atarionline.pl Znacie gry takie jak...? - Forum Atarum

Jeśli chcesz wziąć udział w dyskusjach na forum - zaloguj się. Jeżeli nie masz loginu - poproś o członkostwo.

  • :
  • :

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    • 1: CommentAuthornosty
    • CommentTime20 Jun 2012
     
    Pytnie moje nie dotyczy (tylko) Atari, ale zauwazylem ze są tu gracze multiplatformowi z ogromnym doświadczeniem.
    Ostatnio zastanawialem sie nad fenomenem popularnosci niektorych gier.

    Na początek teza: co łączy Diablo (PC), Minecraft (PC) i starutkiego Frontier Elite 2 (ST/Amiga)?
    Wszystkie te gdy niesamowicie wciągają, tak że grałem w nie prawie wbrew sobie, na zasadzie "zobaczę jeszcze tylko kawałek dalej" i nie mogłem się oderwać.
    I myślę, że jednym z powodów jest coś co nazywam roboczo "syndromem hazardzisty" :) Popatrzcie: w kazdej z tych gier jest wykreowany (automatycznie) ogromny (ale to naprawde ogromny) świat, ktory mozemy eksplorowac prawie bez ogrniczeń. I w tym swiecie rozrzucone są losowo cenne przedmioty/surowce/okazje. Nie czuliscie dreszczu emocji na mysl ze moze akurat Wy znajdziecie w Diablo magiczny ultra rzadki miecz, albo we Frontierze uklad planetarny do ktorego jeszcze nikt nie dotarl, gdzie bedzie czekala niespodzianka ukryta w grze? A to uczucie w Minecrafcie, kiedy przebijaąc uparcie wąski ciemny tunel mamy nadzieję ze nagle otworzy sie przeogromna wielka jaskinia i bedzie widac na scianach żyłki złota albo diamentów!
    Oczywiscie każda z wymienionych gier ma inne świetne właściwosci, ktore jej pomogly w sukcesie u osob szukających innego rodzaju emocji. Np w Minecrafcie jest tez crafting (wynajdowanie przedmiotow) oraz mozliwosc budowania wspanialych konstrukcji (ja nazywam to simsami dla chlopcow). Ale mi chodzi teraz tylko o te pierwszą cechę ktora opisalem, a ktora przynajmniej we mnie powoduje niesamowite pragnienie eksploracji, tę chęc sprawdzenia "jeszcze tylko za jednym zakrętem, przeciez moze tam wlasnie ukryte jest zaginione miasto!".

    Podsumowujac - gra musi zawierac:
    - ogromny swiat, tak duzy aby nigdy nie dalo sie go zwiedzic w calosci (podobno Frontier zawieral 100 milionow ukladow planetarnych), ale ktory mozna stopniowo eksplorowac (czyli nie losowby za kazdym razem)
    - rzadkie dobra (przedmioty/surowce itp) o ktorych wiemy ze sa rozrzucone losowo badz celowo ukryte w dowolnym miejscu i kazdy moze je znalezc niekoniecznie na koncu gry ale zaleznie od szczescia w kazdym jej momencie
    - posmak odkrywania i eksploracji obszarow "gdzie nie stanela jeszcze stopa zadnego gracza",

    Moje pytanie po tym przydługim wstępie brzmi: jakie znacie inne gry, które dawałyby emocje jakie opisalem?
    • 2: CommentAuthors2325
    • CommentTime20 Jun 2012 zmieniony
     
    Albion (PC DOS) porywał mnie wielkością świata i pewną swobodą w działaniu. Grafika idealnie wpasowuje się w moje gusta. ->link<-



    Na youtube oglądałem filmik z Daggerfall (także PC DOS) gdzie podróżując na koniu miało się wrażenie podróżowania niemal bez końca choc mapy nie były losowo generowane.
  1.  
    A krew i flaki to niby niepotrzebne? :-)

    Temat wydaje się dość ogólny - każdego wciąga co innego. Ja np. sporo (naprawdę sporo) męczyłem Dooma, bo umożliwił mi po raz pierwszy grę multiplayer. Nie było tam ogromnych terenów oraz rzadkich dóbr (poza BFG9000).

