atarionline.pl Legalne oprogramowanie - Forum Atarum

    Jeśli chcesz wziąć udział w dyskusjach na forum - zaloguj się. Jeżeli nie masz loginu - poproś o członkostwo.

    • :
    • :

    Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

      • 1:
         
        CommentAuthorTenchi
      • CommentTime11 Dec 2011 00:12 zmieniony
       

      michalmarek77:

      Prosze, pokazcie mi,jak mozna by tworzyc gry pokroju Uncharted, Skyrim, Batman -Arkham Citi, Modern Warfare, Halo, Gears of War,

      A po cholerę w ogóle je tworzyć? Żeby się popisać że my robimy bardziej realistyczną grafikę niż tamci? Żeby koncerny dystrybucyjne mogły je reklamować robiąc z nich hity, a potem sprzedawać tym biednym głupim i otumanionym reklamami ludziom i trzaskać na nich przeogromną kasiorę? O wiele lepiej by było gdyby ta kasa szła na ochronę i propagowanie wśród ludzi tego co już istnieje. No ale gdzie tam - przecież jeżeli czegoś nie da się sprzedać, to to nie istnieje.

      Stworzenie polskiego Bulletstorm ( fantastyczna gra)

      Dla kogo fantastyczna, dla tego fantastyczna. Uwielbiam w grach przemoc i gore, ale w tym wypadku autorzy pojechali ostro po bandzie. Po 15 minutach grania od flaków latających na ekranie zrobiło mi się autentycznie słabo i myślałem że puszczę pawia. Pierwszy raz w życiu tak się poczułem przy grze video. I jeszcze to punktowane zabijanie w różne, jak najwymyślniejsze sposoby - czy to jest mądre? Komu coś takiego sprawia przyjemność? Chyba tylko jakimś totalnie zatwardziałym psychopatom. Ludzie którzy to wymyślili i ubrali w jak najrealistyczniejszą grafikę powinni się leczyć.

      Tylko prosze mi tu nie pisac pierdol o reklamach

      Czy za pirackich czasów ktoś reklamował u nas gry? Nie przypominam sobie. A mimo to najlepsze tytuły na C=64 bez pudła stopniowo do mnie trafiały, nie w ten to w inny sposób. Dobry produkt obroni się i rozreklamuje sam.

      a raczej pomyslec o kilkuletnim cyklu produkcyjnym i utrzymaniu przez ten czas sporej grupy pracownikow,

      No właśnie, dokładnie to o czym pisałem powyżej: produkować i zarabiać. Szybciej, więcej, więcej, WIĘCEJ!!!

      ktorzy przeciez za darmo do pracy nie chodza....

      Kiedy w końcu nadejdą nowe czasy, które już zresztą pukają do naszych drzwi, to ludzie ci będą musieli się przekwalifikować. Albo umierać z głodu, do wyboru. A ja tylko dodam, że chcącemu nie dzieje się krzywda. To właśnie molochy dystrybucyjne wzbudziły w autorach kretyńskie przekonania, że za ich pracę odgórnie im się coś należy. A o tym akurat powinien decydować konsument, czyli odbiorca kultury (absolutnie i pod żadnym pozorem nie mylić z klientem!).

      Bez placenia, jedeynie co dzis bysmy w gamingu mieli to klony Pac=Man'a, River Raid, Bolder Dasha, eetc....

      Szefie, nie gniewaj się, ale wypisujesz takie głupoty że głowa pęka. Niby tak dobrze się orientujesz w nowościach, ale widzę że chyba jednak niewystarczająco żeby wiedzieć co np. w Japonii potrafi wyprodukować jeden naprawdę oddany sprawie człowiek. Bez przeogromnego budżetu o którym wciąż mówisz.

      Tenchi, zapytam: ksiazki kupujesz ?

      Nie, bo nie mam czasu ich czytać - każda wolna chwila idzie na pogłębianie mojej wiedzy gierkowej. A nawet gdybym miał czas, to i tak wolałbym iść do biblioteki. Po co płacić za coś co można mieć za darmo? To się nazywa frajerstwo.

      Do kina, teatru chodzisz ?

      Do teatru rzadko (ze dwa razy na rok), do kina w ogóle. Nie interesuje mnie wpółczesna kinematografia, a nawet gdyby interesowała, to przecież mam gugla, torrenta i głowę. Po co płacić za coś co mogę mieć za darmo? To się nazywa frajerstwo x2.

      Komiksy czytasz ?

      Podobnie jak z książkami - nie mam na to czasu. Zapewne kupowałbym jakieś mangi, ale te tytuły które mnie interesują z kilku powodów nie mają absolutnie żadnych szans na ukazanie się u nas. Na ekranie monitora zaś czytać nie cierpię. Jeżeli już po coś sięgam, to zazwyczaj są to jakieś klasyki których mam masę na półce: Kapitan Żbik, seria Podziemny Front, Hans Kloss, Kajko i Kokosz, albo jakieś mangi które kupowałem co do sztuki w chwili gdy ten rynek się u nas tworzył, w ramach podtrzymania go. Z perspektywy czasu widzę zło jakie mu w ten sposób wyrządziłem. No ale co poradzić, wtedy internet nie był aż tak powszechnie dostępny.

      Sorry, bez placenia nie bedzie co czytac, gdzie chodzic, w co grac.....

      Ależ mnie to absolutnie nie interesuje. Nie czytam, nie chodzę, a o graniu to ci już pisałem - nie zabraknie mi do końca życia. W ogóle to rozumiem że pokończyłeś już absolutnie wszystkie gry na wszystkie platformy tego świata, skoro tak się martwisz o ciągłe dostawy nowej pożywki dla siebie?
      Poza tym skąd to przekonanie że wszystko upadnie? Raczej dopiero wtedy zaczną powstawać i wybijać się prawdziwe dzieła, które zajmą miejsce tych obecnych "hitów", sztucznie kreowanych przez reklamę.

      Gry to produkty komercyjne,

      Gry to czysta informacja, ciąg zer i jedynek. A od kiedy to jakakolwiek informacja sama w sobie jest komercyjna? To właśnie pudełka i nośniki robią z nich produkty komercyjne. A biedni otumaniani przez lata i teraz totalnie głupi ludzie myślą, że tak powinno być i że to jest w porządku.

      Popatrzcie na polska kinematografie ( za wyjatkiem pseudo-tvn-owskiej), ktora dotowana jest z NASZYCH pieniedzy!!!! Bez tego i przymusowych delegacji szkolnych na seanse ona dawno przestalaby istniec......

      I tak powinno się stać. Skoro coś nie potrafi się samo utrzymać, to znaczy że nie jest potrzebne i nie prawa egzystować - to wynika z naturalnej selekcji. Lepiej zatem pozwolić temu upaść, niż na siłę reanimować trupa marnując w ten sposób pieniądze.

      Dracon:

      A propos siegania do portfela - dlaczego gracze praktycznie bez protestow zaakcpetowali tzw. DLC ?

      "Dla producentów i dystrybutorów taka forma jest bardzo opłacalna, ponieważ minimalizuje koszty produkcji płyt, pudełek, instrukcji oraz transportu. Dzięki temu gra sprzedawana drogą sieciową zamiast kosztować od 100 do 250 zł, może kosztować od 30 do 70 zł. Ceny dodatków rzadko przekraczają 65 zł[1], podobnie jak konwersje starych gier (najczęściej z platform PSX i Xbox)."
      To, plus o wiele większa wygoda użytkowania. Żadnego łażenia po sklepach, czekania na paczkę, szarpania się z pudełkami, nośnikami. Zasysasz, z miejsca instalujesz, robisz drugą kopię bezpieczeństwa w inne miejsce na dysku, masz zawsze pod ręką - prostota i wygoda. Jeszcze nie idealny model, bo nadal przede wszystkim zarabiają na tym darmozjady z molochów dystrybucyjnych a nie sami autorzy, ale to już malutki krok w dobrą stronę. Kolekcjonerskie wydania pudełkowe? Do lamusa. Sorry, ale zawsze liczyły się dla mnie przede wszystkim emocje z konsumpcji samego produktu, a nie sposób w jaki on jest mi podany.

      Podsumowując: tak wspaniały kanał dystrybutorski jakim jest internet otwiera przed naszą kulturą możliwość powrotu do naturalnego tempa i sposobu jej rozwoju. Ale są ludzie którzy zawsze będą usiłowali go stłamsić, jako że to by oznaczało koniec wielocyfrowych sum na ich kontach.
      • 2:
         
        CommentAuthorjhusak
      • CommentTime11 Dec 2011 00:12 zmieniony
       
      @michalmarek77.
      Chodzi o to, że można zarabiać na "niemal darmowych" grach.
      Z minusów dla producentów gier: nie sprzeda się chłam.

