Co się stanie z Odrą 1305? Dyrektor widziałby ją w którymś z muzeów techniki, ale na razie czeka, aż któreś się zgłosi. - Inaczej zgodnie z przepisami Odra będzie musiała zostać zutylizowana - mówi dyrektor Lewandowski.
wynikaloby, ze nie moze to byc prywatny kolekcjoner? Dziwne. Ten osrodek informatyki wyglada na spolke prawa handlowego: ->link<- , a sprzet zamortyzowany w spolce prawa handlowego moze byc normalnie sprzedany. Zapewne to jakies przepisy szczegolne.
Nosty, moze ten Twoj znajomy bylby zainteresowany tym sprzetem?
a) jakie sa wymogi techniczne odbioru tego komputera (np. czy potrzebny jest dzwig do wyciagniecia z budynku)
b) czy oddaliby go bezplatnie
c) ktore przepisy reguluja koniecznosc utylizacji. Warto by polobbowac w tej kwestii np. Polska Izbe Informatyki i Telekomunikacji, zeby pociagneli za swoje sznurki u poslow i wprowadzono poprawke do przepisow, jezeli to sa jakies bezsensowne zapisy.
Z tym dzwigiem to raczej przesada :) Mialem przyjemnosc pracowac przez chwile przy Odrze 19 lat temu na praktykach. Jesli dobrze pamietam, to cala jednostka centralna to widoczna na zdjeciach w artykule ta szafka z niebieskim przodem i bajeranckim panelem ze switelkami na gorze :) Czyli wielkosci lodowki. Do tego dobrze byloby miec stacje dyskow zeby wczytac system (druga lodowka) i np naped tasiemek (duuza lodowka). W kazdym razie wszystko do przeniesienia w 6 chlopa ;)
"Odra jeszcze stoi w u kolejarzy. Zajmuje dwa pokoje. Większy to centrum dowodzenia. Jest tu "monitor" ale bez ekranu - przypomina raczej połączenie zabytkowej maszyny do pisania i drukarki. W pokoju nie ma już wielkich szaf z taśmami, na których były przechowywane dane. Wszystko parę lat temu zostało zarchiwizowane na twardych dyskach PC-tów. Drugi pokój zajmuje sprzęt, który przetwarza dane i kablami telefonicznymi przesyła je do odpowiednich stacji."
Z tego wniosek, ze mozna by tez wziac cale oprzyrzadowanie, a nie sama jednostke centralna. Poza tym nie znam rozmiarow Odry i szerokosci drzwi do pomieszczen. Pamietam za to doskonale, ze w starych czasach wieksze komputery byly wstawiane do biur za pomoca dzwigow, przed zabudowa scian (z drzwiami lub oknem). Potem dopiero zabudowywalo sie drzwi lub okno i obecnie trzeba burzyc takie drzwi lub podmurowke pod oknem, zeby je wyciagnac. Nie mowie, ze akurat tutaj tez tak jest, ale moze tak byc. Byc moze tez da sie rozlozyc komputer na czesci, ale powinno sie unikac takich rzeczy przy starych komputerach.
no cóż, polska rzeczywistość PRLu, w górę poszedł jakiś komisarz polityczny z Wrocławia, który wylobbował, że komputery to będą Odra z Wrocławia, i nic innego, więc gościa zgnoili, a Odra też sobie na rynku nie poradziła bo była odtwórcza i mało innowacyjna
Naprawdę Panowie, płakać się chce. Szkoda tylko, że niewiele w tej naszej Polsce się zmieniło.A właściwie zmieniło się, tyle że na gorsze - kiedyś nie było marketingowców. Dużo by gadać, narzekać tylko po co. Naprawdę smutna historia i ... taka polska.
Bo ja wiem czy smutna? Karpiński może i był dobrym konstruktorem, ale biznesmenem był jak widać fatalnym. Nie poradził sobie ani w PRL ani w realiach wolnego rynku, mając rzeczywiście ciekawe projekty w łapie. To daje do myślenia. Moim zdaniem gość był fatalnym organizatorem z najprawdopodobniej przerośniętym ego, na zasadzie co mu będą tutaj jakieś bankowce rządziły on przecież PAN inżynier. I skończyło jak się skończyło. Tacy ludzie są wartościowi dla firmy, ale nie należy ich dopuszczać do zarządzania nią bo się po prostu do tego nie nadają.
A lojalność się nie liczy? Gość po prostu był lojalny. Inni wyjechali za granicę i dobrze (dla siebie i dorobku) zrobili, jednak dzisiaj w oczach "Polaków" to niemalże zdrajcy. Poszli na "łatwiznę" zamiast tu w Kraju być męczennikami. Bycie męczennikiem też jest ważne, bo stawia w negatywnym świetle (i słusznie) aparat rządzący, a wynosi w górę i przynosi rozgłos.