    Kawał życia przesiedziałem przy HoMM3. Fakt, tam jest co zwiedzać i są też ukryte skarby, ale przy komputerze trzymał mnie bardziej ekran bitwy i kombinowanie, jak tu stracić jak najmniej swoich ludków. No i standardowe teksty w środku nocy: "jeszcze jedno miast, jeszcze jedna bitwa i już kończę..." :)

    Z gier o typowo otwartym świecie najlepiej wspominam GTA3 oraz Mafię. Przy nich trzymało mnie pytanie: "a co będzie w następnej misji?". Jeszcze jeden epizodzik i idę spać... :)

    No i spory udział w moim życiu ma tez SimCity :)

    Podsumowując: jeden ogląda TVN, a drugi MTV :) Jednak rzeczywiście są takie fenomeny jak np. Starcraft, wymienione przez Ciebie Diablo, które robią wyjątkową karierę. Myślę, że kluczem jest dobre wykonanie oraz jednak trochę farta przy wymyślaniu fabuły/zasad :)
    • 4: CommentAuthorxxl
    • CommentTime20 Jun 2012 zmieniony
     
    upgrejdy, osiagniecia, level gracza.

    zauwaz, ze w tych grach mozesz rozwijac umiejetnosci bohatera... wydaje mi sie ze to jest klucz do sukcesu.

    jeszcze jedno - personalizacja... gowniarze potrafia siedziec godzine przed ekranem i zmieniac kroj spodni bohatera.
    • 5: CommentAuthornosty
    • CommentTime20 Jun 2012 zmieniony
     
    Choroba, no obawialem sie ze wątek blyskawicznie zdryfuje na temat "a ja lubie jak gra ma..." :)
    Nie chce ogolnej dyskusji bo zgubicie to na czym mi zalezy.

    A ja pisalem, ze wiem ze rozne gry (równiez te ktore wymienilem) maja inne cechy, ktore uczynily z nich hity.

    Ale tutaj chodzi mi tylko o ten jeden rodzaj emocji, ktory starałem sie opisac: podniecenie odkrywcy, ktory wierzy w swoje szczescie i ekscytację tajemnicami ogromnego świata a jednoczesnie _koniecznie_ cos zbiera (przedmioty, surowce itp.). Troche jest w tym chyba z uczuc, ktore czuja kolekcjonerzy myszkujac po starych, "ukrytych" antykwariatach albo ebayu :) Trudno mi to krotko nazwac, dlatego tak opisaowo to podalem.
    Oczywiscie byc moze tylko ja tak to odczuwalem, a moja analiza jest bledna. Ale jakos nie chce mi sie w to wierzyc.
    • 6: CommentAuthornosty
    • CommentTime20 Jun 2012 zmieniony
     
    Kolejny przyklad, podobny choc moze troszke odmienny: obejrzyjcie ten film od 4:50 - fragment o Pokemonach:


    Nie znam kompletnie tych gier, ale chodzi mi o motyw: jest do zebrania 150 pokemonow, ktore bardzo trudno znalezc uzywajac najrozniejszych umiejetnosci. A tu nagle pojawiają sie plotki o sekretnych lokacjach albo tego ze istnieje 151 pokemon, albo jakies tajne umiejetnosci. Wyobrazacie sobie te emocje ludzi, ktorzy probuja rozgryzc tajemnice, ktorych nie znaja inni gracze i zdobyc nieznany gatunek pokemona? :)
    O podobne emocje mi chodzi...
    • 7: CommentAuthorxxl
    • CommentTime20 Jun 2012
     
    cos jest w tym co mowisz. te gry umozliwiaja eksploracje czesto tez zasiedlanie nowych terenow - ot taki starcraft.

    wlasciwie jakby sie dobrze zastanowic to te gry zaspokajaja naturalne potrzeby czlowieka; przeciez kazdy z nas chce zdobywac nowe tereny, rozmnozyc sie i dalej w droge...
    • 8: CommentAuthornodez
    • CommentTime20 Jun 2012
     
    cos w tym jest
    • 9:
       
