atarionline.pl Legalne oprogramowanie - Forum Atarum

Jeśli chcesz wziąć udział w dyskusjach na forum - zaloguj się. Jeżeli nie masz loginu - poproś o członkostwo.

  • :
  • :

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    • 1:
       
      CommentAuthorYosh
    • CommentTime1 Mar 2010 zmieniony
     
    "Z drugiej strony eksperymentalne obszary jazdy bez kompletnie zadnych znakow (w Wielkiej Brytanii i Holandii) przynosza wyniki, ze jest MNIEJ wypadkow w takich obszarach!"

    Owszem, są takie proby. I to dziala - pytanie jest tylko o koszt.

    Stawiasz droge bez zakazow tuz przed przedszkolem. Zapewne kierowcy widzac plamy rozjechanych dzieci zaczna zwalniac, tylko ze nikt nie chce zeby to jego dziecko bylo autoregulatorem.

    Pewnie wlewajac 1 litr wody w 250ml szklanke ja napelnisz, ba nie bedziesz musiał jej mierzyć! samoistnie zachowa się w niej 250ml - ale ja nie chce być jedną z tych rozlanych kropel.

    Tak, ja tą wodę _zmuszę_ gumowym rękawem aby się nie rozlała.

    Obecny system jakoś działa i jak narazie mam zbyt wiele obaw aby być zwolennikiem autoregulacji, czy zniesienia praw wlasnosci.

    MPK? cóż, jak się zchleje to wspieram monopoliste placac za bilet - a jak nie to znim walcze jadąc swoim autem:) mi taka wolność wyboru wystarcza

    A aby wrócić na temat - pewne ukrainskie studio zrobiło nie zgorszą (acz masową) grę. U siebie jej nie sprzedali - zdaje się że prawo autorskie na Ukrainie traktowane jest frywolnie - natomiast na zachodzie... troche zarobili :). I to mi się podoba, chłopaki jedzą z tego co lubią.

    Prawo pozwala też na wybór... np.
    BSD - "lubimy być robieni w konia, weźcie sobie nasz stos TCP/IP"
    GPL - "korzystasz? masz się dzielić! nie - to wara"

    i tak jak Larek, chce miec mozliwosc decydowania.


    "Sa inne sposoby robienia biznesu niz tylko ten na monopolistycznym prawie do utworu. "
    w muzyce to ludzie jeszcze od biedy zaplaca zeby wysluchac wykonania na zywo przez autora...

    w kinematografii oferuja ciemne tylnie rzedy - mozna buzi dac narzeczonej, no i wrazenia lepsze (takiego naglosnienia w domu nie mam)

    ale do ....... co mozesz zaoferowac jako autor gry? pelerynke? maske gazowa? owszem.. ale czy to oto chodzi?

    ----

    acha.. gdzie tutaj jest help jak sie cytuje czy obrazki wstawia? :)
    • 2:
       
      CommentAuthorKaz
    • CommentTime1 Mar 2010
     
    Ja jestem help :)

    Tu masz spis znacznikow:
    ->link<-
    • 3:
       
      CommentAuthorlarek
    • CommentTime1 Mar 2010
     

    Kaz:

    Dlaczego uwazasz, ze masz jakies prawo do sprzedawania programu, ktory stworzyles? Skad ten pomysl?

    A skąd pomysł, że nie mam? Odkąd istnieje handel mam taką możliwość.

    Kaz:

    I skad pomysl, ze jestes istnieje jakis wlasciciel dziela? Autor tak, ale wlasciciel? Czy mozna byc wlascicielem czegos, co nie materialne? Wlascicielstwo to przeciez wladztwo nad rzecza/osoba...

    Program wcale nie jest niematerialny. Program to zbiór rozkazów zrozumiałych dla procesora umieszczonych na nośniku (dyskietce, taśmie, hdd, czy wręcz kartce papieru). Podobnie jak obraz (zbiór kolorowych plam na nośniku /mam nadzieję, że za te kolorwe plamy nie obrażą się artyści malujący obrazy ;-)/, którym jest np. płótno) czy książka (zbiór liter na np. papierze). Problem w tym, że obraz skopiować jest trudno, bo nie istnieją dobre narzędzia do kopiowania. Skopiować książkę jest już zdecydowanie łatwiej. A program komputerowy - banalnie łatwo, bo powstały specjalne narzędzia do bezstratnego powielania dzieła.
    Łatwość z jaką można zrobić kopię nie oznacza, że w każym przypadku wolno nam to robić. Jeżeli autor lub właściciel dzieła nie życzy sobie tego, to należy to uszanować.

