Ponieważ używam co jakiś czas programu Diskcopy z 1996 roku kolegi Jaku-b (od dawna nieaktywnego na scenie), postanowiłem zarejestrować kopię legalnie. A że jest to PCW (Postcardware) to postanowiłem wysłać do autora rzeczoną kartkę... :)
Najpierw się upewniłem u brata Jaku-ba, kolegi VLX, czy adres w programie aktualny. Okazało się, że jak najbardziej. A przy okazji dowiedziałem się ciekawostki - że NIKT NIGDY nie przysłał Jaku-bowi żadnej kartki, nikt programu nie zarejestrował, chociaż sporo osób na demoscenie i poza nią z kopiera korzystało...
No to trzeba ten stan zmienić. Moja kartka z Wrocławia już w drodze, a jeśli ktoś jeszcze używał i się poczuwa do legalizacji programu - zachęcam do wysyłki pocztówki ze swojego miasta :)
PS. Tak dawno żadnych kartek nie wysyłałem, że to pani na poczcie mi przypomniała, że trzeba jeszcze do kartki i koperty dokupić jakiś znaczek :D.
Bardzo fajny program, zawsze podobał mi się od strony wykonania i funkcjonalności, super, że wykorzystuje EXT-RAM a nawet pozwala skorzystać z myszki. Takie nasze X-Copy :-)
To typowe dla czasów lat 90. XX w. - wielu używało, nikt nie podziękował w formie datku/kartki pocztowej. Spotkało to też Soused Teat'a, który opublikował swój udany Code3Cruncher jako bodajże "donationware", ale praktycznie nikt nie dał mu "napiwku"...
No nie pamiętam (ze względu na wiek i galopującą sklerozę), ale chyba w latach 90tych przelewy pieniędzy nie były tak proste i oczywiste jak obecnie. Przynajmniej ja tam wtedy BLIK'a nie miałem :( Przelew zagraniczny w latach 90tych był mistrzostwem świata, gdzie kwota "datku" była mniejsza od sum pobranych za obsługę przekazu przez banki pośredniczące w transakcji.
Piractwo też wiązało się z tym że znaliśmy kogoś kto miał dostęp do oprogramowania i mu za nie płaciliśmy... w większości przypadków było to jedyne możliwe i dostępne źródło gier o których mogliśmy sobie tylko poczytać w gazetach...
Fajnie jeśli teraz nas na to stać by nadrobić "zaległości" w płaceniu za gry i programy które miały jakiś-tam wpływ na nasze ówczesne życie.
Jest jedna rzecz, która wymaga uściślenia, bo w instrukcji tego nie ma. Otóż, opcje w programie uzyskuje się przez kliknięcie na przycisk, np. DIR wywołuje katalog dyskietki. Jest też opcja VERIFY OFF/ON, którą można zmieniać - w zależności od tego czy chcemy weryfikacji poprawności zapisu czy nie.
Jednak opis przycisku nie jest jednoznaczny - czy gdy jest VERIFY OFF to znaczy, że należy tę opcję wybrać, żeby wyłączyć weryfikację - czy wręcz przeciwnie - już jest wyłączona?
Sprawdziliśmy z Mono zawartość odpowiednich rejestrów w emulatorze podczas zapisu, więc mamy pewność, że prawdziwa jest ta druga sytuacja - to co widać na ekranie to jest stan aktualny. Jeżeli jest VERIFY OFF to weryfikacja jest wyłączona.
To powszechna bolączka interfejsów, które oszczędzają na miejscu i przypisują kilka niezależny znaczeń jednej funkcjonalności (w programowaniu to też jest błąd, gdy jedna funkcja robi kilka rzeczy). Jednoznaczne byłoby, gdyby był osobny wskaźnik stanu i przycisk zmiany tego stanu - jak się to połączy, to wychodzi co wychodzi i widziałem to już wielokrotnie.
Yosh - ten ekran z Diskcopy to super pomysł na poprawę jednoznaczności! Szacun, że przygotowałeś.
Jeszcze jedna rzecz, którą wymaga sprawdzenia - czy jeśli mamy założony w pamięci RAM-dysk to odpowiedź "NO" na pytanie o użycie dodatkowej pamięci zabija ten RAM-dysk czy nie? Bo jeśli i tak zabija, to chyba nie ma potrzeby pytać o użycie dodatkowej pamięci, tylko korzystać, ile jest. W starych czasach trzymało się różne programy w RAM-dysku, było to użyteczne w pracy na kompie.
VLX - jeśli wiesz, jak to działa to jest to dla Ciebie jasne. Ale jeśli tylko widzisz opcję, którą obsługujesz klawiszem V, to skąd masz wiedzieć, czy ona się uruchomi dopiero po naciśnięciu tego klawisza czy już jest uruchomiona?
kaz: gratuluję pomysłu, teraz cała nadzieja w poczcie polskiej... ech :)
A logika UX różnych rzeczy, w tym przycisku fire to znany problem.
Przykład: jak oznaczyć odpady radioaktywne tak, aby za 20 000 lat, jak ktoś wlezie to takiego miejsca składowania, to wiedział, że to głupi pomysł i należy takie miejsce w podskokach opuścić. Załóżmy, że nie ma "gajgera" ze sobą i potrafimy zostawić oznaczenia, które przetrwają 20 000 lat. Od razu widać, że napisy odpadają.
Autentycznie są to problemy, jakimi się zajmują specjaliści.
Cóż, uwagi na temat interfejsu można było zamieścić na wysyłanej pocztówce. Z mojego punktu widzenia narzekają ludzie używający niezalegalizowanej kopii. Z mojej strony EOT.
Spoko program, ale poległ na niektórych dyskietkach w formacie DOUBLE albo ENHANCED, z 18 sektorami na ścieżkę, które kopiowałem z CA2001 do PC z RespeQt-em, po kablu SIO2PC. Te same dyskietki poszły bez problemu w US Sector Copier v4.
Witam, jeśli jest opcja to poproszę o graficzne skórki z epoki 80-90 interfejs ni to Amiga/ST ni to CMC raczej nie moje klimaty dla cało dyskowego kopiera na małe Atari. Pomysł oceniam bardzo pozytywnie.
Żeby na raz do pamięci to nie wiem. Żeby przekopiował w ogóle w kilku turach to wiem. Ale to też wiesz bo Tomsowy kopier to robi (jeśli na stację nie jest obrażony). Inna opcja - HDSC pod SDX, tylko on potrzebuje dwie fizyczne stacje (źródło+cel) oraz trzeba mu dać sformatowaną już dyskietkę docelową.