Generalnie prawda że wizualnie poprawili to i tamto w stosunku do oryginału. Jednak np. w dwójce na Townsa przeszkadza mi że zmienili kompletnie soundtrack. Wolałbym żeby przearanżowali motywy z Amigi, zamiast pisać nową ścieżkę. No ale w czasach emulacji to nie problem, można sobie do woli grać we wszystkie wersje naprzemiennie, bo jednak każda ma coś ciekawego zaoferowania.
W ten sam sposób na C64 również nie powinny/mogły powstawać fajne gry bo ten komputer miał tyle samo pamięci co Atari i nie było szans aby upchnąć w niego grafikę, która zajmuje kilkaset kilobajtów.
W C64 nie trzeba kilkuset kilobajtów pamięci (ani mocy procesora) żeby poruszyć kilka kolorowych obiektów po wielokolorowym tle. W przypadku Atari albo będzie to nieprzyzwoicie powolne (niegrywalne) z niewielką zajętością pamięci, albo w miarę szybkie z ogromną zajętością pamięci. Inaczej się nie da (pomijamy rozszerzenia sprzętowe typu VBXE) i koniec. C64 ma 8 kolorowych sprajtów poruszających się co pół cyklu koloru o sporej rozdzielczości, z prostym (prościej się nie da) pozycjonowaniem na całym ekranie, Atari ma cztery małe, jednokolorowe (plus pociski - jeszcze mniejsze) poruszające się co cykl koloru z prostym pozycjonowaniem w poziomie bez pozycjonowania w pionie. Co tu wiele pisać. Zrobienie gry z wieloma obiektami na C64 w 64 KB jest proste dla każdego programisty, na Atari trzeba kupę RAM (co w latach 80-tych było nie do przeskoczenia), dużych umiejętności i niestety dużych uproszczeń w grafice (tak, czy siak).
Podejrzewam, że jednej połowie wydawców nie opłacało się wydawać konwersji, druga nie zgadzała się na kastrowanie grafiki i "umniejszanie" wartości gry. Taki np. Green Beret na Atari nie powinien powstać.
Ale na ZX Spectrum 48k się dało. ZX Spectrum ma 0 multikolorowych sprajtów, 0 monokolorowych sprajtów sprzętowych. Do wyświetlenia 1 sprajta zużywa procesor, ten sam procesor zajmuje się całą resztą - temat możliwości ZXa jest ogólnie znany i nie ma się co rozpisywać. Ale co to, jest Green Beret! Jakim prawem.
Mało tego, okazuje się że da się pewnym nakładem pracy i pomysłów z ZXa przerobić na Atari, zoptymalizować i mamy całkiem grywalną pozycję (NightShade). Sytuacja z Atari swego czasu przypominała sytuacje swego czasu z polskim rolnikiem - nic się nie opłacało.
Wybaczcie ogólny mój sarkazm, ale zaczynam po latach odnosić dziwne wrażenie. Wrażenie, że problem z Atari i grami wynikał z porównywania wciąż i wciąż do C=64. C=64, które jednak pomimo kilku podobieństw, chcąc nie chcąc - było i jest jednak inną platformą.