"W starych modelach telewizorów LG (oczywiście mowa o bańkach) w menu ukryta jest opcja "Gry", Tak, ostatnia pozycja na ostatnim poziomie menu. To nie jest opcja do włączania jakiegoś tam trybu jasności i kontrastu do grania, czy opcji AV. Jestem absolutnie poważny. Tam jest GRA. W TELEWIZORZE. Z 2002 ROKU, czy coś. Sterujemy żółtą armatą za pomocą pilota i nawalamy z kul do różnych insektów. Chyba insektów, bo oczywiście grafika jest mocno pikselowa. Gra jest niesamowicie głośna, nie da się ściszyć, bo przyciskami głośności poruszamy się w lewo i prawo. Grałem w to godzinami. Gra jest diabelnie trudna, aby przejść do drugiego etapu, trzeba wybić sporo robactwa w pierwszym, dotarcie do trzeciego to nie lada wyczyn, a na czwartym byłem tylko 2 razy - pojawiają się tam bonusy, które chyba nic nie robią, ale i tak fajnie. Czasem grał ze mną ojciec (na zmianę), ale z reguły wkurzało go to "plumkanie"." ->link<-
Być może naiwnie odkrywam przysłowiową Amerykę, ale czy jest możliwe w Waszym przekonaniu, że cytat z kultowego w tym gronie utworu "Anti Atari Song", czyli: "Atari? Co pan? Ja nie jestem rolnikiem" mógł powstać za sprawą przedsiębiorstwa powołanego w PRL przez Związek Młodzieży Wiejskiej o wdzięcznej nazwie "Agrocomputer"?
Nie wiem dokładnie i idzie mi tylko domyślać się z kontekstu, jaka była rola tego podmiotu. Jedno jest pewne - dziś po raz pierwszy znalazłem w sieci taki oto "kastom edyszyn" ;)
Moim zdaniem sprzęt pasowałby do świetlic wiejskich z racji dużej ilości programów edukacyjnych i użytkowych, niezbyt skomplikowanej obsługi i sporej wytrzymałości. Współpraca z dowolnym TV także byłaby dużą zaletą. Zamiast więc kopać piłkę w drzwi od stodoły czy szczuć kury psem można było spróbować czegoś innego.
Od siebie dodam, że jest to port japońskiej doujinówki (czyli produkcji fanowskiej) chodzącej oryginalnie na Sharpie X68000. Sądząc po filmiku nie brak mu absolutnie niczego; zresztą można porównać samemu.
Fan Predatora i Aliena sprzedaje swoją posiadłość: ->link<- Tak więc butelki do skupu, Atari opchnąć na giełdzie samochodowej i mamy na tabliczkę "for sale".
@Dracon Najgorsze jest to, że większość z tych młodych ludzi nawet nie wie co na sobie nosi. Ot, kupili bo wydawało im się cool, trendy, jazzy, czy jak się tam jeszcze mówi.
Dziś znowu dwa słowa o tym, za co lubię Japończyków. Rzućcie proszę okiem na poniższy poster promocyjny, który ukazał się półtora miesiąca temu PRZED rozpoczęciem emisji serii.
Na pierwszy rzut oka nie ma w nim niczego niezwykłego. Ale tak się akurat dziwnie złożyło, że w ostatnio wyemitowanym (szóstym) odcinku dziewczyny odniosły lekkie uszczerbki na zdrowiu. "Różowa" nie ma już zmysłu smaku, a na plakacie sprawia wrażenie jakby chciała coś polizać. "Niebieska" straciła słuch w lewym uchu, za które się trzyma, a "żółta" nie widzi na lewe oko - właśnie to zasłonięte przez grzywkę. Otwarte usta "zielonej" z tyłu sugerują utratę głosu, co oczywiście także się wydarzyło. Nie ma szans że to przypadek - ten perfidny trolling na posterze był świadomie i celowo zaplanowany od samego początku, a odkryją go jedynie naprawdę uważni. Czekam teraz z obawą co przydarzy się "czerwonej"... No i powiedzcie mi jak ja mam się oprzeć takiej przemyślności oraz dbałości o szczegóły? Japończycy rządzą i basta.