atarionline.pl Przykłady kradzieży w czasopismach - Forum Atarum

    Jeśli chcesz wziąć udział w dyskusjach na forum - zaloguj się. Jeżeli nie masz loginu - poproś o członkostwo.

    • :
    • :

    Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

      • 1:
         
        CommentAuthorKaz
      • CommentTime13 Dec 2024 22:12
       
      @TheFender - nie traktuj tego osobiście, bo widzę, że zacząłeś. Jeżeli definicja kopii Ci nie pasuje, jeśli przykład ordynarnego kopiowania dzieła innego artysty Ci nie pasuje, to nie ma problemu, spokojnie.

      Odnośnie różnic, które widzisz. Trochę szkoda mi czasu na analizy, bo to oczywiste, co tu widać, ale skoro więcej osób nie zauważa to może warto. To jest w miarę dokładna kopia oryginału, co widać w szczegółach i w całym układzie. Różnice biorą się z prostego faktu, o czym pisałem już w pierwszym poście na ten temat, że oryginał został pokolorowany, a najpierw dokonana jakaś odbitka (techniki są różne, podawałem link do hardcorowych, ale używanych w tamtej epoce).

      Spróbuj wyobrazić sobie czarno-białą kolorowankę. Zacznij ją sobie malować np. kredkami. Co możesz zrobić, co możesz zmienić w takiej kolorowance? Zamazać niektóre obszary kolorem, dodać tam, gdzie nic nie ma.

      Czego nie możesz? Nie możesz zmienić układu kolorowanki na stronie, proporcji. Nie możesz odjąć linii. I nie możesz obrazka zrobić jaśniejszego, możesz go zrobić tylko ciemniejszy (bo trzeba zamalować).

      I to wszystko właśnie jest tu doskonale widoczne. Układ został zachowany, proporcje te same, obraz ciemniejszy, pozycje wszystkich elementów te same. Zmienione są tylko obszary nieistotne, o jednolitym kolorze bez linii (jak przytoczone przez Ciebie morze na górze), bo tam można było dowolnie to zamalować.

      Zadaj sobie pytanie, gdyby to było faktycznie ręczne odrysowanie, czy trzeba by się było wtedy trzymać rysowania tych zbędnych postaci, pergaminów, etc - skoro i tak nic na nich nie ma? Nie, ponieważ ręcznie rysując, mógłbyś je po prostu pominąć albo zrobić własne wersje. Ale gdy masz kopię, z wyrażnymi krawędziami, obszarami pod spodem (a to wynika ze zrobienia odbitki) to musisz je zostawić jak są i co najwyżej zamalować/nadmalować na nich coś. I to też tu jest.

      Jeden przykład poniżej (jakość skanów trochę jeszcze to fałszuje, ale generalnie widać). Co broniło ułożyć przedmioty inaczej, skoro napisów do nich i tak nie ma? Dlaczego jest wstęga na dole, skoro w ogóle jest pusta i można by ją pominąć, ręcznie rysując? Broniło to, co było narysowane pod spodem :)

      Dlaczego obrazy po nałożeniu idealnie pasują? Odrysowując całkowicie ręcznie nigdy idealnie nie trafisz w proporcje. Ale gdy kopiujesz jedną z technik, będą pasować. I tak dalej, i tym podobne.
      • 2:
         
        CommentAuthorTheFender
      • CommentTime13 Dec 2024 23:12 zmieniony
       
      --------- ----- -- - -
      (tak, było tu co innego ale stwierdziłem że nie ma sensu dyskutować)
      • 3:
         
        CommentAuthornogorg
      • CommentTime14 Dec 2024 12:12
       
      @Kaz: Ciekawe jaka logika stała za usunięciem oznaczeń autora na reprodukcji. Może kopista dotarczył to w takiej formie, a redakcji to pasowało, bo w razie czego mogli się tłumaczyć, że nie mieli świadomości, że to kopia. Ostatecznie odpowiedzialność dałoby się zrzucić na jedną osobę.
      • 4:
         
