Sebastian "Tr1x" Pawlak z grupy demoscenowej Agenda, entuzjasta komputerów Atari, napisał:
W maju 2025 roku odwiedziłem Narodowe Muzeum Techniki, które mieści się w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Jest to miejsce, w którym byłem wielokrotnie i do którego podchodzę z sentymentem, gdyż w dzieciństwie zabierał mnie tam tata, chcąc zainteresować syna techniką. Z tego względu wiele lat temu ze smutkiem przyjąłem doniesienia medialne, że moje ulubione muzeum znalazło się w trudnej sytuacji finansowej i grozi mu likwidacja. W 2017 roku placówka została zamknięta dla zwiedzających, a jej los zdawał się być przesądzony. Na szczęście udało się pozyskać środki ministerialne na dalszą działalność, a na bazie Muzeum Techniki, dotychczas zarządzanego przez Naczelną Organizację Techniczną, utworzono Narodowe Muzeum Techniki.
Instytucja kultury przeszła też metamorfozę, polegającą m.in. na przeprowadzeniu remontu konserwatorskiego wnętrz, przeorganizowaniu wystawy, budowie nowych okazałych gablot ekspozycyjnych i wprowadzeniu urządzeń multimedialnych. Placówka została ponownie otwarta dla zwiedzających w 2022 roku. Moja wizyta w muzeum, będąca przedmiotem niniejszej relacji, była istotna z paru powodów. Po pierwsze nadarzyła się okazja, żeby w końcu zwiedzić odnowioną wystawę. Po drugie było to ważne wydarzenie rodzinne, gdyż do muzeum udaliśmy się w składzie trzypokoleniowym, by zaszczepić zainteresowanie techniką u najmłodszego członka familii. Choć w placówce można podziwiać liczne eksponaty z różnych dziedzin techniki, to pozwolę sobie skupić się na komputerach, które bez wątpienia są bliskie sercom czytelników AtariOnline.pl.
W dniu naszej wycieczki, niedaleko Narodowego Muzeum Techniki stały zadbane autobusy marki Jelcz, zwane potocznie "ogórkami" ze względu na charakterystyczny wygląd. Należą one do prywatnego przedsiębiorcy, który organizuje wycieczki objazdowe po Warszawie zabytkowymi pojazdami.
Przed wejściem do muzeum powitała nas wmurowana tablica pochodząca z czasów, kiedy instytucja podlegała Naczelnej Organizacji Technicznej. Po sforsowaniu potężnych drzwi Pałacu Kultury i Nauki znaleźliśmy się wewnątrz, tuż przy kasie biletowej oraz czarnym Fordzie modelu T. Z kronikarskiego obowiązku spieszę poinformować, że normalny bilet wstępu kosztował 25 zł, ulgowy 20 zł, a dziecko poniżej 7. roku życia mogło wejść bezpłatnie; w poniedziałki muzeum jest nieczynne dla gości; we wtorki wstęp na ekspozycje stałe jest nieodpłatny. Po zakupieniu biletów oraz pozostawieniu okryć wierzchnich w szatni rozpoczęliśmy zwiedzanie.
Pierwszych eksponatów związanych z informatyką nie musieliśmy szukać długo. W jednej z gablot, na przestronnej klatce schodowej, tam gdzie pod sufitem podwieszono dawny samolot, dostrzegliśmy kilka komputerów 8-bitowych.
Były to Atari 800XL, Meritum i Commodore 64.
Na ścianie obok gabloty z 8-bitowcami zobaczyliśmy planszę zatytułowaną "Commodore 64 kontra Atari 800XL". Autor opracowania pokusił się m.in. o próbę porównania parametrów technicznych i możliwości obu wymienionych komputerów. Spostrzegawczy Czytelnik zauważy, że na fotografii zdobiącej tablicę znajduje się komputer Atari 1200XL, a nie 800XL, jak sugerowałby tytuł.
Wędrując przez ekspozycje poświęcone m.in. transportowi lądowemu, wodnemu i powietrznemu oraz źródłom energii znaleźliśmy się w końcu w sali wystawy "Historia komputerów. Liczy się!".