      A tak - się sprzedaje. Nie możesz zwrócić chłamowatej gry do sklepu.

      Nabity w butelkę? Owszem.

      Ale żeby gra była fajna - trzeba wysilić mózgownicę. I będą dobre gry, a nie kolejna FIFA czy NBA, czy NFS, czy GTA. Czy morze platformówek dla dzieci.

      Dla mnie każdy chory układ to taki, że ktoś sobie wypracował pozycję, a teraz odcina numerki, z lubością powtarzając mantrę: klient jest idiotą, wszystko kupi, co mu podsuniemy. Podobnie z muzyką, czy filmami. Pójście na łatwiznę przez producenta czegokolwiek to dla mnie próba oszukania mnie.

      Kwestia przepływu pieniądza. Jeśli eksperci szwajcarscy stwierdzili, że torcik jest stały, tylko podział różny, to naprawdę jest nieźle. Zawsze da się zarobić, ale niekoniecznie w ten przestarzały sposób: Ja robię ci, i mi się należy zapłata, bo zrobiłem ci dobrze :/ A jak robisz coś, co nie pozwala mi zarobić, to znaczy, że jesteś przestępcą (no bo przecież nie ja!!!)

      Powiem wam coś. Przeszedłem w życiu trzy "duże" gry: Doom, Quake i Unreal.
      Przy czym Unreal mnie powalił, i do dzisiaj brakuje mi takiej gry (toż to właściwie interaktywne fantasy)

      ---edit---
      O, Tenchi, mamy podobne poglądy :))))) I w tym samym czasie :))))
      • 3:
         
        CommentAuthorTenchi
      • CommentTime11 Dec 2011 00:12 zmieniony
       

      jhusak:

      Ale żeby gra była fajna - trzeba wysilić mózgownicę. I będą dobre gry, a nie kolejna FIFA czy NBA, czy NFS, czy GTA. Czy morze platformówek dla dzieci.

      Dla mnie każdy chory układ to taki, że ktoś sobie wypracował pozycję, a teraz odcina numerki, z lubością powtarzając mantrę: klient jest idiotą, wszystko kupi, co mu podsuniemy. Podobnie z muzyką, czy filmami. Pójście na łatwiznę przez producenta czegokolwiek to dla mnie próba oszukania mnie.

      No właśnie, trzeba by samemu pomyśleć, może nawet przetestować i wybrać. A myślenia i posiadania własnego zdania skrzętnie oduczano nas już od czasów szkoły podstawowej. Teraz za ludzi myśli reklama.

      O, Tenchi, mamy podobne poglądy :))))) I w tym samym czasie :))))

      Ano, tak się akurat atrakcyjnie złożyło. :D
      • 4:
         
        CommentAuthorjhusak
      • CommentTime11 Dec 2011 00:12 zmieniony
       
      Generalnie idzie nowe, na poparcie naszych słów:

      ->link<-
      ->link<-

      Generalnie widać, że w 2012 płyty CD będą zanikać na korzyść sprzedaży online. I wielcy tego świata zamykają ten kanał dystrybucji - płyty będą kolekcjonerskie i pewnie pieruńsko drogie. A na hadeczkach będą sobie leżeć takie utwory dla tych, co i tak je pobierali za darmo, a teraz płacą złotóweczkę za utworeczek. Albo dolarka.

      DVD/BR/HDDVD prędzej czy później podzielą los CD (5 lat?)
      Ci od BR/HDDVD dali nieźle ciała. żyłowali zyski z DVD, a teraz z ręką w nocniku się budzą. KUPUJCIE! KUPUJCIE, bo nie zdążymy zarobić!

      120 PLN za filmiczek!

      Jedyne!

      No żesz k.

      Powiem tak.Tylko kilka dużych firm , m. in. Apple (moja opinia) widzi to na przyszłość dalszą niż rok - dwa
      W Macbook Air, który awansował do pełnoprawnego komputerka podręcznego, nie ma DVD (nie było od początku, ale wcześniej to był komputerek taki do niewiadomo czego).
      Kiedyś wycofali się ze stacji dysków jako pierwsi w iMacach.
      Jako pierwsi powiedzieli jasno: internet to jest urządzenie wejścia - wyjścia - zaimplementowali w iMacu.
      Z portów szeregowych jako pierwsi też zrezygnowali
      Nie zrobili netbooka (no może zrobili, w takim razie był to macbook air, tylko "ciut" za drogi)
      Jako nie-pierwsi zrobili pada. Tylko NIKT przed nimi nie potrafił tego sprzedać. NIKT!

      Reszta firm to kopiersi. Wstyd. Mózgu nie mają. Rozumu nie mają, tylko się miotają w tym wszystkim.

      No, może z wyjątkiem Amazona.

      Zarówno Apple, jak i Amazon sprawiają wrażenie firm "nastawionych przyjaźnie do użytkownika" - nie wciskają kitu, słuchają użytkowników, nie sprzedają bubli, a jak się zdarzy, to wymiana (w Kindlu w ramach gwarancji można wymienić stłuczony(!) wyświetlacz! No niestety, ale tylko raz.
      • 5:
         
        CommentAuthorjhusak
      • CommentTime11 Dec 2011 00:12 zmieniony
       
      Tak a'propos reklamy. Jak coś reklamują, to nie kupuję.

      Czy ktoś widział reklamę proszku Lovela? Bo nie oglądam reklam, to nie wiem.

      Reklama === nie schodzi.
      • 6:
         
        CommentAuthorTenchi
      • CommentTime11 Dec 2011 01:12 zmieniony
       
      Reklama === nie schodzi.

      Tak może być. Ale dziś reklamy raczej sporo wyprzedzają samo pojawienie się produktu. Przecież dystrybutorzy doskonale wiedzą że tak naprawdę nie sprzedają niczego wartościowego, dlatego zawczasu trzeba przekonywać ludzi że jest zgoła odwrotnie. No i potem jeden z drugim kupują, no bo przecież to rewolucja - gra wygląda jak film.
      A agresywność kampanii reklamowych czasem potrafi doprowadzić do szału: reklamy Battlefield 3 oglądam od miesiąca praktycznie codziennie, w porach wieczorno-nocnych czasem wręcz po kilka razy na godzinę gdy skaczę po różnych stacjach. Nie grałem w tę grę, ale jej autentycznie realistyczny wygląd do spółki z tym wciskaniem na siłę sprawił, że już jej nienawidzę. Efekt dokładnie odwrotny od zamierzonego. Szkoda tylko że ja jestem jeden, a takich co kupią będą setki, tysiące, może miliony.
      • 7:
         
        CommentAuthorjhusak
      • CommentTime11 Dec 2011 01:12 zmieniony
       
      I tu jest pewnie trochę tak:

      Jak nie sprzedamy w pierwszy tydzień miliona, to potem już można pomarzyć, bo wszyscy będą mieli.

      Dlatego premiery światowych filmów są  w tym samym dniu we wszystkich krajach:) No, może tygodniu.

      A z tym wciskaniem na siłe - racja. O wiele lepiej jest zaintrygować i spowodować pożądanie, ale to jest haczyk na tych świadomiejszych.
      • 8:
         
        CommentAuthorDracon
      • CommentTime11 Dec 2011 02:12
       
      Skutecznie intrygowac potrafi Valve - tworcy (kultowego!) Half-Life'a ! :)
      ->link<-
      Nienachalnie, powolutku...
      ;)
      • 9:
         
        CommentAuthorTenchi
      • CommentTime11 Dec 2011 02:12 zmieniony
       
      Niezły przykład na darmową reklamę, czasami po stokroć skuteczniejszą niż nawet najlepiej zaplanowana kampania. Coś wyciekło, może faktycznie przypadkiem? Cóż za niefart. Ale wśród graczy już huczy od plotek i spekulacji. Nieprawdziwe? A co to ma do rzeczy, grunt że o tym gadają.
    1.  
      Panowie, jedyne czego dowiedliscie, to to, ze nie kupujac, niszczy sie (dany) rynek. Nie pokazaliscie jak nie kupujac, nie placac, bedzie mozliwosc na tworzenie gier AAA. Skierowanie uwagi na IndieGames niczego nie zmienia (one zreszta tez sa czesciowo platne).....
      Wasze rozwiazanie jest destrukcyjne dla branzy i tyle.
      To co Szwajcarzy zaprezentowali (torcik) to kazdy student ekonomii poznaje na pierwszych zajeciach w pierwszym semestrze. Nie wiem, co w tym nowego...........