        CommentAuthorjhusak
      • CommentTime14 Dec 2024 12:12 zmieniony
       
      To trochę tak jak teraz na gfx compo. Oceniasz pracę, zajebista, a po 2 tygodniach okazuje się, że plagiat. Ale chyba to w miarę rzadkie zjawisko. Wtedy ludzie skrupułów nie mieli (mieli mniejsze). Bo kto sprawdzi... A kwota na konto wpada.
      • 5:
         
        CommentAuthorKaz
      • CommentTime14 Dec 2024 12:12
       
      TheFender - nie wiem co tam chciałeś napisać, ale chciałem Ci podziękować, gdyż Twoje wątpliwości zainspirowały mnie do głębszych poszukiwań - osoby odpowiedzialnej za tę mapkę w "Komputerze". Nie wiem, czy się uda ją odnaleźć i kiedy, ale może wtedy sama opowie o procesie kopiowania. Dzięki!

      Nogorg - ciekawe pytanie i też je sobie zadałem. Po pierwsze, fakty są takie, że to był pierwszy numer "Komputera", nie mógł to być nikt z czytelników pisma, nikt całkiem z zewnątrz. Musiała to być osoba z redakcji albo zatwierdzona przez redakcję. Była tam wtedy tylko jedna osoba odpowiedzialna za szatę graficzną - pani Beata Maruszewska. Czy to ona albo ktoś we współpracy z nią, za jej zgodą? Nie wiem, będę - jak już napisałem wyżej - szukał odpowiedzi.

      Osobiście podejrzewam praktyki mniej niecne niż podejrzewasz Ty - tak się wtedy po prostu robiło; nikt nie widział w tym kradzieży tylko uzasadnioną adaptację. Kopiowanie nie było jakoś szczególnie piętnowane, u nas hopla na punkcie praw autorskich zaczęto mieć od końca lat 80, wraz z wytycznymi międzynarodowej komisji do spraw własności intelektualnej (de facto pod wpływem Amerykanów, którzy chcieli objąć swoimi prawami resztę świata), która wprowadziła rewolucyjną zmianę - kopiowanie softu jako naruszenie normy etycznej, a nie tylko prawnej. To temat rzeka, dyskutowaliśmy o tym w innych wątkach, więc odpuszczę tutaj.
      • 6:
         
        CommentAuthornogorg
      • CommentTime14 Dec 2024 13:12 zmieniony
       
      Nie wiem jaka była wtedy praktyka ale przypuszczam, że nawet w Trybunie Ludu wiedzieli, że zasadniczo zawsze lepiej jest mieć kwit na publikowane ilustracje lub zdjęcia. Nie mówimy tutaj o oprogramowaniu. A jeśli etycznie nie widziano przeciwskazań to nie było powodu by usuwać oznaczenia oryginalnego autora. Skoro usunięto to znaczy, że ktoś, na którymś etapie, miał świadomość, że sprawa jest szemrana. W PRLu też istniało prawo autorskie ->link<- .
      • 7:
         
        CommentAuthorTheFender
      • CommentTime14 Dec 2024 13:12
       
      @Kaz: proszę bardzo, choć dziękować nie mnie ale po prostu zjawisku niezrozumienia. Bo generalnie cały czas piłem do tematu jakim zacząłeś wątek czyli o reprodukcji ("kopiowanie drukowanych materiałów") - bez zgody, natomiast finalnie zakończyło się to rozważaniami z Twojej strony czy kopia po której ktoś nabazgrał to nadal jest kopia (i że ja nie rozumiem w ogóle)
      No a reprodukcja to już nie jest przecież, a o to mi chodziło.
      Co nie zmienia oczywiście faktu, że z perspektywy dzisiejszych czasów to jest siara choć wtedy był to zapewne jedyny sposób na przemycenie czegoś ze zgniłego zachodu bez załatwiania tematów oficjalnymi (żmudnymi zapewne) kanałami.
      Z ciekawością poczytam jeśli uda Ci się porozmawiać w jakiś sposób z tą osobą :)