Dla mnie gościu jest żałosny, nie interesuje mnie kiedy i w czym pisywał. Nie lubię jak ktoś robi z siebie pajaca na wizji, żeby to pokazać jaki to niby nie jest cool i luzak. Oczywiście materiału o grach nie można prowadzić w poważnym tonie (vide stary program tv "joystick"), bo wygląda to sztucznie, niemniej jednak takie pajacowanie na siłę jest jeszcze gorsze. To już o niebo lepsze (i momentami dowcipne) są recenzje niejakiego Kominka.
Natomiast zastanawia mnie to, że kolejny raz ktoś przypomina o grze Franko na Amigę. Przecież w tamtych czasach gra nie uchodziła za dobrą, mało. To była najbardziej żenująca gra na Amigę, z kiepską grafiką, fatalną muzyką. Sytuacji nie ratowały kiepskie sample z polskimi odzywkami (oczywiście nie brakowało osób, które to jarało hmm :| ). Jedno co można docenić to zapał tworzących to "dzieło" w Amosie Pro. Było nie było, stworzyli pełną grę, która na dodatek sprzedawała się jakoś, jeszcze lepiej piraciła. Przynajmniej do czasu pierwszych, obiegowych fatalnych (ale prawdziwych) opinii o tej grze.
Pamiętam, że gra kosztowała w sklepie 40 tys. złotych. Odrzucała mnie każdym szczegółem w czasach Amigi jak i dziś, jednak z nudów doczłapałem wtedy do końca gry. Dziś za gadanie o retro grach biorą się ludzie, którzy mają informacje, ale brak doświadczenia. Można napotkać też fora internetowe, gdzie w dziale retro brak jest czegoś starszego od konsoli Playstation 2.
Co by nie mowic to jednak FRANKO jest kultowy :) ale jedynie w wersji na Amige. To, co pozniej "przeportowal" Pirx na PC, wygladalo gorzej, nie mowiac o komforcie grania (na klawiaturze zamiast joystickiem). Moj brat przechodzil te gierke kiedys bez problemu iles razy. ;) Dlaczego "kultowy" - swojskie klimaty i ponoc calkiem dobrze odtworzone ulice Szczecina. :) Program zrobiony przez naszych, a nie jakis "bogow" z dalekiego EA czy innego Ubisoftu. Przemoc jak przemoc - w owym czasie byl juz chyba - znacznie brutalniejszy - Mortal Kombat. Od tych samych autorow byl tez "Doman", mroczniejsza gra w innej epoce. Pamietam, ze podobala mi sie bardziej niz Franko.
Nie no Dracon, naprawdę wśród Amigowców Franko to była jedna wielka beka i żenada. Zero kultowości - chyba, że zaczniemy do pozycji kultowych zaliczać największe gnioty. Amos Pro wielkim językiem był, cieszył się ogromną popularnością ale jedyne na co ta gra zasługiwała to góra na "free donate". Swoją drogą istnieje kilka pozycji komercyjnych (gier i programów) napisanych w Amosie PRO, które używało się naprawdę świetnie i za bardzo nie czuć było Amosa. Niestety nie przy Franko. Swoją drogą rozwalało mnie zawsze rysowanie etapu jako jednej wielkiej bitmapy, zamiast tilesów. Te "ulice Szczecina" wogóle do mnie nie przemawiały, pewnie dlatego że pochodzę z 2 końca Polski (choć blokowiska są wszędzie takie same).
A w Street Hasle akurat grałem na C64= (z przyjemnością :p).
P.S. Niekryty Krytyk zwraca uwagę na hasełko "spoko", które bohater generował przy zaliczaniu gleby. Akurat na to nigdy uwagi nie zwracałem, natomiast mnie i znajomych rozwalał na łopatki sampel "brykaj" generowany przy kolejnej "fali" wrogów :)
@TheFender: Powaznie? Zawsze myslalem, ze amgigowcy polewali z pozniejszych (!) polskich gier, np. "Pechowy Prez(yd)ent". Nawet w jakims cracktrze do niego widzialem zlosliwosci dla tworcow w/w. :)
Co powiesz o pozniejszej grze World Software, tj. wspomnianym przeze mnie DOMANIE?
