1979, Super Shot, Model Racing - jedno wielkie nieporozumienie. Akcja toczy się tak szybko, że szanse na przycelowanie i oddanie strzału są minimalne, co owocuje końcem gry po kilkunastu sekundach.
1979, Tailgunner, Cinematronics - całkiem sympatyczny FPS. Przeciwnicy po pewnym czasie usiłują uciec z ekranu i musimy używać specjalnej osłony odbijającej ich z powrotem na pole gry, aby do tego nie dopuścić. Niestety jest ona limitowana i nijak nie da się jej uzupełnić. Zabawa kończy się po wypuszczeniu dziesięciu wrogów.
Potrzebne sample. Pod AAE brak obsługi artworka oraz nie da się sterować przy pomocy myszki. Grrr, grrr.
1979, Tunnel Hunt, Atari - kolejna prosta strzelanina. Lecąc tunelami polujemy na wrogie statki kosmiczne. Poza strzelaniem używamy wyczerpującej się osłony chroniącej nas przed wrogami i ich pociskami.
Gra, początkowo zatytułowana Tube Chase, miała być czystą wektorówką bez żadnego strzelania. W 1981 roku Centuri otrzymało licencję na ponowną dystrybucję niniejszego tytułu.
1979, Warrior, Vectorbeam - pierwsza na świecie bijatyka versus, jeśli mogę tak powiedzieć. Niestety tylko dla dwóch graczy.
Potrzebne sample. Jako że nie zostawiam w kolekcji gier wymagających do zabawy obecności drugiej osoby, to nawet nie sprawdzałem jak niniejszy tytuł spisuje się pod AAE. Sorry - no bonus. :)
I znowu przypomniał mi się pewien sympatyczny utworek ze starych, dobrych czasów italo disco.
Niestety, pod mejmem zamiast walki z bossem wyskakuje nam game over. Pogrzebałem trochę w necie i... znalazłem kolejny emulator, pod którym gra działa znacznie lepiej. WinArcadia na szczęście nie potrzebuje żadnych swoich wymyślnych ROM-setów - wszystkie automatówki są wbudowane w kod programu. Jeśli zaś chodzi o konfigurację, to osobiście przestawiłem tylko poniższe opcje. "View->Sort sidebar by->Machine" - robi porządek z boczną listą gier, teraz jest ona czytelniejsza. "Options->Emulator->Autosave game?" - wyłącza automatyczne robienie sejwstejtów przy każdym wyjściu z emulatora. "Options->Graphics->Enhance skies?" - wszelakim "uładniaczom" mówimy zdecydowane nie, wszystko ma wyglądać tak jak na oryginalnej maszynie. "Options->Input->Insert coins automatically?" (trzeba włączyć dowolną automatówkę, aby móc to zmienić) - gra już więcej nie uruchomi się z wrzuconymi monetami, pozbawiając nas w ten sposób demonstracji. Ostatnią przydatną opcją jest "Options->Input->Redefine keys", co chyba nie wymaga tłumaczenia. Nie tak dawno temu obiecywałem, że to już definitywny koniec nowych emulatorów na jakiś czas, a tu tymczasem taka wtopa... No cóż, dla mnie samego także było to niemiłe zaskoczenie. Na pocieszenie zostaje fakt, iż zbyt dużego zamieszania z tym wszystkim na szczęście nie ma.
1980, Balloon Bomber, Taito - strzelamy do baloników. Trudność polega na tym, że spadające z nich bomby niszczą podłoże po którym się poruszamy, uniemożliwiając nam tym samym dostęp do każdego miejsca na ekranie. Później dodatkowo jesteśmy ostrzeliwani przez przelatujące samoloty.
1980, Battle Zone, Atari - kapitalna strzelanina, w której jeździmy czołgiem. Automat wypuszczono w dwóch wersjach.
Gra wzbudziła taką sensację, że aż sama armia amerykańska złożyła u Atari zamówienie na specjalną edycję, która miała być używana w celach treningowych.
W oryginale sterujemy dwoma joystickami, ale AAE, pod którym gra spisuje się wyśmienicie, pozwala nam robić to przy pomocy jednego kontrolera. Żyć nie umierać!
Grałem w powyższą grę na automacie ćwierć wieku temu i pamiętam iż dodatkową ekscytację stanowił sposób wyświetlania obrazu: na kineskop monitora nałożony był trójwymiarowy wizjer do którego przykładało się oczy i wówczas (młody) człowiek czuł się jak w prawdziwym czołgu.