To istny raj dla entuzjastów historii komputerów. Znajdziemy tu szeroki wachlarz urządzeń, od starych przyrządów mechanicznych, które drzewiej wspomagały ludzi w nieskomplikowanych obliczeniach, po sprzęt, który w niedalekiej przeszłości stanowił najnowsze osiągnięcie techniki. Potrzeba by wielu godzin, żeby dokładnie obejrzeć wszystkie eksponaty i przeczytać opisy znajdujące się na planszach oraz ekranach.
W jednej z gablot umieszczono podzespoły komputera PC, które jeszcze nie tak dawno znajdowały się w powszechnym użytku, a teraz trafiły do muzeum. To skłania do refleksji z jak szybkim postępem technicznym w dziedzinie komputerów mamy do czynienia.
W sali poświęconej komputerom natrafiliśmy także na dwa 8-bitowe Atari. Były to Atari 65XE oraz Atari 800XL. W gablocie umieszczono również m.in. magnetofon Atari XC12 i kartridż z Logo.
Zawartość jednej z gablot uświadamia zwiedzającym, jak wielki postęp dokonał się na polu miniaturyzacji. Przedstawiono tu podzespoły wykorzystywane w urządzeniach liczących na przestrzeni wieków, od kół zębatych stosowanych w dawnych mechanicznych przyrządach obliczeniowych, poprzez przekaźniki elektromechaniczne, lampy elektronowe, tranzystory, na mikroprocesorach kończąc.
Przemieszczając się dalej natknęliśmy się na imponujących rozmiarów kasetową pamięć dyskową Mera 9425, pamięć taśmową PT-305 Warszawskich Zakładów Urządzeń Informatyki "Meramat" oraz tranzystorowe komputery Odra 1003 i Odra 1013.
Na wyspie znajdującej się pomiędzy maszynami obliczeniowymi o potężnych rozmiarach zaprezentowano relatywnie niewielki komputer Apple II wraz urządzeniami peryferyjnymi.
Tuż obok wystawiono analogową maszynę matematyczną MA-48L produkcji Zakładu Doświadczalnego Elektroniki i Mechaniki Precyzyjnej Politechniki Śląskiej.
Interesującym eksponatem w zbiorach warszawskiego muzeum jest prototyp komputera tranzystorowo-lampowego Odra 1002. Jak dowiedziałem się z tabliczki informacyjnej, urządzenie to zostało wykonane w technologii mieszanej lampowo-tranzystorowej. Odra 1002 wykonywała 800 dodawań na sekundę. Powstał tylko jeden egzemplarz tego komputera.
Duże wrażenie zrobił na nas monumentalny Analizator Równań Różniczkowych (ARR) wyprodukowany w 1954 roku przez Państwowy Instytut Matematyczny. Jak sama nazwa wskazuje, urządzenie służyło do rozwiązywania równań różniczkowych. Wyniki prezentowane były w formie wykresów na ekranach lamp oscyloskopowych.
Prawdziwym hitem wystawy jest tranzystorowa analogowa maszyna analityczna AKAT-1, stworzona w 1959 roku w Zakładzie Automatyki PAN. Ten analogowy analizator równań różniczkowych jako pierwszy na świecie został zbudowany z elementów półprzewodnikowych. Komputer zawdzięcza swój piękny wygląd zespołowi projektantów z warszawskiej ASP.
Kolejnym miłym zaskoczeniem był widok 16-bitowego komputera Atari 1040STFM wraz z monitorem Atari SC1224. Obok dumnie prezentowały się komputery Amiga 500 i Amstrad CPC 464.
