atarionline.pl Jacek Karpiński i nie tylko - Forum Atarum

Jeśli chcesz wziąć udział w dyskusjach na forum - zaloguj się. Jeżeli nie masz loginu - poproś o członkostwo.

  • :
  • :

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    • 1: CommentAuthorgreblus
    • CommentTime13 Jan 2016
     
    Do dziś czasem mijam lampę (już od dawna nie działa), którą w wieku ~10 lat postanowiłem rozbić za pomocą kawałka płytki chodnikowej. Była na dość sporej wysokości, więc trafić w żarówkę sodową nie mogłem i sąsiada łomot metalowej obudowy skutecznie rozzłościł ;).
    • 2: CommentAuthorbruno_j
    • CommentTime20 Jan 2016 zmieniony
     
    Dla odmiany głos drugiej strony, czyli elwrowcy o Karpińskim:

    W obronie ELWRO

    mgr inż. Alicja Kuberska

    Wrocław, marzec 2010 r.

    Szanowna Wspólnoto Elwrowska!
    Zapewne w naszym środowisku znana jest osoba ostatnio zmarłego Inżyniera Jacka Karpińskiego.
    Po jego śmierci pojawiło się wiele opinii dotyczących tego niezwykle kontrowersyjnego człowieka.
    Chciałabym przekazać na naszym Forum dwie opinie naszych Kolegów - Bogdana Kasierskiego oraz Witka Podgórskiego i dołączyć moją. Jacka Karpińskiego poznałam przelotnie na Targach Poznańskich w roku 1971.
    Był wtedy u szczytu sławy i wydawało się nieżyczliwie nastawiony do naszego Zakładu, który wystawiał wtedy ODRĘ 1204. Podobno sam tow. Gierek był zachwycony jego komputerem K - 202 i na pytanie Karpińskiego "Towarzyszu I Sekretarzu, pomożecie?" odpowiedział z uśmiechem - "Tak" i przesłał list pochwalny.
    Natomiast na ODRĘ ledwo spojrzał.
    Tak napisał sam Karpiński prawie 30 lat później w wywiadzie ( I ) dla dziennika "Życie" z dnia 4/5 grudnia 1999 r. pt. "Wynalazca - wróg ludu". Z tego wywiadu dowiedziałam się, jakie były jego dalsze losy i przyczyna upadku dzieła jego życia - komputera K - 202:
    Mimo tak wielkiego poparcia najwyższych władz PRL-u po dwóch latach w roku 1973 roku Karpiński został odwołany z funkcji dyrektora swego zakładu, a K- 202 zniszczono, bo było zagrożeniem dla ODRY z Elwro.
    W odpowiedzi na artykuł "Wynalazca - wróg ludu" napisałam po pewnym czasie 10 lat temu obszerny list do redaktora Rafała Geremka, który załączam. Jest on próbą wyjaśnienia, czym jest system komputerowy i jakie były problemy wdrożenia go w tamtych latach do produkcji seryjnej. Oczywiście nie otrzymałam żadnej odpowiedzi.
    Mam też inny wywiad ( II ) Jacka Karpińskiego w Gazecie Wyborczej z 20 kwietnia 2009 Pt. "Polski Bill Gates i świnie". Warto przeczytać te dwa wywiady i ten trzeci ze strony www.historycy.org i porównać zawarte tam informacje. Na zakończenie zacytuję jedną z nich:
    "Kilka lat później ożeniłem się z młodą, bardzo fajną matematyczką - opowiada - Wydzierżawiłem chałupę poniemiecką i kilkanaście hektarów ziemi. Miałem 50 kur, jajka sprzedawałem. Miałem trzy świniaki. I jedną krowę, którą doiła moja żona. A ja karmiłem kury i świnie..." ( II ) A była to druga żona , z którą miał trzech synów ( III ). Z pierwszą miał dwie córeczki ( I ).
    Jakże niezwykle bogate i barwne życie nie tylko w dziedzinie zawodowej, nieprawdaż?
    Pozdrawiam serdecznie
    Alicja Kuberska


    Szanowny Bogdanie!
    Mam podobne zdanie o Karpińskim, wyrobione dawno temu przez Thanasisa Kamburelisa.
    Już wcześniej przeczytałem ten artykuł i pewnie z powodu braku stosownej wiedzy, nie wiele mogłem mu zarzucić. Jedyne ewidentne kłamstwo to to, że scalaki do Odry kosztowały jakieś tysiące dolarów. Ogólnie można też wnioskować z tego, że wszystkie przedsięwzięcia ( z wyjątkiem hodowli świń ) kończyły się klapą, chociaż
    Ryszard Zenker pisze, że idea K-202 przetrwała w MERA-400.
    Myślę, że warto dać odpór tej szkodliwej propagandzie w tych samych mediach, które piszą o Karpińskim lub chociażby na stronie ->link<- albo też bezpośrednio w komentarzu do opisywanego artykułu na forum ->link<-
    Ja niestety, nie czuję się do tego predestynowany.
    Serdecznie pozdrawiam
    Witold Podgórski


    Po śmierci Jacka Karpińskiego znów ukazała się seria artykułów z tymi samymi bzdurami, które bez zmian propaguje się od 40-tu lat.
    Jacek Karpiński mógł latami grasować, bo w realnym socjalizmie nie było możliwe odróżnienie skrzywdzonego prawdziwego geniusza od skrzywdzonego zdolnego mitomana, a promowanie ludzi niezależnych, zdolnych czy nie daj Boże genialnych, to była ostatnia rzecz, którą komuniści mieli w głowie, ale nadal nie rozumiem jak lobby starozakonne utrzymuje latami taki humbug ( humbug - rozreklamowana bzdura, zorganizowana bujda, fikcja, lipa; szalbierstwo ), czy to zorganizowana robota czy tak samo wychodzi przez bojkot nie-swoich.
    Przecież setki ludzi pracowały z Jackiem Karpińskim i żaden się nie odzywa !
    Nie znałem Jacka Karpińskiego osobiście, ale sądzę że był on w dużej mierze nieświadomym mitomanem,
    chociaż bardzo sprytnym.
    pzdr Bogdan Kasierski


    Wrocław dnia 28.08.2000
    Sz. Pan Rafał Geremek
    Redaktor dziennika „Życie”
    ul. Jagiellońska 15
    03- 719 WARSZAWA
    Szanowny Panie Redaktorze!

    Zdziwi Pana zapewne mój list, który piszę dopiero teraz, po 9-ciu miesiącach od opublikowania Pańskiego artykułu „Wynalazca – wróg ludu” w „Życiu” z dnia 4/5 grudnia ubiegłego roku.
    Opóźnienie to wynikło z przyczyn ode mnie niezależnych, ale nie ma ono znaczenia w ocenie tego artykułu.
    Artykuł Pański przedstawiający historię zniszczenia genialnego, znanego na całym świecie wynalazcy, pana inżyniera Jacka Karpińskiego i dzieła jego życia - komputera K - 202 przez zawistne środowisko wrocławskiego Elwro, produkującego „komputerowe giganty”, mówiąc najdelikatniej mija się z prawdą.
    Jak należy domyślać się, historia przez Pana przedstawiona oparta jest na subiektywnej relacji samego pana Karpińskiego, wsparta autorytetem pana redaktora Stefana Bratkowskiego. Być może pan Bratkowski jest najlepszym informatykiem wśród dziennikarzy, ale to za mało, aby w sprawach, o których pan pisze, uznać go za jedyną „wyrocznię”.
    Podstawą Pańskiego artykułu jest teza, jakoby dzieło pana inżyniera Karpińskiego zostało zniszczone, ponieważ powstało we współpracy z ZACHODNIMI IMPERIALISTAMI ( angielskie f-my Data LOP i MB Metals ).
    Czy jest to jednak zgodne z prawdą?
    Pozwoli więc Pan, że zabiorę głos w tej sprawie jako osoba, która w latach 1962 – 72 i 1975 – 82 pracowała w Elwro jako jeden z konstruktorów produkowanych seryjnie w tych zakładach od roku 1964 komputerów serii ODRA ( 1003, 1013, 1204 1304, 1325 ,1305 ).
    Proszę mi wybaczyć, że zacznę od elementarnej, ogólnie znanej definicji, że komputer jest bardzo skomplikowanym systemem, który stanowią:
    - urządzenie techniczne ( hardware ), zbudowane z podstawowych elementów elektronicznych, tworzących pewną strukturę logiczną, zwaną siecią logiczną oraz pamięci; realizuje ono podstawowe instrukcje komputera – jego listę rozkazów;
    - oprogramowanie ( software), będące zespołem różnorodnych zadań ( programów ) do wykonania przez komputer, utworzonych z ciągów instrukcji podstawowych, umieszczonych w pamięci komputera.
    Niewiele jednak osób zdaje sobie sprawę z tego, że nawet najbardziej genialnie pomyślany komputer bez odpowiednio bogatego oprogramowania nie przedstawia większej wartości użytkowej, zaś opracowanie i wdrożenie oprogramowania jest najtrudniejszym i najbardziej pracochłonnym etapem w procesie powstawania komputera.
    Na oprogramowanie to składa się:
    - system operacyjny, sterujący pracą całego komputera i pozwalający na jednoczesne wykonywanie wielu zadań;
    - system testów, badających poszczególne układy komputera, wykrywających i lokalizujących błędną pracę tych układów;
    - oprogramowanie użytkowe – bogaty zestaw programów do rozwiązywania różnego rodzaju zadań: matematycznych, naukowych, a także do sterowania różnorodnymi procesami technologicznymi.
    Opracowanie i wdrożenie tego oprogramowania wymagało wielu lat żmudnej pracy dużych zespołów doświadczonych programistów, piszących programy i wdrażających je wraz z konstruktorami „hardware’u” do pracy w systemie komputerowym.
    Identyfikacja wyjątkowo „złośliwych” błędów, pojawiających się na krótko od czasu do czasu ( np. raz na tydzień ) i znikających, wymagało niezwykłej intuicji i doświadczenia.
    W mojej 30-to letniej pracy zawodowej uczestniczyłam w wielu takich żmudnych badaniach, z których najdłuższe trwało półtora roku.
    Wracając jednak do konkretnych opracowań produkowanych w Elwro komputerów od ODRY 1003 do ODRY 1204, to komputery te posiadały niezbyt bogate oprogramowanie, stosownie do możliwości technicznych tych komputerów, a także niewielkich zespołów programistów, zdobywających dopiero doświadczenie zawodowe.
    W roku 1967 powstał pomysł współpracy z angielską f-mą ICL ( International Computer Limited ), będącą wówczas jedną z dwóch ( amerykańska IBM ) najbardziej liczących się na świecie firm komputerowych.
    Pomysł zaowocował podpisaniem umowy między Elwro i ICL, na mocy której Elwro miało opracować komputer na własnych standardach technicznych, kompatybilny programowo z angielskim komputerem ICL 1904, tzn. posiadający identyczną z tym komputerem listę rozkazów, co umożliwiało wykorzystanie bogatego oprogramowania F-my ICL, a także oryginalnych urządzeń zewnętrznych tej firmy.
    Tak powstała w Elwro seria komputerów ODRA 1300, a pierwszym z nich była ODRA 1304, która wzbudziła podziw specjalistów ICL ze względu na krótki czas dokonania tak skomplikowanego przedsięwzięcia.
    Następnymi były ODRA 1325 i ODRA 1305, komputery już III generacji produkowane seryjnie w Elwro z powodzeniem przez wiele lat, pracujące niezawodnie jeszcze w latach 90 – tych. Współpraca Elwro z Anglikami rozpoczęła się zatem 3 lata wcześniej niż podobna współpraca pana inżyniera Karpińskiego. A więc cała ta historyjka o genialnym wynalazcy, który został zniszczony przez samego tow. Jaroszewicza na wniosek Elwro, bo ośmielił się współpracować z ANGIELSKIMI IMPERIALISTAMI, jest owocem niezwykłej fantazji pana Karpińskiego, podobno zresztą jak i wysokość gigantycznego wprost wkładu dewizowego ( 30 tys $ ) w koszcie ODRY 1304, całkowicie „wyssane z palca”. Znamienny jest fakt, że pan Karpiński miał wszędzie swoje „oczy i uszy”, które donosiły mu o wszelkich poczynaniach Elwro, np. o tym, co mówiono tam na zebraniu partyjnym.
    Nie należy się jednak temu dziwić, skoro pan Karpiński przyznaje bez zażenowania, że miał tak możnych protektorów w samym MSW, wszechpotężnym i groźnym dla wielu.
    Pozostaje więc pytanie, dlaczego upadł genialny komputer K- 202, skoro jego konstruktor miał tak potężne jak rzadko kto wsparcie. Wyjeżdżał bowiem na Zachód, mimo że był członkiem Szarych Szeregów i służył w batalionie „Zośka” i do tego na stypendium w czasach ( 1959 rok ), gdy zwykły człowiek mógł tylko o tym pomarzyć.
    Fabryka z 250 osobową załogą zostałą oddana wyłącznie do jego dyspozycji. Myślę, że odpowiedź na to pytanie jest częściowo zawarta w Pańskim artykule.
    Być może zaniechano produkcji komputera wówczas K - 202 po prostu dlatego, że często się psuł tak, jak najnowszy wynalazek pana inżyniera Karpińskiego – kasa fiskalna, której produkcji zaniechano w toruńskim „Apatorze”.
    Wdrożenie nowego, niezawodnie pracującego komputera do produkcji seryjnej związane było z ogromną ilością tak skomplikowanych problemów, że pojedynczy człowiek, choćby najbardziej genialny, nie był w stanie sam tego udźwignąć bez doskonałej współpracy z wieloma zespołami doświadczonych specjalistów o najwyższych kwalifikacjach.
    Wydaje się, że takiej współpracy zabrakło panu Karpińskiemu.
    Komputer K – 202 nie posiadał też szczegółowej dokumentacji technicznej i nie został poddany specjalnym badaniom, koniecznym do wprowadzenia do produkcji seryjnej.
    Pan inżynier Jacek Karpiński próbuje obecnie, po 30–tu latach, dalej szukać przyczyn swego niepowodzenia zawodowego, obarczając za nie w sposób nieuczciwy inne osoby.
    O ile jednak można jakoś usprawiedliwić pana Karpińskiego, człowieka starego i zgorzkniałego, to nic nie może zwolnić Pana, panie Redaktorze od odpowiedzialności dziennikarskiej za napisany o tym człowieku artykuł.
    Historia przez Pana opisana wprawdzie dobrze wpisuje się w realia PRL- u, jest jednak całkowicie nieprawdziwa,
    a Pan nie wykazał minimum rzetelności, aby ją sprawdzić.
    Ubolewam, że artykuł ten ukazał się w „Życiu”, gazecie o inspiracjach chrześcijańskich, z którą chciałabym się identyfikować.
    Z poważaniem
    mgr inż. Alicja Kuberska
    specjalista w dziedzinie „Inżynieria cyfrowa”
    Do wiadomości: Pan dr inż. Bronisław Piwowar
    Redaktor Naczelny
    Miesięcznika NET WORLD