Tytuł został zainspirowany serią opowiadań "The Berzerker Stories" autorstwa Freda Saberhagena. Gra odniosła wielki sukces głównie dzięki digitalizowanej mowie, którą słyszymy podczas zabawy. Zbadajcie sobie wersję niemiecką - ta dopiero brzmi złowrogo! "Ścieżka dialogowa" była samplowana przez Richarda D. Jamesa (czyli słynnego Aphex Twina)...
..., a także przez Briana Dougansa, czyli połówkę późniejszego The Future Sound of London. Jest to też pierwszy tytuł, przy którym zdarzyły się udokumentowane przypadki śmierci gracza (dwa zawały serca). W 1983 roku Milton Bradley wydał planszówkę opartą o niniejszą pozycję.
do battle zone: również miałem przyjemność podziwiać ten automat za bajtla. Nie grałem, bo byłem za niski ale widziałem tę grę dwa razy w salonach gier i w każdym automat wyróżniał się spośród innych:
1980, Bradley Trainer, Atari - czyli specjalna wersja Battle Zone używana przez armię amerykańską dla celów treningowych. Dołożono nowych przeciwników, masę broni, które trzeba dobierać odpowiednio do sytuacji, skomplikowano też sam proces celowania i strzelania. W zasadzie to już bardziej prosty symulator niż strzelanina.
1981, Centipede, Atari - jakiekolwiek komentarze wydają mi się zbyteczne.
W pierwszej rewizji można było włączyć timer (widać go w prawym górnym rogu, a przy okazji możecie rzucić okiem na europejski artwork różniący się kolorami).
Oczywiście nie obyło się bez rozmaitych hacków. Jednym z nich jest Mill Pac, w którym walimy do dobrze znanych nam duchów.
Inny nazywa się Centipede Dux i zamiast strzelać do robala polujemy sobie na klucz kaczek.
Centipede to druga najlepiej sprzedająca się automatówka Atari i przy okazji pierwsza automatówka wymyślona przez kobietę. Milton Bradley wydało na jej podstawie grę planszową.
1980, Cheeky Mouse, Universal - jak sama nazwa wskazuje, walczymy z plagą bezczelnych gryzoni usiłujących opróżnić naszą spiżarnię. Robimy to przy pomocy... młotka.
1980, Crazy Climber, Nichibutsu - kultowy klasyk, w którym wspinamy się po wieżowcu.
Taito otrzymało licencję na wydanie gry w Ameryce. Poza artworkiem gra różni się także samplami (wszelakie kwestie mówione są w języku angielskim).
Jeden z bootlegów dorobił się nawet własnego artworka.
W grę gramy przy pomocy dwóch joystików odpowiedzialnych za ręce naszego wspinacza. Wychylenie w górę powoduje złapanie się kolejnej krawędzi, a dół podciąga nas wyżej. Początkowo może się to wydawać nieco trudne (grając na klawiaturze trzeba używać ośmiu klawiszy), ale po chwili treningu da się zasuwać w górę niczym mały odrzutowiec.
Istnieje także wydana przez Bandai gra planszowo-karciana oparta o niniejszy tytuł.
1981, Defender, Williams - myślę że i w tym przypadku jakiekolwiek wyjaśnienia nie są konieczne.
Na automacie gra się o wiele trudniej niż w wydania domowe, głównie za sprawą dosyć skomplikowanego sterowania. Joystick służy jedynie do poruszania się w górę i w dół - przed siebie przemy przy pomocy osobnego przycisku, zresztą podobnie zmieniamy kierunek lotu. Dodajmy jeszcze fire, bombę czyszczącą nam cały ekran z przeciwników oraz przejście do podprzestrzeni i robi się zupełnie niezły kociokwik... Trzeba trochę poćwiczyć, zanim człowiek będzie w stanie ukończyć kilka pierwszych etapów bez notorycznego niepotrzebnego marnowania żyć przez popełnianie głupich błędów.
W 1983 roku Milton Bradley wydało grę planszową opartą o niniejszy tytuł. Ciekawe...
1980, Devil Zone, Universal - ciąg dalszy serii kosmicznych strzelanin (poprzedni był Cosmic Alien).
Kosmici są pierońsko szybcy oraz strzelają jak dzicy, przez co gra wydaje się raczej trudna. Na szczęście istnieją dwie rewizje i w wolniejszą jako tako da się pograć, lecz poprzednie części tej sagi definitywnie bardziej mi się podobają.
1980, Digger, Sega - powtórka z Heiankyo Alien. Jeśli nie chcemy wpaść w guano po uszy, to musimy zdążyć wyczyścić planszę zanim otworzy się brama do zagrody z dodatkowymi robalami.