      Uwielbiam cos, place za do, doceniam tworcow. Po prostu chce by nadal tworzyli, rynek sie rozwijal, bez tego czeka nas zalew popierdolek, a wybitni tworcy zmienia branze , po prostu.......
      Zreszta, zobaczcie to,

      Bez supporu graczy, bez kupowania produktow NaughtyDog takie cos nigdy by nie powstalo (film 100% real time, engine na PS3).......
      Pamietajcie, ze gdyby nie wysoka sprzedaz softu (dawniej) na Atari w USA, dzis ten komputer bylby podobnie popularny jak Oric-1 czy Sam Coupe. Piracenie zabilo niejedna maszyne. Amiga zdechlA (doslownie) przez piracenie, rynek PC dzis to bagno DRM'ow. Kiedys PC byl fajna maszyna do gier, dzis prezentuje soba tylko marny cien ze swietnosci sprzed lat, sprzedaz softu rozrywkowego na PC jest wrecz nieoplacalna (oczywiscie sa wyjatki, ale nei o nei tu chodzi). Ciekawe dlaczego...........
      Po co placic skoro mozna miec za darmo....
      • 11: CommentAuthordhor
      • CommentTime11 Dec 2011 13:12
       
      @michalmarek77

      Źle konstruujesz wywód. To, że kiedyś się kupowało gry na małe Atari/c64 wynikało z tego, że... Były tanie. Oryginalne polskie produkcje w latach 90siątych kupowałem za 10 - 20 zł (starych) i na to mnie było stać (nawet jako niepracującego uczniaka). Teraz ceny gier w związku z ich stopniem rozbudowania poszły mocno w górę. Może i 100 - 200 zł za nowy tytuł to nie jest dużo, jednak przy obecnym braku oryginalności (ten filmik... *ziew*, ile to już razy potworki jadły ostatnich ludzi), monotonii rozgrywki (wycofywanie się z trybu single player na rzecz masowego tłuczenia każdy każdego) to sporo. Kupię grę, nie spodoba mi się i co... Niedługo w świetle prawa nawet odsprzedać jej nie będę mógł. Dlatego wolę przepuszczać po 3 - 6 dolarów na jakieś produkcje Indie (które poza tym będą mi chodziły na Linuksie, co wobec braku Windowsa jest dla mnie kluczowe).

      Tu nie chodzi o to, żeby gnoić rynek. Po prostu konsument w oczach wszystkich pośredników to chodzący portfel, widać to na przykładzie płyt CD, gier i filmów. Te produkty mógłby być tańsze, bo jaki jest koszt wytworzenia kopii gry? (przecież nie muszę jej pisać za każdym razem od nowa, nie?). Przeciwko takiemu stanowi rzeczy możemy bronić się tylko portfelem - nie dając zarabiać dojącym z nas kasę.

      Ten stan rzeczy jest oczywiście zabójczy dla branży muzycznej i rozrywkowej. Jednak to nie odbiorcy ją niszczą, lecz wydawcy, wytwórnie i pośrednicy. No ale taki urok kapitalizmu, każdy jak najwięcej kasy chce, bo jak tu żyć z trzema willami i pięcioma samochodami w garażu. Poza tym, gry to wąż pożerający własny ogon. Cały czas goni się za coraz większą jakością, kombinowaniem oprawy audio-wizualnej, ludzie oczekują coraz to większych cudów po grach, a to ciągnie coraz to większe koszty. Ja tam cudów nie oczekuję - może być prosto, byle estetycznie, grywalnie i pod Linuksa :)
      • 12:
         
        CommentAuthorjhusak
      • CommentTime11 Dec 2011 17:12 zmieniony
       
      @dhor - dobrze prawisz.

      Pośrednicy są ok, ale jak ich jest dwóch max.

      A jak kupujesz chiński prorukt, którego wyprodukowanie kosztuje 2 zł za 50 zł, to cię szlag nie bierze? On byłby tyle wart, gdyby był wyprodukowany tu w Polsce.

      I teraz - kto na tym zarabia? Wór pośredników, każdy nabija po 30-50-100% ceny.

      Podobnie jest z grą, lecz tu pośrednikiem jest m. in. dom mediowy, w którym gra ze 100 zł u dystrybutora podskakuje automagicznie do 180-200.

      A z tych 100 programiści dostają 10.

      W branży gier jest tak trochę, jak w kinie. Stałe stawki dla inżynierów, a ryzyko po stronie inwestora. Umoczy albo i nie. Ale głównie liczy, że zarobi miliony na jednej grze, a programista nic z tego nie zobaczy.

      No więc kogo tak naprawdę doceniasz, michalmarek77?

      Nie te spodnie! Nie te spodnie!

      Tak nawiasem mówiąc chodziło mi kiedyś po głowie zrobienie takiego pośrednika - aplikacji internetowej, która przekazywała by pieniądze wpłacane przez użytkowników BEZPOŚREDNIO na konta twórców.

      Jednak problemów prawnych, etycznych jest tyle, że nawet się nie chce o tym myśleć.

      Myślę, że to powinna być inicjatywa od strony twórców - np. tak, jak z programami na licencjach GNU czy freeware - są open-source, darmowe, ale często istnieje link: wspomóż projekt. No i na stronach twórców mogło by takie coś się pojawiać.

      Ja bym chętnie tak płacił TWÓRCOM za ich pracę - używając uniwersalnego medium - Internetu. Po co inne media? No dobra, dla konkurencji.

      A, jeszcze - biedacy (początkujące zespoły) są niemal nagminnie oszukiwane przez wytwórnie. Dopiero później budzą się i już jest lepiej.
      Wiecie, co Aneta Lipnicka kupiła za pieniądze zarobione na jej pierwszej platynowej płycie (1 mln. egz)? Telewizor kolorowy.
      A gdyby wydawca był uczciwy, zarobiła by 10 milionów.

      Jeszcze raz pytam (już teraz retorycznie), kogo, forumowiczu michalmarek77 tak usilnie wspierasz.
      • 13:
         
        CommentAuthorjhusak
      • CommentTime11 Dec 2011 17:12 zmieniony
       
      A co do cen gier kiedyś -> Amaurote na Atari kosztowało 1.99 funta :) No aż się piracić nie chce :))))))))))))))))
      • 14:
         
        CommentAuthorTenchi
      • CommentTime11 Dec 2011 18:12
       
      Jasne, sam wspominam czasy gdy kupowałem oryginały na C=64 za 5 (głównie polskie gry) do 15 (przeważnie importy, albo zachodnie wydania ze spolszczoną instrukcją) złotych. Nie było miesiąca żebym nie kupił kilku gier, w przypadku importów głównie takich które już miałem w postaci cracka, zazwyczaj pociętego chamsko na levele na kasetę. Zresztą kiedyś już o tym pisałem w innym temacie.
    2.  
      Mnie nie interesuja czasy 8-bit Atari w Polsce na poczatku lat 90. To bylo juz po komercyjnej smierci systemu na swiecie. Swoja droga, wzsyp oprogramowania w Polsce na ten komputer byl spowpdowany popytem!!! Sporo ludzi mialo dostep do tego kompa, i chcieli za niego placic! Bez tego w Polsce nie byloby gier Avalonu czy innych firm.
      W 83 gry na atari 400/800 kosztowaly ok 95DM.
      W okolicach 85 roku gry na c-64, Atari oscylowaly w granicach 40-70DM . Choc zdazaly sie i gry po ok 180DM (np Suspect,Witness na Atari 8-bit), czy Ultima 4 na Apple 2. Generalnie gry na Atari w Europie (carty) byly cholernie drogie, co zreszta bylo powodem niekonkurencyjnosci Atari 8-bit na naszym kontynencie. Przy okazji gry na Spectrum (najtansze gry ze wszystkich sprzetow w UK) osiagaly ceny rzedu 10 funtow za kasete w polowie lat 80!!!
      Gry konsolowe byly jeszcze drozsze. Gry na Atari 2600 w USA, na poczatku lat 80 to kwoty rzędu 30-40$.Przy premierze SNES'a (Niemcy 92 r)gra kosztowala w sklepie srednio 120DM, w wysylce ok 100DM (importy jeszcze drozej). Generalnie na przestrzeni lat ceny te sie utrzymaly , dzis gry na PC, to kwoty rzedu 30-50Euro, gry konsolowe ok 50-65Euro. Wrecz na poziomie sprzed 20 lat! Swoja droga,
      Kogo supportuje ?
      Siebie. uwielbiam swoje hobby. Uwielbiam granie. Kupuje gry. Bez zaplaty nie ma rozwoju. Sorry, dopoki ekonomia nie zostanie zastapiona czyms lepszym, innego wyjscia nie ma. Tak jak chcemy dobrze zarabiac, tak za pewne rzeczy trzeba odpowiednio zaplacic. To moje zdanie i tyle.
      I tak jak uwielbiam cartridge z Keystone Kapers na Atari 2600, ktory kiedys kuzynowi kupila mama, tak dzis ja kupuje soft, m.in Activision dzisiaj. Prawie jak reklama Werthersow :)
      • 16:
         
        CommentAuthorTenchi
      • CommentTime11 Dec 2011 19:12
       
      Chcesz płacić to płać, ale nie wymagaj tego od innych. Mnie rozwój rynku nie interesuje, nie podobają mi się te gry, nie mam zamiaru wspierać czegoś z czego nie będę miał pożytku, bo szanuję swój portfel. I to chyba na tyle z mojej strony, bo widzę że ta dyskusja kompletnie do niczego nie doprowadzi.
      • 17:
         
        CommentAuthorjhusak
      • CommentTime12 Dec 2011 01:12 zmieniony
       
      Teoria gier. Lepiej dla wszystkich, jak współpracują. Ale dla jednostki lepiej to wykorzystać dla własnego zysku. Paradoks.