Na koniec zaprezentowano dawne przyrządy liczące, wśród których znalazły się zarówno tak proste jak liczydło, jak i bardziej złożone urządzenia mechaniczne. Przybliżono również sylwetki następujących osób, które przyczyniły się do rozwoju informatyki: Blaise Pascal, Gottfried Wilhelm Leibniz, Joseph Marie Jacquard, Charles Babbage, Herman Hollerith, Wilhelm Schickard, Alan Turing, Jan Szczepanik, Jan Łukasiewicz, Ada Lovelace. Nie są to jednak jedyni ważni ludzie, których przypomniano w muzeum, bowiem we wcześniejszej części ekspozycji można było przeczytać m.in. o Jacku Tramielu, Sir Clivie Sinclairze oraz naszym cenionym polskim inżynierze Jacku Karpińskim.
W tej niezbyt obszernej relacji pominąłem zdecydowaną większość eksponatów, które znaleźć można na wystawie "Historia komputerów. Liczy się!". Zachęcam Czytelników do odwiedzenia warszawskiego Narodowego Muzeum Techniki. Wycieczki do Pałacu Kultury i Nauki nie należy odkładać na zbyt odległą przyszłość, gdyż w planach jest budowa nowej siedziby muzeum, a zatem kiedyś nie będzie już można zobaczyć eksponatów w tym właśnie miejscu, które wielu nierozerwalnie kojarzy się z działalnością placówki. Takich urządzeń jak analogowa maszyna analityczna AKAT-1, Analizator Równań Różniczkowych ARR oraz prototypowa ODRA 1002 nie zobaczycie nigdzie indziej.
Ogłaszamy konkurs dla naszych szanownych czytelników. Spośród osób, które w ciągu tygodnia od publikacji niniejszej relacji (do przyszłej soboty, 7 czerwca włącznie), prześlą na adres e-mail kaz@atarionline.pl odpowiedź na pytanie "Kto jest konstruktorem analogowej maszyny analitycznej AKAT-1?" wyłonimy zwycięzcę, który otrzyma nagrodę - magnes Narodowego Muzeum Techniki z wizerunkiem maszyny AKAT-1. Nagroda zostanie przesłana do paczkomatu wskazanego przez zwycięzcę.
Piękna relacja, zachęciłeś mnie do powtórnych odwiedzin. Ostatnio byłem kilka lat temu.
_rocky @2025-05-31 16:04:52
Dzis rocznica urodzin Jaya Minera.. Amigowcy ustanowili w zwiazku z tym dzien Amigi.. idac tym tropem mamy tez dzien Atari.
Koval @2025-05-31 22:36:29
Super relacja! Postaram się odwiedzić tę wystawę. Chciałbym jednakowoż zaznaczyć, że budzi mój bardzo głęboki sprzeciw umieszczanie w muzealnej gablocie kultowych sprzętów mojego dzieciństwa. Żeby być dobrze zrozumianym: mój sprzeciw budzi zap...ący czas, który jest przyczyną umieszczenia w muzeum sprzętu, którym posługiwałem się jeszcze wczoraj ( tak mi się przynajmniej wydaje, że "wczoraj")... No, ale czas ma gdzieś moje sprzeciwy...:( Tyle wynurzeń...;)
Dynx @2025-06-01 09:01:25
Szkoda tych kompów w gablotach :(
MKM @2025-06-01 11:09:32
Ekstra! Dzięki za relacje!
Cyprian @2025-06-01 12:04:32
@_rocky Po co my Atarowcy mielibyśmy świętować dzień Amigi? Atari to Bushnell a nie Jay Miner który tylko przelotem pracował w Atari (zaledwie 2 lata?). Przed nim jak i po nim było wielu innych zdolnych inżynierów w tej firmie.
Konstantyn @2025-06-02 09:25:40
Cyprian - obchodzi się święta głównych patronów, ale i tych pobocznych też. ;-)
SuN @2025-06-02 21:06:00
@tr1x super, wpadnę za 100%
OlaHime @2025-06-03 11:24:03
A za posłuchanie się Craya i zniszczenie modułów pamięci komputera tejże firmy zdążyli już przeprosić?
_rocky @2025-06-05 10:54:33
Nie wiem czy nazwanie Minera pobocznym jest właściwe. To on stworzył TIA i pracował nad układami Antic i CTIA..