1980, Dora-chan, Craul Denshi - i znowu Head On w nowym wydaniu. Widoczne w grze postacie zostały zapożyczone z Doraemona, czyli bardzo popularnej mangi i serii anime dla dzieci. Niestety zrobiono to bez licencji, przez co wszystkie automaty z grą musiały zostać wycofane.
1980, The End, Konami - strzelanina. Bronimy cegiełek, które kosmici starają się porwać w celu ułożenia z nich słowa "end". Gdy uda im się zrealizować owe zamiary, to zabawa niestety kończy się bez względu na ilość żyć posiadanych przez nas w zapasie.
Wersja licencjonowana przez Stern Electronics nieco różni się od oryginału.
1980, Hwy Chase, Data East Corp. - galaxianowska strzelanina z akcją toczącą się na... autostradzie. Pierwsza gra działająca pod DECO Cassette System, o którym już kiedyś pisałem.
Do uruchomienia gry poza obrazem taśmy potrzebny jest także BIOS ("decocass.zip"). Umieszczamy go oczywiście w katalogu "roms" i od tej pory mamy spokój z resztą gier także z niego korzystającą.
Eugene Jarvis to geniusz. Defender to bez dwoch zdan kamien milowy w rozwoju gier video....... A to dopiero przedsmak przed jego najwieksza gra, ktora wkrotce tutaj pewnie opiszesz :) Swoja droga, legenda Defendera trwa nadal, ot rozwiniecie gry /Resogun/ jest wg krytyki najlepszym tytulem startowym dla PS4....
1980, Kaitei Takara Sagashi, Namco - prototyp został stworzony przez K'K-Tokki, a następnie sprzedany Namco, gdzie grę przepisano (wizualnie niewiele się zmieniło). Naszym zadaniem jest wydostać skarby z dna morza. Przycisk służy do wypuszczenia nurka oraz chwilowego zatrzymania podczas nurkowania/wnurzania się - bez tego nie dałoby rady ominąć głodnych rekinów. Możemy także miotać w nie harpunami (kierunki boczne).
1980, Killer Comet, Game Plan (Centuri license) - dosyć ciekawa naparzanka. Przy pomocy czterech klawiszy fire możemy strzelać przed siebie i na ukosy, a także teleportować się w inne miejsce planszy. Co pewien czas goni nas jakaś nawiedzona kula (czyżby tytułowa zabójcza kometa...?) - wtedy robi się naprawdę wesoło. Jak na rok powstania gra oferuje całkiem przyzwoitą wyżywkę, której nie powstydziłyby się współczesne strzelaniny.
1980, King & Balloon, Namco - zabawny klasyk, w którym chronimy króla przed porwaniem przez armię złowrogich balonów(?). Nasze działo może być niszczone dowolną ilość razy - życie tracimy tylko wówczas, gdy ofiara zostanie wyniesiona poza ekran.
Pierwsza gra Namco, w której użyto ludzkich głosów. Wersja japońska różni się tylko sposobem wypowiadania kwestii przez króla.
1980, Lupin III, Taito - prosta zręcznościówka. Musimy wykradać pieniądze poprzez przenoszenie ich z góry na dół ekranu. W razie wpadnięcia w tarapaty możemy teleportować się w bezpieczne miejsce, ale niestety kosztuje to trochę energii, której nijak nie da się uzupełnić.
Gra jest oparta na megapopularnej w tamtych czasach mandze i serii anime pod tym samym tytułem, opowiadających o przygodach wnuka słynnego złodzieja oraz jego wesołej kompanii. Zapamiętajcie te postacie, gdyż jeszcze niejednokrotnie będziemy spotykać się z nimi w rozmaitych tytułach na wszelakie platformy.
Poszczególne sety różnią się kolorem adwersarzy ścigających Lupina oraz możliwością włączenia anglojęzycznej wersji (zmienia się tylko plansza tytułowa).
1981, Mayday!!, Hoei - baaardzo chamska zrzynka z Defendera (Williams nawet wymusiło wycofanie niniejszego tytułu). Tym razem jednak nikogo nie ratujemy - musimy tylko powybijać co do sztuki absolutnie wszystkich kosmitów stojących nam na drodze. Lecimy wyłącznie w prawo, ale za to możemy strzelać do tyłu (za siebie). Ponadto do dyspozycji mamy tytułowy "mayday", który przywołany trzecim klawiszem (niczym bomba lub jakiś inny tego typu special) spowalnia na chwilę akcję ułatwiając nieco orientację w sytuacji.
Może to faktycznie jedynie bezczelny klon, w dodatku dosyć trudny, ale wystrzelałem się za wszystkie czasy - tego mi było trzeba. :)