1981, Space Fury, Sega - strzelanina. Pierwsza wektorówka z kolorową grafiką. Monitory maszyny wymagały dodatkowego chłodzenia - bez tego bardzo lubiły stawać w płomieniach.
1981, Space Odyssey, Sega - ta dosyć dynamiczna strzelanka mogłaby być niezła, gdyby nie raczej sztywne sterowanie naszym pojazdem. Najpierw lecimy w prawo, potem w górę, a od czasu do czasu spotykamy nawet minibossów.
1981, Space Seeker, Taito - kolejna ciekawa koncepcja na strzelaninę. Zaczynamy na mapie, nazwijmy to, taktycznej, po której swobodnie poruszamy się małym pojazdem (biało-czerwony punkcik).
Naszym zadaniem jest zniszczenie widocznych tutaj dział. W pierwszej kolejności musimy pokonać eskadrę przeciwnika pilnującą każdego celu (to te czerwone kropeczki).
Po dokonaniu tego możemy zająć się samym działem. W tych misjach trzeba wybić absolutnie wszystko co wejdzie nam w drogę, a następnie uciec przy pomocy specjalnego tunelu.
Niestety, ów całkiem niezły pomysł nie jest poparty solidną grywalnością - etapy horyzontalne są niemal nie do przejścia, wymagają więcej szczęścia niż zręczności. Szkoda.
1980, Space Tactics, Sega - najkrócej mówiąc Space Invaders w 3D. Poza strzelaniem do wrogów rozciągamy barierę chroniącą nasze wyrzutnie, a także możemy jednokrotnie użyć każdej z nich w celu zdjęcia większej ilości przeciwników.
1981, Stargate, Williams - zwany też czasem drugim Defenderem. Najważniejszą zmianą w samej rozgrywce jest pojawienie się tytułowych wrót działających na kilka różnych sposobów, w zależności od sytuacji na planszy.
1981, Super Cobra, Konami (a także Stern Electronics oraz Sega) - wydana niemal w tym samym okresie co Scramble, ta gra nie zdobyła sobie aż takiej popularności. Może ze względu na fakt, iż jest nieco trudniejsza... Tym razem musimy przebyć aż dziesięć sektorów zanim dotrzemy do wrogiej bazy, w której czeka na nas nasz łup.
1981, Thief, Pacific Novelty - kolejny żałosny klon Pac-Mana. Słyszane podczas rozgrywki sample pochodzą z kasety, która siedziała sobie w magnetofonie zainstalowanym wewnątrz automatu (zupełnie jak w przypadku Shark Attack).
1981, Tournament Pro Golf, Data East - och nie, tylko nie znowu to... Ale przynajmniej tym razem nie straciłem aż pół godziny.
Rok później ukazuje się apdejt zatytułowany 18 Challenge Pro Golf. Rany - wygląda na to, że ten crap zarabiał pieniążki, bo inaczej Data East nie inwestowałoby w niego aż tyle.
1981, Turbo, Sega - skojarzenia z Monaco GP są jak najbardziej na miejscu. To pierwsza w pełni kolorowa wyścigówka korzystająca ze skalowania sprite'ów oraz utylizująca widok zza i nieco znad samochodu. Niestety gra się w nią definitywnie gorzej niż w poprzednika, a to głównie ze względu na bardzo krótki czas reakcji wymagany do omijania pojawiających się przed nami rywali, przez co wyścignięcie wymaganej do awansowania na kolejny etap trzydziestki jest niebywale trudne.
1981, Vanguard, SNK - protoplasta gatunku scrollowanych strzelanin, w które tak kocham się zagrywać. Cztery osobne przyciski fire pozwalają swobodnie nawalać w akurat pożądanym kierunku. Walczy się nawet całkiem spoko, ale to mimo wszystko wciąż jeszcze nie to.
1981, War of the Worlds, Cinematronics - prosta strzelanina oparta na motywach słynnego opowiadania H. G. Wellsa. Trochę zbyt prosta, przez co szybko robi się nudna.
1981, Warp & Warp, Namco (w USA Warp Warp, Rock-Ola) - polujemy na stworki w dwóch różnych światach. W jednym wykańczamy je strzelając, w drugim stawiając czasowe bomby.
1982, Alpine Ski, Taito - definitywnie nie dla ludzi o słabych nerwach. Na filmiku tak tego nie widać, ale spróbujcie zagrać sami, a zrozumiecie o czym mówię.