      Ja sobie zdaję sprawę, że nie kupując gier ograniczam ich rozwój (w odpowiedniej skali). Podobnie nie kupując czegokolwiek innego - właśnie tego rozwój ograniczam.

      Jest to DOSKONAŁE NARZĘDZIE NACISKU przez szarych ludzików jak ja czy ty na opornych i nachalnych producentów/sprzedawców.

      BOJKOT.

      Co by się stało, jakby WSZYSCY w Polsce więli miesięczne urlopy i przestali jeździć samochodami?

      Ceny benzyny by sporo spadły.
      Ludzie byliby zdrowsi.

      A dlaczego nie ma elektrycznych samochodów? (no są, ale malusio)
      Nobo:
      jeśli by były w większej ilości, zaraz by się zaczeły nagonki:
      - jest nieprzyjazny dla środowiska (bo prąd ze śmierdzącej albo co gorsza atomowej elektrowni)
      - drożeje prąd bo to nie może być tak, że transport nic nie kosztuje (mój skuter elektryczny "wypala" 1.50 zyla na 100 km!)
      - taki pojazd jest niebezpieczny, bo go NIE SŁYCHAĆ!!!
      - jest niewygodny, bo ładować, etc.
      - nie nadaje się dla tirów
      - chwieje się cała równowaga, bo prąd nie może drożeć, bo nie jest tyle wart
      - etc etc.

      Ponadto prąd można wyłączyć na chwilę (na parę godzin) powodując olbrzymie straty w elektrowniach - DOSKONAŁE NARZĘDZIE NACISKU! - prądu się nie magazynuje!

      Ropa to jest jedyne dobro ludzkości!

      Technologia XXI wieku!

      Rozwój polega na poszukiwaniu, a nie trzaskaniu schematów!

      Co z tego, że twoja gra ma miliard piksli w mikrosekundę, skoro nie nadaje się do grania (bo się flaki przewracają).

      Jestem normalnym człowiekiem i przemoc na mnie działa głównie na żołądek, a potem stres związany z wyobraźnią i pamięcią. PO CO?

      (tzn jestem nienormalny, bo się udzielam na atarionline i klepię na komputerku sprzed 25 lat!)
      • 18: CommentAuthorlhuven
      • CommentTime12 Dec 2011 09:12 zmieniony
       
      @jhusak: Lubię takie rozważania :)

      Gdyby zainteresowanym koncernom się to opłacało, samochody elektryczne byłyby najlepsiejsze i najbardziej ekologiczne, itd.

      Jedna korporacja zastępuje drugą. Biznes nie znosi próżni i w miejsce jednego molocha powstanie drugi.

      Tak jak z rozwojem Internetu i każdej nowej technologii - najpierw przychodzą pionierzy i robią rewolucję. Wielcy gracze prędzej czy później dostrzegają żyłę złota i położą na niej łapy. Dopracują, usprawnią tak, jak niezależni twórcy nie byliby w stanie a potem zaprowadzą swój porządek, zmonopolizują (w imię ochrony praw autorskich, walki z terroryzmem, obrony moralności - wstaw tu co chcesz) i podyktują biednym szaraczkom ceny.

      Ja gry i filmy kupuję okazjonalnie, a kolekcjonuję CD więc posłużę się najbliższym mi przykładem: ostatnio przeczytałem kolejny artykuł wieszczący śmierć płyty CD jako materialnego nośnika z muzyką. CD przynoszą coraz mniejsze zyski, zabiła łatwość darmowego dostępu do muzyki. No więc wytwórnie (najwięksi gracze) mają zrezygnować z CD i ich dystrybucji (za wyjątkiem wydań kolekcjonerskich, których nie będzie można kupić w sklepach, a jedynie przez Internet). Muzyka będzie w mp3, a jej dystrybucja elektroniczna. Cieszycie się? Ceny spadną, bo przecież odpadną koszty produkcji, fizycznej dystrybucji, pośredników, itd.? Otóż nie - ceny muzyki w postaci elektronicznej wzrosną. Nadal będziecie płacić tyle co za CD, tylko zamiast tego dostaniecie paczkę mp3, flaków i okładkę/wkładkę w jpg albo innym pdf-ie. Wzrośnie tylko marża producenta/dystrybutora. Ile z tych pieniędzy zobaczy artysta, tak cięmiężony w mrocznej epoce wielkich wytwórni? :)

      To tak jakby narzekać przy kupnie samochodu, że płacąc za niego płacisz producentowi opon, przekładni, i jeszcze dystrybutorowi, a przecież możnaby płacić bezpośrednio robotnikowi który go składa na linii montażowej.

      W temacie BOJKOTU: nie chcesz płacić abonamentu rtv? to zapłacisz więcej za prąd ;-)
      • 19: CommentAuthorzaxon
      • CommentTime12 Dec 2011 11:12
       
      Z ciekawostek, chcialem sobie kupic Heroes VI przez net . Wersja plytowa,z pudelkiem itp 23.99 funtow z darmowa wysylka , wersja do sciagniecia z netu 29.99. W tym samym sklepie. Co najciekawsze na polce ,znowu w tym samym sklepie lezy za 19.99.
      Do tego kupowanie gier na PC zaraz po premierze odpuszczam. Wole poczekac pol roku az wyjda 2-3 pathe i poprawiona wersja plytowa w ktora da sie zagrac. Do furii doprowadzil mnie ostatnio wiedzmin II sciagajacy sobie prawie 2 giga poprawek.
      • 20: CommentAuthorodislaw
      • CommentTime12 Dec 2011 13:12 zmieniony
       
      dla mnie stosunek jakości gry( przede wszystkim grywalność)do ceny jest miarą szacunku dla kupującego... jeśli jest przyzwoity - kupuję, zasada jest prosta - ktoś szanuje moje pieniądze - ja szanuję jego pracę ...kurwica mnie bierze jak widzę w sklepie jakąś grę z wybujałą ceną...mam wtedy ochotę spiracić grę..z przekory za to, ze ktoś próbuje mnie wydoić :P
      • 21:
         
        CommentAuthorTenchi
      • CommentTime12 Dec 2011 13:12 zmieniony
       

      lhuven:

      Ja gry i filmy kupuję okazjonalnie, a kolekcjonuję CD więc posłużę się najbliższym mi przykładem: ostatnio przeczytałem kolejny artykuł wieszczący śmierć płyty CD jako materialnego nośnika z muzyką. CD przynoszą coraz mniejsze zyski, zabiła łatwość darmowego dostępu do muzyki. No więc wytwórnie (najwięksi gracze) mają zrezygnować z CD i ich dystrybucji (za wyjątkiem wydań kolekcjonerskich, których nie będzie można kupić w sklepach, a jedynie przez Internet). Muzyka będzie w mp3, a jej dystrybucja elektroniczna. Cieszycie się? Ceny spadną, bo przecież odpadną koszty produkcji, fizycznej dystrybucji, pośredników, itd.? Otóż nie - ceny muzyki w postaci elektronicznej wzrosną. Nadal będziecie płacić tyle co za CD, tylko zamiast tego dostaniecie paczkę mp3, flaków i okładkę/wkładkę w jpg albo innym pdf-ie. Wzrośnie tylko marża producenta/dystrybutora. Ile z tych pieniędzy zobaczy artysta, tak cięmiężony w mrocznej epoce wielkich wytwórni? :)

