To wlasciwie pytanie do Sikora. Nurtuje mnie to od dawna, ale jakos zawsze zapominalem zapytac... Teraz pytam, poki pamietam - masz jeszcze zamiar wydawac "A"?
Powiem tak: był taki zamiar, niestety - liczba zamawianych egzemplarzy mnie dobiła. Teraz są troszkę inne możliwości niż kiedyś, więc niewykluczone - że bym drukował cyfrowo w ilości około 50 sztuk, bo patrząc realnie - jak drukowałem po 200 (minimalny nakład w zaprzyjaźnionej drukarni) - to większość do dziś leży u mnie :( Jest jeszcze jeden aspekt - większość tekstów pisałem sam, a ile może pisać jedna osoba? Kilka osób - mimo deklaracji - się wyłamało. Jak zapewnisz (no, nie tylko Ty) sensowne teksty - niewykluczone, że jeszcze z Atarynką powrócę. Ale póki co - nie mogę nic więcej obiecać.
Ja mam jeden artykul, pierwotnie przygotowany dla Vulgara i "Atari Fana", ale Vulgar zamilk, a w naszej "umowie" byla klauzula, ze moge opublikowac artka gdzie indziej, jesli przez dluzszy okres czasu "AF" sie nie ukaze... To bylo w czerwcu 2006 roku, wiec chyba dluzszy czas uplynal :).
W razie czego artek do wziecia. Oprocz tego moge cos napisac, ale...
Tak naprawde trzeba sie zastanowic nad celem i sensem takiego pisma. Moim zdaniem nie ma racji bytu formula, w ktorej pismo ma prowadzic np. kurs asemblera czy Pascala, informowac o nowosciach i tym podobne rzeczy, ktore KIEDYS byly w pisemkach Atarowskich normalne.
Po prostu powielanie informacji internetowych albo newsow, ktore pojawiaja sie w necie szybciej niz moze wydrukowac je nawet gazeta (a co dopiero nieregularny kwartalnik), zawsze prowadzic bedzie do upadku pisma. Jezeli juz cos robic, to tak, zeby tego nie bylo w necie, wykorzystac zalety papieru. No i wydawac rzadko - raz na rok albo nawet na dwa lata, zeby bylo to rarytasem chocby dla kolekcjonerow.
Jezeli zas chodzi o wersje elektroniczna to jestem lekko na nie - konkurowanie z internetem jest moim zdaniem bezcelowe.
A atarionline nie wystarczy? Kaz, dodaj tylko jakiś skrypt formatujący stronę do druku, lub nawet zapisujący do pdf'a i już każdy chętny będzie miał swój upragniony kawałek papieru. Przecież to mordęga dla jednej osoby wydawać takie pismo, a z chętnymi do pisania to sam wiesz jak jest (vide ja, który jeden z obiecanych teksów chyba rok Ci tworzył - mea culpa).
Kaz: "Dlatego wlasnie pismo raz na rok wystarczy - kady zdarzy z tekstem ;)"
Niepoprawny optymista !!! :D :D
Golem14: Kaz ma za dużą wenę, jednym tekstem zająłby cały numer ;):)
Ja jestem jaknajbardziej ZA ! Nowe numery powinny się pojawiać. Co do zmian to na pewno są ważne ale nie popieram w 100% Kaza. Napewno jest to kwestia do przedyskutowania oraz może jakiejś ankiety: "co ktoś chce czytać w nowym numerze" itp. Jednak ja kupię i bez zmian ;)
TDC - ale Ty proponujesz pismo dla piszacych, a nie dla czytelnikow :). Mnie sie wlasnie wydaje to blednym podejsciem, ktore skutkuje upadkiem wszystkich kolejnych gazetek. Jak sie zbierze nawet 15 autorow i kazdy z nich przygotuje po 15 stron tekstu to nie spowoduje utrzymania sie pisma.
Zbieraczy pisemek, dla ktorych nie wazne co jest w srodku, ale wazne, ze to o Atari, jest moze kilkudziesieciu. Ale wiecej osob jest takich, ktore chcialyby dostac cos, czego nie ma gdzie indziej, na przyklad w internecie. Taka wlasnie tresc trzeba im dostarczyc - o Atari, ale taka, ktorej gdzie indziej nie ma. Co to dokladnie by mialo byc - tego nie wiem, to jest pole do dyskusji. Poza tym papier daje inne mozliwosci niz ekran monitora - i TO trzeba wykorzystac. Moze gazetka powinna byc z full kolor plakatem w srodku? Dobra grafika na pol sciany na pewno przyciagnela by kupujacych, nawet jakby pismo zamiast tego kosztowalo 100 zlotych (raz na rok), a nie 8 zl.
