Niedawno rozpocząłem blogowanie, w którym skupiam się na grach starych jak Atari :) Jako były Commodorowiec pewnie częściej będę pisał wspominając właśnie ten komputer, ale tematyka 8bit dziś powinna być wolna od dawnych wojen i przepychanek.
Zapraszam pod adres na regularne, cotygodniowe wpisy z serii Nostalgia:
Podsumowanie numer jeden: 1. Bruce Lee ->link<- 2. Zorro ->link<- 3. International Karate, IK+ ->link<- 4. Flimbo's Quest ->link<- 5. International Soccer, Basketball by Andrew Spencer ->link<- 6. Miner 2049er, Bounty Bob Strikes Back ->link<- 7. Raptor: Call of the Shadows ->link<- 8. Fiendish Freddy's Big Top O'Fun ->link<- 9. Feud ->link<- 10. Yoomp! ->link<-
Dwie uwagi odnośnie recki Flimbo's Quest. Dodatkowe życie da nam pięć serduszek, a nie cztery: czerwone, różowe, zielone, granatowe oraz fioletowe. Poza tym litery kodu są za każdym razem takie same i znajdziemy je także w tych samych miejscach/stworkach. Generalnie rzecz ujmując, granie z pamięci bardzo ułatwia ukończenie gry - da się to wówczas zrobić bez konieczności kupowania dodatkowego czasu.
Edit, jako że nie doczytałem poprzednio do końca. Smoki w piątym etapie niewątpliwie są upierdliwe ze względu na bardzo nierówny teren, po którym idziemy. Ale w tym świecie bardzo często dostajemy buteleczki z nieśmiertelnością - wystarczy zapolować na nie np. tuż pod samym sklepikiem. Wówczas przemy śmiało do przodu nie przejmując się zbytnio wrogami i mogąc w pełni skupić się na precyzyjnym skakaniu. Generalnie mogę się jednak zgodzić, iż smoki to definitywnie najgorszy przeciwnik w tej grze. Dobrze, że w dalszych etapach występują już w mniejszej ilości oraz bardziej sprzyjających warunkach terenowych.
@Tenchi Z serduszkami dałem ciała, przyznaję. Poprawka naniesiona. W kwestii losowości, również wprowadziłem pewną zmianę, aby wyraźniej oddać to co autor miał na myśli - losowość miała dotyczyć potworów, a nie liter kodu.
Aż tak dużo nie grałem w celu przypomnienia sobie jak Flimbo wygląda, opierając się głownie na wspomnieniach, ale wydaje mi się, że o ile potworek z ukrytym w brzuchu kodem zazwyczaj pojawiał się w konkretnym miejscu, to nie można było przewidzieć jaka bestia pojawi się na następnym "liście gończym". Znajomość otoczenia, a zwłaszcza umiejscowienia mrugających stworów z pewnością pomaga, ale nie da się ustalić, że trzecia litera kodu będzie w ślimaku, więc w lewo, a po czwarta w prawo, bo ptaka mam do ubicia.
Muszę wrócić do gry na dłużej, czy pamięć mnie jednak nie myli? :)
nie można było przewidzieć jaka bestia pojawi się na następnym "liście gończym".
Zazwyczaj można było się spodziewać. :) Rzadko kiedy trafiały się lekkie odstępstwa od normy.
ale nie da się ustalić, że trzecia litera kodu będzie w ślimaku, więc w lewo, a po czwarta w prawo, bo ptaka mam do ubicia.
Ujmę to tak: gra miała chyba pewną pulę możliwości, z której korzystała wyznaczając nam kolejne cele. Widząc danego stworka człowiek już powinien wiedzieć, gdzie należy go szukać. Polecam przejść sobie choćby pierwszy etap kilka razy pod rząd, a przekonasz się, że o pełnej losowości można tylko pomarzyć - zapewne niejedno ze zleceń powtórzy się, może nawet w takiej samej kolejności co poprzednio. Swego czasu spędziłem z tą grą kilkadziesiąt godzin, więc mam ją przejrzaną na wylot. :)
"Polecam przejść sobie kilka razy pod rząd choćby pierwszy etap, a przekonasz się, że o pełnej losowości można tylko pomarzyć " więc osoba grająca drugi czy trzeci raz doświadczy losowości ... więc jak to jest ...? pół losowość oparta o jakąś zależność ?
więc osoba grająca drugi czy trzeci raz doświadczy losowości
Można tak to ująć, aczkolwiek grając po raz któryś z rzędu będziesz już wiedział, czego można się spodziewać i to się sprawdzi.
pół losowość oparta o jakąś zależność ?
