Rok 1982 – na rynku pojawia się komputer Commodore 64. Był to pierwszy sprzęt osiągalny dla większości zwykłych ludzi. To on sprawił, że piractwo, wcześniej niezorganizowane, stworzyło tak zwaną scenę. Umożliwił to w 1987 roku system BBS. Wcześniej oczywiście piractwo również istniało, na takich sprzętach jak Spectrum czy Timex. W Polsce słynne były radiowe audycje – emitowane tą drogą „szumy i piski” nagrywało się na kasetę, a potem „wgrywało” do komputera najnowszą grę czy użytek. Oczywiście najczęściej nie wszystko szło po myśli użytkownika, bo niemalże każdy skok napięcia skutkował źle zarejestrowanym piskiem tudzież szumem i cały materiał można było skasować. Niemniej ta dość mało skuteczna metoda rozpowszechniania oprogramowania miała ogromny wpływ na rozwój komputeryzacji w Polsce, choć dziś należałoby się zastanowić nad prawną stroną całego przedsięwzięcia (warto wciąż mieć w pamięci, że nie było jeszcze stosowanej ustawy dotyczącej oprogramowania). Ciekawe, czy wówczas ktokolwiek zastanawiał się, jak takie działania mogą wpłynąć na postrzeganie software’u i jego dystrybucji – wszak wszystko było za darmo… Inna sprawa, że w naszym pięknym kraju nad Wisłą było to jedno z niewielu źródeł oprogramowania. W zasadzie wszystkie tak rozpowszechniane programy były wcześniej modyfikowane. Choćby na komputerze C64 wystarczała zmiana jednej czy najwyżej kilku linijek kodu. Producenci oprogramowania dość szybko zareagowali i rozpoczęli prace nad zabezpieczeniami. Te były coraz bardziej wyrafinowane i zmuszały piratów do zorganizowania się w grupy, którym łatwiej przychodziło crackowanie programów. Do rozwoju tychże zespołów przyczyniła się popularność BBS. BBS to skrót od Bulletin Board System – była to usługa, który umożliwiała właścicielowi komputera udostępnienia miejsca na swojej maszynie, gdzie umieszczano pliki. Zainstalowane oprogramowanie pozwalało połączyć się z komputerem poprzez modem. Znając numer telefonu danego sprzętu, można go było „wydzwonić”, a potem korzystać z dostępnych na nim zasobów. Użytkownicy nie tylko udostępniali dane, ale również używali „lokalnej” poczty elektronicznej czy grup dyskusyjnych. Zaawansowane BBSy pozwalały nawet zdalnie uruchomić jakiś program, z którego mógł korzystać jeden lub więcej użytkowników. Wymiana danych poprzez BBS opierała się na automatycznym, cyklicznym nawiązywaniu połączeń pomiędzy komputerami, jako że stałe podłączenie do sieci wówczas nie istniało. Niemniej komunikacja – czyli wymiana danych – była dzięki nim możliwa w skali całego świata, każdego państwa. BBSy powstały jeszcze pod koniec lat 70. XX wieku w Stanach Zjednoczonych. Większość pierwszych tego rodzaju „węzłów” z danymi (bo nie były to jeszcze serwery) tworzyli entuzjaści komputerów oraz krótkofalarstwa własnym sumptem. Pierwsze BBSy w Polsce zaczęły powstawać w latach 80., kiedy TP S.A. udostępniła numer dostępowy do Internetu. Najpopularniejsze BBSy w naszym kraju z tamtych lat to choćby Bajtek BBS, Top Secret BBS czy CHIP BBS. W 1982 roku powstało FidoNet – amatorska sieć komputerowa łącząca BBSy z całego świata. Była ona rzecz jasna oparta na tradycyjnej linii telefonicznej i „przedpotopowych” modemach. W tej sieci BBSy działają niezależnie, a służy ona jedynie do wymiany wiadomości pomiędzy nimi. To właśnie tu wymieniano się informacjami niczym na usenetowych grupach dyskusyjnych. W Polsce największy rozkwit FidoNetu miał miejsce w latach 1995-1996 (sieć miała ponad 300 węzłów i kilka tysięcy użytkowników). Dziś działa ona jeszcze choćby w Chinach czy byłym ZSRR. BBSy pokazały, jak da się udostępniać dane w zasadzie bez jakiejkolwiek kontroli i z niewielkimi ograniczeniami (nieszczęsna telefoniczna sieć!). Na początku historii „boardów” producenci softu nie mieli z tym większych problemów, bo ówczesny sprzęt był drogi, nie mówiąc o prędkości połączenia z BBSem. Wreszcie