      CommentAuthorRastan
    • CommentTime20 Jun 2012
     
    Polecam serię: The Elder Scrolls. Wspomniany wyżej Daggerfall (to 2 część), 3: Morrowind, 4: Oblivion oraz 5:Skyrim. Wszystkie z części mają prze-ogromne światy i wciągają gracza ciekawymi zagadkami i akcjami.
    • 10: CommentAuthorpowrooz
    • CommentTime20 Jun 2012 zmieniony
     
    po części cykl Grand Theft Auto(czy Red Dead Redemption )
    oferuje mnóstwo zabawy, która wcale nie musi być związana z fabułą gry.

    wspaniałą i niesamowitą grą jest Shadow of the Colossus
    na PS2/PS3 , wrażenia z tej "tajemniczej gry" trudno opisać - trzeba zagrać.

    obecnie (IMHO) niestety coraz trudniej o grę
    gdzie by towarzyszył nam dreszczyk związany z odkrywaniem
    "sekretów" gry, bo albo gra jest stanowczo za krótka
    (i efekt robi tylko przy Iszym przejściu) lub
    "obdzierana" jest z najlepszych momentów już w Iszej zapowiedzi gry.

    ostatnio na PSN (PS3) pokazała się "ciekawa" gra Journey
    która może spełniać (nie wszystkie) twoje kryteria
    niestety z braku czasu nie sprawdzałem jej

    wracając do Atari , jakie to było piękne uczucie
    kiedy szwendając się (godzinami) zagubiony po korytarzach
    w grze Montezuma's Revenge byłem święcie przekonany
    że to właśnie JA znajdę drogę do ukrytego skarbca :p
    • 11:
       
      CommentAuthorDracon
    • CommentTime21 Jun 2012 zmieniony
     
    Popieram przedmowcow.
    Dobra, (prawie) idealna gra to taka, ktora potrafi wciagac na dlugie godziny... Jest ona dopracowana w wiekszosci aspektow. Bardzo wazna jest dobrze dobrana sciezka dzwiekowa, wspoltworzaca nastroj gry. Istotny jest ciekawy, zaskakujacy scenariusz oraz rozmach (wielkosc) gry.
    Tak, radosc z odkrywania nieznanego, eksploracji swiata to jedna z cech udanej gry. Powinno byc tak, ze im wiecej sie gra w dany tytul, tym bardziej identyfikuje sie z bohaterem (ktory ewoluuje z czasem).


    Moimi faworytami sa Drakan, Max Payne (szczegolnie jedynka), Half-Life 1, Wiedzmin (tez pierwszy) oraz GTA IV (ogrom miasta i ilosci misji wrecz poraza!!!). :)

    A na Atari 8-bitowe: Head over Heels, Galahad, A.D. 2044, Gunslinger i Barahir
    • 12: CommentAuthorPablo112
    • CommentTime21 Jun 2012
     
    Skoro mowa o grach które potrafią wciągnąć, to polecam troche mało znane "system shock2" na pc.
    Bezsensowne bieganie i strzelanie do wszystkiego kończy się nieciekawie. Gra bardzo orginalna, mnóstwo możliwości wyboru sposobu rozwiązania kolejnych zadań.
    Jeśli jesteś fanem sf to trzeba w to zagrać, gra sprzed 10 lat więc graficznie bez fajerwerków.
    Wzoróją sie na niej kolejne części bioshocka ale średnio im to wychodzi.
    • 13:
       
      CommentAuthorxeen
    • CommentTime21 Jun 2012
     
    fallout 1 i 2
    w tacticsa można zagrać
    3 omijać
    • 14:
       
