atarionline.pl Legalne oprogramowanie - Forum Atarum

Jeśli chcesz wziąć udział w dyskusjach na forum - zaloguj się. Jeżeli nie masz loginu - poproś o członkostwo.

  • :
  • :

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

  1.  
    @ZuluGula
    Nie niektorzy tylko konkretnie ja tak twierdze :-)
    Jesli chodzi o dorabianie sie to gdybym ja przejol prawa autorskie do kilku tytolow 8 bit to zrobilbym kokosy i to niejedne :-) wiec wiem skad ostroznosc wydawcow .Poza tym nie wiem czy wiecie ale za oceanem badz w Japoni tudziez w Koreii automaty retro to calkiem ladny biznesik - wiec nie oceniajmy wszystkiego Polska miara :-) . Polska to jednak nie pepek swiata a Wlasciciele marek tez nie w ciemie bici :-)
    • 2: CommentAuthorZuluGula
    • CommentTime28 Sep 2014
     
    Sam mieszkam w stanach i nie widze zadnej mody na automaty retro. Widze natomiast ludzi, ktorzy przeplacaja za orginalne kartridże.
    • 3:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime28 Sep 2014
     
    A ja dodam, że Japonia to zupełnie inna kultura grania - tam się nie pluje na swoje własne korzenie. Dlatego w specjalnych sklepach wciąż można dostać oryginalnie zapakowane carty do NES-a czy SNES-a, zaś w salonach arcade z prawdziwego zdarzenia obok najnowszych hiciorów stoi także przykładowy Xevious z 1982 lub inne Galagi. Już widzę, jak u nas ktoś z gimbazy wrzuca monetkę do tego typu automatu.
    • 4: CommentAuthoruser removed
    • CommentTime28 Sep 2014 zmieniony
     
    Nie wiem gdzie mieszkasz Stany to olbrzymi obszar .Dodatkowo napisalem ze automaty retro to ladny biznesik a nie ze to moda a to duza roznica :-) .Ja osobiscie w kazdym duzym salonie i w tych mńiejszych rowniezwidzialem po kilka automatow retro i wbrew oczekiwaniom zawsze jest lrzy ńich kolejka :-)
    Co do przeplacanie - prosze nie rozsmieszaj mnie bo dostane zajadow . Jak cie niestac to nie kupoj.Takie proste.
    ciekawe ze ze ludzie ie na fajki maja , na piwo maja , na wode czy koks mja a na kardridz czy muzyke raz w miesiacu juz nie
    • 5: CommentAuthorZuluGula
    • CommentTime28 Sep 2014
     
    Chyba nie wiesz co znaczy slowo przeplacanie. $40-$50 za gre to normalna cena ale juz $1000 i wiecej to chyba lekka przesada.
  2.  
    Nie wiem skad wzioles cene 1000 usd ?Chyba za kolekcjonerski egzemplarz.
    Aczkolwiek mieszkajac w usa powinienies rozumiec co to znaczy wlasnosc

    Wlasciciel moze wystawic. Kardridz nawet za 1 mln jego sprawa . Ty nie musisz kupowac . Proste . Jesi nie stac cie na lexusa to co ? Kradniesz bo drogi ?
    Naprawde nie rozumiem takiego swiatopogladu
    • 7:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime28 Sep 2014 zmieniony
     
    *Westchnienie*
    Kopiowanie informacji to nie jest kradzież, a jedynie powielenie i w żadnym razie nie powinno być porównywane do kradzieży rzeczy fizycznej. Nic tutaj nie zmienia właściciela, no chyba że robiąc kopię dla siebie niszczysz jednocześnie oryginał (mam na myśli wymazanie danej piosenki, filmu, gry czy czego tam innego z głowy autora). Organizacje antypirackie naprawdę wykonały kawał świetnej roboty wmawiając ludziom, że da się ukraść coś niematerialnego.
    O moralności tego typu zachowań dyskutował nie będę - chciałem tylko nazwać rzeczy po imieniu patrząc z technicznego punktu widzenia.
    • 8: CommentAuthoruser removed
    • CommentTime29 Sep 2014 zmieniony
     
    @tenchi
    *podwojne westchnienie*
    Nie dorabiaj ideologi . jesli nie zaplaciles autorowi to ukradles.Swietnie ze przynajmniej zaczynamy probowac nazywac rzeczy po imieniu .

    Porownanie do kradziezy zeczy fizycznej jest jak nabardziej ok - jako tworcy ukradles mi wynagrodzenie - czytajac zabrakes mi moje 100 pln za moja tworczosc.W zamian wybyje ci szybe i ukradne radio.Efekt ten sam ty nie masz radia za 100 pln + koszty szyby , ja mam radio ktore moglbym kupic gdybybs mi nie ukradl softu
    • 9: CommentAuthorxxl
    • CommentTime29 Sep 2014
     
    @kosa0: ile masz lat? powaznie pytam.
    • 10: CommentAuthorAmun-Ra
    • CommentTime29 Sep 2014
     
    @kosa0 - jeśli chodzi o piratów - nie nie dostałbyś 100zł - oni po prostu by tego nie kupili.
    Pomijam bzdurzenie z porównaniem "brak zapłaty" == "kradzież".
    Po poziomie wnioskowania dołączam się do pytania xxl-a.
    • 11: CommentAuthormarekp
    • CommentTime29 Sep 2014
     