      Ceny będą musiały być niskie, bo inaczej ludzie w ogóle przestaną kupować muzykę. Więc jakoś się to samo ureguluje: albo dystrybutorzy przestaną wyzyskiwać kupujących, albo muzycy pójdą po rozum do głowy, pokażą im fakersa i sami zabiorą się za dystrybucję. Jeżeli z kolei oni podyktują jakieś kosmiczne ceny, to szybko z rynku znikną. Zresztą wedle nowego (a raczej starego, powracającego) porządku to nie na dystrybucji swojej muzyki mają przecież zarabiać, tylko na koncertach i innych tego typu okazjach. Utwory będą służyły wyłącznie promowaniu ich jako wykonawców.
      • 22: CommentAuthorzaxon
      • CommentTime12 Dec 2011 13:12
       
      No i jeszcze jedna sprawa, co sie stalo z wersjami trial lub demo gierek? Jak juz mam wydac na nowosc to chcialbym ja najpierw "obwachac", zeby potem nie musiec pol PC wymieniac.
      Zreszta ,niewiele jest do kupienia. Zawartosc gry w grze z roku na rok jest coraz mniejsza. Wiekszosc to wypelniacze w postaci filmikow. 5 minut machania mieczem,potem 2-3 filmiki,10 minut lazenia, kolejne filmiki. Nie wiem, moze ja jestem dziwny ale ja chce qurna zagrac w koncu.
      • 23:
         
        CommentAuthorTenchi
      • CommentTime12 Dec 2011 14:12
       
      Też chcę grać, dlatego zazwyczaj uruchamiam takie tytuły, które polegają na graniu w 99%, a nie oglądaniu. Ale jak widzisz wielu to odpowiada, wolą ślinić się na fotorealistyczną grafikę zabijającą wyobraźnię i udawać, że te tytuły są rewolucyjne czy głębokie. Pograjcie trochę choćby w Bulletstorma - rewolucyjny to on faktycznie jest, ale tylko pod względem tysiąca i jednego sposobów zabijania przeciwników oraz rozpryskiwania się flaków na wszystkim dookoła. A do tego głęboki jak kałuża pod moim blokiem.
      A co do wersji demo - jak dla mnie nie są ani trochę miarodajne, nawet do sprawdzenia czy gra mi ruszy (o czym wspominasz), bo pełna wersja może mieć już zupełnie inne (często wyższe) wymagania. Niby ściągasz demo i możesz sobie pograć i ocenić jak to wygląda, ale przecież one zazwyczaj perfidnie pokazują najlepszy kawałek gry. Dajmy na to że demem jest pierwszy, "chodzony" level. Spodobało mi się, kupiłem grę. Przeszedłem ten level w wersji pełnej i okazuje się, że w drugim muszę np. jeździć jakimś pojazdem. A ja na ten przykład mogę nie lubić jeżdżenia. Albo się okaże że ten fragment gry został wykonany fatalnie pod względem sterowania i grywalności. I co zrobić? Gry oddać do sklepu nie mogę, a za niedługo nie będzie mi jej wolno nawet odsprzedać czy wymienić.
      • 24: CommentAuthordhor
      • CommentTime12 Dec 2011 14:12
       
      Z tymi elektronicznymi wersjami mp3 utworów muzycznych to już osiągnęliśmy niezły stan paranoi. Prosty rozrachunek - płyta Motorheadów na wyspach kosztuje 5 funciaków. Mam nośnik, wkładkę, pudełeczko itp. Ten sam materiał w wersji cyfrowej - 4.5 funciaka w pakiecie (pojedyncze utwory po 0.89). Na polskie to jest jakieś ~2.30 zł różnicy. W tej kwocie mieści się poligrafia, pudełko, nośnik, koszty tłoczni, ukryte koszty dostawy do klienta (ok, doliczają te 0.05 za niby free delivery)? Tak jak napisał lhuven, nic dziwnego, że wolą porzucić CD, bo taką samą kasę dostaną od ludzi za wersję cyfrową (która ma tę jedyną przewagę, że żona wam poligrafii nie zaleje wodą podczas podlewania kwiatków, eh....)

      Poza tym, bądźmy szczerzy, bo niektórzy żyją jeszcze złudzeniami. Rynek rozrywkowy sięgnął bruku. Produkuje się masowo, dla masowego odbiorcy, w tematyce które się aktualnie najlepiej sprzedaje. Sprzedaż napędza agresywny marketing wciskający ludziom świecące ładnymi opakowaniami gówienka. Sprzedaż napędzają celebryci i inni cyrkowcy.

      Żeby znaleźć coś wartościowego, trzeba się nieźle nakombinować i to zasadniczo poza głównym nurtem rozrywkom robionym dla ludzi których od samego np. filmu bardziej interesuje, czy główna aktorka pokazał na imprezie cały tyłek, czy tylko połowę :)
      • 25:
         
        CommentAuthorTenchi
      • CommentTime12 Dec 2011 15:12 zmieniony
       

      dhor:

      Poza tym, bądźmy szczerzy, bo niektórzy żyją jeszcze złudzeniami. Rynek rozrywkowy sięgnął bruku. Produkuje się masowo, dla masowego odbiorcy, w tematyce które się aktualnie najlepiej sprzedaje. Sprzedaż napędza agresywny marketing wciskający ludziom świecące ładnymi opakowaniami gówienka. Sprzedaż napędzają celebryci i inni cyrkowcy.

      Amen. Nie myśl - konsumuj. Oczywiście portfelem. I tu nagle pojawił się zły i paskudny internet, który pozwala konsumować bez pośrednictwa dystrybucji i bez udziału portfela. Umożliwia sprawdzenie czy dany produkt jest wart wydania na niego pieniędzy jeszcze PRZED tym faktem i bardzo często się okazuje, że nie jest. Dlatego chcą go zniewolić. Ot i cała tajemnica wiary. O ile jeszcze byłbym w stanie zrozumieć takie zachowania w przypadku nowych produktów, tak utrudnianie dostępu do np. gier które już dawno nie są w obrocie i autorzy na nich już nic nie zarabiają i nie zarobią uważam za cokolwiek poronione.
      • 26:
         
        CommentAuthorjhusak
      • CommentTime12 Dec 2011 22:12 zmieniony
       
      W itunes store fajne jest to, że nie musisz kupić całej płyty, żeby posłuchać jednej piosenki.
      A w sklepie musisz, więc nie kupujesz.

      Tak na marginesie _można_ posłuchać płyty przed kupnem w wielu _dobrych_ sklepach muzycznych. A czasami nawet pograć :)

      Dla mnie cena 30 zł za płytę jest ok (ale 60 już nie), jednak nie jestem maniakiem i nie muszę kupować dla siebie więcej, niż 1-3 płyty rocznie. Nie ma dobrych płyt - nie kupuję. Często kupuję egzemplarze po koncertach, ale potem ich nie słucham (ale mam pamiątkę po koncercie)

      Z drugiej strony fajne byłoby, gdyby po np. roku - trzech od wydania muzyka była uwalniana prawnie.

      A z trzeciej strony człowiek jest leniwy. i jeśli:
      - nie widzi, że mu ubywają cyferki na koncie
      - przesłuchanie/pobranie utworu samo by mu te pieniążki pobierało z konta,
      to człowiek spoko by płacił i cieszył się, że ma wygodny dostęp do muzyki. Tak, jak robi amazon, czy itunes. Te "sklepy" święcą triumfy.

      Wniosek: wygoda->mogę zapłacić.

      Dokładnie tak, jak to jest w telefonii GSM. Czy dajecie sobie sprawę, że za 4 minuty rozmowy płacicie ca 2 zł, czyli za tyle, ile trwa utwór?
      I to tylko jednorazowa rozmowa!

      A gadacie i wydajecie 100 zł na rozmowy miesięcznie (albo 30-50 jak jesteście małomówi, jak ja :P). A utwór można sobie puszczać w nieskończoność, jak już się go ma, za darmo.

      Dobra, jest Skype, ale komu się chce go odpalać, synchronizować z rozmówcą, itp, itd.

