Hej brać Atarowa. Pochwaliłem się na fb, więc dlaczego i nie tutaj się pochwalić ;) Niedawno temu napisałem swój pierwszy w życiu program maszynowy na małe Atari. Nie jest to nic spektakularnego, po prostu korzystając z przerwań, po naciśnięciu klawisza BREAK na ekranie, na czerwonym tle wyświetla się prosty napis. Rozpiera mnie duma, bo odkąd jako nastolatek zacząłem się interesować programowaniem na małe Atari (głównie BASIC), opanowanie meandrów języka maszynowego było dla mnie nieosiągalnym marzeniem. Aż do dnia kiedy wpadła w moje ręce książka Wojciecha Zientary "Informatyka mikrokomputerów Poradnik programisty Atari", by nagle zawiłości stały się coraz bardziej jasne. Wymagało to ode mnie cierpliwości i oślego uporu (bo nie od razu zaczęło wychodzić), ale warto było! Satysfakcja jest ogromna
Z assemblerem u mnie było tak, że w pierwszej fazie wyobrażałem to sobie, że muszę się nauczyć WSZYSTKICH rozkazów na pamięć, Nie mnemoników, ale razem z trybami adresowania wraz z ich kodami dziesiętnymi - to było "ze" 30 lat temu.
Nie pamiętam już, które dokładnie czasopismo rozjaśniło mi w głowie (chyba Moje Atari, ale nie jestem pewny) Zasiadłem jakoś przed edytorem podobnym do Basica ale dla assemblera (bodajże MAC65) i zacząłem się bawić. Co ciekawe pamiętam, że był to Dzień Wszystkich zmarłych :|, bo jechałem z rodzicami na cmentarz i cholernie nie mogłem się doczekać powrotu do domu, by sprawdzać swoją nowo zdobytą wiedzę. Jak mnie wtedy duma niesamowicie rozpierała. I od tamtej pory, assembler nie jest już straszny.
No, to teraz czas na scenowe 'chrzciny', napisz scroll/rasterbary, albo jakiś plotter, to dopiero radocha kiedy pierwszy raz coś zaczyna ruszać się na ekranie.
Tygrys: Nienawidzę takich wpisów jak ten. A to dlatego, że strasznie kuszą mnie żeby też spróbować. Żałuję, że tu zerknąłem!
Oczywiście żartuję. :) Wiem bardzo dobrze co czujesz, w latach 1989-93 też marzyłem o tym żeby wyjść poza Basic. Pisałem już strasznie długie programy w Basicu. Samo źródło już tak dużo "ważyło", że brakowało mi RAMu (z tego co pamiętam 37902 bajty dostępne w Atari Basic) pomimo tego, że nie alokowałem jakichś wielkich tablic, wczytywałem tylko 1 zestaw znaków. Korzystałem z jakichś magicznych programów z "Tajemnic Atari", które kolorowały mi kawałki ekranu duszkami. Ale nie rozumiałem tego, wierzyłem autorowi na słowo, że to działa i tylko używałem. Pomimo tego, że Atari Basic nie sprawiał mi problemów to w świat assemblera bez pomocy, wprowadzenia nie potrafiłem wejść. Kupiłem wtedy w Avalonie "Quick Assembler" i po przeczytaniu instrukcji oczywiście nic nie zrozumiałem. Nie miałem mapy pamięci, a nawet gdyby miał to chyba też niewiele by mi pomogło. Miałem tylko "Poradnik programisty Atari XL/XE" Wojciecha Zientary ale tam był głównie Basic. Trochę jak małpa nauczyłem się definiować własne znaki, zapisywać je do pliku, wczytywać.
Tym bardziej doceniam i gratuluję ruszenia czegoś poza Basiciem. Szacun! :)