Karpiński koniec końców wyemigrował do Szwajcarii i co ciekawe tam też poległ. I właśnie to daje mi do myślenia, o ile uwierzę w teorie o szykanowaniu go przez PRL to nikt mi nie wmówi, że tak samo szykanowali go zachodni bankierzy. Możliwości są dwie, albo jego projekty nie były tak wartościowe jak chcemy to widzieć i żaden fundusz/bank nie widział możliwości zarobienia na nich kasy. Albo Karpiński nie potrafił nikogo do nich przekonać. W pierwszym przypadku odkładasz projekt na półkę i myślisz nad czymś nowym, zamiast gardłować jak cię układ niszczy. W drugim zatrudniasz ludzi którzy potrafią taki projekt ubrać w przekonujący biznesplan i go sprzedać (tak tak Fender, to ci wredni "marketingowcy"). Karpiński nie zrobił ani jednego ani drugiego, przyjął pozę skrzywdzonego przez świat geniusza, którego nikt nie potrafi zrozumieć.
Hmm no nie znałem wątku szwajcarskiego i może faktycznie biznesmen za dobry z niego nie był albo i nawet żaden. I raczej rzadko to idzie w parze - genialna myśl techniczna i talent do robienia kasy. Niemniej jednak facet po tylu nieprzyjemnościach w życiu i po wielkim zawodzie Polską mógł mieć dosyć. Pamiętajmy że w latach wczesnych swojej kariery pomimo propozycji z Zachodu On chciał wrócić - czyli postawa jak najbardziej patriotyczna. Myślę, że sprawa "skrzywdzonego geniusza" to nie tylko poza, on po prostu został bardzo pokrzywdzony. Co do marketingowców - miałem na myśli całą rzeszę psudokreatywnych wyścigowych oszołomów (oszołomów - w większości). Z tej gromady "ekspertów d/s rynku i uświadamiania potrzeb klientowi" jedynie mała garstka to ludzie którzy wiedzą co w trawie piszczy i jak efektywnie zamienić dobry pomysł na świetny interes. I tych szanuję. Ale to już podchodzi bardziej pod określenie biznesmen/ manager.
W kwestii banków coś mogę powiedzieć bo siedzę w tym kilkanaście lat. W polskiej i europejskiej rzeczywistości nie ma szans aby bank podjął się finansowania innowacyjnych opartych na badaniach przedsięwzięć nawet jeśli za tym projektem stoją osoby uznane w społeczności międzynarodowej. Jeżeli chodzi o pozyskanie kapitału z akcji lub obligacji we wczesnych fazach projektu jest to również bardzo trudne (czytaj niemal niemożliwe).Jedyna szansa to wsparcie ze strony państwa dla takich indywidualności lub pójście z pomysłem do dużej korporacji mającej dostęp do kapitału na badania , i która to korporacja kupi projekt schowa go do szuflady ponieważ jest za dobry albo go rozwinie i wprowadzi do produkcji .Taka brutalna rzeczywistość.
Miałem dziś okazję porozmawiać z osobą która niegdyś pracowała w telekomunikacji na komputerach Odra i Riad. Ośrodek znajdował się na ulicy Potulickiej w Szczecinie - dziś już oczywiście nie istnieje. Wspomnienia głównie pozytywne prócz problemów z poszukiwaniem odpowiednich danych na szpuli w przypadku gdy doszło do jej uszkodzenia. Przewijanie wraz z poszukiwaniami mogło trwać kilka godzin. W porównaniu do współczesnych komputerów korzystniej w jej ocenie wypadają te stare.
Pracujemy w jednym ośrodku, mogę wskazać z kim by trzeba było porozmawiać jeśli ktoś chętny na przeprowadzenie wywiadu pojawi się. To była luźna rozmowa jakich prowadzimy wiele, ale na ogół na temat pracy czyli opieki. Poznaliśmy się przez niechęć tej osoby do współczesnych komputerów i tak przez kilka lat wprowadzam do edytora tekstu jej miesięczne sprawozdania.
Nie bardzo, to ta osoba przychodzi do mojego gabinetu, a nie na odwrót i to ona zawsze rozkręca rozmowę. Gadamy bo pracujemy w tym samym miejscu, a nie z racji jakichś bliskich znajomości. To dla nas wypełniacz czasu, a na co dzień pewnie byśmy się za bardzo nie tolerowali.
Nazwa Atari nic jej nie powie, a Internetu nie używa - kiepski wzrok i nie ten wiek - powiększam jej strony w przeglądarce niemal do maksimum gdy próbuje znaleźć do kogoś adres lub telefon. Na klawiaturze pisze jednym palcem, ale to trochę dziwne u osoby wcześniej pracującej w ten sposób, tam raczej był układ Qwerty.
Audycja z cyklu „Ambicje po polsku”, w której prezentowane są osiągniecia wybitnych polskich specjalistów. W tym odcinku o pierwszej polskiej elektronicznej maszynie liczącej trzeciej generacji Odra 1325. Jest październik 1971 roku. We wrocławskich Zakładach Elektronicznych ELWRO dobiegają ostatnie próby techniczne jednego z pierwszych egzemplarzy nowej maszyny cyfrowej, skonstruowanej w technice układów scalonych, przygotowanej technologicznie do przemysłowego montażu. W ten sposób wrocławska i zarazem polska elektronika otrzymała szansę na przekroczenie ważnego progu rozwojowego. Próby techniczne, poprzedzające wprowadzenie do produkcji najmłodszego przedstawiciela komputerowej rodziny „Odra”.