      To jest majstersztyk. Uzależnić i doić.
      • 27: CommentAuthorxxl
      • CommentTime12 Dec 2011 23:12
       
      a kto mi zaplaci ze musze ogladac reklamy?
      • 28: CommentAuthorjury
      • CommentTime13 Dec 2011 08:12 zmieniony
       

      Tenchi:

      Ale jak widzisz wielu to odpowiada, wolą ślinić się na fotorealistyczną grafikę zabijającą wyobraźnię i

      Trylion pięćset ósmy raz piszej już o jakimś zabijaniu wyobraźni przez nowe gry. Możesz rozwinąć ten wątek? Bo jakoś tego nie bardzo rozumiem o co chodzi i sam tego nie "zobaczyłem"/doświadczyłem jak w końcu trafiłem na jedną grę z ostatniej dekady w którą od marca "przegrałem" :) już na pewno kilkaset godzin. Co oczywiście niczego nie dowodzi, ale jestem cholernie ciekaw tego na jakiej zasadzie nowe gry zabijają wyobraźnię i jak następnym razem znowu będę miał zajęcia z profesorem który specjalizuje się w badaniach nad twórczością i wyobraźnią to aż się zapytam o związek tandetnej grafiki vs realistycznej a pobudzaniem wyobraźni. Ale w między czasie, skoro o tym piszesz co chwilę, to chętnie poznam Twoją opinię, bo na razie nie napisałeś nic więcej ponad to że nowe gry zabijają wyobraźnię. Starając się to zrozumieć, wychodzi mi na to że wszelakie np. wyprawy krajoznawcze, gdzie można obejrzeć prawdziwe cudy natury zabijają naszą wyobraźnię bo są zbyt fotorealistyczne, tak?
      • 29:
         
        CommentAuthorTenchi
      • CommentTime13 Dec 2011 15:12 zmieniony
       
      Kwestia osobistego podejścia do gier. Prawdziwe cuda natury o których wspominasz są prawdziwe, dlatego chętnie pojadę je zobaczyć. Zaś świat i postacie pojawiające się w grach prawdziwe nie są, aczkolwiek swoim wyglądem usiłują je imitować. Do tej pory było to robione cokolwiek nieudolnie, przez co zamiast zamiast perfekcyjnego odwzorowania świata realnego dostawaliśmy tylko jego żałosną imitację. Teraz gry przypominają film, ale mi to w dalszym ciągu nie odpowiada - włączam gry po to żeby się od naszego świata oderwać, a nie oglądać w nich to co mogę mieć na co dzień po prostu wychodząc na ulicę. Moim zdaniem pewnej bariery nie powinno się przekraczać - gra powinna zostać grą, nie powinna być jak najbardziej realistyczna z wyglądu, to ją wynaturza. Gram w Battlefield 3 i co widzę? Żołnierzy, budynki, pojazdy. Nie zastanawiam się jak mogłoby to wyglądać w rzeczywistości, bo... widzę. Uruchamiam Montezumę na Atari i natychmiast zaczynam się zastanawiać jak mógłby wyglądać Joe gdyby istniał. Rozumiesz już dlaczego dzisiejsze gry zabijają moją wyobraźnię?
      • 30:
         
        CommentAuthorTheFender
      • CommentTime13 Dec 2011 17:12
       
      Wydaje mi się, że kolega @jury trochę pomylił pojęcia. Wyprawy krajoznawcze a zdjęcia z wypraw krajoznawczych to dwie różne sprawy :) Jeśliby już porównywać w naszym kontekście to prędzej obrazy natury kontra zdjęcia natury. Te pierwsze oczywiście dużo bardziej pobudzają wyobraźnię i dlatego są sztuką. Sztuka służy budowaniu skojarzeń i pobudzaniu wyobraźni. A zdjęcie? No cóż, to również sztuka "uchwycić chwilę" - ale tutaj mamy zupełnie inny punkt odniesienia co do artyzmu. Generalnie realizm zdjęcia to nie dbałość o detale - bo te w sumie z automatu daje obiektyw - a właśnie (nie rozdrabniając się na szczegóły) ta "ulotność chwili" uchwycona w kadrze. Choć oczywiście, obraz też to może oddać :D

      Dzieci kiedyś miały prostrze zabawki niż dzisiaj (miały ich też mniej) i potrafiły się nimi bawić w nieskonczoność. Dzisiejsze dzieci nudzi każda z wielu kolorowych i zaawansowanych technicznie zabawek zalegających ich pokoje. To samo jest z grami i z nami.

      Aaa, oczywiście kocham Battlefielda 3 również za wspaniałą grafikę hehe.
      • 31:
         
        CommentAuthorTheFender
      • CommentTime13 Dec 2011 17:12
       

      michalmarek77:

      Sorry, dopoki ekonomia nie zostanie zastapiona czyms lepszym, innego wyjscia nie ma.

      Wiesz, byli tacy co wymyślili zastępstwo doskonałe. Nazywało się socjalizm. Tyle, że niestety ludzie nie są doskonali (albo też można powiedzieć, że nie dorośli) ... i wyszło jak zawsze.
      • 32: CommentAuthordhor
      • CommentTime13 Dec 2011 21:12
       
      No i widzicie, my tu pierdu pierdu o głupotach, a tymczasem rozpoczęła się kolejna edycja HumbleBundle - czyli 'zapłać ile chcesz za paczkę gier'. Dla zainteresowanych całość pod adresem ->link<- Za dowolną kwotę dostajemy pięć (a za kwotę średnią siedem) bardzo ciekawych gier, działających pod Linuksem, Windowsem i MacOSem.

      I to się nazwy dobrze wydane, jak w moim przypadku $30.
      • 33:
         
        CommentAuthorTenchi
      • CommentTime14 Dec 2011 03:12 zmieniony
       
      No i mają za swoje, gady! Mam nadzieję że na tym się nie skończy.
      ->link<-

      Also this.
      ->link<-

      Tak moi drodzy, it has already begun. Stoimy na progu nowej ery. Postępu nie da się zatrzymać - albo się dostosują, albo zginą marnie.
      • 34:
         
        CommentAuthorjhusak
      • CommentTime15 Dec 2011 01:12 zmieniony
       
      Wiesz, byli tacy co wymyślili zastępstwo doskonałe. Nazywało się socjalizm.

      Nie było to doskonałe, bo warto było być w partii. Ci, co nie byli, nie mieli łatwo.

      A jest też coś takiego jak Teoria Kredytu Społecznego
      ->link<-
      Można?
      Tylko bankierom się to nie opłaca.
      • 35:
         
        CommentAuthorjhusak
      • CommentTime15 Dec 2011 01:12
       
      Stoimy na progu nowej ery

      Chińskie przysłowie: jak komuś źle życzymy, mówimy mu "Obyś żył w ciekawych czasach"
      • 36:
         
        CommentAuthorTheFender
      • CommentTime15 Dec 2011 12:12
       
      Jakub.
      Po pierwsze primo - to nie socjalizm wymyślił 'Partię', tylko komunizm.
      Po drugie primo - piszesz o wydaniu socjalizmu w wersji komunistyczno-leninowskiej w krajach tzw. paktu warszarwskiego.
      I wreszcie po trzecie primo - ultimo - właśnie dlatego napisałem, że ludzie nie dorośli. Bo wykrzywili idee socjalizmu ile się da.

      W dzisiejszych czasach socjalizm częściowo panuje w krajach północnych - chodzi oczywiście o ten fragment z opieką socjalną.

      Ogólnie na podsumowanie.
      Socjalizm to utopia - dlaczego? Bo ludzie nie są uczciwi, pozatym warunek "kochaj bliźniego swego jak siebie samego" nie zachodzi.
      • 37:
         
        CommentAuthorTheFender
      • CommentTime15 Dec 2011 12:12
       
      W pełni zgadzam się z tym starym chińskim przysłowiem.
      • 38:
         
        CommentAuthorjhusak
      • CommentTime16 Dec 2011 17:12
       
      @theFender

      Ludzie są z natury uczciwi, a bywają nieuczciwi. I niestety uczciwość jest odwrotnie proporcjonalna do bogactwa :(

      Ot co.
    3.  
      Oj tu bym sie nie zgodzil.....
      Zapraszam to Brazylii, do Rio, na przyklad.....
      Jakos nie wydaje mi sie by to bogaci popelniali najczestsze przestepstwa (rozboje, wymuszenia, napady, gwalty, etc)....
      To raczej marny stan posiadania i chec "wiecej" ku temu sklania....
      Nie pisze tego , oczywiscie , by pokazac, ze bogacze to sami cudni altruisci, raczej po to by pokazac jak durny jest stereotyp o cudzie biedy i paskudztwie dobrobytu....

      Leninem smierdzi na kilometr......
    4.  
      A propos watku......
      Czy Shigeru Miyamoto tworzac gry na NES'a byl cool, dzis jest passe ?????
      Will Wright, Peter Molyneux, Hideo Kojima, Cliff Bleszinski, Warren Spector, Ken Levine, (pokazcie mi gracza ktory nie czeka na Bioshock infinite), Martyn Edmondson, bracia Oliver, Ron Gilbert, Tim Schafer etc.........goscie, ktorzy sa w branzy od co najmniej nastu lat, ktorzy chca by za gry PLACONO, kedys byli super , a dzis juz sa kiepscy , do dupy wrecz ????? ( poczytajcie co o placeniu za gry maja do powiedzenia legendy np, David Crane czy Eugene Jarvis)...Zreszta nazwisk jest tysiace....
      Ciekawe czy np, George Lucas powienien zrzec sie praw do Star Wars, bo internet, itp....no nie badzcie smieszni....
      Zaspiewanie , storzenie piosenki, a stworzenie gry czy filmu o jakosci Terminatora 2 czy Avatara to dwie inne bajki ......