    Ja nie mam jednoznacznej opinii na temat piractwa.
    Obie strony mają swoje racje które do mnie przemawiają więc na szczęście nie ja muszę o tym decydować.
    @Tenchi: Ale... Świat nie jest pełen "dobrych piratów" którzy będą wyłącznie za darmo powielać dorobek ludzkości.
    Pomyśl tak. Ktoś teraz zrobi paczkę romów mame, doda Twoje opisy i zrzuty ekranów po czym wyda komercyjnie pod swoją nazwą. Nie ma praw - nie ma problemu.
    • 12:
       
      CommentAuthorTheFender
    • CommentTime29 Sep 2014
     
    @marekp: idąc tym tokiem Tenchi w zasadzie nie jest właścicielem romów, tak więc zasysając je na swój dysk i uruchamiając oraz grając ... itd itp. Dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie.

    Oczywiście dołączam do pytania xxl-a.
    • 13: CommentAuthornosty
    • CommentTime29 Sep 2014 zmieniony
     
    @kosa - rozumujesz zbyt prosto i kategorycznie. Ogólnie trudno się nie zgodzić z Twoim twierdzeniem, że dzieło należy do autora i ten ma prawo do dysponowania nim i pobierania profitów.

    Ale diabeł tkwi w szczegółach i we współczesnym prawie autorskim. Kilka przykładów dlaczego do końca nie masz pełnej racji, a prawo autorskie staje się parodią tego do czego zostało stworzone:

    1. Dlaczego prawo autorskie i patentowe jest ograniczone czasowo? Bo idąc do absurdu, możnaby rozważyć co by się stało gdyby wydłużyć je do nieskończoności? Otóż to zahamowałoby jakikolwiek postęp. Pominę już fakt, że autorzy inspirują się wzajemnie, tworzą wariacje na temat innych utworów itp. Ale gdyby prawo autorskie obowiązywało bezterminowo to autor słów piosenki musiałby zapłacić tantiemy autorom każdego słowa, które wykorzysta, a ci tantiemy autorom alfabetu (którzy do spółki z tworcami matematyki byliby najbogatszymi ludźmi na świecie).
    Ten przykład pokazuje, że ochrona praw twórców w pewnym momencie staje w sprzeczności z rozwojem społeczeństwa i musi być ograniczona.

    2. Wielokrotne płacenie za ten sam utwór.
    W tej chwili w Polsce możesz płacić 4 a może i więcej razy za ten sam utwór. Kupujesz płytę. Jeśli słuchasz tego samego utworu w radiu to ZAIKS pobiera od rozgłośni opłatę. Kolejną opłatę pobierze od Twojego fryzjera, jeśli wysłuchasz tego utworu z radia siedząc u niego na fotelu.
    Zapłacisz też specjalny podatek dla ZAIKSU kupując płytę CD-RW albo tablet.
    Nie muszę tłumaczyć, że każdy z podmiotów wlicza sobie tę opłatę w cenę towaru/usługi a więc płacisz Ty.

    3. Prawa do utworów zależnych.
    W tej chwili jest tak, że jeśli np film jest bardzo luźno oparty na książce to producent filmu musi za grube pieniądze wykupić "prawa do ekranizacji". Przestaliśmy się już nawet zastanawiać czy jest to zasadne. Tak po prostu jest. Pytanie: czy tak różne dzieła łączy coś więcej niż stosunek który może opisać słowo "inspiracja"?
    Nawet jeśli film opowiada tę samą historię to czy autor książki oprócz praw do ksiażki powinien mieć też prawa do samej historii? Często uniwersalnej. Czy do imion bohaterów. Niby dlaczego? To już nie jest tak oczywiste jak kradzież utworu przez kopiowanie.
    A czy twórca filmu Avatar zapłacił tantiemy autorowi historii o Pocahontas? ;)

    4. Różne opłaty zależnie od wykorzystania dzieła.
    Wg mnie najbardziej kontrowersyjna i absurdalna część prawa autorskiego. Powiedzmy że jestem przedsiębiorcą i płacę abonament za radio (pominę już fakt, że wyższy niż osoba prywatna). I _wymyśliłem sobie pomysł marketingowy_ aby wstawić to radio do mojego salonu fryzjerskiego aby klientom było milej. To wg prawa muszę płacić ZAIKSowi dodatkowy haracz. I teraz uwaga! Nie płacę za to, że ludzie słuchają muzyki, ale za to, że dzięki SWOJEMU pomsłowi marketingowemu osiągam większe zyski!
    Opłatę liczy się bodajże od wielkości lokalu.
    Dla mnie jest to równoznaczne z następującym przykładem: gdybym owtorzył restautrację i wymyślił jej odjazdowy design dekorując ścianę młotkami i piłami, to czy producent tych narzędzi (które kupiłem legalnie) mógłby za moje twórcze wykorzystanie ich produktu żądać dodatkowej opłaty, będącej procentem od moich zysków?
    Znam przypadek, kiedy ktoś wykonywał zdjęcia reklamowe modelkom pozującym na kanapie i z roszczeniami wystąpił producent kanapy.
    Czy więc wkrótce kupując dowolny przedmiot będzie dostawać do niego licencję określającą do czego możemy go wykorzystać? Np "licencja na kanapę tylko do użytku prywatnego, zakaz wypożyczania i odsprzedaży"?