    ->link<-

    Przy okazji polecam stronę elwrowców ->link<-
    Sporo tam informacji o Elwro od powstania do upadku i masa relacji byłych pracowników, co pozwala zajrzeć do kuchni PRL-owskiej "Krzemowej Doliny".
    • 3: CommentAuthorDUCATI
    • CommentTime20 Jan 2016
     
    A JAKI CEL MA ODWOLYWANIE SIE DO PRYWATNYCH SPRAW JEGO RODZINY ? TOTALNE DNO I ZENADA...
    • 4: CommentAuthorbruno_j
    • CommentTime5 Feb 2016 zmieniony
     
    W najnowszym miesięczniku Newsweek Historia (2/2016) pojawiła się rozmowa z dr Władysławem Bułhakiem z IPN o wywiadzie gospodarczym PRL. Jest tam też fragment o Jacku Karpińskim, jak się okazuje aktywnym współpracowniku tegoż wywiadu, który pozwolę sobie przytoczyć:
    -Tutaj chyba najciekawszy jest przypadek inżyniera Jacka Karpińskiego słynnej postaci, niemalże kanonizowanej za życia przez Stefana Bratkowskiego. Dzielny żołnierz batalionu "Zośka"Armii Krajowej, genialny wynalazca, niszczony przez komunistów, któremu w końcu przyszło hodować świnie na Mazurach. W tym obrazie brakuje jednego elementu Karpiński przez wiele lat był współpracownikiem wywiadu PRL i padł ofiarą wewnętrznych walk w aparacie władzy, w którym jedna grupa popierała jego wynalazki i wykładała na nie mnóstwo pieniędzy, a druga go zwalczała i w końcu się go pozbyła. Bardzo ciekawy tekst na ten te­mat opublikował archiwista z IPN Adam Kochajkiewicz.

    >Czy legendarny komputer K202 nie był własnym projektem inż. Karpińskiego?

    -Był, ale ten komputer miał m.in. w założeniu służyć przetwarzaniu da­nych przez wywiad PRL, o czym inż. Karpiński świetnie wiedział. Nie twierdzę, że jako konstruktor nie był geniuszem, mówię jedynie, że jechał on na nielegalnym wspomaganiu. Pod kuratelą wywiadu wyjeżdżał na stypendia do różnych znanych ośrodków badawczych zajmujących się zaawansowaną elektroniką na Zachodzie i w USA, gdzie miał dostęp do najnowszych technologii i pomysłów. Karpińskije rozumiał i potrafił wykorzystać. Na budowę swoich maszyn dostawał olbrzymie państwowe środki, zresztą nie skonstruował ich z podzespołów produkowanych w Polsce, tylko sprowadzanych z Wielkiej Brytanii.
    Zacznijmy od tego, że sam wywodził się z rodziny związanej z przedwojenną Dwójką, co odnosi się zarówno do jego ojca, jak i rodziny matki. Wywiad nie był więc dła niego kompletną terra incognita. Więcej, zaryzykowałbym mierdzenie, że inż. Karpiński i to całkiem świadomie - skorzystał więcej na swojej relacji z Departamentem I MSW, niż wywiad na relacji z nim. Był osobą, która instynktownie, a może pod wpływem przekazów rodzinnych, rozumiała uniwersalną specyfikę tego rodzaju instytucji i potrafiła wykorzystać tę umiejętność w realizacji swoich zawodowych ambicji, a też i prywatnych potrzeb. Słowem, potrafił on narzucić dogodne dla siebie warunki współpracy z wywiadem MSW PRL, odmawiał dostarczania różnego rodzaju informacji (np. personalnych), a za inne wystawiał słone rachunki. Dość powiedzieć, że wywiad zajmował się sprowadzaniem samochodu Karpińskiego z USA, łącznie z polubownym załatwieniem sprawy spłacenia zaległych rat kredytu zaciągniętego przez wynalazcę na zakup pojazdu. Współpraca z wywiadem MSW była mu jednak przede wszystkim potrzebna w walce o wpływy i pieniądze na badania wiązane z rozwojem polskiej elektroniki. Karpiński samozwańczo mianował się przywódcą ruchu młodych elektroników, których ambicją było odsunięcie od wpływów i pieniędzy starszego pokolenia ekspertów w tej dziedzinie, których liderem był nie kto inny jak sławny polski geniusz techniczny prof. Janusz Groszkowski, przed wojną i w jej trakcie współpracownik i ekspert wywiadu, zaangażowany w sprawę rozpracowania niemieckiej rakiety V2. Żeby było jeszcze bardziej paradoksalnie, obie frakcje miały swoich partnerów we władzach partyjnych, w bezpiece i w Moskwie. Karpiński stawiał chyba na zamordystów-modernizatorów, na których czele stal przywołany gen. Franciszek Szlachcic. Upadek geniusza, który zaprowadził go w końcu na świńską farę, miał swoje istotne źródła w tych zakulisowych bojach o władzę w partii i polskiej gospodarce. Chociaż miał on też swój wymiar niejako czysto ludzki. Przez długie lata inż. Karpiński miał w wywiadzie MSW swojego zaufanego oficera prowadzącego, który go szczerze wspierał i ratował w różnych sytuacjach. Jednak w końcu i on wyjechał na wymarzoną placówkę, wówczas zastąpił go pewien nieudany elektronik, który Karpińskiemu zazdrościł i talentu, i układów, a co za tym idzie, zaczął go zwalczać. Prace wynalazcy pochłaniały wielkie jak na możliwości Polski Ludowej sumy, idące w setki tysięcy dolarów. A dewiz w PRL zawsze brakowało. W wywiadzie MSW, który przymierzał się do informatyzacji, pierwotnie wszystko było ustawione niejako pod maszyny inż. Karpińskiego i opracowaną przezeń opartą na zachodnich wzorcach koncepcję przetwarzania danych wywiadowczych. Nagle jednak zaczęto argumentować, że powinniśmy kupić technologię radziecką, bo urządzenia Karpińskiego się psują. Znów nie można zapominać o upadku Szlachcica i nieprzyjemnych skutkach tegoż dla jego zwolenników zwanych franciszkanami, do których zaliczano i naszego inżyniera geniusza.
    • 5: CommentAuthorbruno_j
    • CommentTime5 Feb 2016 zmieniony
     
    Przegląd Archiwalny IPN w którym znajduje się tekst Adama Kochajkiewicza "Działania służb specjalnych Polski Ludowej wobec inżyniera Jacka Karpińskiego w latach 1950–1990"
    ->link<-

    Działający link: ->link<-
    • 6:
       
      CommentAuthortdc
    • CommentTime5 Feb 2016
     
    He he to mi się podoba najbardziej jak podatki idą na to aby inwigilować/prześladować tych którzy te podatki płacą :/

    No a wybitne jednostki (tu techniczne) oczywiście idą na pierwszy ogień :D
    • 7: CommentAuthors2325
    • CommentTime5 Feb 2016
     
    Istotnie Pokey Napie*dala
    • 8:
       
      CommentAuthorKaz
    • CommentTime23 Nov 2017
     
    Jeszcze jeden artek o Karpińskim, w trzech częściach:

    ->link<-
    • 9: CommentAuthormartinez
    • CommentTime24 Nov 2017
     
    Ooo, widzę Kolega blog macminika "odkrył" ;)

    Czytam regularnie i polecam. Trafiłem tam przypadkiem szukając informacji o komputerze Falcon, znalazłem wyczerpujący, dwuczęściowy opis ->link<- Z rozpędu przeczytałem od razu historię serii ST, historię firmy Atari w ogóle, następnie jednym ciągiem o polskich komputerach i zakładach Elwro, teksty o p.Karpińskim też, o firmie Amstrad i jej założycielu. O Apple (główny temat bloga, autor jest fanbojem tej marki) oczywiście również... magia urządzeń "z nadgryzionym jabłuszkiem" słabo na mnie działa, ale na przykład wpisy o kampaniach reklamowych Apple i komputerów Macintosh były pierwszorzędne.

    Macminik pisze bardzo fajnie, zachowując następstwo zdarzeń - od pomysłu na jakieś rozwiązanie, przez projektowanie, wypuszczenie na światło dzienne, następnie jaka była reakcja rynku. Technikalia, cytaty, zdjęcia - są, ale bez przesady. Dużo ciekawostek.

