Konkursy on-line są fajnym dodatkiem, ale tak naprawdę, to nawet te dwa które wymieniłeś, są bardziej podsumowaniem tego, co się wydarzyło (zwłaszcza ten drugi), czyli to coś w rodzaju Oscarów :) Prawda, brutalna, jest taka - nie ma zlotów - nie ma produkcji. Jest dosłownie kilka osób, które sumarycznie tworzą kilka rzeczy raz na rok czy nawet parę lat, ale duży, z rozmachem organizowany zlot, to jest coś, co motywuje nawet tych, którzy nawet nie pomyśleliby bez tego, żeby coś tam stworzyć. I to widać na załączonym obrazku.
Nikt się nie uzależnia ani nie płacze, że to się skończyło, ale fakty są bezwzględne. I to widać.
ktoś ostatnio, a dokładnie jest to post z 2015-08-18 19:39:19 posłużył się nickiem, którego używałem od kilku lat. nie mam specjalnie o to pretensji, bo i nie mam wyłączności na ten nick, każdy może się podpisać jak chce, ale biorąc pod uwagę okoliczności, nie jest to dla mnie tak do końca zrozumiałe, dlatego w komentarzach na stronie głównej nigdy więcej nie podpiszę się jako gonzo.
Gonzo, dlatego możesz zastrzec sobie nicka i nikt więcej prócz ciebie go nie użyje; jedynie przy dodawaniu komentarza przy nowince strona poprosi o podanie hasła. Napisz do Kaza, by ci go zarezerwował.
Xeen uświadomił mi w prywatnej wiadomości, że ludzie mają takie zdanie, jak pisze o sobie Piesiu. Skoro jest to tak wiele pracy, chcą mieć gratyfikację. Chcą się pokazać z najlepszymi w Europie. Tylko jedno party to daje. Silly Venture.
I to jest koło napędowe całej demosceny w Polsce.
Czytałem wypowiedzi Amigowców na ppa.pl. Parafrazując, wypowiadali się, że teraz (EDIT) tylko na Atari mogą się realizować.
Jedna rzecz ode mnie. Z czasów demosceny amigowej koder pracował tak długo, aż nie doszedł do tego sam. Bywało, że pytał innego kodera/muzyka, ten wchodził z pomysłem do dema i były thanksy w końcowej części. Tak było też ze sprzętem, grafikami, których brakowało, muzyką, której nie było - z różnych powodów. Byli muzycy i graficy, którzy byli w kilku grupach albo tacy, którzy robili za wodę ognistą na party. Przykład każdy sobie dopowie.
Zmierzam do -> nie zwalać całej roboty kontaktowej na Greya.
Nie ma grafiki, muzyki, kodu, jak to zrobić. Jak Grey nie pomoże - projekt leży.
Net, komórki, smsy fora. Mniej czasu, rodzina, dzieci, praca. Kiedyś tego wszystkiego nie było. Coś za coś. Technika kontra życie osobiste.
Wytłumaczcie mi, dlaczego jedna osoba potrafi niemal wszystko załatwić, a inni zasłaniają się brakiem kontaktów, brakiem czasu, rodziną, pracą.
Wniosek: każda grupa powinna mieć własnego Greya do kontaktów, trzymania projektu w terminie, publikacji odpowiednich wersji, testowania. Organiser.