Ale zeby pismo moglo sie zwrocic (nie mowie juz o zadnym zarobku dla autorow czy wydawcy) to musi to kupic kilkaset osob, a nie kilkadziesiat. Byc moze pomyslem jest wspolne wydawanie gazety dla retromaniakow z posiadaczami innych kompow - i podzielic ich na dzialy tak jak w Bajtku? Teraz kazdy maniak ma wiele starych komputerow, wiec cross-platformowe pisemko trafialoby w potrzeby. W kupie sila :)
Prowadzenie pisma papierowego wiaze sie realnymi kosztami i nie mozna tego przyrownywac do strony internetowej czy e-zina, ktore przy dobrych wiatrach sa praktycznie darmowe. Dlatego jesli ma to byc pismo pożądane i kupowane - to trzeba myslec biznesowo, a nie zyczeniowo.
W biznesie to sie nazywac wartosc dodana. Niekoniecznie musi to byc jakas inna tresc, moze byc tak, ze tresc bedzie taka sama jak w sieci, ale w innej formie podana, ktorej czytelnicy potrzebuja.
Wszelkim ankietom o wydawaniu pisma mówię stanowcze nie. Z ankiety wyszło, że gazetkę chce czytać około 150 osób. Założyłem, że realnie będzie około 100, minimalny nakład wynegocjowałem na 200 (w drukarni offsetowej to naprawdę bardzo mały nakład), a w terminie (kwartał - przypominam) sprzedawało się mniej niż 50 ;( I co z tego, że może do tych 100 dobijałem, jak właściwie przez kolejne 2-3 lata? W taki sposób się nie da utrzymać. A i reklam na pokrycie kosztów bieżących nie było ;(
nie oceniam pomyslu, zapytalem w drukarni ile by kosztowal plakat a3 full kolor z nadrukowaym z tylu tekstem b/w zlozony w zeszyt b5 - plakat do rozlozenia, tekst do czytania ;-) - przy 100 sztukach to jest 1000zl czyli za 1 szt 10zl? wydaje mi sie dosc tanio (moze mi sie tylko wydaje nie mam z czym porownac) tylko nie wiem jaki papier, mozliwe ze jakis badziew.
xxl: weź namiar na to, że to jest sam plakat. A gdzie reszta gazetki? Poza tym - policzyli Ci strasznie drogo. Licząc minimalkę w drukarni offsetowej (gdy Ty dostarczysz klisze, a koszt naświetlenia 5 klisz przy A3 to około 80-100zł dodatkowo) to koszt rzędu max 600zł. Licząc z kliszami - 700zł. Troszkę "duży" narzut mają. A ja piszę dodatkowo o drukarni w Warszawie. No, chyba że z całym DTP. Wtedy ta cena jest o.k.
Co do reklam, to chciałbym zauważyć, że z powrotem rozkręca się tzw. rynek. Powstają firmy software'owe z prawdziwego zdarzenia (np. GR8), ludzie działają na Allegro, utrzymując się ze sprzedaży "retrogadżetów". Może pełnostronicowe reklamy niekoniecznie, ale ogłoszenia by się na pewno udało zebrać. A jeżeli ktoś sprzedaje sprzęty np. za 1000 zł, to odżałuje te 100 zł na reklamę.
Zgadzam się - nie *było* :-) Nie jestem analitykiem retro-rynku, ale tak na czuja to właśnie nadchodzi wielka fala "retromanii", "nostalgicznych powrotów" i wielkiego zbieractwa 8-bitowych gadżetów. Kto by pomyślał 5 lat temu, że Spectrumny będą "chodzić" za parę stów? :) Natomiast jedno jest pewne: reklamy same do pisma nie przyjdą. To jest mocno niszowy rynek i trzeba dopiero przekonać sprzedawców, że reklama w gazecie zwiększy im rynek o tyle i tyle.
To ja w takim razie zapytam o przyblizony koszt wydania jednego numeru Atarynki - takiego samego jak wydales ostatnio? Bez wynagrodzenia dla autorow czy Twojej pracy Sikor, sam koszt drukarski?
Policzmy, format A5, 32 strony, 1+1 kolor plus okładka 4+1 kolory, nakład 200 sztuk (rozumiem, że chodzi o druk offsetowy, jak to było robione wcześniej): Papier:.............~75-80zł Klisze:...............~300zł Płyty drukarskie:......225zł Druk (minimalka):......650zł ____________________________ razem: ~1250zł To nam daje 6,25zł na jeden egzemplarz, bez zainwestowanego własnego czasu i bez kosztów pobocznych.