I jeszcze jedno: skoro uwazasz FRANKO za taki gniot, to czemu Mirage Soft zdecydowal sie go przeniesc na PC? :P
@Dracon Po Franko, którego z ciekawości uruchomiłem nie tknąłem się Domana ale ponoć był lepszy (?). Amigowcy polewali z wielu rzeczy, z tych wcześniejszych i z tych późniejszych. Z pijanych i trzeźwych ludzi, ze zwierząt, z księży, z rządu i z siebie nawzajem (chyba nie ma sensu się nad tym zastanawiać).
Uparłeś się na to Franko :) Słuchaj Dracon, ludzie ustawiali się na giełdzie w kolejki po to bo haseł wisiało kilka u każdego z handlarzy. Po czym pograli, pośmiali się i szli z tymi samymi dyskietkami za tydzień nagrać na nie coś innego. To był hit jednej giełdy, powiedziałbym nawet jednego zagrania w tę grę :) To raczej funkcjonowało na zasadzie bardziej ciekawostki aniżeli gry. A dlaczego Mirage Soft zdecydował się go przenieść na PC naprawdę nie mam zielonego pojęcia (ogólnie naprawdę mało mnie to interesowało).
@TheFender - ja pamiętam, że wersja na Amigę dostała w Secret Service bardzo, ale to bardzo dobre oceny, wyśmiali dopiero wersja na PC która wyszła coś rok później. Ale wiesz ja to jest, w różnych gronach ludzi śmieją się z różnych rzeczy
FRANKO to tak jak TAJEMNICA STATUETKI czy TEEN AGENT są kultowe, na swoją miarę, bo to jedne z pierwszych naszych RODZIMYCH produkcji. A FRANKO może i był słaby w wykonaniu, ale swą prostotą przyciągał, brakiem skomplikowania dawał możliwość odmóżdżenia, a nasze polskie ulice powodowały, że jako nastolatek można było poczuć się jak prawdziwy uczestnik tej gry. To takie moje skromne zdanie ;)
Ja obok Atari w późniejszym czasie miałem A1200 i pamiętam że bardzo przyjemnie za dzieciaka grało się we Franko i też mi świta że w SS gra była przedstawiona w dobrym świetle. Generalnie nie jest za wiele takich polskich gier typu idziemy w prawo i zabijamy wszystko.. Gra mi bardzo przypominała Motorhead ale była prostsza i swojska bardziej ;)
"Nie no Dracon, naprawdę wśród Amigowców Franko to była jedna wielka beka i żenada. Zero"
Być może na demoscenie, albo nie wiem w jakim środowisku, na dzielnicy wszyscy się w to zagrywali i nikt nie czuł żenady :)
Jeśli dobrze pamiętam, rzeczywiście w TS "Franko" miał wysoką ocenę. Nie wnikam dla czego. W Klubie komputerowym "Zero", gdzie go widziałem po raz pierwszy, z powodu ubogiej liczby ciosów, szaty graficznej i polskich tekstów, które każdy chciał usłyszeć, funkcjonował na zasadzie ciekawostki, tak jak pisał The Fender. Z tego samego powodu dzieciaki kopiowały go, żeby móc pograć, tak jaki pisał nowymax. Prawdopodobnie był to też "zakazany owoc", jak pisze Niektyty Ktytyk.
Generalnie gra kultową nigdy nie była. Robiono wokół niej trochę hałasu, bo była jedną z pierwszych polskich produkcji na Amigę, co było widać, słychać i czuć. W tym spocie jest to jakiś event, który nadaje się do pokazania: No popatrz, jakie gry kiedyś robili... Spoko!
W mojej głowie wzorzec pierwszej polskiej gry wyryły pozycje na Atari: Robbo, Misja i Fred. Ciekawe, dobrze zakodowane, ładnie narysowane, bardzo grywalne (pierwsze wersje Misji i Freda były bez muzyki ale to nie wada). To był rok 1989. 5 lat później na platformę o nieporównywalnie większych możliwościach wyszedł krap Franko, którego w żaden sposób nie można porównać z tamymi pozycjami. W tym samym okresie co Franko (+/- 0,5 roku mogę się mylić, to było dawno temu) do sprzedaży weszła inna polska gra: Teenagent. Naprawdę, nie ma co porównywać bo Teenagent to był kawał dobrej i fajnej gry.