    Piszę o tym wszystkim aby pokazać, że prawo autorskie jest znacznie bardziej skomplikowane i kontrowersyjne od prostej interpretacji @kosy, na zasadzie: kopiujesz = kradniesz.
    • 14:
       
      CommentAuthorTheFender
    • CommentTime29 Sep 2014
     
    "Opłatę liczy się bodajże od wielkości lokalu." - wydzielić WC jako osobny lokal i puszczać w nim radio z dużą głośnością. Przy okazji radio przykryje inne niepożądane odgłosy ;)
    • 15: CommentAuthorwieczor
    • CommentTime29 Sep 2014
     
    @nosty: ale to co napisałes, pokazuje, ze ograniczenie czasowe prawa autorskiego/patentowego jest ni przypiał ni wypiał bo to nie czas obowiazywania jest problemem a przedmiot ochrony. I to tez juz pisałem. Nalezy zweryfikowac nie czas a przedmiot ochrony. I to zarowno w przypadku utworow/oprogramowania jak i patentow. Czyli nie powinno byc mozliwe zgłaszanie patentow na pomysł/idee na przykład, albo cos co jest od dawna w powszechnym uzytku (słynny przykład z dwuklikiem).
    • 16:
       
      CommentAuthorlarek
    • CommentTime29 Sep 2014 zmieniony
     
    W zasadzie te inne odgłosy to twórczość, za którą mógłbym też żądać opłaty... Słuchałeś - zapłać. A jak słuchałeś i nie zapłacisz, to jesteś złodziejem! Już nie wspomnę, że nie wolno nikomu powielać i odtwarzać publicznie tych odgłosów! ;)
    • 17: CommentAuthorxxl
    • CommentTime29 Sep 2014
     
    Larek, panstwo juz sciagnelo podatek aby zrekompensowac Ci straty zwiazane z piractwem twoje tworczosci w kiblu. kazdy kto kupuje np. kartke papieru albo plyte cd zaplacil podatek od piractwa :-)
    • 18:
       
      CommentAuthorTheFender
    • CommentTime29 Sep 2014 zmieniony
     
    a czy powielanie czynności fizjologicznej w dużych ilościach (czy też 'egzemplarzach') - jest piractwem? :D
    • 19: CommentAuthorxxl
    • CommentTime29 Sep 2014
     
    nie, nie piractwo. to zlodziejstwo
    • 20:
       
      CommentAuthorTheFender
    • CommentTime29 Sep 2014
     
    :D xxl zrobiłeś mi dzień
  3.  
    @xxl
    Odpowiadajc na twe pytanie
    Mam tyle lat ile zim
    • 22: CommentAuthorxxl
    • CommentTime29 Sep 2014
     
    @kosa0: praca za free :-) ale wiesz o tym ze nawet gdybym chcial to w polsce nie mozna zrzec sie praw do wynagrodzenia? :D

    co produkuje Twoja organizacja przestepcza ?
    • 23: CommentAuthornosty
    • CommentTime29 Sep 2014
     
    A propos: wiecie, że zgodnie z nowymi rozporządzeniami UE, do PKB wliczamy od teraz prostytucję i narkotyki? :)
    Ciekawe czemu nie dodali do tej listy piractwa utworów, albo zabójstw na zlecenie?
    • 24:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime29 Sep 2014 zmieniony
     
    @marekp
    Jak to nie ma praw? Posiadaczem praw autorskich do moich tekstów w świetle obowiązującego prawa jestem ja, ich twórca. Tutaj mogę się mylić, ale gdzieś zdaje się wyczytałem, że owo prawo jest niezbywalne. Nie widzę przeszkód aby moja twórczość została wykorzystana w czyimś projekcie pod warunkiem podania mnie jako oryginalnego autora. Na taką "opłatę" chyba każdy powinien móc sobie pozwolić.

    kosa0:

    Pomijam belkot typu " i tak bym tego ni kupil"

    Nie wiem czy to taki bełkot. Gdyby Bomberland lub Metal Dust na C=64 nie pojawiły się w sieci, to naprawdę bym ich nie kupił i nie miał do tej pory, tak jak wciąż nie mam Xenophobe na Atari oraz Pumpkin Adventure 3 na MSX-a - czekam na obrazy adekwatnych nośników.
    A co zrobić z rzeczami, których już nijak kupić się nie da? Pozwolić przepaść kilku tysiącom gier na przykładowy PC-98, bo nie mogę legalnie wejść w ich posiadanie? W imię czego? Czyjegoś pomysłu na łatwą kasę?

    Generalnie zgadzam się z nostym: przez te wszystkie lata prawo autorskie stało się parodią samego siebie oraz znakomitym sposobem łatwego zarabiania na nie swojej pracy dla pasożytów zwanych pieszczotliwie "dystrybutorami". Jeszcze kilka lat czegoś takiego, a będzie ono hamulcem jakiegokolwiek rozwoju czy wręcz obiegu kultury. No ale przecież o to chodzi - wszak tępym motłochem o wiele łatwiej się manipuluje.
    • 25: CommentAuthorwieczor
    • CommentTime29 Sep 2014
     

    Tenchi:

    Posiadaczem praw autorskich do moich tekstów w świetle obowiązującego prawa jestem ja, ich twórca. Tutaj mogę się mylić, ale gdzieś zdaje się wyczytałem, że owo prawo jest niezbywalne.