      CommentAuthorTheFender
    • CommentTime21 Jun 2012 zmieniony
     
    ... tacticsa omijać, trójka bardzo fajna.
    Choć trzeba przyznać, że 3 to próba świeżego spojrzenia w świat fallouta - z ciężkim, sugestywnym klimatem który buduje muzyka (symfoniczna), grafika (3d, ładna i na niezłym enginie) oraz historia (tutaj mogło być lepiej, generalnie wątek główny okazuje się tak naprawdę dosyć przewidywalny, żeby nie powiedzieć banalny). Porównując do 1 i 2 jest ciężko, mroczno i sugestywnie choć jednocześnie trzeba przyznać że nacisk został położony nieco inaczej.
    W F1 i F2 bohater próbował przeżyć, rozwinąć się poprzez realizację wielu pobocznych wątków a jeśli starczyło sił - ciągnąć główny wątek (no, musiało starczyć :D ). W trójce jest sytuacja odwrotna: od początku gry zostajemy porwani wątkiem głównym, a wątki poboczne realizujemy niejako jakby przy okazji. Z 2 strony nie wyobrażam sobie wizyty w bazie Enklawy postacią średnio rozwiniętą hehe (a do rozwoju potrzeba wykoniana wielu wątków pobocznych).

    Jest jeszcze Fallout New Vegas - polecam jak ktoś ma duuużo czasu :) wciąga. Tutaj powrót do klasycznego podejścia czyli najpierw przeżyć a potem połapać się o co głównie chodzi w tym postapokaliptycznym bajzlu. W porównaniu do 3 wątki poboczne urosły, zyskały na jakości i wydoroślały. Dużą w tym rolę odegrała osoba projektanta gry, która popełniła również słynne części 1 i 2, jednocześnie nie maczając palców w nowożytnej części 3.

    --------- ----- - --

    Nie można narzekać na dzisiejszy rynek gier. Jest wiele pozycji przykuwających na godziny, jeśli oczywiście ma się czas i ochotę. Wyśmiewany wielokrotnie konsolowy Dragon Age PL dla mnie miał klimat niesamowity i naprawdę wciągnęła mnie ta gra na maksa. Oczywiście trudno tutaj niewspomnieć o rewelacyjnym i klimaciarskim Mass Effect (jedynka na X360 wessała mnie jak odkurzacz). Ludzie dorośli, którzy narzekają na dzisiejsze gry może powinni sobie postawić pytanie o to kim są i do czego zmierzają :D Podobnie jak Wy mam kontakt z grami komputerowymi od wczesnych lat (w Manic Miner grałem w pierwszych klasach podstawówki). W tej chwili lubię trochę pograć w eRPG (jak mam czas i ochotę) oraz w multi (BF3 wraz z kilkoma kumplami). Stało się to jakimś tam elementem mojego życia, jednym z wielu. Kiedyś było niemal całym życiem, ale te czasy już dawno za nami. Tyle. Banalnie? Oczywiście - ale jak ktoś następnym razem zacznie się zastanawiać jaka to gra to jest "ta dobra" i czym się powinna charakteryzować - zastanowi się w jakim jest wieku :) Młodszych ludzi kręci zupełnie co innego niż tych starszych. Są też gusta i guściki. No i jest życie.
  2.  
    Tak króciutko.
    Fallout 3 to fenomenalna gra. Pod każdym względem.
    Wyjęła mi z życiorysu sporo ponad 150 h.
    Heh, to jedna z gier, gdzie robienie calaka (1550 GS/ 1550 GS) było niesamowicie przyjemne :)
    • 16:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime22 Jun 2012 zmieniony
     
    A ja przyznaję się otwarcie: lubię być ograniczony przez grę prostymi i przejrzystymi zasadami, głównie w przypadku terenu po którym się poruszam i czynności jakie mogę wykonać. Nienawidzę mieć od początku zbyt dużej swobody działania i całego terenu gry do spenetrowania, bo wtedy zwyczajnie gubię się i nie wiem co dalej robić. Choćby dlatego np. zachodnie RPG przegrywają u mnie z kretesem z japońskimi, w których np. nie można użyć określonego przedmiotu w niewłaściwym miejscu i czasie, a żeby móc pójść "dalej" należy wykonać konkretną wymaganą przez grę czynność która popchnie nam fabułę do przodu i otworzy nowe tereny do zbadania.
    • 17:
       
      CommentAuthortdc
    • CommentTime22 Jun 2012 zmieniony
     
    Ja odnośnie dużych światów zrobię małą autoreklamę - wybaczcie;)

    W grze "Miecz przeznaczenia" jest jeden z największych światów na małym Atari i też jest w nim do znalezienia wiele unikalnych przedmiotów, w tym niektóre specjalne które trzeba umieć zdobyć (a to łatwe nie jest np. przez pierwszy dzień grania).

