atarionline.pl Ceny gier w Polsce i Niemczech w 1993 roku - Forum Atarum

    Jeśli chcesz wziąć udział w dyskusjach na forum - zaloguj się. Jeżeli nie masz loginu - poproś o członkostwo.

    • :
    • :

    Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

      • 1:
         
        CommentAuthorKaz
      • CommentTime6 Sep 2021 09:09 zmieniony
       
      Przeglądając prasę niemiecką, tak z ciekawości porównałem sobie ceny polskich gier, które po raz pierwszy w Niemczech w oficjalnej dystrybucji pojawiły się dopiero w 1993 roku.

      W połowie roku 1993, niemiecka marka (DM) kosztowała w Polsce około 10 500 złotych. W tym czasie polskie gry na Atari kosztowały najczęściej około 35-40 tysięcy złotych. Najtańszy był Robbo - 27 tysięcy, bo najmocniej spiracony i rynek był nim przesycony, najdroższy Artefakt Przodków - 55 tysięcy, bo solidnie wydany i rozbudowany, oraz Miecze Valdgira II - 55 tysięcy, bo nowość i kontynuacja wielkiego hitu). To daje między 2,5 a 5,2 marki niemieckiej.

      Z kolei w Niemczech te same gry kosztowały od 24,9 do 27,9 marek niemieckich. W Polsce byłoby to ponad 260 000 złotych za sztukę! To 5 do 10 razy więcej.
      • 2: CommentAuthorpgru
      • CommentTime6 Sep 2021 10:09
       
      To ciekawy argument, zwłaszcza w kontekście nagonki na ludzi z nieautoryzowanymi kopiami gier, która była później, także w prasie "komputerowej".

      Prawda jest taka, z czym paradoksalnie nieoficjalnie zgadza się większość twórców, że ludzie w Polsce w większości nie byli w stanie kupić gier licencjonowanych, zwłaszcza zachodnich. Rynek po prostu nie istniał, nawet gdyby pojawiło się na nim więcej sklepów tylko z oficjalnymi grami. Większość kopii nieautoryzowanych i ludzi je sprzedających przestała się tym zajmować w Polsce gdy Polacy wzbogacili się na tyle, że mogli kupować zagraniczne produkcje. Prawdopodobnie większość twórców zgodzi się z tym, że nie tylko nie traciła przez nieoficjalne wersje, ale także zyskiwała na tym. Ludzie którzy normalnie nie kupiliby ich produkcji bez alternatywy, wiele lat później gdy się wzbogacili kupowali kolejne produkty związane z daną grą czy firmą.
      • 3: CommentAuthorMDW
      • CommentTime6 Sep 2021 11:09
       
      Aż trudno uwierzyć, że ceny w Niemczech były aż tak wysokie. Wręcz kosmiczne. Skoro to była oficjalna dystrybucja to zakładam, że mieli niemieckojęzyczne instrukcje. A ciekawe jak same gry? Były wydawane w przetłumaczonych wersjach?

      A może dla nich Atari XL/XE to już wtedy było retro i już wtedy mieli modę na retro i ceny retro? ;) :)
      • 4: CommentAuthorlzd
      • CommentTime6 Sep 2021 12:09
       
      Ceny w Niemczech były dopasowane do tamtejszego rynku. Podejrzewam, że wpływ na nie miała konieczność dopasowania do tamtejszego klienta. My zadowalaliśmy się zwykłą dyskietką z przyklejoną okładką z kasety (Mirage). Tam, aby zachęcić do kupna, gra musiała mieć odpowiednią oprawę i być przede wszystkim po niemiecku. Tym zajmowali się już zapewne ludzie za zachodnią granicą, co znacząco podnosiło cenę.

      Jest dużo racji w tym, co napisał pgru. Wysokie ceny oryginałów sprzyjały rozwojowi rynku pirackiego. Była też inna mentalność - jeżeli mogę łatwo coś skopiować, powielić i dzięki temu zapłacić mniej, to dlaczego tego nie zrobić. Mało kto się zastanawiał kto na tym zarabia i do czego może doprowadzić taka postawa.