    Kaz:

    Ale czy zagwarantowanie tego prawnie jest korzystne, sprawiedliwe czy rozsadne? Nie, jest absurdalne.

    Korzystne? Dla kogo? Dla autora/właściciela, jeżeli zależy mu na zysku - TAK!
    Sprawiedliwe? TAK!
    Rozsądne? TAK!
    • 4:
       
      CommentAuthorMaW
    • CommentTime1 Mar 2010
     
    Program wcale nie jest niematerialny.

    o tym właśnie napisałem tutaj ->link<-
    • 5:
       
      CommentAuthorKaz
    • CommentTime1 Mar 2010
     
    Yosh - skoro wyniki pokazuja, ze obszary bez znakow sa bezpieczniejsze niz te ze znakami to dlaczego twierdzisz, ze jest odwrotnie? W Twoim przykladzie to wlasnie Ty wylewasz wiecej wody z butelki, ale mowisz, ze tak jest lepiej i bezpieczniej, bo istnieje przepis, zeby wylywac jak najmniej...

    Larek - sorki, ale jest roznica miedzy "prawem do czegos", a "mozliwoscia". Mozesz zarabiac, nikt Ci nie broni. Ale skad pomysl, ze musisz miec do tego jakis monopol prawny, gwarancje prawna, prawo? To jest istota pytania.

    Program jest jak najbardziej niematerialny i myslalem, ze takich banalow nie musimy sobie tlumaczyc. Kazdy program da sie zapisac jako skonczenie dluga liczbe. Twierdzisz wiec, ze liczby tez sa materialne? To, ze do celow praktycznych program umieszczany jest na jakims fizycznym nosniku nie zmienia postaci rzeczy. Rownie dobrze mozesz go przechowywac w glowie w postaci mysli. I co, wtedy tez jest materialny?
    • 6:
       
      CommentAuthorlarek
    • CommentTime1 Mar 2010
     
    Jeżeli ludzie kopiują mój program, to moja możliwość zarabiania na jego sprzedaży maleje, więc mówienie, że mogę zarabiać i nikt mi tego nie broni jest trochę nie na miejscu.
    Przykład (i tylko przykład - nie doszukiwać się tu proszę czegoś więcej): jeśli K2106 nie byłoby rozdane za darmo kilkunastu osobom, to część z nich (wiem o tym) kupiłaby grę. A tym samym zysk ze sprzedaży byłby większy. Również jeżeli gra nie byłaby dostępna za free, to można założyć, że również sprzedaż mogłaby być większa. Nie musiałoby tak być, ale rozsądnie myśląc, można tak założyć (np. Tempest Xtreem się sprzedaje i nie jest dostępny za free).

    Kaz:

    Ale skad pomysl, ze musisz miec do tego jakis monopol prawny, gwarancje prawna, prawo? To jest istota pytania.

    Bo ja to wymyśliłem i napisałem, więc jest moje i chcę na tym zarabiać, bo dlaczego miałbym mój pomysł i moje dzieło udostępniać innym za darmo? Jeżeli ktoś chce mieć moją grę (mój obraz, moją książkę), to czy nie mam prawa mu tego sprzedać i jednocześnie oczekiwać, że bez zapłaty nikt nie będzie posiadał mojego produktu?

    Kaz:

    Program jest jak najbardziej niematerialny i myslalem, ze takich banalow nie musimy sobie tlumaczyc.

    Tak, jak będę miał program w mojej głowie, to jest niematerialny. Tak samo, jak obraz Rembrandta, Matejki, rzeźba Michała Anioła, czy piosenka Dody. Tylko, że sprzedać taki twór jest trudno, bo jest to w zasadzie tylko pomysł, który dopiero po zmaterializowaniu nadaje się sprzedaży. Choć sam pomysł też można sprzedać, ale jak się liczy na masowego odbiorcę, to będzie trochę kiszka...

    Programu, który siedzi w głowie, jak na razie nie skopiujemy, ale poczekajmy, aż wymyślą urządzenia do odczytu myśli...