    Autorowi próbuje się też co nieco zarzucić... że rypie całe akapity z jakiś książek albo z netu (nie ma zwyczaju podawania źródeł). Uparcie wzbrania się też przed poddawaniem tekstów jakiejkolwiek korekcie, przez co we wpisach zgrzytają koślawe zdania i literówki.

    Ale to szczegół, bo czyta się świetnie. Jeśli ktoś nie zna, to zachęcam.
    • 10: CommentAuthoraniol
    • CommentTime24 Nov 2017
     
    Link IPN nie działa, wrzucam inne źródło: ->link<-

    I wyjaśniła się cała legenda... Żaden geniusz a zwykły naciągacz i kombinator z "plecami". Skończyły się plecy i dewizy - skończyła się bajka.
    • 11:
       
      CommentAuthorKaz
    • CommentTime28 Nov 2017
     
    Moim zdaniem takie podsumowanie jest za proste, żeby było prawdziwe :). Skoro miał wizjonerskie usposobienie, co przyznają i jego współpracownicy, jak i przeciwnicy, oraz robił rzeczy, których inni nie robili, nawet na Zachodzie (szacunkowe początkowe kilkuletnie wyprzedzenie technologii zachodniej przez K-202), to nie można mu jakiegoś geniuszu odmówić. To nie jest przecież tak, że wybrano najwierniejszego komunistycznego towarzysza, dano mu zasoby, poparcie "plecami" i dlatego coś osiągnął. Osiągnął, bo miał oryginalne myślenie, znał się na fizyce i elektronice, miał wyczucie matematyczne. I osiągnął to w warunkach trudnych, przeszkadzających.

    Kwestią sporną pozostaje sposób dochodzenia do osiągania celów. To, że był trudnym człowiekiem, to wiadomo. Oryginalne myślenie często wywołuje konflikty z ludźmi i Karpiński doskonale się wpisuje w długą listę takich osób - żeby wspomnieć o wyrzuceniu z Atari Nolana Bushnella czy z Commodore Jacka Tramiela. Z akt wynika jednak, że był człowiekiem porządnym, patriotycznie nastawionym, o zdrowych zasadach moralnych, ale naiwnym.

    Problem w ocenie postępowania Karpińskiego wprowadza jednak panujący za jego pracy zawodowej komunizm. System ten uniemożliwia działanie indywidualne, bez "pleców", uzyskiwania zgód politycznych, etc. Moim zdaniem więc Karpiński musiał pójść na współpracę z reżimem, aby móc realizować cele (co i tak udało mu się bardzo mizernie, bo komunizm ma to do siebie, że wszystko jest w stanie zaorać). Przypominam jednak, że Karpiński nie poszedł na współpracę w zakresie donoszenia na kolegów, ale na współpracę w zakresie wywiadu naukowo-technicznego. To jest ta forma współpracy ze służbami specjalnymi, która nie jest potępiana w żadnym kraju.

    Dlatego nie zgadzam się z opinią, że Karpiński nie jest legendą. Jest legendą, bo do dzisiaj czujemy dumę z wyprzedzenia technologii zachodniej, na swój oryginalny sposób. Co do użytych przez Ciebie słów "naciągacz" i "kombinator" - można tak nazwać każdego, kto próbuje rozegrać coś z nieprzychylnymi okolicznościami, jak tutaj: z władzami. W innej sytuacji nazwałbyś to "operatywnością", "sprytem" czy "zaradnością". Tak jak na przykład określa się działania Steve'a Jobsa. Jeżeli zaś chodzi o skończenie się "bajki" gdy skończyły się dewizy i plecy, to jest to stwierdzenie faktu. W komunizmie tak to już jest, że zależy się od niemerytorycznej oceny aparatczyków, czy dewizy i plecy przysługują czy nie. Jeżeli nie - to nawet najlepszy pomysł czy człowiek przegrywał. I tak było z Karpińskim.

    Z przytoczonej przez Ciebie pracy:

    Podejście Karpińskiego do obiegu myśli naukowej zupełnie nie przystawało do realiów
    zimnej wojny i wyścigu zbrojeń. Uważał, że teorie naukowe oraz ich praktyczne zastosowanie
    w konstrukcjach powinny służyć ogółowi ludzkości. Informatyk uznawał prawo
    do ochrony tajemnicy technologii wykorzystywanych w produkcji, jednakowoż wyraził
    swoją gotowość do wywiadowczego pozyskiwania także i tych informacji. Według SB
    Karpiński uważał to za swój zawodowy obowiązek38. Na podstawie sporządzonego przez
    Gocia opisu pozyskania można wywnioskować, że Karpiński dość chętnie zgodził się
    na współpracę, jednak wyłącznie z wywiadem naukowo-technicznym. Wyraźnie zasygnalizował
    swój brak aprobaty dla jakichkolwiek kontaktów z wywiadami politycznym lub wojskowym, (...) na dżentelmeńską umowę, która ma na celu wyłącznie dobro Polski. Umiejętnie prowadzone
    pozyskanie wykorzystywało naiwność naukowca i jego brak wiedzy o mechanizmach
    funkcjonowania komunistycznej bezpieki. Karpińskiemu przedstawiono iluzoryczny model
    współpracy z SB, w którym to on będzie decydował o jej zakresie i warunkach.


    Podstawowywmi zadaniami „Jacka” było pozyskiwanie informacji ma temat technologii i urządzeń prezentowanych przez
    koncerny takie jak IBM, EMI i Solartron oraz nawiązywanie kontaktów z zachodnimi naukowcami,
    którzy mogli umożliwić „Jackowi” wstęp do ośrodków badawczych niedostępnych
    dla innych elektroników z bloku wschodniego. Kontakty informatyka postrzegano także
    jako swoiste naprowadzenie na potencjalnych kandydatów do werbunku dla Departamentu I42.
    Mimo prowadzenia akcji w kraju demokracji ludowej „Jacek” został poinstruowany o obowiązku
    zachowania tajemnicy i sposobie wywołania kontaktu z delegowanym do Lipska kpt.
    Gociem. Karpiński ze zrozumieniem przyjął uwagi oficera prowadzącego, dodając, że zasady
    konspiracji bardzo dobrze poznał w Szarych Szeregach [szc!]43.
    • 12: CommentAuthoraniol
    • CommentTime28 Nov 2017 zmieniony
     
    IMHO postać Karpińskiego legendarna stała się w ostatnich czasach na fali zapotrzebowania na polskich bohaterów, podobnie jak z Rychnowskim i Szczepanikiem - niektórym po prostu brakuje polskiego Tesli :) Nie wiem skąd takie parcie na wynalazców, którym się właśnie nie udało, niby wymyślali jako pierwsi rewelacyjne rzeczy a potem ten zły świat... i okazywało się, ze te rewelacje też były naciągane...

    EDIT: i to parcie jest dosyć zwodnicze a nawet destrukcyjne - bezrefleksyjne kucie legend o kolejnych "wyklętych"...

    A taki, nie szukając daleko, Kopernik - heliocentryzmu nie wymyślił, ba, nawet w swej finalnej pracy wspomniał o jego pomysłodawcy, ale za to policzył, udokumentował potwierdził obserwacjami. Jak sobie wyobrażę Mikołaja pracującego stylem Karpińskiego:

    Mikołaj: Gdzieś coś Arystarch wspominał że to jednak Ziemia wokół Słońca...
    Znajomy kanonik: Ale Miki, sprawdziłeś, policzyłeś? To nie jakieś heretyckie fantasmagorie? Pokaż dane.
    Mikołaj: Uja tam dane, pisz do papieża o złoto na ekspedycję, lecimy na Słońce!

    ;)

    Chcemy tęgiej głowy z trudnego okresu PRL? Polecam Sylwestra Kaliskiego - jest zarówno trochę sensacji jak i ogrom pracy, ekstrawagancja, światowe uznanie.

    ->link<-
    • 13: CommentAuthorgreblus
    • CommentTime28 Nov 2017
     
    Pani Elżbieta Jezierska-Ziemkiewicz, Pan Zbigniew Czerniak, Ci ludzie nadal mają się dobrze i pewnie sporo można by się od nich nauczyć. Słyszałem z dobrego źródła, że Pan Zbigniew do dzisiaj pamięta swój kod w Crook-u :)
    • 14: CommentAuthorbruno_j
    • CommentTime28 Nov 2017 zmieniony
     
    @kaz chyba najlepszym podsumowaniem osoby Karpińskiego jest fragment z linkowanego przez ciebie bloga macminika:
    W zupełności nie zgadzam się z porównaniem go do Billa Gatesa i ciągle zastanawiam się, skąd właśnie takie porównanie osób zupełnie od siebie się różniących. Bill Gates nie był konstruktorem. Był dobrym, choć nie wybitnym programistą i świetnym biznesmenem ? Gdzie tu podobieństwo ? Jacek Karpiński bez wątpienia też nie był Stevem Jobsem. Jobs był miernym inżynierem i miernym programistą, ale świetnym managerem. Jedyne podobieństwo Karpińskiego i Jobsa to skłonność do nazywania innych idiotami i dyskredytowania ich osiągnięć. Moim zdaniem, kluczem do zrozumienia Karpińskiego jest Steve Wozniak. Świetny konstruktor, świetny programista i kiepski biznesmen. Być może pech Karpińskiego polegał na tym, że w przeciwieństwie do Wozniaka, nie znalazł on swojego Jobsa, który pozwoliłby mu zająć się konstruowaniem i programowaniem, a nie pozwoliłby mu się zajmować biznesem i zarządzaniem.

    Jego dalsze losy wydają się być tego potwierdzeniem. Żadne z jego przedsięwzięć nie odniosło sukcesu komercyjnego. Wszystkie (łącznie z K202) zakończyły się karczemną awanturą z inwestorami i oskarżeniami o nieprzygotowanie produktu do masowej produkcji.
    • 15:
       
      CommentAuthorKaz
    • CommentTime29 Nov 2017
     
    Legenda Karpińskiego nie powstała w ostatnich latach, znana jest od dawna, znana była już nawet w latach 80-tych - wspominał mi ją wtedy wujek. Awanturnictwo przeciwko systemowi towarzyszy Szmaciaków było wtedy zaletą, nie wadą. Teraz jest moda, ale na deprecjonowanie Karpińskiego.

    I my tu nie mówimy o geniuszu biznesowym Karpińskiego, bo nie był nim z pewnością, tylko o geniuszu jako wizjonera i konstruktora. K-202 i Merę 400 widziałem na własne oczy. Mogę też porównać z PDP i innymi. Proponowałbym więc zachować rozsądek w jego ocenie, bo wytykanie, że nie odniósł sukcesu w komunizmie i nie był potulnym barankiem, kiedy uparcie dążył do celu, jest moim zdaniem słabe. Z oceną Macminika się nie zgadzam: może i Karpiński jest polskim Woźniakiem, ale ŻADEN Steve Jobs by mu nie pomógł. W systemie komunistycznym żadnych Jobsów nie było. Komunizm polega na zabijaniu indywidualności i ani Jobsa nie było, ani Woźniak nie miał szans się wybić.

    Przypomnę, że Elwro, mimo, że się "nie awanturowało", miało ogromne poparcie władz, tysiące pracowników, linie produkcyjne, a wszystko robione "zgodnie z papierami" - nie potrafiło z siebie wydobyć dużo więcej... Np. niedotrzymywane terminy umów dostaw Elwro 800 Junior to już też legenda. Braki w marketingu znakomitego laboratorium mobilnego - też legendarne :). Inżynierowie, którzy byli w stanie wyprodukować organki i kalkulatory... O jakości produkcji również nie ma co wspominać.
    • 16: CommentAuthoraniol
    • CommentTime29 Nov 2017 zmieniony
     
    IMHO mitologizujesz, jakby przez cały PRL tylko Karpiński był jedynym prawdziwym i wyklętym wynalazcą.