      Swoja droga, polecam zapoznanie sie z Rayman Origins, Michaela Ancela (tak On tez chce by za gry PLACONO, kupiliscie jego "Beyond Good and Evil" ?) - to do tych, ktorym przeszkadza dzis "realistyczna" grafika i brak glebi w grach..........LOL:)

      Powiem tak, gluchy nie powinien pisac recenzji muzycznych.

      Pozdrawiam i bez obrazy Panowie :)
    5.  
      tak a props dzisiejszego mobilnego gamingu :


      O grach na inne mobilne sprzety nie bede pisac, bo oczywiscie, to sprzety bee, etc.......
      A "Pandora", to juz mega kiepska maszynka jest :)
      • 42:
         
        CommentAuthorjhusak
      • CommentTime17 Dec 2011 00:12 zmieniony
       
      chcą, by za gry PŁACONO


      O to chodzi, o to chodzi. To, kto co chce to jego sprawa. Ale nie może zmuszać. To tak, jakbyś dał psu kaszę perlistą, nagotował się, przyprawił, poświęcił się; a jak nie zje, to go kijem otłukł, niewdzięcznika.

      Nie można tworzyć gier lepszych od konkurencji technicznie i w zamian żądać większej kasy, "bo się napracowałem". Każdy głupi potrafi się napracować, ale żeby efekt był, to już trudniej.

      Uważam, że Wielka Kasa powinna wynikać z Wielkiego Pomysłu, lub z Wielkiego Planu, a nie z Wielkiej Kasy, bo tu się w kółko zaczynamy kręcić. A jeśli rozwiązanie jest błyskotliwe, to i kasy trzeba mniej na Wielki Efekt. Wszystko tak siłowo robić? No jak to tak? Jedna gra na 10 (myślę pozytywnie :) jest warta uwagi; jedna na 100 jest warta grzechu (zaniedbania otoczenia).

      Zrzucanie na kogoś innego odpowiedzialności za swoje decyzje, lub wręcz obciążanie kogoś za ich negatywne skutki, to jakaś taka klątwa ostatnich czasów...

      Nie chcę płacić (chociaż inni chcą, żebym płacił)
      - za TV (za radio tak, bo słucham)
      - za emisje dwutlenku węgla
      - za efekty spekulacyjnego podejścia
      - za efekty wstrzymywania lub wręcz ukręcania łba ciekawym wynalazkom (a nierzadko wynalazcom)
      - za efekty zdrowotne wciskania mi pompowanej chemią żywności
      - za próby eksperymentów na organizmach moich dzieci (szczepionki)

      Mogę zapłacić sporo za:
      - zdrową i wartościową żywność
      - dobry produkt
      - czas spędzony z rodziną, którego mi nikt nie zabiera (reklamy, handel obnośny, TV)
      - gwarancję bezpieczeństwa na ulicy
      - wszelkie urzędowe sprawy w postaci przysłowiowego pstryknięcia palcem.
      - równą autostradę, którą mogę dojechać do np. Wrocławia w 3 godziny prując dozwolonymi 140 km/h non stop, nawet się nie zmęczę na KWAS. A tak, to po prostu nie ruszam.
      itp idt.

      UWAGA. Moim pragnieniem jest, abym mógł te wartościowe rzeczy kupować lub za nie płacić w POLSCE.

      UWAGA2. Ja nie narzekam. Ja marzę; jednak wiele z tych punktów realizuję, ale nie jest to łątwe. Łatwe to jest się pogodzić z pomidorami o smaku wody i z wodą o smaku pomidorów.

      PS. Ile zjadacie chleba tygodniowo? My z rodzinką 3-4 kg. Pieką taki w Wildze. Waży półtora kilo. Pachnie. Z dobrym masełkiem jest PRZEPYSZNY! Można zjeść 5 kromek 12x12x2 cm na raz z łakomstwa!

      Jak mi wskażesz taką grę na Maca, to kupię ją chociażby za 300 zł. Warunek - ma mnie zająć, porwać, zniewolić, sponiewierać na conajmniej miesiąc, a przez następne kilka lat mam to pamiętać. Nie ma prawa być zbędnej przemocy - krew MA SIĘ NIE LAĆ! Jeśli mam do czegoś strzelać to do czegoś, co nawet nie przypomina człowieka. Dla mnie ideałem jest coś a'la wspomniany Pan Lodowego Ogrodu Jarosława Grzędowicza. Na początku zlepki informacji, wraz z czasem wyłąnia się obraz rzeczywistości coraz bardziej pełny.


      Czekam na czwarty tom. Już na wiosnę.
      • 43:
         
        CommentAuthorjhusak
      • CommentTime17 Dec 2011 01:12 zmieniony
       
      Oj tu bym sie nie zgodzil.....
      Zapraszam to Brazylii, do Rio, na przyklad.....
      Jakos nie wydaje mi sie by to bogaci popelniali najczestsze przestepstwa (rozboje, wymuszenia, napady, gwalty, etc)....
      To raczej marny stan posiadania i chec "wiecej" ku temu sklania....
      Nie pisze tego , oczywiscie , by pokazac, ze bogacze to sami cudni altruisci, raczej po to by pokazac jak durny jest stereotyp o cudzie biedy i paskudztwie dobrobytu....

      Leninem smierdzi na kilometr......

      Oj pojechałeś.
      Byłeś w Brazylii? Ja nie. Ale wiem, że przyczyną biedy nie jest bieda sama w sobie. Wiem, że tam są jedne z największych na świecie upraw i przetwórni narkotyków, wyrzynane są lasy tropikalne na niespotykaną skalę, handel ludźmi itp. Czy to robią biedacy? Nie. Biedacy kradną ropę z ropociągów, często ginąc. To się nakradli.

      Gdzie tu Lenina czujesz? Ja tu czuję bezprawie i wielką rządzę pieniądza za wszelką cenę.

      Powiem tak. Ten, co ukradnie drugiemu rower, idzie do więzienia. Ten, co w pijanym widzie załatwi bestialsko rodzinę (jakąkolwiek, zwoją, nie swoją) dostaje dożywocie.
      A ten, co ukradnie milion (co najmniej) nie idzie do więzienia.
      Ten, co na jakiejś wyspie wystrzelał prawie 100 osób, jest uznany za niepoczytalnego, i pewnie wyjdzie na wolność.
      A ten co spowoduje katastrofę (jakąkolwiek, zginą setki, tysiące osób) nawet nie trafi na żadne przesłuchanie w tej sprawie.

      A pamiętasz może, jak niedawno na Węgrzech (niedaleko, może być i w Polsce, tylko o tym nie wiemy jeszcze) ->link<-
      wylały się tony jakiegoś czerwonego zajzajeru ze sztucznego jeziora? Ludzie ratowali co się da, bo to nie szkodziło. Przez pierwsze pół godziny. A potem umierali masowo, bo to toksyczne cholernie było.

      Kto poniósł największe straty? zwykli ludzie ich dzieci i rodziny. Nie zostali pociągnięci do ŻADNEJ odpowiedzialności ci, co byli winii katastrofy. TO SIĘ SAMO WYLAŁO PRZECIEŻ. A co bardziej podejrzliwi sobie pomyśleli: kurczę zebrało im się za dużo tego cholerstwa, nie wiadomo co z tym zrobić, gdyby się tak SAMO wylało....

      Znam kilka osób przedsiębiorczych. Wierz mi, pieniądze naprawdę są w stanie wiele dylematów moralnych zlikwidować. Tak po prostu.

      I na koniec chciałbym zauważyć, że ani moje, ani argumenty i PRZYKŁADY ewidentnych megaprzekrętów do Ciebie nie trafiają, nie chcesz z nimi polemizować, i zaczynasz wręcz stosować metody nieuczciwej dyskusji : ->link<-

      Tak więc, jak powiedział Tenchi: chcesz to płać. Ale mnie za to WINIĆ NIE MOŻESZ, że ja nie chcę płacić za chłam, którym tak się podniecasz. Nie ja jestem (chociaż wielu potrafiło by udowodnić, że jednak ja) za to winny, że ktoś inny nie może wcisnąć komuś jakiegoś badziewia.

      Ja też NIE MOGĘ cię zmusić do zauważenia niebezpieczeństw i katastorf NA WIELKĄ SKALĘ fundowanych nam, zaraz, przez biedaków?
      Nie.
      Przez ludzi, których jedynym Bogiem jest Pieniądz.