    Prawo autorskie tak. Ale prawa majatkowe to cos troche innego i te jak najbardziej sa zbywalne.
  4.  
    @ tenchi
    ..... To bym ich nje kupil i niemial.........
    No to bys ich niemial :-) a jak chciales je miec to trzeba bylo zaplacic
    :-) mysle ze byloby cie stac .
    Hamulec to bedzie wtedy jak przystaniemy na cywilizacje zlodziejstwa.Patrz ile koltury sie wytworzylo w tak zwanych dzikich krajach .Autorzy wala oknami i drzwiami aby spedzic kilka lat rzycia tylko poto aby motloch mial zabawe .

    Odrywajac sie od tego pytanie
    Czy do teatru,operetki itp wchodzicie bez biletu? Bo kultura jest za free ?
    • 27:
       
      CommentAuthorTheFender
    • CommentTime29 Sep 2014 zmieniony
     
    Punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia, choć każdy człowiek generalnie jest taki sam i potrzeby ma podobne.

    Do teatru, operetki a nawet kina chodzi mało ludzi bo ich nie stać. Co nie znaczy, że nie mają takich potrzeb. Ciężko też to porównać do używania oprogramowania.
    Istnieje też coś takiego jak piramida potrzeb Masłowa. Sądzę, że chęć pójścia do teatru jest na tym samym piętrze co chęć pogrania w grę. Ta druga jednak nie angażuje osób trzecich w czasie rzeczywistym, jest też dużo bardziej dostępna.

    A teraz poironizujmy - najlepiej to było za komuny! Nikt nie miał komputerów, ktoś chciał pograć w grę musiał zapłacić (salon gier) - nikt niczego nie kopiował. Nie opłacało się nawet wrzucać metalowych guzików zamiast monet, bo ... za komuny mało co było z towarów i najzwyczajniej w świecie szkoda było :D Paranoja, nie?
    Nawet ksera nie było :) Nic się nie dało skopiować. No kasety ludzie przegrywali bo tylko to było.
    • 28: CommentAuthornosty
    • CommentTime29 Sep 2014
     
    @kosa - nie masz racji. "Hamulec to bedzie wtedy jak przystaniemy na cywilizacje zlodziejstwa. Patrz ile koltury sie wytworzylo w tak zwanych dzikich krajach". Nie wiem o jakie "dzikie kraje" Ci chodzi ale założę się, że nie ma takiego kraju gdzie nie powstaje sztuka. Argumenty, które pewnie padały już nawet w tym wątku , ale jeśli trzeba:

    Wynalazek prawa autorskiego jest względnie nowy, a przed nim przez tysiące lat sztuka powstawała. Zaczynając od Sfinksa w Egipcie, przez "Treny" Kochanowskiego a kończąc na "Bitwie pod Grunwaldem" czy dziełach Mozarta.

    Przypomnę może jeszcze, że Złoty Wiek pisania i sprzedaży gier na Atari w Polsce przypadł na lata, kiedy programy nie podlegały żadnej ochronie prawnej (przed 1994). Opłacało się? Tak. Miałem w tym zysku swój skromny udział, zarówno jako autor jak i nabywca.

    I może ostatni argument nie wprost: jestem pewny, że da się udowodnić, że gdyby w Polsce prawo autorskie obowiązywało wcześniej, to wielu polskich twórców programów czy gier nigdy by nimi nie zostało, a rozwój informatyzacji w Polsce opóźniłby się o lata. Straciłoby całe społeczeństwo. Ale paradoksalnie, pośrednio, straciliby też twórcy, których programy piracono w Polsce w latacg 80-tyc i 90-tych, bo w późniejszych latach byłoby mniej klientów na ich produkty. Przykład konkretny: ja. Przez całą młodość byłem piratem. Z przekonań i praktycznie. Od kilku lat nie jestem, głównie dlatego, że mam wygodną alternatywę, więcej pieniędzy i nie chce mi się dla paru $ bawić się w szukanie i ściąganie jakiś niepewnych kopii. Klikam, płacę $3 i gram. W tej chwili mam kilkaset legalnych gier na Steam. Ale gdybym w latach 80-tych nie miał dostępu do nielegalnych gier i programów na Atari (a legalne kosztowały np 20% ówczesnej pensji), moja historia potoczyłaby się inaczej: nie miałbym też pewnie komputera, nie zostałbym graczem i w konsekwencji nie kupiłbym teraz tych kilkuset gier + masy gadżetów związanych z grami.
    To też trzeba brać pod uwagę w rachunku zysków i strat.
    • 29: CommentAuthornosty
    • CommentTime29 Sep 2014 zmieniony
     
    Aha, przypomnę jeszcze, że w Polsce ściąganie utworów muzycznych, filmowych i innych (poza programami) oraz dzielenie się nimi w kręgu znajomych, również przez powielanie jest LEGALNE. To tzw. dozwolony użytek własny.

