Obecnie dostępnych jest kilka książek o Steve Jobsie. Ja przejrzałem tę grubszą białą o tytule Steve Jobs (koszt 44 - 55 zł).
Na stronie 75 znajduje się rozdział "Atari i Indie", podrozdział o Atari zajmuje niestety tylko 2 kartki. Dowiadujemy się z nich głównie to co już wiemy o Jobsie... a nawet wiele z tych informacji może szokować. Właściwie sam tryb pracy Jobsa w Atari jest dość zaskakujący.
Najistotniejsze jest jednak z tego to, że całe te strony są wypełnione cytatami głównie Nolana Bushnella i innych pracowników Atari. Głównym przesłaniem autora książki jest to że Jobs dużo się nauczył w Atari np. przy produkcji gier oraz być może gdyby nie doświadczenia z Atari to nie skierowałby się nigdy w tym kierunku, który potem dał mu sukces.
Jeden z cytatów Nolana Bushnella zalatuje mi autopromocją, która usiłuje wstawić jego osobę w sławę Jobsa.
W dalszej części rozdziału mimo, że opisuje już wyjazd do Indii, to jednak okazuje się że Jobs trafił do tej swojej duchowej odskoczni właśnie poprzez firmę Atari. Dlatego warto ten rozdział przeczytać do samego końca, bo pojawiają się tam wypowiedzi znanych osób z Atari. Inna sprawa, że jest tam opisanych kilka zabawnych rzeczy, które z Atari może już się nie wiążą, ale sporo przygód Jobs tam miał;)
Steve był zarazem rozwinięty duchowo i ograniczony emocjonalnie, a ja zaczynałam się zastanawiać, dlaczego Kobun tego nie rozumie. Byłam zdziwiona, bo nie sądziłam, że ludzie oświeceni się puszą, a tych dwóch wydawało się zbytnio nawzajem adorować.
2) "Small fry", wyznania córki Jobsa, od której imienia wziął się model Apple Lisa:
On chciał mnie nazwać Claire. Mama się nie zgodziła. "Może Lisa?" – powiedziała. Od razu się zgodził. Następnego dnia wyjechał […] Gdy mama była w ciąży, ojciec pracował nad komputerem, który później nazwał Lisa. To był prekursor Macintosha, pierwszy komputer na rynek masowy z myszką wielkości bloku sera. Był zbyt drogi. Komputer Lisa był porażką. 3 tys. niesprzedanych urządzeń zakopano w Logan, w stanie Utah – opowiada.
Czytałem biografie Jobsa dwa razy, tytułu nie pamiętam bo pożyczyłem i książki w domu brak, ale generalnie wciąga mocno i polecam,.autor.ten sam co biografii definitywnej o Freddie Mercury którą też bardzo polecam, generalnie dwie najlepsze bio jakie czytałem, czytałem też tego samego autora inna bio i srogo się zawiodłem