CZyli realnie 3x tyle, pomysl fajny ale to nadal jest hobby wiec rzecz do ktorej sie doklada, osobiscie chetnie papierowy mag zamowie a nawet zaprenumeruje, mimo doby internetu ,
Akurat przy takich ruchach i minimalce wychodzi dokładnie dwa razy tyle. Dokładnie dwa razy tyle materiałów, pracy drukarza, klisz, płyt. Przy nakładzie 500 sztuk można powalczyć z ceną (jednostkową), ale i tak pewnych elementów się nie przeskoczy ;(
Kaz "TDC - ale Ty proponujesz pismo dla piszacych, a nie dla czytelnikow :)."
No nie wiem może to jakieś moje zboczenie :D :D
Ja jestem za konstruktywną krytyką i wszelkimi ciekawymi pomysłami. Np. wydawanie wspólnego pisma uważam za realne i być może niegłupie (w sensie ekonomicznym itp.).
To ja mam pomysl. Jezeli Sikor sie dogada z organizatorami zlotow (Glucholazy, Grzybsoniada), to o te 9 zlotych bedzie wiecej kosztowac wejsciowka, ale za to kazdy dostanie swoj egzemplarz Atarynki. Koszt przymusowy, ale w dobrej sprawie. Nie sadze, zeby dla kogos robilo roznice, czy wejsciowka bedzie 20 czy 29 zlotych.
W ten sposob okolo 100 egzemplarzy ma szanse zejsc, a zebrana suma wystarczy na pokrycie czesci kosztow druku (nie calkowicie, polowe). Drugie sto rozreklamuje sie w necie oraz poszuka sie sponsorow. Sadze, ze kolejne 30 egzemplarzy zejdzie, a do tego znajdzie sie brakujaca suma na caly druk od ludzi dobrej woli.
Sikor ile bylo platnych ogloszen w Atarynce w calej historii i kto sie oglaszal?
Fajny pomysł z pismem w cenie wejsciówki. Jestem za.
Z drugiej strony należy zauważyć, że wejściówka wynosi 30zł i jak się zrobi z tego prawie 40zł to już może się wydawać sporo... Choć dla mnie pomysł bomba. W piśmie możnaby drukować np. listę do głosowania, a głosy na kompotach liczyć tylko z oryginalnych druków.
A ja jestem przeciwny takiemu rozwiązaniu. To jest pewien sposób "wymuszenia", a pamiętajmy, że wiele osób jeździ na party z kasą "na styk". Tu się niestety z Wami nie zgodzę, poza tym - nie każdy z przyjeżdżających jest zainteresowany pismem. A co z ludźmi zza granicy? Oni wiele sobie nie poczytają, niestety...
Hmm promocja? Moze licytacja? Jak wyglada z punktu drukarskiego "technicznego" ponumerowac egzemplarze? Jako ze ocieramy sie o branze kolekcjonerska pare osob na pewno by chętnie kupilo "Atarynka Glucholazy specjalna edycja nr.001" z dedykacja naczelnego.
W sposób cyfrowy: bezproblemowo, ale to można "podrobić". Na czystym offsecie - nie da się, chyba, że cyfrowo po wydruku. Pozostaje wydruk offsetowy plus numerator typograficzny, jeśli miałoby to mieć sens. Ogólnie: nie wydaje mi się, aby gra była warta świeczki (numerowanie egzemplarzy) przy tak małym nakładzie. Koszty wzrastają znacznie.
Kaz: tak, próbowałem uderzać. W pierwszych dwu numerach nawet coś było, w reszcie - tylko ogłoszenia drobne. Niestety, nie pokrywało to nawet kosztu klisz drukarskich...
Ja swoje zrobilem - dalem calostronicowe, kolorowe ogloszenie na okladke :). A w jaki sposob uderzales do firm?
Przepraszam, ze tak draze temat, ale skoro nie bylo ogloszeniodawcow, to chcialem wiedziec w jaki sposob to sie stalo, zeby nie isc ta sama droga i znalezc jakies inne rozwiazanie.
Nadal uważam, że jeśli ktoś bardzo chce pisma, to wersja online jest jak najbardziej spoko czy ta "drukowalna" (vide POKE) czy ta dobra do monitora (vide Magazyn Dragonia). Dżentelmeni! zrzucenie drukowania na barki jednej osoby, obarczenie jej kosztami... śmierdzi mi to wrabianiem człowieka w niezły bigos. Proszę bardzo - rocznik, półrocznik,kwartalnik... w pdf, link do PayPal lub konta redaktora i zobaczymy czy dużo się chętnych znajdzie - to bardziej bezpieczne. EWENTUALNĄ kasę Twórcy zawsze mogą przeznaczyć na zakup atrakcyjnych nagród w konkursach organizowanych przez AO ;-)