    Nie wilno nikogo kto wykorzystuje to prawo nazywać złodziejem. Nie wolno go tak nazywać nie tylko pod względem prawnym ale również moralnym, bo wszyscy za to prawo płacimy twórcom ryczałtem w tzw. opłacie reprograficznej, którą właście rozszerzono: ->link<-

    A to, że zdecydowana większość tych pieniędzy nie trafia do twórców tylko do ZAIKS'u, wytwórni itd. to już nie jest nasza wina.
    • 30: CommentAuthoruser removed
    • CommentTime29 Sep 2014 zmieniony
     
    @nosty znow nazwijmy zecz pomimieniu nie wolno tak ich nazywac bo ? To niewygodne ? Kole ? Moralnym
    • 31:
       
      CommentAuthorlarek
    • CommentTime29 Sep 2014
     
    Kosa0, to czego oczekujesz to nie jest żadna kultura, tylko zlecenie wykonania pewnej pracy. Gdybyś np. był światowej sławy lekarzem, który takiego oprogramowania potrzebuje do badań nad jakimś ważnym lekiem, to kto wie, być może ktoś by zrobił to za darmo - tak dla sławy.
    No, ale skoro nie jesteś światowej sławy lekarzem i w dodatku chcesz nazywać każdego złodziejem, to podejrzewam, że będziesz musiał za stworzenie takiego oprogramowania słono zapłacić.
  5.  
    @larek
    Ej widze pewna niekonsekwencje :-) czyli powoli dobro ogolnoludzkie kulturowe ktore sie powiela powoli staje sie praca ktora ktos musi wykonac
    • 33: CommentAuthorxxl
    • CommentTime29 Sep 2014
     
    tez uwazam, ze za komuny bylo lepiej:
    - moglem grac dwa dni non stop bez zmeczenia - teraz przysypiam po 30 minutach,
    - mialem wlosy na glowie - teraz mam w uszach
    - murzynek bambo w afryce mieszka - a teraz we francji

    :D
    • 34: CommentAuthornosty
    • CommentTime29 Sep 2014 zmieniony
     
    @kosa: "znow nazwijmy zecz pomimieniu nie wolno tak ich nazywac bo ? To niewygodne ? Kole ?"

    Napisałem Ci wyraźnie dlaczego: bo ludzie ściągający utwory z sieci lub kopiujący je dla znajomych działają w granicach prawa i za te czynności PŁACĄ ryczałtem, w formie opłaty reprograficznej. Poczytaj sobie co to jest. Te pieniądze trafiają min do ZAIKS'u, czyli instytucji reprezentującej nteresy twórców.
    Czego jeszcze oczekujesz?
    W Polsce przez piractwo, czy jak wolisz "złodziejstwo" rozumiemy wyłącznie rozpowszechnianie utworów, oraz nieuprawnione pozyskanie programów komputerowych.

    Poza tym ja nie napisałem, że popieram piractwo. Odpowiedziałem Ci tylko argumantami na tezę, że bez prawa autorskiego twórczość padnie. A Ty dajesz znów nietrafiony argument ze zleceniem napisania programu.

    Po pierwsze: jest cała masa programów freeware, czasami o takim stopniu złożoności, że musiały je pisać dziesiątki osób latami. I są bez reklam. Np Gimp, Linux. Czyli można.

    Po drugie: w przeszłości, mimo braku prawa autorskiego, twórczość powstawała min. dzięki bogatym sponsorom, którzy dzieła u artystów ZAMAWIALI. Czasami się nimi dzielili, a czasami nie, ale dzieła powstawały. Także to raczej my powinniśmy odbić piłeczkę: zamów program, zapłać Twórcy a potem się podziel i wrzuć do sieci :)

    I od razu powiem, że mi w pewnym sensie zdarzyło się być takim "sponsorem", choć pośrednio. Parę lat temu wydawałem gry na Atari w wersji pudełkowej. Zazwyczaj płaciłem twórcom tych gier pewne niewielkie "tantiemy", czym ewidentnie zachęcałem ich do dalszej pracy, prawda?. Tymczasem same gry były zawsze do pobrania za darmo w pełnej wersji.
    Czyli można :P

    Po trzecie w końcu: nie mieszaj programów komputerowych z innyimi utworami artystycznymi, bo prawo traktuje je w Polsce inaczej. Programy są chronione przez paragraf KK mówiący o kradzieży i w ich przypadku nie jest dozwolony użytek własny.

    PS. Proszę pisz staranniej. Robisz tyle literówek, że trudno zrozumieć czasami co masz na myśli.
    • 35: CommentAuthorwieczor
    • CommentTime29 Sep 2014 zmieniony
     

    nosty:

    działają w granicach prawa i za te czynności PŁACĄ ryczałtem, w formie opłaty reprograficznej. Poczytaj sobie co to jest. Te pieniądze trafiają min do ZAIKS'u, czyli instytucji reprezentującej nteresy twórców.
    Czego jeszcze oczekujesz?


    Ja np. oczekuję że to prawo zostanie zniesione, wraz z ryczałtem, który można spokojnie nazwać kradzieżą w imieniu prawa.

    freeware, czasami o takim stopniu złożoności, że musiały je pisać dziesiątki osób latami. I są bez reklam. Np Gimp, Linux. Czyli można.


    To jeszcze sprawdź czy osoby tam pracujące pracują za darmo. I skąd czerpią dotacje instytucje wypuszczające te programy i jakiego rzędu one są. Płacisz za nie czy ich używasz czy nie.

    w przeszłości, mimo braku prawa autorskiego, twórczość powstawała min. dzięki bogatym sponsorom, którzy dzieła u artystów ZAMAWIALI


    Tylko, że w przeszłości praktycznie bezkosztowe powielenie dzieła było fizycznie niemożliwe. Dzieło chroniło się samo.
    • 36: CommentAuthornosty
    • CommentTime30 Sep 2014 zmieniony
     
    @kosa - znalazłem pewne Twoje zdanie często czytam w dyskusjach o prawie autorskim, piractwie itp., które jest nieporozumieniem:
    "wynika z tego ze tworca ma pracowac za darmo".

