zestawu wyceniono na 2000
dolarów.
W stałej rubryce wspominkowej znalazły się kroniczki z października
1983 i stycznia 1990 – obydwa czasy były fatalne dla Atari. W
pamiętnym październiku firma ogłosiła, iż straty za trzeci kwartały
wyniosły 180 milionów dolarów, natomiast w styczniu wspominano, że
podczas minionych świąt koncern zdołał dostarczyć tylko 70 000
Lynxów – dużo poniżej oczekiwań klientów. Z drugiej jednak strony
rok 1990 dostarcza również krzepiących wieści, gdyż niemalże każdy
nowy tytuł ukazywał się również na Atari ST. Sam
Retro Gamer
zamieścił Top 5 sprzedaży gier na ST-ka z tamtego okresu, które
wypada następująco:
1) Stunt Car Racer
2) Strider
3) Continental Circus
4) Xenon 2
5) Paperboy
Dla porównania Top 5 Amigi:
1) Batman
2) Xenon 2
3) Strider
4) Continental Circus
5) Shadow of The Beast
Kilka słów o Atari pada również w tekście “The Complete Guide To
Shoot-‘em-Ups”, głównie w kontekście wczesnych pozycji tego gatunku
jak „Space Invaders” czy „Centipede”. Dla ciekawych podam Top 5
wszechczasów według redakcji
Retro Gamera, kolejność
przypadkowa:
- DoDonPachi
- Gradius V
- Ikaruga
- R-Type
- Defender
Przyznam szczerze, że z powyższej piątki znałem tylko dwa ostatnie
tytuły... Wróćmy jednak do sedna sprawy - jak donosi magazyn, już
wkrótce ukaże się kompilacja ponad 60 tytułów z Atari 2600 na PSP.
Jeszcze jeden powód dla posiadania tej przenośnej konsoli? W sumie
tak, ale przecież wielu z was ma w domach oryginalny sprzęt. Fajny
i klasyczny, tyle że mało mobilny.
Przeglądając krótsze opisy gier można natrafić na kilka pozycji „na
pograniczu” Atari: „Raid Over Moscow” (opis dotyczył wersji na
C64), „California Games” (Mega Drive, ale pochwalono Lynxową wersję
ze względu na możliwość gry w kilka osób) oraz „Sweek” (na CPC
464).
Z innych tekstów warto przeczytać pierwszą część historii studia
Strategic Simulations Inc. (SSI – odpowiedzialnych m.in. za
„Phantasie”, „Eye of the Beholder”, „Panzer General”) oraz artykuł
na temat „Micro Machines”. Co prawda, gra ta nigdy nie dotarła na
Atari 8-bit, ale za to mieliśmy „Rally Speedway”, który opierał się
na podobnych zasadach, a do tego powstał aż 8 lat wcześniej.
Niestety, nasz ulubiony komputer został również pozbawiony
produkcji innego developera, opisanego w magazynie, a mianowicie
firmy Big Red, znanej głównie z licznych kontynuacji przygód
Dizziego, własnej serii gier z Seymourem i wielu innych. Co
ciekawe, sam Seymour powstał na wskutek prawnego sporu z
Codemasters, którzy zachowali pewne prawa do postaci Dizziego. Aby
uratować już gotową grę, zastąpiono go podobnym, acz niego
pulchniejszym stworzonkiem.
Ostatni ciekawy tekst traktuje o jednej z najsłynniejszych (a może
nawet „naj” ?) gier komputerowych – „Tetrisie”. Stworzona przez
Aleksieja Pażytnowa w 1985 zrobiła nieprawdopodobną karierę,
pomagając sprzedawać miliony konsol oraz prostych gierek
elektronicznych. Ktoś kiedyś zauważył, że zanim pojawił się Windows
i pasjans, panie z urzędów nałogowo „cięły” w „Tetrisa”. Ciekawe co
robiły przed epoką komputeryzacji...
Samo stworzenie „Tetrisa” inspirowane było zestawem-grą do
układania klocków, zwącą się „Pentomimo”. Aleksiej napisał jego
elektroniczną wersję na komputer Elektronika 60 (w trybie
tekstowym), jednakże pierwotna wersja programu (logiczna łamigłówka
dla dwóch graczy) szybko przeistoczyła się w wyborną grę
logiczno-zręcznościową. Wkrótce każda Elektronika w Moskwie była po
cichu używana do „Tetrisa”.
Aleksiej zrozumiał, że jego produkcja wcale nie jest taka zła jak
uważał i postanowił zrobić konwersję na PC. Niestety, autor nie
miał prawie żadnego doświadczenia z pracą na tych komputerach, więc
siłą rzeczy nie potrafił nic zaprogramować. Z pomocą przyszedł
młody (16 lat!) lokalny geniusz - Wadim Gierasimow, który wiedział
po prostu wszystko o Pecetach. Aleksiej przekazał mu kod gry
napisany w Pascalu, a Wadim opracowywał w pocie czoła kolejne
wersje i innowacje w programie: kolory, okienko z następnym
klockiem, wybór poziomu trudności itd.
Autorzy dali swym przyjaciołom kilka kopii ukończonej gry, a po
kilku tygodniach zauważyli, że każdy Mac i Pecet w Moskwie ma już
kopię „Tetrisa”. Potem nadeszła kolej na wschodnią Europę i cały
świat. Jak wspomina Aleksiej: „Kilka miesięcy po sukcesie w Moskwie
dostaliśmy jakiegoś Peceta z Europy Wschodniej. Nie miał nic na
dysku poza MS-Dosem i Tetrisem”.
Wydawało się, że sława i pieniądze czekają tuż za rogiem. Niestety,
zawirowania prawne na liniach kapitalizm-socjalizm, pozbawił autora
gry potencjalnych dochodów, a dostarczył niemało zgryzot związanych
z nieposzanowaniem praw autorskich. Dopiero w 1996 roku Aleksiej
zdołał „odzyskać” prawa do „Tetrisa” i wraz z niejakim Henkiem
Rogersem założył firmę The Tetris Company, która do dziś zajmuje
się sprawami licencyjnymi tego programu i zapewnia swemu genialnemu
twórcy godziwe życie.