    Zapoznałem się z analizami K-202 mniej entuzjastycznymi i bardziej szczegółowymi niż "widziałem na własne oczy" :)

    Elwro nic nie wyprodukowało ciekawego... może też mieli genialnych inżynierów ale zły komunizm ze swą biurokracją wszystko psuł?


    Poza tym hurr durr komunizm... Karpinski wyjechał do Szwajcarii, brak komunizmu, rezultat - żaden. Karpiński próbował po upadku komunizmu w Polsce, rezultat - żaden, nie licząc długów.

    Nie neguję czyjejś sympatii do postaci - ktoś może lubić np Napoleona ale sympatia a pragmatyczna ocena to 2 różne rzeczy.
    • 17: CommentAuthorbruno_j
    • CommentTime30 Nov 2017 zmieniony
     
    @Kaz to nie jest moda na deprecjonowanie tylko własne słowa Karpińskiego. Niejednokrotnie przyznawał, że jest kiepskim biznesmenem. Są też opinie ludzi którzy dobrze go znali:
    Daniel Karpiński (syn Jacka Karpińskiego):
    Potem ojciec pracował dla Logitecha nad rozpoznawaniem obrazu, sterowaniem robotem za pomocą mowy itp. Problem był ten sam, co zawsze – nigdy nie potrafił się dogadać z tymi, którzy to sponsorowali. Pomysły były dobre, prototypy były dobre, ale nic z tego nie wychodziło.

    Antoni Bossowski:
    Dlaczego przegrał? Bo był znakomitym konstruktorem – nie znam innych tak wielkich konstruktorów komputerów – i beznadziejnym menadżerem. Nie nadawał się zupełnie na organizatora, na szefa zespołu. Jako technik był znakomity, jako człowiek był fajny. Ale miał zbyt bujną wyobraźnię i nie umiał jej włożyć w żadne ramy, nie mieścił się w nich, nie potrafił się wcisnąć. Nie był uporządkowany w działaniu, raczej porywczy. Jak on pomyślał, to wiadomo, że to było najlepsze. Miał zdecydowane zdanie, którego się nie bał wypowiedzieć, a to zwykle psuło mu opinię. Był otwarty i szczery – i niestety często się narażał.

    Cytaty stąd: ->link<-

    Wiem, najłatwiej jest zwalić na złą komunę co to geniusza stłamsiła i zaprzepasciła dorobek (co w swietle powstania MERA400 nie jest prawdą).
    Niestety geniuszowi bez komuny też nie szło zbyt dobrze. Pozostają dwa wytłumaczenia: niewyobrażalny pechowiec lub bardzo kiepski biznesmen. Ja skłaniam się ku temu drugiemu.
    • 18: CommentAuthorbruno_j
    • CommentTime30 Nov 2017
     
    Książka Andrzeja Targowskiego "Informatyka bez złudzeń : 40 lat między informatyką a polityką i 20 lat między Polską a Ameryką" o realiach informatycznych PRL: ->link<-
    Jest też rozdział o K202: ->link<-
    • 19:
       
      CommentAuthorKaz
    • CommentTime30 Nov 2017
     
    @bruno_j

    Prosiłbym Cię jednak o komentowanie tego, co napisałem, a nie czegoś co nie napisałem :)

    Napisałem, że Karpińskiego nie uważa się za geniusza biznesu i nie za to ceni. Po co więc mi te wszystkie cytaty, że nie był geniuszem biznesu? No nie był. A nawet gdyby był, to kariery biznesowej w komunizmie by nie zrobił - w tamtych czasach nikt nie zrobił żadnej kariery biznesowej. A jak ktoś zaczynał robić, to był uważany za cwaniaka, spekulanta, oszusta - można było nawet dostać karę śmierci, jak w tak zwanej "aferze mięsnej" z 1964 roku.

    Jednak sprowadzanie geniuszu czy zdolności konstrukcyjnych/wizjonerskich Karpińskiego do umiejętności biznesowych/sprzedażowych/negocjacyjnych jest słabiutkie... Geniuszem można być w jednej dziedzinie, a w innych dziedzinach, albo w ogóle w życiu - wcale nie. Pewnie dlatego pojawiało się czasami porównanie Karpińskiego do Tesli, z zachowaniem proporcji oczywiście. Tesla też nie był geniuszem biznesowym, też miał trudne relacje z ludźmi, cechował się mieszaniną naiwności i cech aspołecznych. Czy z tego powodu należy nazywać Teslę nieudacznikiem biznesowym? Albo wyśmiewać jego niewykorzystane pomysły, które nie mogły się przebić?

    @aniol

    Twoja ocena moim zdaniem nie jest właśnie pragmatyczna tylko niesprawiedliwa. Zarzuty Twoje sprowadzają się do tego, że Karpiński był nieskutecznym mitomanem, który tylko dzięki dewizom i plecom coś osiągnął. To nie jest demitologizacja, to kłamstwo, bardzo nieprzychylne. Wystarczy dokonać prostego porównania:
    a) czy pomysły i konstrukcje Karpińskiego były nowatorskie i wyprzedzały w czymś inne takie w Polsce/Europie/na świecie? Nawet nieprzychylne mu osoby nie polemizowały z tym - co więcej - dlatego właśnie przebił się do "dewiz i pleców", a zachodnia firma podpisała kontrakt.
    b) kto jeszcze miał w tamtych czasach "dewizy i plecy" - a chyba nie ma wątpliwości, że np. konstruktorzy w Elwro - i co te osoby/firmy osiągnęły?

    Rozmawiamy w tym wątku o Karpińskim, a nie o innych konstruktorach. Jeżeli chcesz wspomnieć o innych polskich geniuszach - to z miłą chęcią posłucham, bo dobrych przykładów nigdy za wiele. To któż skonstruował w Polsce jeszcze oryginalny komputer, który wyprzedzał technologicznie zachodnie produkcje o kilka lat? Może jakimiś polskimi innowacyjnymi komputerami interesowano się na Zachodzie tak jak K-202? Żeby była jasność: nie uważam, że Karpiński był jedynym wybitnym polskim konstruktorem. Uważam, że było paru geniuszy w Polsce, a Karpiński był jednym z nich. On zdobył największy rozgłos i to też go wyróżnia.

    Mitologizacji nie jestem w stanie dokonać, bo dostrzegam zarówno wady jak i zalety postępowania Karpińskiego, ale dziękuję za ostrzeżenie :). Co nie zmienia mojej ogólnej oceny, że Karpiński geniuszem był, bo po pierwsze śmiał pomyśleć o zrobieniu czegoś, czego w siermiężnym komunizmie nikt nie raczył pomyśleć, odważył się wszelkimi dostępnymi mu metodami do tego dążyć i nawet osiągnął pewne sukcesy, zmarnowane głównie przez gospodarkę niedoborów i złych decyzji (w sensie ekonometrii liniowej, która w komunizmie jest podstawowym narzędziem zarządzania). Miotanie się Karpińskiego, i jego trudne relacje z ludźmi, braki biznesowe, nie zmieniają mojej oceny. Bo porównuję z innymi osobami z tego okresu, które nie miotały się, miały dobre relacje z ludźmi - kto z nich osiągnął jakiś wybitny sukces?

    Cieszę się, że zapoznałeś się z analizami K-202 - i co z nich wynika? Że było to naśladownictwo zachodnich produktów? Że to była gorsza konstrukcja niż np.PDP tamtego okresu? Bo pisząc o tym, co widziałem na własne oczy miałem na myśli, że sprzęt Karpińskiego był miniaturowy w porównaniu z zachodnimi produktami jak PDP - i to też było wizjonerskie, że Karpiński od razu chciał zrobić mały, biurkowy komputer... Deprecjonujesz to "szczegółowymi analizami", których z chęcią posłucham. Bo te, które ja czytałem, wskazują na różne problemy/kompromisy (jak to w pracy inżynierskiej), ale śmiałości wizji nie deprecjonują. Równie dobrze można by dzisiaj wskazać mnóstwo wad pierwszego procesora 4-bitowego, co nie ujmuje tej konstrukcji przełomowości...

    Nikt nie twierdzi, o ile wiem, że Karpiński odniósł jakieś wielkie sukcesy. Wręcz przeciwnie, uważa się, że Karpiński sukcesu nie odniósł. Ale szukanie przyczyn nie zaczynałbym od Karpińskiego i jego sposobu prowadzenia "biznesu" (chociaż sami tu podnosicie, że nie był sam, miał i zespół i otoczkę instytucji/przedsiębiorstw). Rozśmiesza mnie, że podnosi się, że Karpiński działał "wbrew ustaleniom" czy "nie był skuteczny" gdy próbował jak najszybciej doprowadzić do celu, a jak wielkie komunistyczne przedsiębiorstwa nie potrafiły czegoś dostarczyć, ani na czas, ani w ogóle, nie dotrzymywały ustaleń - to uważa się to za "usprawiedliwione". Sorry, taki mamy klimat? :)

    Moim zdaniem decydujące było komunistyczne otoczenie, sposób działania przedsiębiorstw, instytucji, ludzi - na każdym poziomie komunizm uniemożliwiał cokolwiek sensownego - i cud, że Karpiński w ogole coś zrobił, a nasza pożal się Boże powoli zdychająca gospodarka wypluła z siebie ostatecznie Merę 400, gdy ta konstrukcja już była lekko przestarzała... To samo zresztą działo się w Elwro czy innych firmach: uzdolnieni konstruktorzy, wybitne jednostki - przez system stłamszone do roli nieudaczników, bez większych sukcesów czy to w kraju, czy na arenie międzynarodowej. Nie dlatego, że tak wybrali, tylko, że nie było wyboru. Oni mogli tworzyć wielkie rzeczy, ale nie mieli szansy finansowo ich wykorzystać. Podałem przykład mobilnego laboratorium Elwro z tego powodu. Karpiński przynajmniej, swoją niepokornością, stworzył sobie JAKĄŚ szansę. Nie wykorzystał jej w pełni, bo moim zdaniem nie dało się jej wykorzystać.
    • 20: CommentAuthoraniol
    • CommentTime30 Nov 2017
     
    "Uważam, że było paru geniuszy w Polsce, a Karpiński był jednym z nich. On zdobył największy rozgłos i to też go wyróżnia."

    Rozgłos może go wyróżniać ale geniusza z niego nie zrobi.



    "Moim zdaniem decydujące było komunistyczne otoczenie (...)"

    Ach ci wszechwładni komuniści, szkodzili Karpińskiemu nawet w Szwajcarii i w Polsce po 90 roku :D Nawet ten zgniły kapitalizm przekonali, żeby nie zainwestował w geniusza.

    Geniusz ale słaby biznesmen... No to powinny być przynajmniej jakieś patenty - przecież patentował na świecie Kaliski, Tesla...

    Karpiński miał marzenia i zachcianki oparte na schematach blokowych i prototypie o parametrach sprawdzanych naciąganymi algorytmami (a za takie numery to się geniuszowi dziękuje za współpracę nie tylko w PRL ale i w XXI wieku).

