Od dziecinstwa marzylem o tym, ale czasy wtedy byly jakie byly.Ale juz troche nadrobilem...mam 600xl, 3szt 800xl w tym jedna nowa, 2szt 1050, 2 szt 1010 itp
Hej, ja na forum jestem od miesiąca. Atari kupiłem we wrześniu ubiegłego roku (po 20 letniej przerwie). Więc postaram się odpowiedzieć i opisać jak było u mnie jak świeżak świeżakowi :-)
Pierwsze cartridge kupiłem nie pod kątem kolekcjonowania, tylko po to, aby pograć w ukochane gry sprzed lat w najbardziej satysfakcjonujący sposób, tj. bez emulatora, bez sio2sd, ale jednocześnie bez wielominutowych zabaw z magnetofonem (brak czasu). Nie brałem wówczas pod uwagę zakupu oryginałów.
Z czasem okazało się jednak, że frajda była tak duża, że poleciały kolejne zakupy. Po kilku miesiącach mogę szczerze napisać, że wolę domowe reprodukcje niż oryginały sprzed lat. Po pierwsze cena, po drugie jakość (ku mojemu zaskoczeniu): dużo lepszej jakości vlepki i nowe obudowy. Oczywiście zgodzę się z tym, że oryginały mają dużo większą (czasami wielokrotnie) wartość rynkową, jednakże gdy czasami zrobi się coś samemu wówczas subiektywna wartość potrafi być 2 razy większa. W moim przypadku, gdzie mam 2 lewe ręce do elektroniki i lutownicy, gdy otrzymuję taki cartridge zrobiony przez kogoś specjalnie dla mnie wówczas jego, oczywiście nadal subiektywna nie rynkowa, wartość jest nie 2 razy większa, a co najmniej 3 i więcej razy większa.
Jeżeli kolega „również świeżak” tak jak ja, planuje zbudować prawdziwą kolekcję, radzę zapoznać się z oryginałami z XXI wieku. Na pierwszy rzut np. tytuły do kupienia od Duddiego jak Laura, czy Adam Is Me. Ponownie ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że takie tytuły mogą być równie grywalne, jak River Raid, Boulder Dash czy inna Montezuma, a czasami nawet jeszcze lepsze.
Do tego, w takich wydaniach z XXI wieku, można również trafić tytuły wydawane wręcz mikroskopijnym nakładem. W mojej kolekcji mam już np. Rainera, który niech mnie w razie co Kaz poprawi, wychodzi nakładem około kilkunastu egzemplarzy. Drugi to chluba i duma mojej kolekcji, prywatnie najlepsza gra jaką odkryłem i grałem w 2020 PacMad. Tytuł, który wyszedł nakładem około 40 egzemplarzy i obecnie (z tego co mi wiadomo) jest nie do dostania. Nadal, tak jak wspomniałem, ich wartość rynkowa jest dużo mniejsza, niż białych kruków sprzed 30 kilku lat, jednakże ja tam swojej kopii PacMada, uczciwie powiedziawszy, za taki np. tysiąc złotych bym nie sprzedał.