      Do upadku rynku pirackiego przyczynił się m.in. dostęp do Internetu. Już nie trzeba było jeździć na giełdę, ryzykować nalot Policji, wystarczy odpalić Kazzę, czy innego torrenta, albo poszperać po forach warezowych. Zawsze była pewna grupa ludzi, którzy wybiorą ciemną stronę rynku.
      • 5:
         
        CommentAuthorKaz
      • CommentTime6 Sep 2021 15:09
       

      pgru:

      To ciekawy argument,


      Wyjaśniam, że nie postawiłem żadnej tezy, do której miałby to być argument. Po prostu zestawiłem interesujące mnie dane. Uwagi kolegów ciekawe, z większością się zgadzam, więc odniosę się tylko do tych, z którymi się nie zgadzam :)

      pgru:

      Prawda jest taka, z czym paradoksalnie nieoficjalnie zgadza się większość twórców, że ludzie w Polsce w większości nie byli w stanie kupić gier licencjonowanych, zwłaszcza zachodnich. Rynek po prostu nie istniał, nawet gdyby pojawiło się na nim więcej sklepów tylko z oficjalnymi grami.


      O ile z pierwszym zdaniem się zgadzam - że wielu nie stać było, że nie było rynku - to z wnioskami, które wyciągasz z tych faktów to już znacznie mniej :)

      Wydaje mi się, że z góry przyjmujesz założenie, że ceny w polskich sklepach z grami byłyby takie jak zachodnie czyli dla nas kosmiczne. Nie sądzę, żeby tak było z kilku powodów.

      Najważniejszy powód - pod koniec lat 80. i początku lat 90. wielu dystrybutorom opłacałoby się wypchnąć zaległy towar ze starymi grami Atari nawet za dużo niższą cenę. Tak przecież robiono ze sprzętem! Gdyby zaś to miała być produkcja licencyjna na miejscu, to przecież koszty produkcji u nas były o niebo niższe.

      I wówczas, gdyby istniała możliwość zakupu gier w sklepie, np. Pewex-ie, to znaleźliby się ludzie, którzy by te gry kupowali. Rynek nie musi być ogromny, byle było wystarczająco dużo chętnych. A na naszym wygłodzonym rynku na pewno znaleźliby się chętni, choćby po to, żeby podkreślić swój wyższy status finansowy. Gdyby za tym szła w PRL możliwość prawnego dochodzenia przez dystrybutorów roszczeń od piratów, to bez dwóch zdań rynek by powstał.

      pgru:

      Większość kopii nieautoryzowanych i ludzi je sprzedających przestała się tym zajmować w Polsce gdy Polacy wzbogacili się na tyle, że mogli kupować zagraniczne produkcje.


      Ja bym to raczej wiązał z wprowadzeniem regulacji prawnych plus dość nachalnej propagandy (tej z wprowadzaniem normy moralnej, że kopiowanie=kradzież). I przypomnę, że niemałe piractwo istnieje również w bogatych krajach, jak USA, Australia, Wielka Brytania.

      MDW:

      Skoro to była oficjalna dystrybucja to zakładam, że mieli niemieckojęzyczne instrukcje. A ciekawe jak same gry? Były wydawane w przetłumaczonych wersjach?


      Śmiem wątpić - sądząc po ekranach i tytułach, to wszystko wersje polskie. Ale ciekawe pytanie, czy PPP sprzedawało jakieś przetłumaczone, dodatkowe informacje o grze. W sumie instrukcje najczęściej to była karteczka z dwoma, trzema akapitami... Popytam.

      lzd:

      . My zadowalaliśmy się zwykłą dyskietką z przyklejoną okładką z kasety (Mirage). Tam, aby zachęcić do kupna, gra musiała mieć odpowiednią oprawę i być przede wszystkim po niemiecku. Tym zajmowali się już zapewne ludzie za zachodnią granicą, co znacząco podnosiło cenę.


      Kolega chyba mitologizuje, bo nie widział programów wydanych w Niemczech przez firmy typu KE-Soft, AMC, i tym podobne. To znacznie niższy poziom niż naszych wydawców. Okładki kserowane albo drukowane na igłówce, opakowanie gry w przezroczystej koszulce, tekst czasami ledwo czytelny, dyskietki bez naklejek. A mimo to ceny jak w powyższym ogłoszeniu. Mam kilkadziesiąt takich gier, kiedyś zrobię zdjęcia.