    Sam świat to obecnie 512 x 768 lokalizacji podzielonych na krainy itp. na każdą dochodzą kolejne bajty, które opisują co się w każdej z tych lokalizacji znajduje co w sumie daje kolosalne rozmiary liczone w megabajtach.
    Algorytm jest tak pomyślany, że świat może być niemal dowolnych rozmiarów, ale ograniczyłem go do takiego rozmiaru bo uznałem że większy będzie zbyt męczący w przemierzaniu (poza tym mogłyby się pojawić jakieś kłopoty natury matematycznej).

    Samych lokalizacji mamy 512 x 768 czyli aż 393 216, a przykładowo jeden z największych i zarazem najwspanialszych światów na komputerach ośmiobitowych był w grze "Starquake", gdzie mieliśmy 32 x 16 co daje w sumie 512 plansz (chyba rekord lat 80.). Do tych 512 plansz oczywiście trzeba dodać wiele danych dotyczących tego co się na nich znajduje, włącznie z grafiką, bo w tej grze też są krainy, które różnią się grafiką (!). Nie trzeba jedynie pamiętać przeciwników bo ci się w tej grze za każdym razem losują (z małymi wyjątkami).

    Podsumowując w "Mieczu przeznaczenia" mamy większy świat, w którym prawie każda lokalizacja jest inna, ale gra posiada szczątkową grafikę. W "Starquake" plansz jest znacznie mniej ale i tak bardzo dużo, plansze mają imponującą grafikę i często są różnorodne (tylko niektóre elementy się powtarzają).


    Jeszcze inną dziedziną są gry w których światy się losują czyli są za każdym razem inne. Przykładowo teoretycznie da się w nieskończoność lecieć w "Patrol in the space", gdzie plansze za każdym razem są losowane czyli teoretycznie nigdy np. level 5 nie będzie taki sam (jedynie trzyma się statystycznego rozkładu stopnia trudności). Nieskończone latanie utrudnia jedynie wzrastający stopnień trudności rozgrywki.

    Jeszcze innym przykładem jest "Tedecujące starcie" gdzie świat gry jest całkowicie losowy (z małym wyjątkiem), czyli teoretycznie lecąc nieskończenie długo z dużym prawdopodobieństwem nie powinniśmy na ekranie zobaczyć tego samego co wcześniej przez jakiś pierwszy rok;)
    Oczywiście nieskończone lecenie utrudnia nam wzrastający poziom trudności :P
    • 18:
       
      CommentAuthorxeen
    • CommentTime22 Jun 2012
     
    bardzo fajnie odkrywa się też w Tactics Ogre - zarówno świat, potwory, jak i przedmioty. Grałem w wersję na GBA.
    Fabuła jest jednak trochę liniowa.
    • 19:
       
      CommentAuthorKaz
    • CommentTime6 Jul 2012
     
    Nosty, czy Twoje pytanie jest zwiazane z ogolnymi przemysleniami, czy masz cos konkretnego na mysli, jakas nowa produkcje na Atari? :)
    • 20: CommentAuthors2325
    • CommentTime3 Nov 2013
     
    Moim zdaniem jedno z ciekawszych cRPG na jakie trafiłem na Atari i można grać bez manuala. Dodatkowo cel gry - skarb - za każdym uruchomieniem programu znajduje się w innym, losowym miejscu. Ciągłe wczytywanie mapy i lokacji sugeruje by pod emulatorem przyspieszyć ten proces.