    Geniuszem od odważnych wizji i futurologii to był Lem :)

    A Karpiński? Barwna postać niepokornego inżyniera, który nieźle mieszał w raczkującej polskiej myśli cyfrowej. Rzekłbym, że iście filmowa. Niestety do panteonu geniuszy się nie łapie, inni ustawili poprzeczkę znacznie wyżej.
    • 21: CommentAuthorQTZ
    • CommentTime30 Nov 2017 zmieniony
     

    KAZ:

    Rozmawiamy w tym wątku o Karpińskim, a nie o innych konstruktorach. Jeżeli chcesz wspomnieć o innych polskich geniuszach - to z miłą chęcią posłucham, bo dobrych przykładów nigdy za wiele. To któż skonstruował w Polsce jeszcze oryginalny komputer, który wyprzedzał technologicznie zachodnie produkcje o kilka lat? Może jakimiś polskimi innowacyjnymi komputerami interesowano się na Zachodzie tak jak K-202? Żeby była jasność: nie uważam, że Karpiński był jedynym wybitnym polskim konstruktorem. Uważam, że było paru geniuszy w Polsce, a Karpiński był jednym z nich. On zdobył największy rozgłos i to też go wyróżnia.
    ->link<-
    Rozgłos to czynnik, który sądzę, że Karpińskiemu nie pomógł, a zaszkodził. W tamtym czasie zainteresowała się nim telewizja i powstał o nim co najmniej jeden film dokumentalny (już o tym pisałem w tym wątku) i kroniki (o których pisaliśmy w podlinkowanym wątku). Przypuszczam, że Ci którzy pracowali po cichu osiągnęli sporo i nie mieli takich problemów, jednak dziś o nich prawie nic (lub nic?) nie wiemy, tak jak o inżynierze Kiełczewskim i jego komputerze.
    • 22:
       
      CommentAuthorKaz
    • CommentTime30 Nov 2017 zmieniony
     
    @aniol

    Czyli z Twoich argumentów zostało tylko to, że wyróżnianie się nie czyni geniuszem i że to nie komunizm wykończył pomysły faceta, bo mógł działać w Szwajcarii oraz Polsce lat 90-tych?

    Rozgłos nie był przyczyną mówienia o Karpińskim jako geniuszu, tylko skutkiem tego, co Karpiński robił. Mylenie skutków z przyczynami jest częstym nieporozumieniem. To, czy Karpiński był tylko zdolnym inżynierem, co przyznajesz, czy genialnym (moim zdaniem, bo zrobił coś, czego inni nie zrobili) to już kwestia osobistych poglądów. Masz prawo sądzić co chcesz. Szkoda, że nie podałeś tej listy genialnych konstruktorów, których moglibyśmy chołubić, że im się biznesowo w PRL udało... :)

    Co do działania w innych warunkach/krajach, to nie wiem o co Ci chodzi. Stworzył robota sterowanego głosem, stworzył skaner z OCR-em w długopisie... Ponownie wracamy do tematu, że "biznesowo" tego nie skonsumował. Ale to już wiemy, biznesmenem nie był...

    W Szwajcarii pracował tylko kilka lat jako inżynier i to w cudzej firmie, z określonymi zadaniami (BTW: w CERN w Genewie mieli na stanie K-202 - możesz podać jaki produkt Elwro tam był albo jaki współczesny polski komputer tam używają?). A w Polsce lat 90-tych to był już emerytem... Przypominam, że przez wiele lat oddalił się od najnowszych technologii, mieszkając na wsi i nie mając styczności ze światem zewnętrznym. Ale Ci co niby mieli - takie Elwro na przykład - i zatrudnieni w nim zdolni, czasem wybitni inżynierowie - zaprojektowali jakieś fajne komputery, wynalazki, etc - w latach 90-tych? Możesz wskazać? Dla mnie to oznaka, jak bardzo komunizm niszczy zdolności ludzkie, jak zabija zdolności do innowacyjności i promuje miernotę. Dlatego tak mało osób z PRL potrafiło się odnaleźć w RP.

    @QTZ

    Rozgłos zaszkodził? W jaki sposób?
    Wybacz, ale powoływanie się, że jak ktoś działał cicho, to odniósł sukces tylko o nim nie wiemy to fikcja - nie ma takich przykładów. A inżynier Kiełczewski nie robił nic genialnie nowatorskiego, chyba, że uznamy, że genialne jest składanie rzemieślniczo 200 komputerów na bazie Z80 w warunkach totalnej degrengolady gospodarki. Na pewno jest to duże osiągnięcie, ale do nowatorskiej myśli temu daleko. Kluska w Optimusie też produkował komputery, ale to najwyżej geniusz biznesowy, a nie konstruktorski.
    • 23: CommentAuthorQTZ
    • CommentTime30 Nov 2017 zmieniony
     
    Przykład podałem jeden (bo o mniejszych / innych po prostu nie wiem, ale to nie znaczy, że takich nie było; powyżej Greblus podał kilka nazwisk), ale w związku z tym, że była to praca na małą skalę i dziś nie znamy specyfikacji trudno ją ocenić pod kątem innowacyjności (choć wszystko wskazuje na to że Agat był urządzeniem wysokiej klasy), jednak tak czy inaczej jest to wielkie osiągnięcie.

    Rozgłos szkodził, bo gdy ktoś za bardzo wychodził przed szereg, mógł stać się dla kogoś niewygodny...
    • 24: CommentAuthorstc
    • CommentTime2 Dec 2017
     
    • 25: CommentAuthorbruno_j
    • CommentTime2 Dec 2017 zmieniony
     
    @Kaz w Polsce lat 1990 to był przedsiębiorcą. Próbował produkować Penreader, tyle że to nie był produkt na nasz rynek. I wcale nie chodzi o cenę. Po prostu jakość faktur czy list przewozowych w tym czasie wołała o pomstę do nieba, a do skanowania tych dokumentów Penreader miał być przede wszystkim używany. Przedsięwzięcie zakończyło się klapą. Powód oficjalny to kradzież.
    Dodatkowo zaprojektował kasę/kasy (nie ma pewności czy to był ten sam produkt czy różne) fiskalne dla Libelli i Apatora. Pracował też przy wdrożeniu produktów do produkcji. Oba zakończyły się klapą. Oczywiście Karpiński nie miał sobie nic do zarzucenia.
    Hodowlą świń to się zajął na przełomie lat 70-tych i 80-tych XXw. po odsunięciu na boczny tor. A na boczny tor trafił, gdy upadł jego mecenas gen. Franciszek Szlachcic.

    [EDIT] Komputery z Elwro w CERNie nie były, za to zajmowały się zestrzeliwaniem amerykańskich niewidzialnych samolotów :P
    Odra 1325 doczekała się również swojej wersji wojskowej – Rodan 10. Od połowy lat 70. ten komputer wykorzystywany był do analizy danych z radarów w systemie obrony powietrznej kraju. Na bazie Rodanów produkowano systemy obrony przeciwlotniczej dla Układu Warszawskiego. Mało kto wie, że Rodan 10 okazał się najskuteczniejszym systemem do wykrywania ponoć niewykrywalnych samolotów typu stealth, czyli bombowców B-2 czy myśliwców F-117.
    Amerykanie przekonali się o tym rok przed wyłączeniem ostatniej Odry w Polsce, podczas nalotów prewencyjnych na Serbię. W 1999 r. produkowany jeszcze w Czechosłowacji system radiolokacji pasywnej Tamara, będący w posiadaniu Serbów, namierzył widmo „niewidzialnego” F-117. Dane natychmiast zostały przesłane do baterii rakiet ziemia-powietrze Newa i myśliwiec US Air Force został zestrzelony. W dużej mierze dzięki Rodanowi 10, który miał zapisane w swojej pamięci wzorce ech samolotów NATO, w tym maszyn typu stealth. Polska już wtedy była w NATO, ale widma samolotów wrogich Układowi Warszawskiemu pozostały w niezawodnych komputerach produkowanych we Wrocławiu. Pentagon nie mógł uwierzyć, że maszyna jeszcze zza żelaznej kurtyny mogła namierzyć echo „niewidzialnych” przecież samolotów.

    ->link<-

    [Edit2]
    I jeszcze jedno. Kulą u nogi programu K-202, oprócz trudności z wytwarzaniem, był brak oprogramowania. To miało być tworzone do spółki z Anglikami. Średnio to obu stronom wyszło.
    Aby problem ominąć w Polsce dorzucano do MERA400 symulator ODRY1204.
    • 26: CommentAuthorQTZ
    • CommentTime2 Dec 2017 zmieniony
     
    @KAZ przykład z innej dziedziny - zdolna osoba, której rozgłos zaszkodził - "Papusza".

    Przykładem na to, że są geniusze o których nikt nie wie może być Vivian Maier, której dorobek, mógł wylądować na śmietniku i nikt by o niej nie usłyszał (polecam zobaczyć jej bardzo interesujące fotografie).

    PS. We wczorajszym The Wall było pytanie dotyczące K-202 i kilka zdań o Karpińskim :)
    • 27: CommentAuthorbruno_j
    • CommentTime4 Dec 2017
     
    Jacek Karpiński brał udział w projekcie "System analiz informacji społeczno-politycznych".
    Komplet dokumentów dotyczących opracowania systemu analiz społeczno-politycznych (APIPS). Oryginały są dostępne w Archiwum Akt Nowych zespół Komitetu Nauki i Techniki 787, teczka 40-43. Zespół zakończył prace raportem końcowym - brak informacji o dalszym prowadzeniu prac.

    ->link<-

    Z pobieżnego przeglądu wynika, że Karpiński odpowiadał w tym projekcie za "propozycje dotyczące środków technicznych dla przetwarzania informacji polityczno-społecznej".

    Nie ma co ambitny projekt. Należy pamiętać, że wtedy nie było porali społecznościowych, blogów i innych takich w których społeczeństwo samo podaje potrzebne informacje na tacy.

    Tak przy okazji reszta dokumentów ze strony Historia Informatyki w których pada nazwisko Karpiński: ->link<-
    • 28:
       
      CommentAuthorKaz
    • CommentTime4 Dec 2017
     
    @bruno_j - jeżeli chodzi o Karpińskiego-przedsiębiorcę to po raz kolejny pytam: z kim się sprzeczasz, że Karpiński nie był genialnym przedsiębiorcą, bo nie wiem?

    Jeżeli chodzi o "mecenat" Szlachica to wspierałoby to tezę tych osób, które twierdzą, że to komunistyczne państwo wykończyło Karpińskiego. Dopóki była nadzieja na to, że będzie przydatny - w wywiadzie naukowym oraz przy projektowaniu to "miał wsparcie", a gdy za bardzo się panoszył - to go usunięto.

    Jeżeli chodzi o Rodan 10 to oczywiście miła nam ciekawostka, że komputer Elwro przetrwał tyle lat i okazał się przydatny, ale to chyba gruba przesada, żeby z powodu właściwych danych umieszczonych w komputerze, przypisywać konstrukcji miano "genialnej" czy wyprzedzającej swoje czasy.

    @QTZ
    Równie dobrze mógłbyś mówić, że Papuszy zaszkodziło pisanie wierszy... bo przecież je pisała :) Moim zdaniem jednak lepiej nie brać dowolnych czynników z życia człowieka i nie przypisywać im mocy sprawczej. Przyczyną wyklęcia Papuszy nie był rozgłos, tylko to, że nie chciała być typową Cyganką, a potem jeszcze zdradziła wiele tajemnic Cyganów, łącznie z ich językiem. Rozgłos pomógł jej przetrwać ostracyzm, bo dzięki rozgłosowi sprzedawała książki, miała źródła dochodu.

    Co do Vivian Maier, to jakim cudem jest nieznana, skoro jest znana? I jednak zachowałbym umiar w ocenianiu "genialności" dzieł sztuki takich jak poezja czy zdjęcia, bo to całkowicie subiektywne oceny. W materii konstrukcyjnej mamy zaś całkiem obiektywne oceny "genialności" rozwiązań - zdolność obliczeniowa, rozmiary sprzętu, użyteczność, etc.