      Z mojego doświadczenia wynika, że poziom wydania był różny - zarówno w Polsce, jak i w Niemczech. Były gry wydane "na bogato", choćby "Artefakt Przodków" czy "Miecze Valdgira" w Polsce, w pudełku, z komiksem, a były też wydania niskobudżetowe, szczególnie pod koniec rynku gier na Atari. W Niemczech podobnie, od pięknych, ale nielicznych wydań gier przez Atari Deutschland, po prymitywne, popularne, niskobudżetowe KE-Softu.
      • 6: CommentAuthormono
      • CommentTime6 Sep 2021 15:09 zmieniony
       
      Ale Krzyśku, ja pamiętam że "Artefakt Przodków" i "Miecze Valdgira 2" były eksperymentem. Wydawcy chcieli zobaczyć czy rynek jest już na tyle zasobny, żeby wydawać atrakcyjniejsze gry w ładniejszej formie.
      Ja jak widziałem MV2 w takim pięknym wydaniu na półce to płakałem, bo mnie nie było stać :/ A nie było innej opcji zakupu.
      • 7:
         
        CommentAuthorKaz
      • CommentTime6 Sep 2021 15:09 zmieniony
       
      Mono - ale dobrze wiesz, że pryzmat własnych doświadczeń ("mnie nie było stać") nie oznacza, że to jest doświadczenie wszystkich osób ("nikogo nie było stać"). W owym czasie na rynek weszli duzi dystrybutorzy, jak IPS Computer Group, których gry na Amigę czy PC kosztowały po 200, 400 i więcej tysięcy (np. "Powermonger" na Amigę - 195000 zł w styczniu 1993 roku, na PC - 295 000 zł, w 1992 roku - "Sherlock Holmes" - 490000 zł). Ludzie mieli pieniądze, kupowali, bo inaczej te firmy by na siebie nie zarobiły, a rynek by nie rósł.

      Rozumiem, że w młodości nie było Cię stać na "Artefakt Przodków" i "Miecze 2", ale jak to nie było innych gier? To tylko dwie gry spośród wielu. Tylko te wyjątkowo kosztowały 55 tysięcy, a tamte były po 35-40 tysięcy. To nie jest różnica kolosalna, której sokolim nie zmierzysz okiem :). Poza tym - na tę platformę mogłeś sobie grę na przyzwoitym poziomie napisać sam :)
      • 8: CommentAuthormono
      • CommentTime6 Sep 2021 16:09
       
      Nie no, oczywiście rozumiem co to znaczy dowód anegdotyczny.
      Wydaje mi się, że różnica jednak była większa.
      MV2 były w pudełku, z komiksem, instrukcją, czerwoną planszą z kodami i dyskietką. Kojarzy mi się raczej proporcja jak 40:100.
      Poza tym chodziło mi o to, że nie było innej opcji zakupu MV2 a nie że innej gry. Też mi pomysł. Zamiast samochodu niech sobie pan kupi kosiarkę do trawy.
      ->link<- to jest znana strona :) Mogłem, ale nie zrobiłem :)
      • 9:
         
        CommentAuthorKaz
      • CommentTime6 Sep 2021 18:09 zmieniony
       

      Mono:

      Wydaje mi się, że różnica jednak była większa.


      Ceny podałem za "Świat Atari" z 1993 roku. Spójrz na reklamę z cenami powyżej - tam masz rozpiskę które gry ile kosztowały. Różnice były minimalne moim zdaniem.

      A, że cena 25 marek za grę na Atari raczej była przesadzona w Niemczech, sugeruje taka oto inna reklama PPP, w której gry amerykańskie, znacznie bardziej rozbudowane niż 8bit, dla Atari ST i PC są... znacznie tańsze, po 19,90 marek za grę. Z tego samego okresu.
      • 10: CommentAuthormono
      • CommentTime6 Sep 2021 18:09
       

      Kaz:

      Ceny podałem za "Świat Atari" z 1993 roku. Spójrz na reklamę z cenami powyżej - tam masz rozpiskę które gry ile kosztowały. Różnice były minimalne moim zdaniem.