    Nie. Nie MA. Nikt nie każe "twórcy" pracować za darmo. Ani wogóle pracować. Bo nawet w krajach bez prawa autorskiego nikt chyba nie zmusza nikogo do wybrania zawodu "twórcy", prawda?
    Jak mi pracodawca przestanie płacić, to po miesiącu przestanę przychodzić do roboty i zajmę się czymś innym.

    Napiszę to wyraźnie: BYCIE TWÓRCĄ NIE JEST OBOWIĄZKOWE. Tak samo jak bycie naukowcem, górnikiem, czy rolnikiem.

    Nawet przy całkowitym zniesieniu prawa autorskiego, twórcy (w większości dziedzin sztuki) też by sobie świetnie poradzili:
    - muzycy graliby koncerty, po weselach, albo grali na ulicy z kapeluszem. Ludzie kochają muzykę na żywo i chętnie za nią płacą.
    - malarze malowaliby portrety na zamówienie,
    - itd.

    A niektórzy poszukaliby bogatych sponsorów.

    Może nawet byłoby lepiej, fajniej niż teraz? Ulice byłyby pełne muzyki... :)
    Oczywiście pracy i zleceń starczyłoby tylko dla najlepszych. "Twórcy" żyjący z rządowych dotacji odeszliby do innych zawodów.

    Ale to teoretyczne rozważania.
    Bo tymczasem we wszystkich krajach cywilizowanych jest odwrotnie: z każdym rokiem prawo autorskie się zaostrza i rozszerza. Twórcy powinni więc chyba być zadowoleni, prawda?
    • 37: CommentAuthornosty
    • CommentTime30 Sep 2014 zmieniony
     
    @wieczór: "To jeszcze sprawdź czy osoby tam pracujące pracują za darmo. I skąd czerpią dotacje instytucje wypuszczające te programy i jakiego rzędu one są. Płacisz za nie czy ich używasz czy nie."

    Nawet jeśli ktoś zatrudnia tych ludzi i im płaci, to raczej nie z moich pieniędzy, czyli z podatków. Czasem utrzymują się z dobrowolnych dotacji, czasem płaci firma, której najwyraźniej taka działalność się w jakiś sposób zwraca (np wizerunkowo).

    @wieczor: "Tylko, że w przeszłości praktycznie bezkosztowe powielenie dzieła było fizycznie niemożliwe. Dzieło chroniło się samo."

    W dalekiej przeszłości bylo dozwolone i technicznie łatwe aby jeden muzyk grał kompozycje innego, malarz zrobił podobny pejzarz, albo pisarz wydał tłumaczenie czyjejś książki we własnym języku.
    Teatry uliczne wystawiały sztuki zdaje się nie płacąc autorom, a muzycy pisali ballady na tematy zaczerpnięte z cudzych poematów.

    Wszystkie te rodzaje działalności są obecnie ograniczone prawem autorskim i płatne.
    • 38: CommentAuthorwieczor
    • CommentTime30 Sep 2014
     
    Po pierwsze najczęściej z podatków. Fundacja wytwarzająca Blendera otrzymuje rocznie kilka milionów euro dotacji z UE. Niektóre z nich owszem, są pralniami dużych korporacji.

    A co do powielania dzieła - nie wiem czy wiesz, ale obecnie również zupełnie legalnie jeden muzyk może grać dzieła innego. Również obecnie możesz namalować podobne dzieło. Nie jest to przez prawo traktowane jako kopia. Prawo chroni wykonanie danego dzieła - kopią obrazu może być np. przedruk - utworu - nagranie.

    I napisać balladę na temat zaczerpnięty od kogoś, również możesz - zupełnie legalnie.
    • 39: CommentAuthornosty
    • CommentTime30 Sep 2014
     
    "I napisać balladę na temat zaczerpnięty od kogoś, również możesz - zupełnie legalnie."

    Tak? To zrób grę o Harrym Potterze :)
    • 40: CommentAuthorwieczor
    • CommentTime30 Sep 2014
     
    Możesz. Nie powinieneś jedynie używać jego nazwiska :)
    • 41: CommentAuthoruser removed
    • CommentTime30 Sep 2014 zmieniony
     
    @ nosty

    Znow zla argumentacja z twojej strony i bledy logiczne w wypowiedzi.
    Ja kiedys wydalem gry wiec inni tez powinni , ktos partycypowal w open source inni tez powinni.
    W jaskniach znaleziono rysunki - korrony dowod ze kultura poradzi sobie bez prawa .Ja jestem wegetarianinem inni tez powinni, Zucilem palenie inni tez powinni itp.

