atarionline.pl ACC - Atari Cracov Conference 1993 - Forum Atarum

    Jeśli chcesz wziąć udział w dyskusjach na forum - zaloguj się. Jeżeli nie masz loginu - poproś o członkostwo.

    • :
    • :

    Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

      • 1:
         
        CommentAuthorKaz
      • CommentTime8 Oct 2024 02:10 zmieniony
       
      Moja notka z 2008 roku o ACC ->link<- . Odświeżam, żeby pozbierać trochę materiałów o tym zlocie. Kto coś pamięta, ma zdjęcia - proszę o dołączenie.

      Kaz:

      To moja relacja wyciągnięta z dyskietki ST, miała pójść do jakiegoś zina, ale nigdy nie poszła. Tekst ten został napisany przeze mnie tydzień po zlocie i przez 14 lat przeleżał na dyskietce. Nie wprowadziłem do niego praktycznie żadnych zmian, poza poprawkami literówek i przestawieniem akapitów.

      Przedstawienia wymagają jedynie postacie biorące udział w tej wielkiej epopei: Komor - późniejszy redaktor naczelny "STEfana", Witek - jeden z redaktorów "STEdana", Arek - obecnie Toras, u którego organizowaliśmy KWAS-a, Mateusz - DTP-owiec "STEfana", oczywiście kalamusiarz, Robert - właściciel Atar System.

      27.12.93, poniedziałek

      W siedzibie Atar System zebrał się sztab kryzysowy i planuje wyjazd na Atari Cracow Conference 1993, ale nic jeszcze dokładnie nie wiadomo. Prawdopodobnie odbędzie się to w dwa samochody: busem i skodą. Skodą miałby jechać Komor jako kierowca, Witek, Darek z nogą w gipsie. Busem reszta chętnych. Pojawiła się też inna propozycja. Mianowicie podróż miałaby odbyć się pociągiem, bo bus jest tak uszkodzony, że raczej nie zostanie do jutra naprawiony. Nie wiem, czy dla mnie będzie miejsce czy nie. Witek po południu powiedział, że zadzwoni wieczorem, czy jedziemy, jak i o której. Wieczór: nikt nie zadzwonił.

      28.12.93, wtorek

      Wczesnym popołudniem zadzwonił telefon z Atar Systemu. Mateusz pyta czy jadę. Pewnie, po 40 minutach znalazłem się w firmie. Byli tam też Mateusz, Arek i Robert. Sytuacja była standardowa, jak to zwykle w Atar Systemie. Skoda wyjechała rano, ale i tak z dużym, chyba kilkugodzinnym opóźnieniem, bus w naprawie, zero innych samochodów do transportu. Wspólnie szukamy sposobu dotarcia do Krakowa. Formuje się grupa wyjazdowa - Mateusz, Arek i ja. Po długich rozważaniach decydujemy się na pociąg, dostajemy wsparcie finansowe - pół miliona i Falcona pod pachę. Wieczorem, koło godziny 18 jesteśmy na wrocławskim Dworcu Głównym. Pociągiem jedziemy kilka godzin, o 23.30 jesteśmy na dworcu głównym w Krakowie. Jeżdżą już ostatnie tramwaje i autobusy, a my nie wiemy czym dojechać na ACC, znamy jedynie nazwę ulicy (przypominam, że to nie były czasy komórek - Kaz). Cudem trafiamy na ostatni dzienny tramwaj w pożądanym kierunku.

      29.12.93, środa

      Po ciemku, po krótkim kluczeniu i dzięki pomocy tubylców trafiamy pod właściwy budynek - jakiejś szkoły, chyba podstawowej, ale tego nie widać. Jest tak ciemno, że ciężko znaleźć własne ręce. Chwila konsternacji, czy to na pewno ta szkoła, bo od frontu nikogo nie widać i nic nie słychać. Ciemny, cichy budynek jakich wiele w okolicy. Na szczęście z drugiej strony sytuacja się wyjaśnia. Jest skoda z Atar Systemu, świeci się w oknach.

      Okazuje się jednak, że wszystko jest dokładnie pozamykane, a gwar i muzykę słychać jedynie z sali na piętrze. Podchodzimy do okien i w środku nocy zaczynamy się wydzierać na całe gardło. Prawdopodobnie nikt nas nie słyszy przez tą muzykę (trwało właśnie music compo, ale o tym nie wiedzieliśmy). Minął co najmniej kwadrans naszych krzyków i nic. Obeszliśmy budynek wkoło, krzycząc z każdej strony. Zaczynało być niewesoło, bo staliśmy na mrozie i na śniegu już dobry kawał czasu, a temperatura spadała coraz bardziej. Po pewnym czasie ktoś nas zauważył (Hektor/Illusions) i się zlitował.

      Otworzono nam drzwi, wpisano do bazy danych, wydano karty do głosowania, a także obiecano później pobrać 50 tysięcy od łepka. Wchodzimy na przestronną salę, jesteśmy mile witani, zarówno przez zaskoczonych organizatorów (pora przybycia) jak i bandę z Atar Systemu. Trwa jeszcze music compo dla ST, potem przerwa, będzie grafix compo ST-ka, przerwa, demo compo ST-ka.

      Na sali pełno komputerów Atari. Są XL/XE, ale większość to różne wersje ST. Są także Falcony, więc czujemy z Mateuszem, że niepotrzebnie tachaliśmy naszego. I tak nigdzie nie mogliśmy go podłączyć, bo wszystkie monitory były zajęte. Przeszedłem się po sali, ogladając sprzęt przybyłych. Wszędzie trwało kopiowanie, co nie dziwne, bo zlot to najlepsze miejsce na zdobywanie świeżego softu. Równocześnie oglądanie jakichś głupawych filmów akcji i wideoklipów na ustawionym telewizorze.

      Na compo graficzne dostarczyłem swoje prace przez chłopaków z Atar Systemu. Nie miałem pojęcia o poziomie innych prac, więc nie wiedziałem jak wypadną moje. Okazało się, że największy aplauz zdobył mój obrazek z butelką żytniej "Martwa natura", chociaż najsłabszy (dołączam późniejszy rysnek oparty na tej grafice, niestety oryginału nie znalazłem - Kaz). Nie wiem jednak, jak to się przełożyło na wyniki głosowania. Jakoś mnie to nie interesowało (dzisiaj bardzo żałuję - Kaz).

      Po przerwie demo compo, tak naprawdę sprowadzające się do pokazu "Dragonnels demo", bo innych produkcji nie było. A potem wymiana wszystkiego, od doświadczeń po dane na twardzielach. Trwają rozmowy i zaciekłe kopiowanie. Przez resztę nocy ludzie się powoli zmywają. Niektórzy kimają czekając na rano. Zrobiliśmy sobie z Mateuszem jaja ze śpiącego Gandalfa, udało mi się nawiązać też kontakt z koderami ST, może coś z tego będzie.

      Rano nasza ekipa jedzie skodą na pociąg. Przez godzinę błąkamy się po mieście - objechaliśmy kilka rond, z których każde ma kilka odnóg, te również zwiedziliśmy. Na dworcu półtora godziny czekania, jazda pociągiem kilka godzin. Nie było co prawda wolnych miejsc w przedziałach, ale poszliśmy do Warsa, i tam przesiedzieliśmy do końca, zamawiając jakieś drobiazgi do jedzenia i picia. We Wrocławiu ledwo żyję, kilkadziesiąt godzin na nogach bez snu, w tym wiele godzin w podróży. Ale warto było!