jako dzieciak miałem nieraz w garści joysticki MATTa i nawet wtedy kuł w oczy bardzo tani plastik i mała precyzja działania co potwierdziło się po latach gdy kupiłem niedawno ich joypad Boomerang do CD32, na tym nie da się grać, a po otwarciu obudowy poraża toporność wykonania, można wtedy było się tłumaczyć "takie czasy" ale czemu i dziś taką tandetę się wypuszcza
OMG! To był najbardziej mega chu...wy joystick pod słońcem!!! Pamiętam te piramidkowe pudełka. Przez ten chłam zawsze przegrywałem w każą grę. Aż przyszedł czas, gdy uzbierałem kasę na QuickShota :-) Od tego momentu wkroczyłem w inną rzeczywistość. A tak na marginesie nawet homemade joystick z pokrywek od słoików autorstwa mojego kumpla lepiej działał, niż ten chłam MATT-a.
Chciałem coś dobrego napisać o ich produktach... ...i napiszę! Mam do dnia dzisiejszego ich przedłużacz do joya. Tworzywo, z którego jest zrobiona wtyczka rozwarstwia się (w ich nowych joyach też to było), ale kabelek działa! Na joystick z MATTa nigdy się nie zdecydowałam, bo odrzucało mnie wykonanie. Niestety było widać, że robili je w piwnicy. Poza tym fajnie się czyta takie wspomnienia :)
ten przedłużacz ma ładnie wytłoczone logo i koniec jego plusów bo jest niedokładnie zrobiony i wtyczka od joysticka bardzo kiepsko w nim siedzi, bardzo często sama wypada, używałem go przy Amidze 500
różne joysticki można sobie kupić tutaj ->link<- z nich mam za grosze 2 SuperChargery i sprawują się bardzo dobrze o ile komuś głośne klikanie nie przeszkadza, a w latach Amigi miałem Quickshot II Turbo i nie pamiętam go ze złej strony, jest tam też Python, mam z 3 modele i są mocno przez jakiegoś gracza zakatowane ale pamiętam że to był mój ostatni i najdłużej działający joy przy Amidze z tym że model na cichych blachach, nie klikających mikroprzełącznikach
Ten joystick z foto miałem przy swoim pierwszym komputerze czyli małym Atari i mam go do dziś z tym że niestety jeszcze jak byłem dzieciakiem poszedł sobie jeden kierunek. Pewnie się dobrze grało skoro go tak zamęczyłem.
Mój kuzyn miał Scorpiona podpiętego do PC lub Amigi, ale nie przypominam sobie go grającego na nim lub jakieś jego zdanie na ten temat. Chwytliwy miał być chyba tylko jego nietypowy kształt, a reszta jest raczej jakości innych joysticków MATTa.
Ja pamiętam Joysticki Matt jako coś podstawowego co trzeba było mieć w domu, na wszelki wypadek. Wcześniej razem z kumplem grywaliśmy na jego Atari 800XL za pomocą joysticka firmy Zetdezet z jednym małym fire na uchwycie. To dopiero była katorga, wszystkie gry typu olimpiada, gdzie trzeba było wymachiwać joyem męczyły bardziej niż dzisaj Wii i temu podobne. Zmiana na Matt-a była sporym skokiem jakościowym. Matt miał kilka zalet, był cichy (preferowałem ciche rozwiązania, tak aby moi rodzice nie słyszeli moich nocnych batalii przed komputerem.), trwały (upadał z tysiąc razy i wytrzymał niejeden sprint) i do tego w przyzwoitej cenie. Poza tym produkowany w moim rodzinnym mieście ;-) Miał też kilka wad, a podstawowa to brak precyzji co czasem obiawiało się nie zadziałaniem jakiegoś kierunku. Jednak w czasach 8bit joysticki te używane były przez nas jako podstawowe :-) Przy 16bit odeszliśmy do quickjoy-ów i quickshot-ów ale ze średniej półki(mikrostyki i gumy zamiast blaszek których doświadczyłem tylko w zetdezecie). Jednak Matt zawsze gdzieś tam był.
Co do wywiadu to widać od razu, że ludzie ciężko pracowali na życie i w przeciwieństwie do wielu w tym kraju mieli swój oryginalny pomysł. Z tego co pamiętam Matt produkował jedyne liczące się Joysticki made in Poland bo przecież ZETDEZET dla Elwro był drugim ale mało znaczącym (mimo produkowania w państwowym zakładzie zamiast w piwnicy jego ergonomia była fatalna).
"Skorpiona" nie zakupiłem, bo z tego co pamiętam to ceny nie były za przystępne, a sam Joy zajmował pół stołu co w moim małym pokoiku było sporą wadą. No i generalnie wygląda mocno niebezpiecznie w porównaniu do smukłych konkurentów z zachodu (wschodu?) :-)
Boomerang to już dla mnie era PC i DOOMa z klawiatury :-) więc poza moim zainteresowaniem.
Boomerang niestety ma tragiczną jakość. Kupiłem sobie do A1200 model 432 (nówka z Matt) pod kątem emulacji CD-32 na Ami, ale jakość była tak kiepska, że sprzedałem. Siermiężny i próba gry nim była jakimś złym żartem:-/
to ja jakiś dziwny jestem, bo grałem na scorpionach i tych joyach pakowanych w stożkowate pudła jako głównym sprzęcie i do tej pory działają. QuickShot dla odmiany poległ dość szybko (chociaż był nieporównywalnie ładniejszy i z lepszego tworzywa).
Moj pierwszy jostick to byl Matt. Chwalilem sobie wtedy, bo dzialal miekko. Ale rzeczywiscie, jakoscia odstawal od zachodnich. Mam moj sterany egzemplarz do dzisiaj.
@xeen ... w Skorpionach była taka dość mocna sprężyna ,Joye te chodziły zazwyczaj dość topornie ,miały spory wychył, z precyzyjnością miały niewiele wspólnego przez co nie nadawały się do większości platformówek,bijatyk , co prawda dało się nimi grać na Atari w Moon Patrola ,ale już np:Amigowski Swif,czy Battle Sqadron przyprawić mogły o nerwicę i poważny ból nadgarstka ... w Zybexa też nawet nie próbowałem. Po złożeniu podstawki to Joystick ten stawał się narzędziem gimnastycznym bądź można by go wykorzystać w celu samoobrony :-),często i gęsto gubił charakterne stożkowate zaślepki .
Ale fajnie Joystick ów prezentuje się na półce , i w razie pojedynków z innym graczem jako Joy dla drugiego gracza może ułatwić zwycięstwo i sprawić właścicielowi odrobinę radości ;-) .