    Kaz, ja wiem, o co Ci chodzi. Nie mówię, że prawo, które obowiązuje jest idealne i dobre, ale należy spojrzeć na problem również od strony twórców, którzy żyją z tego, co stworzą i sprzedadzą (a przy okazji dają zarobić pośrednikom). Jeżeli AtariOnline byłby płatnym serwisem, gdzie każdy, kto chce coś przeczytać musiałby wnieść stosowną opłatę, bo chciałbyś na tym zarabiać, a w sieci ukazałaby się ogólniedostępna i bezpłatna kopia Twojego serwisu, to czy nie byłbyś za tym, aby ją usunięto? Może byłyby osoby, które nadal zapłaciłyby za możliwość czytania nowinek na Twojej stronie, ale część nie, bo po co płacić, skoro ktoś inny udostępnia stronę za darmo?

    Kazik narobił szumu wokół siebie ze swoją ostatnią płytą i nazwał brzydko każdego, kto ściągnął z internetu jego piosenki. Ja nie ściągałem, ale że takie zachowanie Kazika mi się nie spodobało, to nie kupiłem również jego oryginalnej płyty mimo, że lubię jego piosenki i mam w swojej kolekcji kupione starsze płyty. I to wszystko, co mogę zrobić. Szanuję to, iż facet nie chce rozdawać swoich piosenek za darmo i już. Czy ma do tego prawo? Moim zdaniem ma.
    • 7:
       
      CommentAuthorKaz
    • CommentTime1 Mar 2010
     
    Wszystko przyklady, ktore podales (i Yosh tez) pewnie tak wygladaja - ALE W OBECNYM SYSTEMIE/UKLADZIE (system, uklad - w sensie cybernetycznym), ktory robi z ludzi przestepcow, zlodziei, podwyzsza koszty tworzenia, etc. Przywykliscie do tego systemu - ja to rozumiem, ale to nie znaczy, ze to jest jedyny mozliwy albo dobry system.

    Kompletnie inne zasady wytworzylyby tez inne zachowania spoleczne - co probowalem Wam podac na przykladach z zycia, na przyklad, ze nakazy czy zakazy wcale nie poprawiaja sytuacji, a wrecz przeciwnie. Panowie, nie mozna twierdzic, ze wszystko bedzie takie same w dwoch roznych systemach! Zniesienie monopolu prawnego byc moze wyksztalci inne zachowania, nie tylko po stronie tworcow i ich posrednikow (to omawialismy), ale i konsumentow. Skad na przyklad wiecie, ze nie zapanuje moda na korzystanie z programu od autora, a nie posrednika? Byc moze powstana nowe formy wynagradzania, etc.

    Kaz, ja wiem, o co Ci chodzi. Nie mówię, że prawo, które obowiązuje jest idealne i dobre, ale należy spojrzeć na problem również od strony twórców, którzy żyją z tego, co stworzą i sprzedadzą (a przy okazji dają zarobić pośrednikom).


    Czyli w skrocie Twoj postulat sprowadza sie do tego, ze autor musi miec monopol na utwor, zeby maksymalizowac swoje (chocby potencjalne) zyski. Tylko, ze to nie jest spogladanie na problem "rowniez od strony tworcow", ale "wylacznie od strony tworcow". Co gorsze - tak sie tylko pozornie wydaje, ze od strony tworcow, bo jak juz zostalo to powiedzane, taki system prowadzi do dominacji posrednikow nad autorami/tworcami.

    Spojrz na problem od strony zasad naturalnych, od tego jak to faktycznie, realnie wyglada. Wymyslenie "czegos" powoduje, ze jestes autorem tego czegos. Trzymanie tego dla siebie powoduje, ze jestes wlascicielem tego czegos - masz pelna wladze nad tym co sie dzieje z tym czyms. Jednak upublicznieniem tego czegos (wartosci niematerialnej jak idea, pomysl, wypowiedź, program) czyli PODZIELENIEM sie z innymi ludzmi - powodujesz, ze inni tez moga tego czegos uzywac, przekazywac dalej. Upubliczniajac pozbawiasz sie mozliwosci wylacznego wladania wymyslona rzecza.

    Wiec raz: jest to stan faktyczny, bo nie mozesz zaprzeczyc, ze ktos moze powtorzyc, wykorzystac Twoj pomysl, etc. Dwa: jest to stan zgodny z natura - bo naturalne jest w naszej ziemskiej cywilizacji podpatrywanie, zgapianie, nasladowanie innych, etc. Co wiecej - to wlasnie te zachowania spoleczne rozwinely cywilizacje. Gdyby nie to, nie rozpowszechnily by sie zadne wynalazki, idee, etc.