    Jak już szukać genialnych inżynierów to warto wspomnieć o Wiesławie Wiatraku, który zmarł w zeszłym miesiącu, konstruktorze tego cudeńka:



    a także Włodzimierza Strupińskiego (tego od grafenu), którego historia jest kolejnym potwierdzeniem, że państwowa instytucja potrafi wszystko spieprzyć (a w komuniźmie były tylko państwowe):

    ->link<-
    • 29: CommentAuthorQTZ
    • CommentTime7 Dec 2017 zmieniony
     
    @KAZ równie dobrze mógłbyś powiedzieć, że zaszkodziło im to że się urodzili ;)

    Vivian Maier całe życie tworzyła "do szuflady", wszystkie prace które odnaleziono - odnaleziono w zlicytowanym magazynie, tuż przed jej śmiercią, a ona sama się o tym nie dowiedziała. Wszystko co o niej wiemy wiadomo dzięki ludziom, którzy ją znali ...jednak nikt z nich za jej życia nie wiedział o jej pasji, gdyż zamykała się sama i nikomu (oprócz fotografa u którego wywoływała klisze, a większość była jeszcze niewywołana) swoich prac nie pokazała. Zdjęcia są ciekawe artystycznie, historycznie, ale również z uwagi na technikę, jak można zobaczyć robiła eksperymenty z lustrami. Robiła też inne niecodzienne rzeczy, co z kolei wiadomo z pozostałych po niej rzeczach osobistych - biletów, ogłoszeń, kaset, nakręciła też filmy. Pooglądaj, a zobaczysz :)

    Domagasz się niemożliwego, chciałbyś żebym podał przykład kogoś nigdy nieodkrytego (nawet pośmiertnie), a jednocześnie znanego... to mógłbym napisać, że miałem zdolnego sąsiada, ale nic o tym nie wiem ;).

    O Papuszy oglądałem film dokumentalny (najnowszego - fabularnego nie widziałem) i z tego filmu widać, że Papusza w swojej dobroci i naiwności została wykorzystana. Skończyła zaszczuta.

    Samochodzik fajny taki francuski :)

    Z grafenem to z tego wywiadu wygląda kiepsko... - dzięki za ciekawy link :)

    Myślę, że Bruno_J się nie sprzecza, wyszukuje ciekawe teksty, które mogą być argumentami w obie strony, a fajnie się czyta i można się czegoś więcej dowiedzieć.
    • 30:
       
      CommentAuthorKaz
    • CommentTime7 Dec 2017
     
    @QTZ

    Nareszcie dotarłeś do sedna tego, dlaczego absurdalne jest twierdzenie, że istnieją "geniusze", których nikt nie zna albo już nigdy nie pozna. Jeżeli nikt nigdy się nie dowie o kimś, że się wyróżnia w jakiejś dziedzinie, wyprzedza swój czas myśleniem, etc., to nikt nie uzna go za geniusza... Element społecznego uznania jest niezbędnym składnikiem "bycia geniuszem". Samodzielny umysł, bez porównania z innymi umysłami - nigdy nie będzie mógł zostać uznany za genialny - właśnie z braku punktu odniesienia. Tak jak gdybyśmy mieli jedną liczbę - np. 17, to bez innych liczb nie wiemy czy jest większa czy mniejsza od innych :)
    I tu nie chodzi o znajomość z imienia i nazwiska - bo czasem znamy geniusza tylko z jego dzieła, a nie z osoby. I wcale nie musimy uważać za geniusza za życia.

    Za rekomendacje w sprawie Maier dziekuję, obejrzę. W tej sprawie jednak powtórzę: trudno oceniać czy dzieła sztuki są genialne czy nie, bo to kwestia subiektywnego odbioru. A sposób wykonania dzieł to jednak drugorzędna rzecz (chociaż obecnie zdaje się urasta do rangi równej lub ważniejszej od samego dzieła). W inżynierii sposób oceny jest jednak inny i kryteria wydają się bardziej obiektywne.
    • 31: CommentAuthorQTZ
    • CommentTime7 Dec 2017
     
    @KAZ Trochę się pogubiłem, w zasadzie co chcemy udowodnić?

    Nie jest przecież tak, że jak coś schowamy czy zniszczymy to tego nie ma lub nie było i wtedy nie jest, nie było to "genialne". 17-tka jest 17-tką cały czas, niezależnie czy ją porównamy czy nie. Dzieła sztuki, czy wynalazki, są dla niektórych ludzi nic nie wartymi gratami, czy przez to są mniej genialne?

    W inżynierii też porównania nie są jednoznaczne, czasami banalne rozwiązanie może być lepsze niż skomplikowane. Przykładem może być też wspomniany grafen, który w zależności od technologi produkcji może być uznany za lepszy lub gorszy, a jak się okazuje różne rodzaje mają różne zastosowania, więc można by rzec, że rożne rozwiązania są genialne na swój sposób.

    Czasami genialne pomysły nie mają zastosowania, lub znajdują zastosowanie po wielu latach.

    Geniusz sam może mieć świadomość swojego geniuszu, a odnieść się może (a nie musi) do tego co inni zaprezentowali, może też przecież wymyślić coś nowego, lub nieświadomie coś co już ktoś inny wymyślił. Genialne projekty nawet upublicznione nieraz są niedostrzegane i znikają lub są odkrywane ponownie dopiero po latach, jak wiadomo przyczyn może być wiele. Są też genialne "projekty" o których byśmy nie chcieli słyszeć.

    Są też tacy, którzy w oczach innych są genialni, a dla nich samych nie jest to nic nadzwyczajnego.
    • 32: CommentAuthorbruno_j
    • CommentTime9 Dec 2017 zmieniony
     
    @Kaz Nie sprzeczam się. Twierdzę że wszystkie upadki Karpińskiego miały duży związek z jego umiejętnościami jako menadżera. Jako konstruktor był niezły, jako szef komórki badawczo-rozwojowej również. Do wdrożeń powinien być dopuszczany wyłącznie jako konsultant/projektant.
    Żale Karpińskiego znamy, tu masz żale drugiej strony: "Ocena przedsięwzięcia K-202"
    ->link<-

    Co do komputerów Rodan i Odry 1300, to ich pierwowzór, czyli ICL 1900 napsuł sporo krwi IBM-owi. Ostatecznie IBM wypuścił oficjalny emulator 1900, na maszyny serii System/370. BTW pewnie dzięki temu powstał krajowy emulator Odry 1305 na komputer Elwro EC1034 czyli najmocniejszego polskiego RIADA. Oczywiście do "inspiracji" nikt się nie przyznaje.
    Docenić trzeba, że Odra nie była dokładnym klonem ICL, a odtworzeniem jego struktury logicznej we własnych rozwiązaniach.
    Jak mówią sami twórcy Odry, gdy ruszali na zachód po licencję najważniejsze było dla nich zdobycie oprogramowania.
    IBM ich pogonił, a ICL poszedł na współpracę sprzedając kilka maszyn, kody źródłowe, dokumentację logiczną procesora i szczegółowy opis instrukcji procesora.
    Tym samym ELWRO miało rozwiązane bardzo poważne problemy: system operacyjny i bibliotekę oprogramowania.
    K-202 żadnego oprogramowania nie miało. Oprogramowanie miało powstawać równolegle z konstrukcją maszyny (ponoć symulacja odbywała się na ODRZE 1204 ;) ), co nie wyszło najlepiej. A komputer bez oprogramowania to dla 99% potencjalnych kupców nic nie warty szmelc.
    Polecam lekturę listu PTI do redakcji "Mówią wieki" wyjaśniającego wiele mitów związanych z K202:
    ->link<-

    Jak już szukać genialnych inżynierów to warto wspomnieć o Wiesławie Wiatraku, który zmarł w zeszłym miesiącu, konstruktorze tego cudeńka:

    Facet całe życie spędził w FSM, w tym pół na przerabianiu Małego Fiata. Sporo jego wynalazków/projektów trafiło do seryjnej produkcji, tak że to chyba kiepski przykład na przegranego geniusza.
    Beskid to z grubsza 126NP "Ryjek" z nowym nadwoziem. "Cienkus" był nowocześniejszy od tego wynalazku. Zresztą Beskid od początku miał być alternatywą na wypadek gdyby nie wypaliły rozmowy z Włochami. A gdy wypaliły, od razu pojawiły się pomysły na Beskidy oparte na Fiatach Cinquecento.

    [EDIT]
    Książka "Polskie komputery rodziły się we Wrocławiu" ->link<-

    Wspomnienia doc. dr ROMANA ZUBERA o początkach Elwro:
    www.pti.wroc.pl/html/pdf/historiaInformatyki/HistoriaELWRO_RZuber.pdf
    • 33: CommentAuthorbruno_j
    • CommentTime10 Dec 2017
     
    Artykuł z Interii "Jacek Karpiński - geniusz, patriota i ojciec polskich komputerów."
    ->link<-

    Film dokumentalny Piotra Lipińskiego "Co się stało z polskim Bilem Gatesem?"
    ->link<-

    Piotr Lipiński wrócił do tematu w książce: "Geniusz i świnie. Rzecz o Jacku Karpińskim"
    ->link<-