      Rzeczywiście. To ja nie wiem czemu płakałem z nosem na szybie :) Pamięć płata figle.
      • 11:
         
        CommentAuthorKrótki
      • CommentTime7 Sep 2021 12:09
       

      Kaz:

      A, że cena 25 marek za grę na Atari raczej była przesadzona w Niemczech, sugeruje taka oto inna reklama PPP, w której gry amerykańskie, znacznie bardziej rozbudowane niż 8bit, dla Atari ST i PC są... znacznie tańsze, po 19,90 marek za grę. Z tego samego okresu.

      W tej reklamie w pierwszym zdaniu jest napisane, że to jest nowa obniżka cen, do wyczerpania zapasów. Natomiast gry na Atari 8-bit są w reklamie opisane jako nowości w ofercie. Stąd różnica w cenie.

      A jeszcze zwróć uwagę, że "Lure of the Temptress" i "Elvira 2" nawet po obniżce mają ceny nie mniejsze niż gry z 8-bit - pewnie dlatego że to jedyne tytuły na liście wydane po 1990 roku, reszta to już wówczas starocie.
      • 12: CommentAuthorpgru
      • CommentTime7 Sep 2021 17:09
       
      @Kaz
      To nie do końca jest tak, że na zachodzie każdy jest bogaty i kupi sobie od razu oryginał.

      Może być milion może być ich więcej:

      ->link<-

      Olbrzymia grupa ludzi "za sadzawką" mieszka w przyczepach, koczuje w kanałach ściekowych. Owszem Państwo zapewnia im tzw. "food stamp" czyli "kartki na żywność", gdzie dosłownie dostają darmowe jedzenie(i z tego żył bodajże m. in. przyszły twórca chyba WhatsAppa), ale często niewiele więcej lub wręcz nic. Ostatnio np. stan Kalifornia chyba już nawet przegłosował ustawę według której ludzie po systemach opieki zastępczej będą mogli dostawać tzw. dochód gwarantowany. Co nietypowe za ustawą byli nawet konserwatyści, którzy wręcz twierdzą, że ich system opieki zastępczej jest kiepski, a rozdanie "darmowych pieniędzy" to jedyny sposób na zapewnienie bytu tym ludziom i nakręcenie gospodarki.
      • 13:
         
        CommentAuthorCOR/ira4
      • CommentTime8 Sep 2021 11:09
       
      Wtedy wszyscy kradli,gry w zasadzie były darmowe,zgrywało się od kolegi na rodziców kasety z muzyką,skąd dzieci miały mieć niby pieniądze-ja co prawda byłem po komunii ale kasę mi zajumali,musiałem pilnować Atari ! a nie po sklepach latać za grami.
      • 14:
         
        CommentAuthorKaz
      • CommentTime8 Sep 2021 12:09 zmieniony
       
      Pgru - dla sprzedaży nie ma znaczenia, ile osób NIE MOŻE sobie pozwolić na zakup czegoś, tylko ile osób MOŻE sobie pozwolić. Jeżeli w USA jest milion osób, które kupują np. gry, to nie ma znaczenia, czy jest też 50 milionów biedaków, którzy nie kupią - duży rynek i tak istnieje.

      Krótki - nie daj się nabrać na te hasła o "wyprzedaży", bo ona w tym piśmie trwała łącznie ze trzy lata z tymi samymi cenami. Podobnie jak "nowości" były nowościami bardzo długo :). Zresztą, nawet gdyby tak było, to nie tłumaczy takiej różnicy w cenie, bo ceny gier 16bitowych nawet po obniżkach były wyższe niż gier 8bitowych, ze zrozumiałych względów.

      A tu mamy w PPP sytuację odwrotną - i to jest dla mnie ciekawe. Wątpię, żeby chodziło o wiek gier - wśród tych atarowskich też są starocia sprzed kilku lat ("Battle Ships", "Robbo" - 1989), a wśród tych na ST i PC są również gry całkowicie nowe, które wymieniłeś. Zresztą, gdyby chodziło o wiek gier, to "Robbo" z 1989 roku miałoby inną cenę niż "Miecze Valdgira 2" z 1993 roku, a ma tę samą.