koszty przesyłu danych były horrendalne. Dlatego też wielu BBSowców stawało się phreakerami – opanowywali techniki manipulacji połączeniami telefonicznymi, aby korzystać z nich na koszty innych abonamentów lub telekomunikacji. Inną grupę stanowili użytkownicy połączeń służbowych czy pracownicy ośrodków edukacyjnych. Tak zwane „boardy” zaczęły kończyć swój żywot w latach 90. Jeden z największych – nowojorski Park Central – zawiesił działalność w 1996. Rok później firma Novell zaatakowała z pełną mocą antypirackiej kampanii i doprowadziła do zamknięciu w tydzień pięciu „boardów”. To był wielki cios dla amerykańskiej sceny, która zakończyła działalność. Nieco później w Polsce BBSy też zaczęły wymierać. Wszystko za sprawą internetu i powszechnego piractwa. Powolne i kosztowne BBSy pokazały, jak będzie wyglądało piractwo w ówczesnej przyszłości, a naszej przeszłości. Internet rozwijał się z zaskakującą prędkością. Nie każdy mógł sobie pozwolić na szybkie łącze, wciąż wiele osób korzystało z sieci telefonicznej, ale ta była też coraz bardziej wydajna. Z czasem pobranie kilkudziesięciu, potem kilkuset, a wreszcie kilku tysięcy megabajtów przestało być problemem. Chętni nie musieli już udawać się na targi czy bazary i płacić handlarzowi za to, że przegrał coś z jednego nośnika na inny. Wraz z rozwojem internetu pojawiały się narzędzia, które ułatwiały wymianę danych (słynny protokół transferu plików typu klient-serwer FTP, File Transfer Protocol, uzyskał wciąż aktualną specyfikację w 1985 roku) oraz kontakt w czasie rzeczywistym (w 1988 roku powstało IRC, Internet Relay Chat, umożliwiające rozmowę na kanałach komunikacyjnych czy prywatną z inną podłączoną aktualnie osobą). W 1995 roku jedna z najsłynniejszych na świecie grup „crackerskich”, FATE, otworzyła własny kanał na IRC, który w krótkim czasie dosłownie zalała masa niedoświadczonych użytkowników. Piractwo stawało się masowe…
@s2325: Skąd ten tekst? Jest Twój? "Pierwsze BBSy w Polsce zaczęły powstawać w latach 80., kiedy TP S.A. udostępniła numer dostępowy do Internetu." Słynny 0202122 to połowa lat 90tych. Mylę się? Zresztą cały tekst jest jest pomieszaniem z poplątaniem i nie wiem co miał wykazać "Rok 1982 – na rynku pojawia się komputer Commodore 64. Był to pierwszy sprzęt osiągalny dla większości zwykłych ludzi. To on sprawił, że piractwo, wcześniej niezorganizowane, stworzyło tak zwaną scenę. Umożliwił to w 1987 roku system BBS." Zaraz, komputer C64 powstał w 82 roku i zapoczątkował tak zwaną scenę. Ale "umożliwił to" dopiero w 87 roku system BBS. To co w końcu zapoczątkowało ową "scenę" i kiedy? "W Polsce słynne były radiowe audycje" Była. Jedna: "Radiokomputer". Zresztą sugestia, że sprowadzało się to wyłącznie do "piracenia" jest IMHO błędna. Sam nagrywałem program dla Atari i był to program napisany przez słuchacza specjalnie z myślą o emisji w tym programie. Gdzie tu piractwo? Później jest rozwinięcie na temat BBS'ów (zresztą też dyskusyjne). "Wraz z rozwojem internetu pojawiały się narzędzia, które ułatwiały wymianę danych (słynny protokół transferu plików typu klient-serwer FTP, File Transfer Protocol, uzyskał wciąż aktualną specyfikację w 1985 roku)" Czyli internet się rozwijał, BBSy wymierały, wymiana pirackich plików szła pełną parą aż tu nagle w 85 roku powstaje FTP... "W 1995 roku jedna z najsłynniejszych na świecie grup „crackerskich”, FATE, otworzyła własny kanał na IRC, który w krótkim czasie dosłownie zalała masa niedoświadczonych użytkowników. Piractwo stawało się masowe…" Nosz k..wa. Co za puenta! s2325 czytałeś to w ogóle? Nie wierzę :-)
A, dobra - znalazłem. Lepiej podawaj źródło :-) No niestety to typowy tekst "kliknij" bo retro robi się modne. Czyli fotka C64 i wymuszony tekst zrobiony z ctrl-c, ctrl-v bez ładu i składu. Wiem, że takie testy ktoś musi pisać i musi to zrobić "na wczoraj", ale i tak mnie to irytuje.