    Kolejny artykuł o Karpińskim. Tym razem Kamila Wodzińskiego: ->link<-
    Oprócz standardowego steku g...prawd o zaprzepaszczaniu jest, parę nowych informacji o jego losach po 1973r.
    Po wielu interwencjach zatrudniono go w Instytucie Przemysłu Budowlanego PW, gdzie wykładał budowlańcom Podstawy Informatyki, co nie wypełniało jego możliwości zawodowych. W roku 1974 otrzymał propozycję angażu z Konsorcjum Singer USA, jako
    konsultanta Głównego Konstruktora komputerów. Pomimo, że na wszystkich szczeblach urzędowych i partyjnych powtarzano, że jest to propozycja bardzo zaszczytna dla Polski, odmówiono wydania mu paszportu. W tej sytuacji, w roku 1978 Jacek Karpiński postanowił
    zrobić coś spektakularnego : wydzierżawił na zapadłej wsi pod Olsztynem rozwaloną chałupę poniemiecką i 10 ha ziemi, ukończył kurs zawodowego rolnika i hodował tam kilka świń, krowę i kilkadziesiąt kur. Raz na tydzień jeździł do Warszawy żeby dać wykład na Politechnice W. W końcu 1980 roku dziennikarze odkryli, że Karpiński siedzi na wsi. Przyjechała Kronika filmowa i nakręciła film jak Karpiński gospodaruje. Na zapytanie pani
    redaktor – dlaczego zajął się świniami – odpowiedział : „bo wolę mieć do czynienia z prawdziwymi świniami”. Rozpętała się wrzawa w dziennikarstwie, powstały artykuły jak na przykład „Konstruktorzy do świń!”. Dyrektor Zjednoczenia MERA zaproponował Karpińskiemu stanowisko Dyrektora IMM. Ponieważ jest to stanowisko nomenklaturowe” , a Jacek Karpiński nie był w partii, KC PZPR oczywiście się nie zgodził, ale zaproponowano stanowisko Dyrektora Technicznego. Tego Karpiński nie przyjął. Na wiosnę 1981 załoga Zakładu Minikomputerów MERA, wybrała Karpińskiego na
    Dyrektora. Minister Przemysłu nie wyraził na to zgody. Na Pierwszym Kongresie Polskiego Towarzystwa Informatycznego wybrano Karpińskiego na Prezesa Zarządu, Funkcji tej nie przyjął, zostając V-Prezesem PTI. Pojawiły się w prasie partyjnej artykuły z nagonką na Karpińskiego. Przyjaciele jego ocenili, że sytuacja staje się niebezpieczna i poradzili szybki wyjazd za granicę. Wobec tego, spakował walizkę i wyjechał do Szwajcarii, gdzie miał
    zaproszenie od Stefana Kudelskiego, dyrektora i właściciela zakładów NAGRA, jako jego konsultant. Skonstruował tam w roku 1982 cyfrowy synchronizator profesjonalnych magnetofonów studyjnych. W roku 1983 założył ze szwajcarskim wspólnikiem zakład badawczy „Karpiński Computer Systems”. Pracował nad rozpoznaniem mowy, tłumaczeniem maszynowym języków naturalnych i sterowaniem automatyki. Zademonstrował robota sterowanego głosem na wystawie w Bernie. Były dobre wyniki w dziedzinie automatycznego tłumaczenia, ale zabrakło funduszów na dalsze badania. Firmę zamknięto. Karpiński został managerem Departamentu Informatyki w Banku z siedzibą w Zurichu i oddziałem w Lichtensteinie.
    Od roku 1987 pracował jako międzynarodowy konsultant i konstruował nowy typ małego skanera do czytania tekstów drukowanych, zwanego „PenReader”. Po uzyskaniu niepodległości przez Polskę, Jacek Karpiński przeniósł się do Warszawy i uruchomił produkcję PenReaderów. Po wyprodukowaniu 500 sztuk w Zakładach Mechanicznych w Szczytnie, dla zwiększenia produkcji wziął kredyt z BRE Banku, pod zastaw swojego domu, wycenionego przez Bank na 350.000 USD. Na skutek pułapki finansowej
    zorganizowanej przez Bank, uzyskał tylko pierwszą transzę 126.000 USD, a drugiej i trzeciej transzy bank odmówił, egzekwując spłaty rat za pierwszą transzę, gdy nie było jeszcze produkcji. W rezultacie Bank wymagał płacenia rat z oprocentowanie karnym w wysokości 110%. Doprowadziło to do zajęcia domu Karpińskiego i sprzedaży na licytacji za 200.000 PLN, pomimo tego że Karpiński już spłacił 100.000 USD. W latach 1990 – 1993 Jacek Karpiński był doradcą Ministra Finansów ds. informatyki. Do roku 1996 Karpiński konstruował kasy fiskalne w swojej firmie JK Electronics Ltd., jednak trzykrotne włamania i rabunek urządzeń z zakładu, pomimo strzeżonego terenu, doprowadziło do bankructwa firmy. Karpiński został kierownikiem Zakładu Kas Fiskalnych w Zakładach Libella w Warszawie. Po uruchomieniu produkcji bardzo udanego modelu kasy
    fiskalnej, Libella mianowała Dyrektora Zakładu założonego przez Karpińskiego odstawiając go od kierowania zakładem. W związku z tym, Karpiński przeniósł produkcję kasy do firmy Apator w Toruniu. Tam po uzyskaniu homologacji i wyprodukowaniu próbnej serii, na skutek sabotażu firmy lutującej płyty główne i błędu dyrekcji Apatora przez przekazanie do lutowania bez uprzedniego sprawdzenia, całej serii trzech tysięcy sztuk, które zostały zepsute przy lutowaniu, produkcję zaniechano.
    Od roku 2001 Jacek Karpiński na emeryturze zajmuje się programowaniem systemów sztucznej inteligencji: rozpoznawaniem mowy i rozpoznawaniem pisma. Konsultuje też niektóre projekty informatyczne.
    • 34:
       
      CommentAuthorKaz
    • CommentTime14 Dec 2017
     

    QTZ:

    Nie jest przecież tak, że jak coś schowamy czy zniszczymy to tego nie ma lub nie było i wtedy nie jest, nie było to "genialne".


    Oczywiście, że może być tak, że jak coś schowamy czy zniszczymy, o nie przestaje to być genialne - JEŻELI ZOSTAŁO UZNANE ZA GENIALNE. Ciągle uparcie pomijasz etap uznania czegoś za genialne (i nie ma znaczenia czy przed czy po zniszczeniu/schowaniu). Nic samo z siebie nie jest genialne, dopóki nie mamy punktu odniesienia. A punktem odniesienie są inne komputery/prace/narzędzia/umiejętności... Genialność to ocena porównawcza (in plus) - MUSI być coś z czym można porównać i co jest słabsze. Jeżeli nie można było porównać czegoś, bo nikt o tym nie wiedział - to o genialności nie można mówić. Może było, może nie było... I to jest ten element społecznej (a przynajmniej zewnętrznej) oceny, o którym mówiłem.

    QTZ:

    17-tka jest 17-tką cały czas, niezależnie czy ją porównamy czy nie.


    Nie chodzi o to czy 17-tka jest 17-tką, bo dalej jest, tylko co reprezentuje - czy jest to dużo czy mało. Bez porównania z innymi liczbami tego nie wiemy. Tak samo jest z genialnością danego rozwiązania albo danej osoby - dopóki nie ma jakiegokolwiek odniesienia do gorszych rozwiązań/słabszych osób. Przykład: jest tylko jeden manager na świecie, który zarobił milion złotych. Jest genialny czy nie? Skąd wiesz, czy zarobił dużo czy mało, skoro nikt nie zarobił ani więcej, ani mniej? Manager dalej jest managerem, ale jego "wartość" jest nieznana.

    QTZ:

    Dzieła sztuki, czy wynalazki, są dla niektórych ludzi nic nie wartymi gratami, czy przez to są mniej genialne?


    Słuszne spostrzeżenie, że dla niektórych są gratami. Ale, i tego nie dodajesz, dla innych są genialne. Balans między tymi dwoma poglądami jest kluczowy dla uznania genialności. Np. jeżeli autorytety z dziedziny inżynierii uznają, że wynalazek jest genialny i ludzie z niego korzystają i uważają go za genialny - to sorry, ale zdanie nawet kilku tysięcy osób, które uważają to za gówno, będzie mało znaczące. I odwrotnie - jeżeli Ty uznasz, że wynalazek Twojego sąsiada jest genialny, a nikt się z tym nie zgodzi - to przykro mi, ale najprawdopodobniej genialności w tym nie ma. W praktyce taka ocena genialności jest jeszcze bardziej złożona, bo dochodzi ocena w czasie: obserwatorzy zewnętrzni często źle oceniają. I kto był genialny, a kto nie - okazuje się dopiero po latach. Też na podstawie oceny zewnętrznej, społecznej.

    bruno_j:

    Żale Karpińskiego znamy, tu masz żale drugiej strony: "Ocena przedsięwzięcia K-202"


    Za dokumenty dziękuje, ciesze się, że poszerzamy swoją wiedzę w tej dyskusji. Jednak te żale, które podesłałeś to bym czytał z wielkim przymróżeniem oka :). Każda firma, a już szczególnie komunistyczna, będzie miała tendencje do obwiniania za porażki "czynniki niezależne" i zewnętrzne, pracowników byłych, etc. Uczciwego raportu o własnej niewydolności organizacyjnej, błędnej ekonometrii, złych decyzjach, niewydolności innych komunistycznych dostawców na pewno tam nie uświadczymy :) Bo trzeba by oskarżyć cały system, łącznie z ustrojem politycznym.

    bruno_j:

    Polecam lekturę listu PTI do redakcji "Mówią wieki" wyjaśniającego wiele mitów związanych z K202:


    Wiele z tych sprostowań jest na korzyść inżyniera Karpińskiego i K-202, bo dziennikarze coś tam nakłamali w artykułach - i autor tego listu, pan Jerzy Nowak, odnosi się do tych mitów.

    Nota bene, poznałem pana Jerzego Nowaka osobiście, bardzo sympatyczny człowiek, o dużej wiedzy.

    bruno_j:

    Facet całe życie spędził w FSM, w tym pół na przerabianiu Małego Fiata. Sporo jego wynalazków/projektów trafiło do seryjnej produkcji, tak że to chyba kiepski przykład na przegranego geniusza.


    "Przegranego" dodałeś sobie sam :). Ja podałem przykład genialnego polskiego inżyniera.

    bruno_j:

    [EDIT]
    Książka "Polskie komputery rodziły się we Wrocławiu"


    Nawet mam drukowaną kopię od pani dr Grażyny Trzaskowskiej, z autografami, w tym dyrektora Elwro, pana Zygmunta Salamona i konstruktora Elwro 804 Konstantego Szczęsnego :). A przy okazji relacja z tego wydarzenia publikacji książki:

    ->link<-

    I jeszcze pochwalę się focią z panem Bogdanem Safaderem, który był głównym sprawcą powstania tej książki:

    • 35:
       
      CommentAuthorKaz
    • CommentTime14 Dec 2017
     
    A przy okazji, jest nowy artek Marcina Kaźmierczaka, o Meritum:

    ->link<-



    • 36: CommentAuthorbruno_j
    • CommentTime14 Dec 2017
     
    "WYWIAD MINISTERSTWA SPRAW WEWNĘTRZNYCH PRL JAKO INSTRUMENT PRZEŁAMYWANIA EMBARGA I ŚLEDZENIA GLOBALNYCH TRENDÓW W MIKROELEKTRONICE 1971–1990"
    ->link<-

    Żeby nie było że to OT, w tekście pojawia się K-202 i nazwisko Karpińskiego :P
    • 37: CommentAuthorbruno_j
    • CommentTime14 Dec 2017 zmieniony
     
    Mitra 15 - francuski minikomputer 16-bit z 1971 roku, bezpośredni konkurent K-202. Wyprodukowano ok. 8000 szt.
    ->link<-
    ->link<-
    ->link<-
    ->link<-
    Opis po polsku (od str. 11) ->link<-


    Od 1973 produkowany na licencji przez węgierski Videoton (jako R-10) i przyjęty jako część standardu RIAD. Węgrzy wybudowali ok. 700 maszyn, czyli mniej więcej tyle co my MERA400.
    • 38:
       
      CommentAuthortdc
    • CommentTime15 Dec 2017 zmieniony
     
    Ja bym chciał się odnieść do tytułu tego wątku:

    wątek:

    Jacek Karpiński, twórca pierwszego polskiego minikomputera, protoplasty peceta,

    Nie należy łączyć tych komputerów które dziś nazywamy "pecetami" czy kiedyś "ajbiemami" z dokonaniami Pana Jacka Karpińskiego. W tym czasie nie było komputerów takich jak Commodore, Spectrum, Amstrad, Atari i tym bardziej pecetów (dopiero lata 80.).

    Natomiast jeśli chodzi o peceta jako komputer personalny to już prędzej bo wszystkie powyższe są nimi. Pierwszy był Apple i to tej firmie przypisuje się historycznie zapoczątkowanie ery komputerów personalnych, włącznie z tą nazwą.

    To jest najważniejszy, wręcz epokowy wpływ Jacka Karpińskiego na tzw. komputery personalne, gdyż informatycy i historycy na całym świecie powiedzą, że za powstanie komputerów personalnych odpowiada firma Apple, Steve Jobs i Steve Wozniak. Tymczasem Jacek Karpiński ich wyprzedził i zdeklasował, ale chyba tylko my w Polsce o tym wiemy...


    Natomiast porównywanie K-202 z pecetami, czyli architekturą x86 jest nie tyle błędem co grzechem śmiertelnym!

