Warte przypomnienia, że na Zachodzie, na przykład w Niemczech, mieli katalogi, w tym wysyłkowe, dużych domów handlowych. A tam... komputery, do których śliniliśmy się w czasach PRL. Ja również miałem taki katalog, ale raczej nie Quelle (nie pamiętam), z którego wyrwane kartki o komputerach pełniły rolę dziecięcej relikwii... :) Może kiedyś gdzieś odnajdę. Na razie link podrzucony przez SzymonU, który zawiera skany tych katalogów z lat 80.:
U mnie w domu były bodajże dwa takie katalogi, nie mam pojęcia skąd. Okno na inny świat. Wiatrówki, zabawki i oczywiście komputery. Lepsze, niż niejeden komiks. Po zmianie ustroju zapewne wylądowały na śmietniku... Życie:)
Swoją drogą ciekawe jak (na czym) to było składane.
Quelle i ich katalog - legenda. Widziałem ich kilka, oczywiście najbardziej interesowały mnie komputerowe strony. Widok fajnych gierek na Sega, Nintendo itp. potrafiły naprawdę "zaostrzyć apetyt", to tak jak "lizanie lizaka przez szybkę"... :P
U mnie w domu też były te katalogi. Kiedyś zastanawiałem się po co, przecież i tak nikt z nich nie zamawiał, jedynie żeby wywołać ślinotok u oglądającego. Jak dopytałem po latach o szczegóły, to podobno była to popularna bibuła wśród kobiet aby męczyć lokalne krawcowe - "o to mi Pani uszyje"