    Teraz zaburzamy naturalny porzadek - i wprowadzamy zasade prawna, ze to co powiedziales, wymysliles, powiedziales - nalezy wylacznie do Ciebie. Od razu pojawia sie masa problemow, zarowno logicznych jak i technicznych. I widac je wlasnie w dzisiejszym swiecie i one beda narastac az do granic absurdu (albo gdy ludzie powiedza dosc). Przyklad logicznego problemu: co z ideami, ktore sa identyczne, a na ktore wpadna rozni ludzie - kto jest ich wylacznym wlascicielem? Jak opatentowac i chronic liczby, ktorymi sa programy komputerowe? Czy moge zastrzec sobie, ze ta lub inna liczba jest moja i tylko moja? Po drugie kwestia technicznej wykonalnosci takiego zaburzenia w naturze: zawsze sie np. da powtorzyc to co ktos powiedzial, nie da sie pilnowac kazdego i wszedzie. A nawet gdyby sie dalo, jak zbudowac np. system ustalajacy autentycznosc autorstwa?

    W praktyce takie zaburzenie naturalnego porzadku generuje mase problemow technicznych, logicznych i powoduje wlasnie, ze to nie tworca jest osoba dominujaca w procesie tworzenia, ale osoby, ktore rozwiazuja/usuwaja te problemy - a wiec posrednicy, prawnicy, organizacje zarzadzania prawami, etc, etc, etc...

    Efekt znamy ze wspolczesnego swiata: ludzie i tak kradna (zaslaniajac sie roznymi wymowkami typu "za drogie", etc), tworcy i tak zarabiaja (nawet Ci co odwaza sie udostepnic za free), posrednicy przejmuja coraz wieksza kontrole nad monopolem prawnym...
    • 8: CommentAuthormono
    • CommentTime1 Mar 2010
     
    @Kaz: Program rozumiany, jako liczba jest tylko interpretacją. To jest tak jak z tym, że %11111111 może być rozumiane, jako liczba 255, ale również jako -1. To tylko kwestia interpretacji. Tak samo może być rozumiany obraz namalowany przez artystę, ale utrwalony w postaci cyfrowej (załóżmy że posiadamy technologię do zachowania wszystkich niuansów jak dokładne odwzorowanie barwy, oraz topologii) - nie zastrzegamy tu praw do władania liczbą, ale zupełnie co innego. Program jest tworem pozwalającym na sterowanie maszyną i dzięki temu uzyskaniem jakichś wymiernych efektów: obliczeń, frezowania kształtów, oddziaływania na człowieka obrazem, dźwiękiem itd. Liczba, to tylko jedna z interpretacji programu i sposób jego utrwalenia.
    • 9:
       
      CommentAuthorKaz
    • CommentTime1 Mar 2010
     
    Zastrzegamy efekty? Ciekawa teoria, moglbys rozwinac na przykladzie "pomyslu" - jak zastrzec cos, co nie ma efektu?

    Sadzilem, ze zawsze monopol prawny zastrzega jakas forme, intepretacje. Nie wystarczy zmiana interpretacji zeby przedstal obowiazywac monopol, prawda?
    • 10: CommentAuthormono
    • CommentTime1 Mar 2010
     
    No tak, ale pomysł da się obecnie tylko opatentować (i tak trzeba stworzyć dokumentację, ale nie musi to być nic co działa w praktyce). Prawo autorskie dotyczy zaś dzieła, czyli czegoś co zostało jakoś utrwalone i działa.
    • 11: CommentAuthorurborg
    • CommentTime1 Mar 2010 zmieniony
     
    Ja tez uważam że prawo autorskie jest potrzebne, bo bez niego kto tworzyłby nowe programy? Podobnie - kto sfinansowałby badania nad nowymi lekami, technologiami? Po co miałby wywalać grube miliony, żeby za tydzień Chińczycy to skopiowali i zalali rynek swoimi podróbkami. Fakt dziś tez powstaje oprogramowanie Freeware, czy Open Source, tworzone przez entuzjastów i za darmo. Ale ci ludzi tworzą coś za darmo i z pasji, bo na pełny etat pracują w firmie, gdzie zajmują się tworzeniem licencjonowanego oprogramowania. Mają zatrudnienie i dobre zarobki i dzięki temu, że pracują tam gdzie pracują mają wiedzę i umiejętności. Dlatego czasem niektórzy z nich napiszą coś za darmo, tylko dla zaspokojenia własnych ambicji. Gdyby nie było licencjonowanego oprogramowania chronionego prawem autorskim to uważam że Freeware i Open Source tez by umarły. Nie widzę zresztą nic złego w tym ze ktoś tworzy program aby na nim zarabiać.