      Bo ty tu widzisz mnie, jako wyznawcę idei "wszystkim po równo".
      I ja Cię nie przekonam. Niestety w drugą stronę sprawa jest bardziej skomplikowana.

      Świat biegnie ślepo na złamanie karku i technologia nowoczesnych gier jest tego znakomitą ilustracją, aczkolwiek w bardzo ulgowym wydaniu.

      Z mojej strony EOF.
      • 44:
         
        CommentAuthorTenchi
      • CommentTime17 Dec 2011 16:12
       

      michalmarek77:

      (pokazcie mi gracza ktory nie czeka na Bioshock infinite)

      Ja nie czekam.
      • 45:
         
        CommentAuthorPet
      • CommentTime17 Dec 2011 17:12
       
      Ja też nie czekam na Bioshocka. A poprzednich 2 części nie kupiłem(i nie grałem) ze względu na idiotyczny DRM. Podobnie zbojkotowało tysiące innych graczy.
      • 46:
         
        CommentAuthorTheFender
      • CommentTime17 Dec 2011 19:12
       
      @Pet to trzeba było sobie grać w Bioshocka na XBoxie360. Cud,miód i orzeszki. Gra pachnąca falloutem na km, ale o zupełnie innym charakterze, zaczarowana wręcz ale i chora. Mam niezłamaną konsolę, kupuję tylko oryginały tak więc mam tylko kilkanaście pozycji uzbieranych przez kilka lat i ... wystarczy. Każda z nich przykuła mnie na wiele bardzo mile spędzonych godzin. Ciężko to wytłumaczyć, ale naprawdę na konsoli gra się o wiele przyjemniej niż na piecu. Coś z czaru Amigi-> wkładasz nośnik i po prostu grasz. Bioshocka 2 nie zakupiłem, podobnie pewnie będzie z Infinity. Może jak potanieje - w tej chwili wydawać 200 zł na grę nie mogę sobie niestety pozwolić.

      @jhusak > ctrl+c ctrl+v (wyjąłeś to z mojej głowy)
    6.  
      DRM'y zabily rynek gier na PC........albo raczej gracze uwielbiajacy "darmowe" wersje gier na PC.
      Zaopatrz sie w wersje tej gry na konsole - zero DRM, zero problemu, dzis to tanioszka. Grzech nie zagrac (Bioshock 2 to fajna gra, choc z genialnym dzielem Ken'a Levina poza miejscem ma malo wspolnego).
      A juz na zakonczenie moich meczacych wypowiedzi w tym watku, taki cytacik,Amira RAO, jednego z tworcow gry "BASTION" (steam, XboxLive, PSN, cena ok 10-15$, moim zdaniem gra-perełka)
      "Wszyscy dobrze znalismy skutki komercyjnej porazki. Stracilibysmy wszsytkie oszczednosci, caly czas ktorego nie spedzlismy z rodzinami, dwa lata ciezkiej pracy bylyby na nic.(...)Nielatwo jest byc niezaleznym studiem. Najpierw zamartwiasz sie czy gra bedzie udana, potem zamartwiasz sie czy ludzie ja kupia, nastepnie zamartwiasz sie czy uda Ci sie ja wydac, a w koncu - czy w tym terminie nie wyjdzie jakis wielki, hucznie promowany tytul. No a kiedy gra juz sie ukaze, modlisz sie, zeby sie sprzedala na tyle dobrze zeby udalo Ci sie zrobic kolejna"

      Tak, firmy parajace sie produkcja gier to najwieksze zlo, mamiace umysly ludzi i przynaszace destrukcje i hanbe naszej cywilizacji .....

      Ich dzialalnosc oczywiscie jest tak samo zla jak np: General Elctric, Texaco, BP, Shell, Statoil, Gazprom etc.....
      Zreszta kazdy komercyjny koncern to potwor, ciemiezacy ludzkosc.....Coca-Cola, Disney, Lego, DC Comics, Dargaud,Le Lombard, Atari, Microsoft, Egmont, Sony, Nintendo, Apple i tysiace kolejnych to tylko dowody potwierdzajace powyzsza teze :)

      EOT. Pozdrawiam
      • 48:
         
        CommentAuthorKaz
      • CommentTime17 Dec 2011 20:12 zmieniony
       
      ->link<-

      Przyklad z zycia wziety:

      Wielkie koncerny usiłują nam wmówić, że piractwo powoduje gigantyczne straty, a artyści głodują, bo nie dostają należnych im pieniędzy. Tymczasem komik Louis C.K. udowodnił, że piractwo to wyłącznie wymysł wielkich koncernów.

      Najnowsza akcja znanego amerykańskiego komika pokazała, że piractwo tak naprawdę nie istnieje i każdy kto ustali cenę swego produktu na rozsądnym poziomie, bez trudu na nim zarobi. Louis C.K. postanowił swój najnowszy występ w Beacon Theatre w Nowym Jorku, oferować za jedyne 5 dolarów.

      Komiks wyjaśnił, że jego występ to w pełni profesjonalna produkcja, był rejestrowany przez sześć kamer, które nagrały jego dwa występy. Sam reżyserował to wideo, a łączne koszty jego produkcji, wyniosły 170 tys. dolarów i w dużej części zostały spłacone przez bilety kupowane przez widzów.

      Następnie komik wydał 32 tys. dolarów na stworzenie odpowiednio zaprojektowanej strony internetowej, na której każdy mógł w łatwy sposób zakupić jego występ. Łącznie kosztowało go to 202 tys. dolarów.

      Autor nie kłopotał się stosowaniem żadnych zabezpieczeń przeciwko kopiowaniu, a więc nie przejmował się, że materiał wrzucano na torrenty. Za 5 dolarów można było dwukrotnie obejrzeć występ w streamie oraz dwukrotnie go pobrać na dysk.

      Występ, którego zapis można znaleźć w internecie, trafił do sprzedaży o północny w sobotę 10 grudnia i już 12 godzin później, został zakupiony 50 tys. razy, co przyniosło mu dochód w wysokości 250 tys. dolarów. Do tej pory materiał zakupiło 110 tys. osób, a autor twierdzi, że po odliczeniu m.in. kosztów prowizji dla PayPala, zarobił 200 tys. dolarów.

      To co prawda mniej, niż otrzymałby za występ opłacony przez duży koncern, lecz trzeba by też wziąć pod uwagę, że konsument musiałby potem zapłacić 20 dolarów za jego obejrzenie. Materiał wydany przez duży koncern byłby również zakodowany, posiadał blokady regionalne, a dodatkowo wydawca miałby dane osobowe nabywcy do własnego użytku. Tymczasem płacąc 5 dolarów, można oglądać materiał dowolną ilość razy, bez względu na to, gdzie widz się znajduje.

      (...)
      • 49:
         
        CommentAuthorPet
      • CommentTime17 Dec 2011 20:12 zmieniony
       
      @TheFender
      Niestety nie gram na X360 ani PS3. Zbyt często animacja chrupie na tych konsolach bo próbują bezsensownie upodabniać do wersji na PC a brak płynności kompletnie mi psuje zabawę(zwłaszcza PS3 w tym przoduje). Nie rozumiem też polityki cenowej bo to przecież ta sama gra skonwercona z PC zwykle jest i to jeszcze bez optymalizacji(chrupie). Za to mam Wii oraz NDS i na to kupuję gry bo Nintendo umie robić gry z płynną animacją no i w ogóle doskonale dopracowane. Czekam z niecierpliwością na kolejną część Metroida albo Castlevanii :)
    7.  
      @Kaz

      W przypadkach indywidualnych ( samodzielnego twórcy, ewentualnie kilku osób) powyższy przykład jest jak najbardziej prawdziwy.
      Jeśli chodzi o software(m.in gry, systemy operacyjne, etc) filmy, procesy wysoce czasochłonne i kosztowne w produkcji juz niestety nie.

      @Pet

      No nie wydaje mi sie. Bioshock na X360 to stale, plynniutkie 60 fps. Na PS3 faktycznie w tym przypadku jest gorzej. Konsole raczej wlasnie przoduja w braku chrupania - kilka konwersji jest kiepskich, ale to raczej promil z biblioteki gier na te sprzety. Tearing ekranu to troche inna kwestia, bardzo czesto winowajca jest ekran LCD/Plazma. A na Wii jest calkiem sporo gier, ktore chrupia niemilosiernie :) a przy okazji, Super Maro Galaxy to fenomenalny przyklad jak idealna gra z polowy lat 80 po ponad dwudziestukilku latach osiagnela doslowna perfekcje. Pod kazdym wzgledem.