Cyprian @2025-06-05 11:36:17
pewnie dla Amigowców jest bardzo ważny, dla nas jednak to jeden z wielu ważnych.
Jak ktoś przyśle odpowiedź, ze konsturktorem AKAT-1 jest Jacek Karpiński, to przyśle złą odpowiedź. Zapewniam Was, że w dokumentacji AKAT-1, która jest w zbiorach Narodowego Muzeum Techniki i która jest pisana ręcznie, nie ma ani jednej litery postawionej przez Jacka Karpińskiego, za to jest wiele liter postawionych przez faktycznego konstruktora tego komputera. Mam formularz personalny wypełniony przez Jacka Karpińskiego. Jest dostępny w jego teczce w IPN. Porównałem te charaktery pisma EJ AJEM. Nie ma ani jednej litery postawionej przez Karpińskiego w tej dokumentacji. Ale dla dobra konkursu nie powiem Wam kto to był. Jacek Karpiński był w owym czasie szefem tego Pana i cała zasługę powstania AKAT-1 przypisał sobie, a czarną robotę zrobił zupełnie kto inny. Tak samo było z perceptronem. Karpiński zawsze kierował jakimś zespołem i to Ci ludzie konstruowali te maszyny. Karpiński chodził po gazetach i robił sobie dobry PR genialnego konstruktora. Dotyczy to praktycznie wszystkich "jego" komputerów. Tymczasem, żadna z jego konstrukcji nie została wdrożona do seryjnej produkcji... trudno mówić o serii nawet przy K-202.
prawda nas wyzwoli @2025-06-06 16:57:25
Toż to rewelacyjna wiadomość. Dlaczego kolega nie sprostuje tych wszystkich kłamstw np w Wikipedii? Albo w encyklopediach? Wszystkich ksiazkach i publikacjach wydanych prze ostatnie kilkadziesiąt lat? Powiem więcej. Jeśli kolega tego nie zrobi osobiście wytoczę batalię przeciw. Moim argumentem koronnym również będzie to, że skorzystam z ejaj którym zbadam prawdomówność przedmówcy.
Marcin - jeśli to Ty: ponieważ badasz dogłębnie historie polskich komputerów, to Twoje uwagi należy brać poważnie. Więc bierzemy. Problem w tym, że źródła podają, a nawet sam Karpiński w wywiadach, że on jest autorem. Wiadomo, że pracował przy tym jakiś zespół, a nie on sam, ale nie znamy (w zakresie wiedzy publicznej), jakie tam w zespole Karpińskiego panowały układy i stosunki. Może było tak jak piszesz, że ktoś wykonywał "czarną robotę za Karpińskiego", ale czy to oznacza, że ta "czarna robota" była decydująca o projekcie, czy np. była to tylko praca wdrożenia pomysłów i wytycznych Karpińskiego? Bo moim zdaniem jednak mniej ważne, kto pisze dokumentację, a ważniejsze kto jest sprawcą jej treści. Więc twierdzenia tak mocne jak napisałeś, podważające dotychczasową wiedzę, potwierdza się dowodami, poszlakami i najlepiej materiałami recenzowanymi naukowo. Na pewno nie wpisami na blogach czy postami, bo to za mało. W ogóle pan (którego nazwiska nie wymieniamy), przyznał się gdzieś publicznie do autorstwa? Bo charakter pisma dokumentacji inny niż Karpińskiego to trochę mało jako dowód, to bardziej słaba poszlaka. Co do przyznawania się do autorstwa projektu, który robi zespół to na całym świecie i w różnych czasach było tak, że głównemu inicjatorowi, pomysłodawcy czy wykonawcy przypisuje się projekt zespołowy. W przypadku Karpińskiego byłoby to karygodne tylko wtedy, gdyby żadnego wkładu nie miał lub był on minimalny. Ale to trzeba wykazać. Nie wiemy jak było, nie wykluczamy Twojej wersji, ale poprosimy o jakieś źródła tych twierdzeń.
Dyskutujemy z Tr1x-em, jakie odpowiedzi wchodzą w zakres poprawnych :)