    Zaplac tworcy i sie podziel
    • 42:
       
      CommentAuthorTheFender
    • CommentTime30 Sep 2014
     
    "Możesz. Nie powinieneś jedynie używać jego nazwiska :)"

    Możesz użyć "Kleks". Pan Kleks.
    • 43: CommentAuthornosty
    • CommentTime30 Sep 2014 zmieniony
     
    @kosa - "Znow zla argumentacja z twojej strony i bledy logiczne w wypowiedzi."
    Nie pokazałeś żadnego mojego błędu, bo nie odnosisz się merytorycznie do moich argumentów.
    A one są wymierzone precyzyjnie w Twoje tezy i pokazują jedynie, że można "myśleć inaczej" jak mawiał Steve Jobs. Chyba nigdzie stanowczo nie napisałem że ktoś coś "powinien". Pokazałem tylko, że są możliwe (i były w historii) inne modele świata, społeczeństwa, z innym, ograniczonym prawem autorskim lub wogóle bez niego i funkcjonowały. Nie doszło do zatrzymania twórczości a czasami wręcz do jej rozkwitu (np. przytoczony casus rozwoju oprogramowania Atari w Polsce przed 1994). Pokazałem to na różnych przykładach, różnych dziedzin sztuki.

    To raczej Ty cały czas wmawiasz adwersarzom, że coś "powinni", a właściwie, że muszą.

    Kończąc z Twoją "ofertą" pracy za darmo: nikt nie musi się zgłosić. Tak samo jak nikt z "twórców" NIE MUSI tworzyć w krajach w których prawo autorskie jest wg nich złe bądź go nie ma.

    Natomiast znów podam konkretny przykład, że to co proponujesz MOŻE działać (a nie że wszyscy "powinni" tak robić). Kiedy wydawałem grę, płaciłem jedynie jej Twórcy. A pomagało mi wiele osób. Pytałem kogoś np.: pomóż mi zrobić okładkę, albo zaprojektuj mi płytkę carta. I wszyscy się zgadzali!

    Powiesz: zgadzali się, bo projekt był niekomercyjny, a przynajmniej nie nastawiony na zysk oraz robili to w ramach hobby. Tak. I taka też może być sztuka.

    Kolejny przykład, tym razem biznesowy:
    90% z moich 450 gier w Steam to gry Indie. Są świetne. Wiele z nich powstało w ramach hobby w domu. Są bardzo tanie, a często "sprzedawane" w ramach HumbleBundle w formule "zapłać ile chcesz". Dosłownie, możesz mieć 7 świetnych gier za $1. I to działa od paru lat.

    Tam gdzie ktoś w "twórczości" widzi wyłącznie model biznesowy, tam dla mnie za dużo sztuki nie ma :P
    • 44: CommentAuthornosty
    • CommentTime30 Sep 2014 zmieniony
     
    Prawda jest taka, że prawo autorskie jest w każdej społeczności tworem nowym, dość sztucznym, mało intuicyjnym (w przeciwieństwie np. do rozumienia kradzieży rzeczy materialnej). Dlatego można je stopniowo wypaczać do absurdu i jeśli będzie się to wypaczanie dozować wolno, to wiele osób się nie zorientuje i przyjmie, że to co nam narzucają lobbyści wielkich korporacji to prawo równie "naturalne" co siódme przykazanie.

    Prawo autorskie jest kompromisem między zyskami twórców a zyskami społeczeństwa. Przegięte w którąkolwiek stronę będzie zarówno dla społeczności jak i dla twórców niekorzystne. Jeśli będzie zbyt słabe, to ograniczy powstawanie przynajmniej niektórych dziedzin sztuki lub je zuboży (np. wielkie i drogie produkcje filmowe). Jeśli będzie zbyt mocne i będzie penalizować większość społeczeństwa, to ograniczy rozwój, kreatywność. Dodatkowo ludzie się zbuntują, będą szukać nielegalnych alternatyw i wynikowo twórcy też na tym stracą.
    Konieczny jest mądry kompromis.

    Tymczasem dzisiaj prawo autorskie w krajach "cywilizowanych", nie tylko jest przegięte na korzyść "twórców", ale jest dodatkowo tak wypaczone i popsute, że twórcy w znakomitej większości niewiele z niego czerpią. Bo lobbing jest w rękach wielkich korporacji, biznesu. Gros pieniędzy trafia do wydawców, do "zaiksów" itd. Od sprzedanej książki autor ma parę procent zysku. Np 2zł.
    Dodatkowo podejście tych podmiotów jest przestarzałe, nie przystaje do dzisiejszego cyfrowego świata. Wielkie korporacje nie radzą sobie z rozumieniem zmian społecznych jakie zaszły, próbują "dostosować prawo" to tych zmian penalizując większość społeczeństwa, zamiast zmienić siebie.

    Przykład: obecnie traktuje się koncerty jako promocję płyty. Bo tak jest wygodnie "wydawcom" tych płyt i na nich zarabiają. A może we wspołczesnym świecie czas na małą rewolucję w myśleniu. Może w dobie łatwego cyfrowego dzielenia się utworami, to płyty mogą być reklamą dla koncertów, które stanowiłyby podstawowe źródło utrzymania muzyków? Tylko, że wtedy wydawnictwa niewiele by zarobiły prawda?

    Ale mam też konkretny, biznesowy przykład z branży muzycznej, który się sprawdził: Jobs w iTunes wprowadził możliwość zakupu pojedyńczych piosenek. To była REWOLUCJA. Wiecie jak wielki był opór wytwórni? Przecież oni zarabiali często namawiając ludzi do zakupu całej płty, nawet jeśli były na niej tylko 2 czy 3 utwory, które im się podobały. A przecież "płyta" w sensie pewnej muzycznej całości, to coś co wyrosło z technologii obecnej 100 lat temu. Po prostu na winyl wchodziło kilkadziesiąt minut muzyki. W dzisiejszych czasach to przeżytek.
    Ale "branża muzyczna" nie chciała tego pojąć. Dlatego wcześniejsze próby utworzenia sklepu internetowego z legalną muzyką przez inne firmy muzyczne spełzły na niczym. Tylko niesamowitemu uporowi i sile przekonywania Jobsa zawdzięczamy tę zmianę w myśleniu i sukces _komercyjny_ iTunes. Dał ludziom wygodną alternatywę.