    Choć zgadzam się że kopiowanie i kradzież to nie to samo. Co filmik który tu był zapodany bardzo fajnie i dobitnie pokazuje. Jak jednak inaczej rozwiązac problem zeby autor mógł czerpać korzyści z programu który napisał?
    • 12: CommentAuthorxxl
    • CommentTime1 Mar 2010
     
    prawo autorskie zawsze istnialo i za jego lamanie kary byly wieksze :-) w kazdym okresie historii (ciekawe co grozilo ziomalowi w sredniowieczu za nielicencjonowane bicie monet), zreszta w pewnym sensie prawo autorskie jest motorem postepu. osoby wybitne, wynalazcy, naukowcy itd. zawsze byli materialnie 'wspierani' przez spoleczenstwo (tak czy inaczej). obecnie gdy technika tak poszla do przodu ze kazdy praktycznie nie ponoszac zadnych nakladow jest w stanie zlamac 'prawo autorskie' i uzyskac jakas tam korzysc pokusa jest ogromna, co wiecej, czasem to prawo lamiemy bezwiednie, dlatego trzeba motywowac (jak to juz wczesniej pisalem) i stwarzac warunki do tego zeby latwiej bylo nie lamac prawa niz ulegac pokusie... nawet bardzo wysokie kary nie pomoga, nie tedy droga.
    • 13:
       
      CommentAuthortdc
    • CommentTime4 Mar 2010
     

    mac:

    sam proces nagrywania jest dziś dużo tańszy niż kiedyś

    Tłoczenie płytki CD audio w połowie lat 90. wynosiło 1 cent. w tym samym momencie u nas szalały wytwórnie takie jak Pomaton EMI i za głupią płytkę kazały płacić 60-80 zł :-/
    • 14:
       
      CommentAuthorKaz
    • CommentTime11 May 2010 zmieniony
     
    Panowie, nie mieszajmy spraw praw autorskich i patentow, bo to jednak dwie rozne "dyscypliny" wlasnosci intelektualnej.

    Urborg:

    Ja tez uważam że prawo autorskie jest potrzebne, bo bez niego kto tworzyłby nowe programy?


    W tym zdaniu zakladasz, ze bez ochrony praw autorskich nie mozna zarabiac na dziele pieniedzy. A to nie jest prawda i jest na to dowod historyczny. Milton Friedman, laureat nagrody Nobla, autor miedzy innymi ksiazki "Monetarna historia Stanow Zjednoczonych" przeprowadzil badania wplywu praw autorskich na zarobki tworcow przed i po wprowadzeniu ochrony praw autorskich i stwierdzil, ze zarabiali oni wiecej w czasach, gdy ochrony takowej nie bylo! Friedman widzi jednak pewne korzysci z ochrony praw autorskich - z tym, ze postulowal ich znaczne ograniczenie w stosunku do tego co mamy obecnie.

    Urborg:

    Podobnie - kto sfinansowałby badania nad nowymi lekami, technologiami? Po co miałby wywalać grube miliony, żeby za tydzień Chińczycy to skopiowali i zalali rynek swoimi podróbkami.


    1. Alez to wlasnie obecnie mamy do czynienia z zalewem podrobek np. lekarstw, a przeciez ochrona patentowa jest! Zalew ten wynika z kolosalnych zyskow z podrobek. Zysk jest kolosalny, poniewaz jest ogromna roznica miedzy kosztami wytworzenia, a cena rynkowa oryginalow. Cena rynkowa oryginalow wynika zas wlasnie z monopolu prawnego! Gdyby nie bylo monopolu prawnego firma w obawie o konkurencje musialaby zmniejszyc swoje marze (np. z 1000 procent do 10 procent), a to z kolei spowodowaloby tez nieoplacalnosc podrobek... ktore przeciez musialyby byc tansze od oryginalow, zeby klienci je kupowali!