      Osobiście sądzę, że chodziło o szybkie spieniężenie monopolu, który PPP przez chwilę sobie zapewniło, kupując od kogoś w Polsce te gry, gdy nikt inny w Niemczech ich nie sprzedawał. I to w sumie też ciekawe - czy to ktoś jeden z Polski zaproponował sprzedaż gier Atari akurat PPP, czy może PPP zwracało się do każdego sprzedawcy osobno (Mirage, LK Avalon, SikorSoft)?

      PS. Ale to i tak wątek poboczny. Bardziej chodziło mi o zwrócenie uwagi na różnicę w cenie tej samej gry w Polsce (do 5 euro) i w Niemczech (do 28 euro) niż dyskusji o tym, czy droższe były gry 8bit czy 16bit.
      • 15:
         
        CommentAuthorKrótki
      • CommentTime8 Sep 2021 14:09
       

      Kaz:

      Krótki - nie daj się nabrać na te hasła o "wyprzedaży", bo ona w tym piśmie trwała łącznie ze trzy lata z tymi samymi cenami. Podobnie jak "nowości" były nowościami bardzo długo :).

      No tak :-) A właściwie co to za czasopismo?

      Kaz:

      A tu mamy w PPP sytuację odwrotną - i to jest dla mnie ciekawe. Wątpię, żeby chodziło o wiek gier - wśród tych atarowskich też są starocia sprzed kilku lat ("Battle Ships", "Robbo" - 1989), a wśród tych na ST i PC są również gry całkowicie nowe, które wymieniłeś. Zresztą, gdyby chodziło o wiek gier, to "Robbo" z 1989 roku miałoby inną cenę niż "Miecze Valdgira 2" z 1993 roku, a ma tę samą.

      Masz rację, tu nie chodziło o wiek gier, tylko o to że były w tym momencie nowością na niemieckim rynku (przynajmniej oficjalnie). Wymienione gry na ST i PC (nawiasem mówiąc, te 2 wyszczególnione przeze mnie też nie są nowe, najnowsza w połowie 1993 miała już rok) były już dostępne od dłuższego czasu.
    1.  
      Well,

      in the 90s the german A8 market was more or less "flooded" with games from Poland. Many dealers and vendors had them available, e.g. Powersoft (Markus Roesner), Top-Magazin (Tobias Geuther, later Markus Roemer), PD-Mag (Sascha Roeber), Liberal Dreams Software (Ulf Petersen), KE-Soft (Kemal Ezcan), Power per Post (Werner Raetz), ANG (from the Netherlands) and various others.

      Afaik, ANG, Powersoft, Top-Magazin, KE-Soft and LDS imported these games directly from Poland, whereas PD-Mag and Power per Post did not. Think that ANG, Powersoft and Top-Magazin bought them for 3-5DM (+taxes, +shipping costs, etc.) and sold them at the lowest price for 10DM or less, whereas KE-Soft wanted 15-20DM for them (so his own titles did not appear as too expensive in comparison).

      PD-Magazin and PPP however bought the games from the other vendors (mostly ANG, Powersoft and Top-Magazin). So when the polish games did originally cost 5DM and were sold for 10DM (capatilism, you know!) to PD-Mag and PPP, then they sold them for 20DM or more (even more capitalism!). So everyone made (good or even high) profit with selling these games.

      Think the games from Poland were imported from 1991 to approx. 2000/2001/2002, then almost everyone in Germany lost interest in buying them. I know that I was one of the last importers of polish games from LK Avalon around 2000/2001/2002 for PD-Magazin.

      Afaik, most vendors sold these games with original covers and instructions, ANG was one of the few vendors that created their own A5 covers and english instructions for some of them. KE-Soft sold some games with german instructions (printed on a small piece of paper), while most polish games got printed german instructions (or short info texts) in his ZONG magazine. PPP released reviews of the polish games in their Atari Magazin, while PD-Magazin and Top-Magazin released reviews, solutions, manuals, tips and tricks, hints, etc. in their disk-magazines. For a while Top Magazin also released hand-drawn A5 maps (+solutions) with their disk magazine.

      In other words, A8 games from Poland are very-well known and sold very well in Germany in the 90s. There were also lots of suggestions which games should be avoided, since they only were playable with good knowledge of polish language (adventures, RPG, war/strategy games, wheel of fortune, etc.).