nie wiem czy juz było, kilka fajnych kawalkow reszta na to samo kopyto co poprzednia płyta. Pozdrowienia ze szpitala w Białogardzie, tak sobie "zwiedzam" krajowe szpitale :/
"Pewnego dnia, u mnie w urzędzie, postanowili raz na zawsze pozbyć się monitorów CRT i pozamieniać na płaskie. Dostałem wytyczne (tak, takich bajeranckich słów używają w państwówkach), które pokoje mam obskoczyć, więc dzwonię i uprzedzam pracowników, że będę podmianki robił, więc niech się przygotują i zrobią mi dostęp... no i południem rozpoczynam kursy. Skrajna część pracowników była zaskoczona, że jak to tak, cienki monitor? Jak takie coś działa, jak to możliwe, uhuhuh, bogactwo, nowa technologia, że Pani prezydent nie żałuje pracownikom (owszem, starsi ludzie, mówili to natomiast całkowicie szczerze i widać, że byli zaskoczeni, że będzie płaski monitor). Po podmianie 50 monitorów, reszta tygodnia wyglądała następująco: 2 x poważna rozmowa z dyrektorem, bo jedna pracownica zgłosiła skargę na mnie, że straciła dokumenty z pulpitu i mam oddać stary monitor, aby sobie zgrała te dane. Druga rozmowa z dyrektorem była, ponieważ poszła ponownie skarga, ale na piśmie - bo po pierwszej skardze próbowałem wyjaśnić sytuacje i odmówiłem podłączenia starego monitora. W rezultacie po urzędzie poszła plota, że jestem jakimś szpiegiem i zapierdoliłem na własny użytek poufne dane. 3 x zalanie monitora (plus 2x klawiatura i 1x myszka) kawą/herbatą, bo pracownicy zapomnieli się, że nie mają nadal CRT i usiłowali postawić kubek na monitorze LCD. Czy pracownicy przestali stawiać kubki i szklanki na sprzęcie? Niektórzy tak, reszta wykombinowała i nabyła kubki z taką fikuśną zamykaną przykrywką... nic nie wskórałem pokazując, że jak taki się przechyli to też się wylewa - stwierdzili, że wtedy leci tylko ciurkiem, więc zdążą zareagować - aha, ok. 4 x zniszczony monitor (matryca uwalona), bo kilka starszych Pań, doszło do wniosku, że skorzystają z tej nowej, bajeranckiej funkcji dotykowy ekran... w tym starym, 15-17" Samsungu. Legitnie, tylko pytam z jaką siłą musiały naciskać, że wyjebało te odpryski, heh. Od tego momentu, nakazano mi, przy każdej zmianie sprzętowej, przygotowywać dokumentacje z instrukcją obsługi oraz zasadami BHP dla każdego z pracowników. A do tego musiałem współ-prowadzić wykłady dla pracowników z zakresu BHP w których musiałem opowiadać jak to np. nie mogą stawiać kubka z kawą na drukarkach, monitorach itp. Nawet nie wiecie jaka żenada mnie łapała, gdy musiałem młodym 20+ letnim dziewczynom-facetom mówić, że nie mogą palcami walić po monitorze etc. Za każdym razem stwierdzali, że tylko skończony debil by się tak zachował i, że trochę bezsensowne i głupie to co mówie. W rezultacie mimo wszystko w przeciągu pół roku, uszkodzone zostało ~13-14, na 50 wymienionych monitorów, a kilka trzeba było zamienić na stare, ponieważ pracownicy narzekali, że tamte były lepsze."
Wbrew pozorom panie w urzędach nie są takie roztargnione jak się niektórym wydaje, natomiast znikanie ikon/dokumentów po podmianie monitora to już normalka :), ale to wynika z niewiedzy technicznej. Znam to z własnego doświadczenia. W stawianie kubków z kawą na LCD nie wierzę.