    To ta sama przyczyna, dla ktorej kartelom narkotykowym jest na reke utrzymywanie nielegalnosci narkotykow - usuniecie konkurencji podbija cene i zyski ze sprzedazy. Gdyby kazdy mogl handlowac narkotykami to ich cena by spadla i nie bylyby tak intratnym interesem. W Holandii dozwolone sa miekkie narkotyki i jakos nie ma tam z tego powodu ogromnego przemytu, a mafie nie interesuja sie tym rynkiem (nie ma tez zadnej katastrofy spolecznej, choc to inny temat). Z kolei w USA jest prawie calkowity zakaz sprzedazy, ogromna "ochrona" przed narkotykami i rynek narkobiznesu rosnie z kazdym rokiem... Oni zreszta juz mieli kiedys lekcje w postaci prohibicji - jak wiadomo zakaz alkoholowy i horendalne ceny alkoholu byly przyczyna budowy finansowej potegi owczesnych mafii - i jak widac, wspolczesne mafie wyciagnely z tego wniosek, wiedza ze z zakazu lepiej sie zyje.

    2. Wracajac do podrobek - pamietajmy tez o tym, ze wiekszosci technologii nie da sie skopiowac w krotkim okresie czasu. Firma podrobkowa tez musi miec czas na organizacje, "rozgryzienie" technologii, etc. To daje pierwszej firmie na rynku spore fory. I to jest wlasnie TO, co napedza nasza cywilazcje i co bylo przyczyna szalonego rozwoju XVII-XIX wieku, kiedy ochrony patentowej w praktyce nie bylo (slynny przyklad z zarowka Edisona). Ze wspolczesnych czasow znamienny jest przyklad Apple. Co z tego, ze tysiace firm kopiuje ich pomysly, oferuje technicznie lepszy sprzet? W tych dziedzinach, w ktorych byli pierwsi wygrywaja i ludzie potem cenia produkty firmy, mimo ze inni robia lepiej albo taniej.

    3. Musisz sie koniecznie zapoznac z zasadami patentowania, bo mam wrazenie ze przyjmujesz, ze patent Cie przed czyms "ochroni". Otoz obecnie najciekawsze wynalazki nie sa patentowane, poniewaz ujawniloby to technologie (a co najmniej ulatwilo jej skopiowanie)! Patentowanie polega, z grubsza, na opisaniu swojej technologii i zarejestrowaniu w urzedzie danego kraju. Samo zarejestrowanie Cie przed niczym nie uchroni, wrecz przeciwnie - daje innym firmom mozliwosc zapoznania sie z Twoja technologia, skopiowania jej lub opracowania lepszej. Sa firmy ktore istnieja tylko po to, zeby sledzic patenty, robia raporty, analizy, etc.

    Najlepsza ochrona w takiej sytuacji jest nieinformowanie o skladnikach, technologii - i tak wiele firm, ktore wymyslily cos nowego, czyni. Wcale nie patentuje rozwiazan, na przyklad wspomniane firmy medyczne! Obecnie wiec patenty staja sie coraz bardziej zwyrodniala forma wlasnosci intelektualnej, bo nie sprzyjaja opracowywaniu nowych rozwiazan tylko żerowaniu na starych albo zastrzeganiu "na wszelki wypadek" tego, czego i tak nie da sie wyprodukowac, ale moze za jakis czas uda sie wyprocesowac pieniadze. Ale nie chodzi mi tu tylko o firmy, ktore zyja z procesow patentowych, chociaz przed chwila przeczytalem na WP wspanialy przyklad:

    ->link<-

    Najpiekniejszy jest ten fragment: "Patent został przyznany firmie Metricom – właścicielowi usługodawcy internetowego Ricochet, który jednak zbankrutował w roku 2001. Spółka WiLAN, która według własnych deklaracji wyspecjalizowała się w "rozwoju, ochronie i monetaryzacji własności intelektualnej", teraz oskarża inne firmy o to, że produkują i sprzedają produkty z interfejsami Bluetooth używającymi technologii opisanej w patencie."