    Pierwsze pecety miały fatalne parametry techniczne, fakty wskazują na to, że pecet powstał możliwie najwolniejszy, najgorszy, z beznadziejnym procesorem i najgorszymi parametrami (czyli możliwości graficzne, muzyczne, możliwości używania urządzeń zewnętrznych itp.) z równoczesną bardzo wygórowaną ceną. CPU był niemiłosiernie wolny, miał fatalną listę rozkazów, absurdalne pomysły jak tryb adresowania wprowadzający programistę w błąd, słabiutkie rejestry (nastawienie na używanie pamięci zamiast rejestrów - zgroza!). Graficznie leżał, a dźwięków prawie nie wydawał. Był to chyba jedyny komputer w historii, który po dokupieniu (drogiego!) koprocesora - działał jeszcze wolniej!!

    Aby nie wchodzić w szczegóły, powiem, że porównanie Atari 400 i 800 z lat 70. z pecetem z lat 80. to jak porównywanie nadświetlnego pojazdu z rozproszoną po całej galaktyce pamięcią i wydajnością z drewnianym kalkulatorem na korbkę, a korbka ma specjalną przekładnię, aby kalkulator ten nie działał z taką prędkością jak prędkość kręcenia korby, ale żeby działał 200 razy wolniej. Jedynym dźwiękiem, który wydaje to jednostajne terkotanie drewnianych kół zębatych...


    Komputer K-202 był jednym z najszybszych komputerów na świecie (pecet jednym z najwolniejszych z dostępnych na rynku, na naszym też choć nie był dostępny z powodu ceny itp.) oraz miał zupełnie inne założenia np. wielozadaniowość, wielodostępność i wieloprocesorowość
    (same te założenia świadczą, że Pan Jacek Karpiński doskonale wiedział co to komputer i co powinien robić i jak to faktycznie zrealizować, zaimplementować. Tymczasem panowie z Intela i IBMa mogli mu jedynie buty przetrzeć szmatką...).

    Pecet przecież powstał z założeniem, że ma być najwolniejszy jak to tylko możliwe, ma nie mieć wielozadaniowości (sprzęt nic nie wspierał, prędzej się do tego nadawało Atari ST ze swoją Motorolą), nie miał być wielodostępny i nie miał żadnej wieloprocesorowości jeszcze przez dziesięciolecia (małe Atari ma wiele chipów, w tym dwa programowalne więc o wiele lepiej pasuje w tym zestawieniu niż pecet). Jedyną częścią wspólną peceta i K-202 było zastosowanie specyficznego adresowania pamięci tzw. adresowanie stronicowe (segmentacja), tyle że sposób takiego adresowania wymyślił właśnie autor K-202, czyli Jacek Karpiński.

    Dlatego, nigdy! Przenigdy, pod żadnym pozorem nie należy zestawiać obok siebie peceta i wiekopomnych dokonań Jacka Karpińskiego.
    • 39: CommentAuthoraniol
    • CommentTime15 Dec 2017
     
    tdc, a czytałeś jak naciągana była metodyka pomiarowa przy testach tego "jednego z najszybszych komputerów na świecie"? Coś na modłę "nasz Polonez osiągnął 300 km/h... zjeżdżając z długiej równi pochyłej" ;)


    Czytam i czytam i to wszystko zaczyna wyglądać jak "Martyrologia polskiej informatyki - Karpiński, konstruktor wyklęty, santo subito computero". Sabotaż lutowniczy, pułapki zastawiane przez banki... jp... brakuje żuka z Kolorado.
    • 40: CommentAuthorbruno_j
    • CommentTime15 Dec 2017 zmieniony
     
    @tdc
    To jest najważniejszy, wręcz epokowy wpływ Jacka Karpińskiego na tzw. komputery personalne, gdyż informatycy i historycy na całym świecie powiedzą, że za powstanie komputerów personalnych odpowiada firma Apple, Steve Jobs i Steve Wozniak. Tymczasem Jacek Karpiński ich wyprzedził i zdeklasował, ale chyba tylko my w Polsce o tym wiemy...

    K202 nie miał nic wspólnego z szeroko rozumianym PC. Ta skrzyneczka tak pięknie prezentująca się na zdjęciach to procesor i 4kb RAM, które udało się upchnąć do środka. Bardzo podobnie prezentowała Mitra 15, która miała premierę w tym samym roku.
    W wersji zdatnej do pracy robiła się z tego całkiem spora szafa.
    [EDIT]
    Co do inspiracji, to większy wpływ miał PDP-11. Podobno Motorola 68000 i PDP wykazują wiele podobieństw.

    Komputer K-202 był jednym z najszybszych komputerów na świecie (pecet jednym z najwolniejszych z dostępnych na rynku, na naszym też choć nie był dostępny z powodu ceny itp.) oraz miał zupełnie inne założenia np. wielozadaniowość, wielodostępność i wieloprocesorowość

    Założenia miał, ale odpowiedniego oprogramowania nie miał, ani nawet systemu operacyjnego z prawdziwego zdarzenia.
    To zaczęło powstawać niezależnie od zespołu K-202, z potrzeby chwili w Zespole Badawczym Automatyki Okrętowej Instytutu Okrętowego Politechniki Gdańskiej ->link<-
    W chwili premiery w zasadzie działał tylko asembler i BASIC.
    Także z tą prędkością to było różnie. Oficjalne testy pokazały wydajność na poziomie 400 tys. operacji na sekundę. Mityczny milion był podobno do osiągnięcia jedynie w specyficznych warunkach, dla najszybciej wykonywanych instrukcji.

    Jedyną częścią wspólną peceta i K-202 było zastosowanie specyficznego adresowania pamięci tzw. adresowanie stronicowe (segmentacja), tyle że sposób takiego adresowania wymyślił właśnie autor K-202, czyli Jacek Karpiński.

    Karpiński nie wymyślił stronicowania, ani też nie był pierwszym inżynierem który go użył.

    [Edit2]
    Akurat o wielozadaniowości, wielodostępności i wieloprocesorowości to IBM jako producent mainframów wiedział bardzo wiele.
    • 41: CommentAuthorQTZ
    • CommentTime16 Dec 2017 zmieniony
     
    @KAZ absolutnie się nie zgadzam, brak porównania, czy docenienia nie zmienia genialności pomysłu.

    "Na początku było słowo..."... nie mamy odniesienia, a jednak wszystko, w tym nasz organizm, zwierzęta i cały ekosystem, wszechświat, jest genialne.

    Podobnie gdyby ktoś np. wymyślił wehikuł czasu, to nie mielibyśmy go z czym porównać, bo nic podobnego wcześniej nie powstało. Kiedyś nie było kina, radia, TV, komputerów...

    A gdyby ktoś stworzył wynalazek, który by nam wszystkim odebrał pamięć?

    A gdyby wynalazca był jedyną żyjącą istotą? Lub jedną z dwóch, to czy ocena tej drugiej osoby sprawiałaby to, że pomysły tej pierwszej byłyby genialne lub nie?

    Wyobraźmy sobie dwie alternatywne rzeczywistości - w jednej ktoś wymyśla coś niesamowitego i nikt o tym nie wie, w drugiej wynalazek zostaje odnaleziony i doceniony. Czy w pierwszym przypadku nie był genialny?

    Może też być tak, że na innej planecie cywilizacja jest rozwinięta w dużo większym stopniu, czy jak się o tym dowiemy, to nasze dokonania staną się przeciętne?

    KAZ:

    Przykład: jest tylko jeden manager na świecie, który zarobił milion złotych. Jest genialny czy nie? Skąd wiesz, czy zarobił dużo czy mało, skoro nikt nie zarobił ani więcej, ani mniej? Manager dalej jest managerem, ale jego "wartość" jest nieznana.
    Oczywiście jeżeli wszyscy będą zarabiali dokładnie tyle samo co Twój manager, to jego zarobki nic nam o nim nie powiedzą. Samo to, że jest managerem jednak go wyróżnia, bo nie mogą istnieć inni, skoro tylko jeden manager zarabia tyle co inni. Skoro jest tylko jeden i wykonuje ten zawód to z pewnością jest najlepszy, bo nie ma żadnej konkurencji :) Samo jednak sprawowanie danej funkcji nie świadczy o tym, czy ma genialne pomysły czy nie.

    Jeżeli istnieje szereg podobnych rozwiązań, czy utalentowanych ludzi, to stosujemy porównania, genialne jest też to co jest wyjątkowe, przełomowe, nowatorskie, więc może to być coś czego nie ma do czego porównać.

    Jeżeli kilka osób wpadnie na ten sam przełomowy pomysł, to nie staje się on z tego powodu przeciętny.

    Mi się wielokrotnie zdarzyło wymyślić różne rzeczy, które lada chwila pojawiły się na rynku :) Sporo pomysłów jednak nie powstało i trudno powiedzieć czy odniosłyby sukces komercyjny, ale z pewnością byłyby użyteczne.

    Więc z pewnością cześć pomysłów pozostaje w głowach, ale też to nie znaczy, że nie są genialne, lub przynajmniej ciekawe.
    • 42: CommentAuthorbruno_j
    • CommentTime16 Dec 2017
     
    Z blogu Ryszarda Tadeusiewicza - K-202
    ->link<-

    Archiwum PTI:
    - zbiory dotyczące MERA-400: ->link<-

    -zbiory dotyczące K-202 i KAR-65: ->link<-
    • 43: CommentAuthorstc
    • CommentTime16 Dec 2017
     
    Istnieją 3 stopnie geniuszu:
    1. Geniusz rozumiany za życia geniusza.
    2. Geniusz rozumiany po śmierci geniusza.
    3. Geniusz niezrozumiany poprzez utrate informacji pozostawionej przez geniusza na skutek braku postępu, czasu i niewystarczającej wiedzy ludzi strających się zrozumieć informacje pozostawioną.
    • 44: CommentAuthorz80
    • CommentTime16 Dec 2017
     
    @tdc
    :)
    Atari i inne komputery na procesorach 8-bitowych to zabawki, IBM PC rozpoczął erę 16-bitowych komputerów osobistych, Intel wymyślił mikroprocesory, do teraz BIOS wygląda jak sprzed 30 lat, a co do dźwięków - w urządzeniu biurowym nic więcej nie jest potrzebne, IBM PC nie miał służyć do zabawy.
    • 45: CommentAuthorbruno_j
    • CommentTime18 Dec 2017
     
    Stefan Kudelski i Jacek Karpiński - prezentacja K-202
    • 46: CommentAuthorbruno_j
    • CommentTime18 Dec 2017
     
    Elwro - produkcja komputera R-32 (EC 1032)
    • 47: CommentAuthorQTZ
    • CommentTime22 Dec 2017
     
    @Kaz - cytat dla Ciebie - "Piękno jest w oczach patrzącego".
    • 48:
       
      CommentAuthorKaz
    • CommentTime4 Jan 2018
     
    To chyba cytat dla Ciebie Paweł, bo on idealnie ilustruje zasadę, że to ocena zewnętrzna mówi nam o genialności, a nie ma czegoś takiego jak subiektywne kryteria genialności, do czego próbujesz przekonać.

    Z twórców komputerów warto jeszcze pamiętać o takim wynalazku jakim był autor Cobry:

    ->link<-

    ->link<-

    Jak widać z powyższych linków, ludzie poprawili błedy oryginalnych planów i udało się komputer uruchomić.
    • 49: CommentAuthorQTZ
    • CommentTime4 Jan 2018
     
    No właśnie dlatego ten cytat to dla Ciebie, bo ilustruje on Twoje podejście.

    Autor Cobry wynalazkiem??? :)
    • 50: CommentAuthormono
    • CommentTime4 Jan 2018
     
    Charles Babbage jest twórcą maszyny analitycznej, która nigdy nie powstała. Nie dokończył nawet swojego innego wynalazku - maszyny różnicowej, którą jednak częściowo zbudował i która została wykorzystana do spisu powszechnego i liczenia tablic matematycznych.
    Można mu odmówić geniuszu mimo, że nie zrealizował i nie skończył swoich projektów?