Bardzo dobrze to ująłeś. Niestety, nie wiem na czym owa zależność polega, o ile faktycznie występuje, ale fakt faktem, że po iluś posiedzeniach gierka jest w 100% przewidywalna. Nie ma zatem mowy o tym, że każda kolejna rozgrywka będzie się różniła od poprzednich - koniec końców pewne schematy powrócą wcześniej czy później. Swego czasu potrafiłem przejść całość na jednym życiu i z zapasem około pięciu minut bez kupowania dodatkowego czasu, a to wszystko właśnie dzięki graniu z pamięci.
Podsumowując - losowość występuje. Jest ograniczona ilość permutacji, ale ich liczba jest większa od 1. Zazwyczaj gracz trafi na wszystkie dostępne listy gończe, ale nie ma możliwości przewidzenia w jakiej kolejności otrzyma zadania.
Granie na pamięć oznacza dla mnie, że zawsze w tym samym miejscu pojawi się dokładnie to samo. Flimbo posiada przynajmniej iluzję losowości. Opisany powyżej przypadek: czy gra nie wylosuje mi kodu w super-silnym smoku? Czy będą tylko proste, małe stworki za każdym razem?
Z młodych lat pamiętam, że dochodząc do planszy, gdzie po raz pierwszy pojawiały się te smoki starałem się nie iść za bardzo w lewo, bo może mi ta bestia wylecieć. Ze dwa razy szczęście pozwoliło mi przejść ten poziom, bo wylosowane listy gończe kierowały mnie zawsze w drugą stronę.
To nie jest Miner 2049er, gdzie nigdy nic Cię nie zaskoczy.
Od drugiego poziomu pojawiają się jaskinie, z których coś/ktoś może wyjść. Straciłem życie nie pamiętając o tym. Przechodząc po raz pierwszy obok takiej jaskini nie wyszło z niej nic, a za drugim razem - nie zdążyłem zareagować... Drobiazg, ale jednak losowy.
Granie na pamięć oznacza dla mnie, że zawsze w tym samym miejscu pojawi się dokładnie to samo.
Aha, w ten sposób. Dla mnie granie na zasadzie "kolejna literka będzie w stworku x, y lub z i w żadnym innym" też jest w pewnym sensie graniem z pamięci, ale do tego już trzeba perfekcyjnie znać grę, a na początku zabawy z nią jest to oczywiście niemożliwe, o czym wspomniał IRATA4. Niechaj zatem będzie, że...
Flimbo posiada przynajmniej iluzję losowości.
Opisany powyżej przypadek: czy gra nie wylosuje mi kodu w super-silnym smoku? Czy będą tylko proste, małe stworki za każdym razem?
W szóstym świecie przynajmniej jedna z literek prawie zawsze jest właśnie w smoku - najczęściej pierwsza.
Ze dwa razy szczęście pozwoliło mi przejść ten poziom, bo wylosowane listy gończe kierowały mnie zawsze w drugą stronę.
Ha, pamiętam takie przypadki. Niestety, trafiały mi się raczej rzadko - zazwyczaj miałem trzy do czterech wizyt na terytorium smoków.
Od drugiego poziomu pojawiają się jaskinie, z których coś/ktoś może wyjść. Straciłem życie nie pamiętając o tym. Przechodząc po raz pierwszy obok takiej jaskini nie wyszło z niej nic, a za drugim razem - nie zdążyłem zareagować... Drobiazg, ale jednak losowy.
Tu pełna zgoda - łażąc obok jaskiń zawsze trzeba patrzeć z czego się żyje, aby potem nie pluć sobie w brodę.
...dość dobrze opisałeś, aczkolwiek ta gra wymaga ATARI 130XE,dobrze iż zwróciłeś uwagę na dzwięki komponujące się z tłem muzycznym (co jest dość istotne w "Yoomp!" ) ,szczegóły odnośnie opisu grafiki pominę ze względu na multiplatformowość twojego serwisu ,lecz graficzka jest 3d dlatego taka a nie inna rozdzielczość planszy po której porusza się piłeczka i jak na 8 bit to wiodąca( ogólnie w 8 bit ).
MaW A więc nie doceniłem tej wspaniałej maszyny ;-), mam 130XE i prócz niej używam emulatora pod X-box/a ... cholera ,ze względu na doskonały całokształt YOOMP! i mnogość opcji włączając w to stereo,suwaczki i inne smaczki popełniłem gafę ... aż muszę sprawdzić .
Przez pewien czas blog został zapomniany, jednak od niedawna powrócił, więc pozwolę sobie podlinkować kilka świeższych materiałów związanych z retro-tematyką:
Atari. Game Over - recenzja filmu - ->link<- Nostalgia #15 - Save New York - ->link<- Kapitan Żbik "Ryzyko" - recenzja komiksu - ->link<-