Twilight World jest chyba trochę zapomniana i niedoceniana. Ma swój wielki urok i to była jedna z moich najulubieńszych gier na Atari (zresztą jedna z pierwszych w jakie grałem - pierwsza była Ninja). CaveLord i Druid też mają niepowtarzalny klimat i też są moimi najulubieńszymi :).
Hahahah, nie pamiętam tego, że można było tak zrobić :D aczkolwiek samą grę grałem setki razy. Jedna z moich ulubionych. Nawet kilka sekretów pamiętam do dziś, gdzie są :)
W połączeniu z tą anielską muzyczką - zawsze mnie rozbawiało. Notabene dopiero po obejrzeniu gameplayu zrozumiałem, o co chodziło w tej grze. Podobnie jak tutaj, to muzyka była najlepszym motywem śmierci:
Swoją drogą, to tempo muzyki wynika tutaj z NTSC? Ja to znam ze znacznie wolniejszą muzyką. No i jeszcze ta śmierć, na początku śmieszy i bawi, ale przy kolejnym podejściu niemiłosiernie potrafiła zirytować :D
Ten cholerny Alien z Fractalusa potrafił otrzeć o zawał :D
Swoją drogą warto też dodać, że pomysł odgrywania muzyczek i długich animacji podczas śmierci w zręcznościówkach to dowód na sadyzm autora. Nic tak nie wpienia podczas n-tego podejścia do jakiegoś miejsca w zręcznościówce, jak kolejny raz ta sama melodyjka odgrywana podczas śmierci. To chyba drażni bardziej niż sam fakt przegranej ;)
to jest fajne i do tego lubiłem jak mnie zżera ,kiedyś właśnie w czasach pierwszego mojego Atari miałem takiego ;-) białego psa i szczułem nim koty,no jak w grze ,a jak już pies jakiegoś złapał i mi przyniósł to miałem taką antenkę i specjalną klatkę z wmontowanymi w ścianki żyletkami ,kot w nią wbiegał i graliśmy tą klatką z kotem w środku w piłkę , z czasem do żyletek doszły kolce ... ... FATALITY he,he ;-). holera, to nie to forum . Oczywiście żartowałem z tą klatką aczkolwiek pomysł fajny ,psa miałem i był cięty na koty .