    Trzeba się zmieniać, a nie tylko krzyczeć "to jest kradzież!" :P

    PS. Wbrew pozorom nadal jestem zagorzałym wrogiem firmy z jabłuszkiem ;) Ale zacząłem czytać biografię Jobsa aby zrozumieć niepojęty dla mnie fenomen sukcesu jego firmy i nie sposób przy tym nie docenić jego innowacyjności.
    • 45: CommentAuthorxxl
    • CommentTime30 Sep 2014 zmieniony
     
    to jest kradziez bo w telewizorze po reklamie czopkow na bol glowy tak mowili
    • 46: CommentAuthorxxl
    • CommentTime30 Sep 2014
     
    kiedys pewien madry czlowiek powiedzial "jesli maja piracic, to niech piraca nasze programy a nie konkurencji".
  6.  
    @ nosty

    Wszyscy zli .
    Korporacje zle , prawo zle itp itd itk .
    Moralnosc podwojna
    Poeniadze rosna na drzewie. - a pozniej jeden z drugim placze ze gownianie zarabia .Smieszy mnie to skoro wszystko jest za darmo to wasza praca tez jest za darmo - co w tym dziwnego - skoro kazdy mize krasc cudza wlasnosc i jeszcze reszta temu przyklaskuje to dlaczego ja mam ci placic konkretne pieniadze - wyplate dostosuje do wlasnego widzimisie czyli 1500 netto,a jak sie nie podoba to tworz opena badz rob gry za 1$ I czekaj na litosc piratow .
    Janaszczescie mieszkam w normalnym kraju :-) , gdzie ludzie sa milsi i zyje sie zarowno wygodniej jak i przyjemniej a napewno dostatniej :-)
    Ale zaraz beda glosy ze te zly zachod blebkeble :-)
    @ xxl
    Tia za duzo telewizji ogladasz -za duzo reklam

    Zreszta poco ja z wami dyskutuje :-)
    Was nie przekonam ani wy mnie :-)
    • 48: CommentAuthornosty
    • CommentTime30 Sep 2014 zmieniony
     
    @kosa - poraz kolejny zamiast odnieść się do argumentów, powtarzasz to samo. Trudno przekonać kogoś, kto postępuje w ten sposób.

    I po raz kolejny mówisz o "podwójnej moralności". Jak sądzę, rozumiesz przez to, że sam pobieram płacę za swoją pracę, a odmawiam jej twórcom.
    Tak nie jest, o czym pisałem wielokrotnie.

    Ale może, skoro tak uparcie porównujesz pracę twórcy do każdej innej, to co powiesz na pomysł aby twórcy wyceniali swoją pracę RAZ i dostawali za to zapłatę a potem uwalniali swoje dzieła?
    Przecież jak ślusarz zrobi młotek, to nikt nie płaci mu tantiem czy subskrypcji za każde uderzenie młotkiem, prawda? Nie płacisz za samochód tym więcej im więcej nim jeździsz, albo im więcej dzięki niemu zarabiasz.
    Dlaczego więc autor domaga się tantiem za każde odtworzenie jego piosenki oraz domaga się udziału w zyskach jakie ktoś osiągnął przy wykorzystaniu jego legalnie nabytego utworu (przykład z fryzjerem puszczającym radio)?

    Takich różnic jest więcej. Prawo chroni twórców niewspółmniernie lepiej niż innych pracowników.

    Ale faktycznie chyba dobry czas na EOT. Powodzenia w Twoim nowym, lepszym kraju :)
    • 49: CommentAuthormono
    • CommentTime30 Sep 2014
     
    @nosty: Może kosa0 chce nas przekonać, że powinniśmy wszyscy tam wyjechać :)
    • 50: CommentAuthorwieczor
    • CommentTime30 Sep 2014 zmieniony
     
    @nosty: ale w duzej ilosci przypadkow tworca dostaje zapłate raz. Tylko ta zapłata musi byc spora, bo czas powstawania dzieła jest długi. I de facto sprzedaz kazdej - taniej - kopii jest rozłozonym na raty procesem zapłaty. Kto ma mu zapłacic ten jeden, kosztowny raz? A potem uwolnic dzieło nie spodziewajac sie zwrotu tej inwestycji czy zysku :)

    Edit: Ten proces czerpania zyskow z powielania dzieła czy tantiemow przyniosł wiele dobrego - czego nikt tu nie raczył zauwazyc - dzieki temu dzieło jest relatywnie tanie i w zasiegu kazdego człowieka. Przykłady z mecenasami z przeszłosci sa lekko nietrafione - wowczas z dziełami obcowali jedynie zamozni - ci ktorych było stac na sponsorowanie tworcow. Obecnie to sie roznie zdaza, z tym ze role mecenasow przejmuja korporacje - lub czesciej - instytucje publiczne. Ale nie ma tu chyba zadnego problemu - skoro ktos nie uwaza ze za dane dzieło warto płacic, to chyba nie jest mu do niczego potrzebne?