      Maybe that also explains why the re-editions of polish A8 games by Duddie do not sell very well here - because we already had (and still have) many of these games in our A8 collection.
      • 17:
         
        CommentAuthorKaz
      • CommentTime9 Sep 2021 10:09
       
      Andreas, I was counting on you to answer me, and once again I'm not disappointed :D. Thank you for all the data.

      ChCh:

      PD-Magazin and PPP however bought the games from the other vendors (mostly ANG, Powersoft and Top-Magazin). So when the polish games did originally cost 5DM and were sold for 10DM (capatilism, you know!) to PD-Mag and PPP, then they sold them for 20DM or more (even more capitalism!). So everyone made (good or even high) profit with selling these games.


      This destroys my theory that PPP had a short monopoly on games from Poland and hence high prices. It looks like the games were expensive as it was another broker in the sales process. But it's still strange that people were buying expensive games from PPP when they could buy them at half the price from ANG, Powersoft, and Top-Magazine... Do you have any idea why did this happen? Did the Atari Magazine reach a different group of buyers?
      • 18: CommentAuthorpgru
      • CommentTime10 Sep 2021 07:09
       
      " dla sprzedaży nie ma znaczenia, ile osób NIE MOŻE sobie pozwolić na zakup czegoś, tylko ile osób MOŻE sobie pozwolić. "

      Tu pozwolę sobie polemizować. Swego czasu pewna znana firma od okienek wyłączyła "nielicencjonowane" kopie XP w Chinach na 1 dzień. Tak, od dawna mieli taką możliwość, ale przedtem i potem po tym bodajże 1 dniu tylko na takie nielicencjonowane używanie patrzyli. Co się działo przez ten 1 dzień i po gdy pokazali co mogą? Chińczycy zdecydowali się w dużej mierze na przesiadkę na darmowego Linuxa. Natomiast w przypadku "przyzwyczajenia klienta" zdobywali spory rynek choćby w przypadku firm, a później preinstalowanego systemu na laptopach, gdzie klient nawet nie chcąc płaci za system.

      Po drugie bodajże ta sama firma sponsorowała swego czasu komputery do placówek edukacyjnych. Jak zarobić na darmowych rzeczach? Bardzo prosto - absolwent takiej placówki zamiast nauczyć się Linuksa, Unixa itp. był przyzwyczajony, że system do pracy i zabawy to tylko okienka. Zresztą do dzisiaj Państwo Polskie wydaje gigantyczne pieniądze na systemy firmy na M. mimo, że mogłoby wzorem innych Państw przesiąść się spokojnie na Linuxa w większości zastosować. Ale to kwestia tego, że tamci zainwestowali w niezłą reklamę i niektórzy myślą, że ciężko będzie się przeciętnemu pracownikowi choćby administracji przestawić na Linuxa.
      • 19:
         
        CommentAuthorKaz
      • CommentTime10 Sep 2021 07:09
       
      Nie rozumiem, na czym polega Twoja polemika. I to właściwie nie ze mną, tylko z jedną z podstawowych zasad ekonomii, że o istnieniu rynku decyduje to, czy są osoby za coś gotowe zapłacić, a drugie sprzedać, a nie czy jest wielu biednych czy nie, których nie stać na uczestnictwo w tym rynku. Poproszę o wyjaśnienie polemiki.
      • 20: CommentAuthorpgru
      • CommentTime10 Sep 2021 07:09
       
      Cytujesz klasyczne zasady ekonomii które nie sprawdzają się w gospodarce współczesnej, gdzie zarabia się olbrzymie pieniądze dzięki temu, że rozdaje się rzeczy za darmo. Za chwilę zaczniesz cytować, że "nie ma darmowych posiłków", podczas gdy gospodarka większości państw zachodnich od kilkudziesięciu lat opiera się na rozdawnictwie pieniędzy dla firm i ludzi.