Nie wiem dlaczego Secret Service zachwycał się tak Franko. Prawdopodobnie wynikało to z pecetowienia redakcji gazet traktujących o grach komputerowych i z nieco lekceważącego już w tych latach podejścia do Amigi przez panów redaktorów (skoro zaliczono Franko w poczet gier Amigę w pełnym tego słowa znaczeniu).
Hmmm... i po co ta dyskusja, "Franko" doskonale się wpisuje we współczesny obraz tego jakiez to były gry w dawnych czasach (bo dla dzisiejszego obrazu świata gry komputerowe powstawały dopiero po roku 89;P, wcześniej był tylko PONG i to u tych bardziej obeznanych recezentów) - ten tytuł jest taki przaśny, polski... wystarczy wsluchac się w recenzje.
TheFender - wydaje mi sie, ze "kultowosc" danej gry nie zalezy od jej jakosci. Czasami trafiaja sie gnioty (obiektywnie oceniajac), ale maja "to cos", ktore powoduje poruszenie i zapamietanie. No i oczywiscie "kult" czyli fanow. Nie wiem, czy akurat "Franko" jest kultowy czy nie, bo nigdy w to nie gralem i nigdy mnie swiat Amigi zbytnio nie interesowal, ale nawet ja o tej grze slyszalem we wspomnieniach ludzi i ogladalem wielokrotnie a to tu, a to tam. To, ze nawet Niekryty Krytyk zabral sie po latach za recenzje tej gry (a nie "Teenagenta") o czyms swiadczy. Nie o jakosci, ale o kultowosci gry.
To samo zjawisko panuje w kinie czy w innych dziedzinach. Taki kultowy "Rejs" jest w rzeczy samej bardzo nudnym filmem, ale pare momentow ma niesamowitych i przez to bierze udzial w zestawieniach najbardziej kultowych filmow.
W zeszlym roku, na imprezie gamingowej w Szczecinie na naszym retro stoisku odbylo sie spotkanie z tworca gry Franko. I musze przyznac ze ilosc sluchaczy byla duzo wieksza niz sie spodziewalem. Autor opowiadal barwnie, ze praktycznie kazdy szczegol, kazdy budynek czy postac w grze byla inspirowana realnymi postaciami z jego sąsiedztwa w Szczecinie. Moze wlasnie ta swoiskosc i pszaśność stanowi o fenomenie tej gry, bo ja tez tego nie rozumiem. Gra jest technicznie marna (tzn byla juz jak na tamte czasy i zagraniczne produkcje), ale widocznie ma cos w sobie.
Wiki podaje: "Gra została doceniona przez recenzentów wielu czasopism w tym Secret Service (09/1994) i Top Secret (11/1994), gdzie otrzymała wysokie noty za grywalność, a w tym drugim została grą 1994 roku. W tej chwili ma miano tytułu kultowego i jest jedną z najgłośniejszych polskich produkcji lat 90tych. [1]."
No dobra, powiedzmy że patrząc z tej perspektywy przekonaliście mnie. Jedno co powiem na zakończenie: Szczecin to chyba bardziej niebezpieczne miejsca niż Nowa Huta ;)
@TheFender No i oto mniej więcej chodzi - o kultowość. Patrząc obiektywnie, Franko to kawał niezłego gówna: słaba grafika, żenujący wręcz engine pozwalający przeciwnikowi na złapanie nas i wytłuczenie całego życia bez możliwości wyrwania mu się. Ale mimo to od czasu do czasu wrzucam go sobie i przechodzę po raz kolejny, bo ma właśnie owo nieuchwytne "coś" o którym wspomina Kaz. Podobnie jest zresztą z Domanem tej samej ekipy - engine trochę poprawili, ale i tak zdarzają się chwile gdy jeden przeciwnik może załatwić nas na cacy. Jednak jej krwistość i opcja grania we dwóch w pełni rekompensuje wszystkie wady. Jednocześnie dementuję pogłoski że Nowa Huta jest niebezpieczna. Swego czasu szwendaliśmy się tam z kumplem przez całą noc i nie spotkaliśmy żywego ducha - ani zadymiarza, ani stróży porządku. :)