      Próbuję Ci tylko udowodnić, że z punktu widzenia gospodarki współczesnej nawet klient który nie ma pieniędzy na zakup produktu, może być w przyszłości klientem mającym pieniądze na zakup przyszłych produktów, a żeby mieć potencjalnego klienta, opłaca się np. "przymknąć oko" na nielicencjonowane kopie, lub jak Epic Games wręcz rozdać część gier za darmo.
      • 21: CommentAuthorpgru
      • CommentTime10 Sep 2021 07:09
       
      @CharlieChaplin

      Sorry for my English, but does the selling games for 8 bit Atari in late 90s, still given "good money". E.g. comparable with full time work in some company?
      • 22:
         
        CommentAuthorKaz
      • CommentTime10 Sep 2021 08:09 zmieniony
       

      pgru:

      Cytujesz klasyczne zasady ekonomii


      Niczego nie cytuję, jedynie przytaczam znaczenie słowa "rynek". Dla definicji nie ma znaczenia, czy to gospodarka współczesna, starożytna, kapitalistyczna czy komunistyczna, czy jeszcze inna. Gdy są osoby gotowe kupić i sprzedać i dochodzi do transakcji, to jest rynek. Dla istnienia rynku nie ma znaczenia, czy są jacyś ludzie poza rynkiem. Jeżeli nie możesz kupić gier dla Atari, bo Cię nie stać, a jest jednak milion osób, które stać i kupują - to jest rynek gier na Atari i koniec.

      pgru:

      które nie sprawdzają się w gospodarce współczesnej, gdzie zarabia się olbrzymie pieniądze dzięki temu, że rozdaje się rzeczy za darmo.


      To rozdaj mi coś, żebyś Ty mógł być bogaty :) Z chęcią przyjmę wszystko co masz z zakresu Atari - skoro to ma Cię wzbogacić, to ja się poświęcę i wszystko od Ciebie wezmę :)

      Mechanizm zarabiania na rozdawaniu nie polega na tym, że coś jest "darmowe". Tylko na tym, że ktoś inny płaci za to, co adresat otrzymuje za darmo. Przykład - samorządy organizują darmowe szkolenia, darmowe porady prawne, darmowe imprezy plenerowe. Ale one tak naprawdę nie są darmowe - płaci za nie samorząd, tylko odbiorca nie widzi tych rachunków, więc ma wyobrażenie, że "gospodarka opiera się na darmowym rozdawnictwie".

      To samo w firmach - jeżeli firma Epic rozdaje coś za darmo, to nie rozdaje tego za darmo - ale za zwiększenie rozpoznawalności marki, dla osiągnięcia konkretnego, mierzalnego efektu PR albo marketingowego, itd. Nie zawsze wynagrodzenie musi być pieniężne!

      pgru:

      Za chwilę zaczniesz cytować, że "nie ma darmowych posiłków", podczas gdy gospodarka większości państw zachodnich od kilkudziesięciu lat opiera się na rozdawnictwie pieniędzy dla firm i ludzi.


      Przepraszam Pgru, bo miły z Ciebie człowiek, ale to jest stwierdzenie tak kuriozalne, że waham się czy wchodzić w jakąkolwiek polemikę, bo zrobi nam się wątek nie o cenach gier w Polsce i Niemczech, ale o tym, jak działa gospodarka.

      Tak, nie ma nic za darmo - bo żeby coś rozdać, to trzeba coś mieć. A coś nie bierze się z niczego. To, że ktoś rozdaje coś za darmo, czy to jakaś firma czy państwo, nie oznacza, że ta rzecz jest za darmo i ktoś za nią nie zapłacił wcześniej w tej czy innej formie. Jeżeli firma X rozdaje za darmo kopie swojego programu na uczelniach, to ma to - jak sam zauważyłeś - skalkulowane, że zarobi na tym w przyszłości przez przyzwyczajanie użytkownika. Nie jest to więc darmowe rozdawnictwo, ale inwestycja. I koszty tej inwestycji - zapewniam Cię - są doskonale rozpisane w księgowości firmy X. Bo taka akcja promocyjna / inwestycyjna - kosztuje czas pracy marketingowców, programistów, szefów, logistykę, etc.

      W przypadku rządów i samorządów mechanizm działa inaczej - rozdaje się cudze pieniądze - ściągnięte od płatników podatków i innych danin.

      Za to słuszne jest Twoje spostrzeżenie, że we współczesnych gospodarkach w dużej mierze popularne stało się rozdawnictwo. Ale to nie jest darmowe rozdawnictwo, kosztuje gospodarki coraz więcej, zadłużenie państw (czyli obywateli) rośnie.