    A wiec sa juz firmy, ktore procesuja sie za "nie swoje" i sie w tym specjalizuja :)

    Duzo powazniejsze niz to sa inne skutki patentowania. Otoz oczywiste jest, ze firmy kieruja sie zyskiem. W tym celu sprzedaja to, czego ludzie najbardziej chca czy potrzebuja. Patentowanie (czyli monopol na pewne rozwiazania) wprowadza zawirowania w tym prostym, kapitalistycznym schemacie - bo najwiekszy zysk nie osiaga sie z tego co ludzie chca lub potrzebuja, ale z tego, co jest opatentowane (zapewniony monopol prawny na pewne rozwiazanie). Pod tym wzgledem mam pewne doswiadczenia z branzy medycznej i wiem, ze produkuje sie czesto gorsze lekarstwa czy uzywa gorsze technologie tylko dlatego, ze jest na nie patent na dany kraj. Przez to nowsze, lepsze technologie opracowuje sie wolniej albo w ogole sie nie opracowuje, ewentualnie trzyma sie je pod kluczem, a wprowadza do obrotu tylko tam, gdzie jest jakas konkurencja innych firm i podobnych produktow. Nie sa to juz niestety odosobnione przypadki, to jest obecnie powszechna praktyka.

    PS.
    Jeszcze takie uzupelnienia z linkow, ktore znalazlem. Oto walka o patenty (czyli przelewanie z pustego w prozne) stala sie "galezia gospodarki" USA:

    ->link<-

    PS2.
    A to sie przyda tym pieniaczom, ktorzy mocno krzycza w kazdej sytuacji o "zlodziejstwie" (jak kuriozalnie nazywaja "naruszeniu praw autorskich"): ogolne zasady wylaczenia praw autorskich (tak zwany dozwolony uzytek) i podstawowe roznice miedzy prawem polskim, a amerykanskim:

    ->link<-

    Mazi powinien przestudiowac to jako obowiazkowa lekture.

    PS3.
    Ciekawy przypadek naruszenia praw przez producenta konsol, o ktorych rozmawialismy wczesniej (tutaj: Sony Playstation3):

    ->link<-

    PS4.
    A tutaj o "rzetelnosci" firm z branzy, ktore oceniaja skale piractwa:

    ->link<-

    PS5.
    I jeszcze o tym czy polskie prawo jest cacy czy be:

    ->link<-
    • 15:
       
      CommentAuthorKaz
    • CommentTime28 Sep 2010
     
    Kolejny przypadek do kolekcji:

    ->link<-

    Myślisz, że polskie płyty się nie sprzedają? Zajrzyj do któregoś z serwisów aukcyjnych. Czasem za jeden rodzimy krążek trzeba wyłożyć więcej niż za całą dyskografię AC/DC! Za płytę TSA kupujący musiał zapłacić aż 935 zł!

    (...)

    PERFECT – "Perfect Live April 1' 1987" (1992) / "1971-1991 Historie nieznane" (1993) / "Jestem" (1994)

    Trzy płyty, w tym jedna premierowa – "Jestem", wydana nakładem Koch International, ze słynną "Kołysanką dla nieznajomej". Poza tym kompilacja zawiera wiele niedostępnych nigdzie indziej utworów oraz koncert w gdańskiej hali Olivii, po krótkiej reaktywacji zespołu w 1987 roku. Za wszystkie trzeba słono zapłacić, choć najdrożej chodzi koncertówka – w zeszłym roku jedna sztuka zeszła na Allegro za 610 zł, a dwie pozostałe za ponad 500.

    O szanse na wznowienie zapytaliśmy managera zespołu Adama Galasa. – Niestety, nie mamy tutaj zbyt wielkiego pola do popisu, bo prawa producenckie do tych pozycji należą do firm, które nie chcą ich wydać. Na przykład "Jestem" to Universal, który twierdzi, że rynek nie będzie tą płytą zainteresowany. A my wiemy, że będzie. Niestety, taka jest teraz polityka wydawnicza, że za dobrą płytę uznaje taką, która spełnia określane plany marketingowe wydawców, często niemające nic wspólnego z rzeczywistością. Co do "Historii nieznanych", były na wpół legalne, wydane przez Intersonus, która zresztą nic za to muzykom nie zapłaciła. Teraz jej właściciel boi się do tego wracać.
    • 16:
       
      CommentAuthorKaz
    • CommentTime2 Oct 2010 zmieniony
     
    w "Komputerze" z 1990 roku przetlumaczona jest ogolna miedzynarodowa deklaracja, ktora postulowala, zeby wprowadzic NOWA NORME MORALNA na temat oprogramowania... minelo dwadziescia lat i rzeczywiscie - udalo sie wielu ludziom wmowic okreslona wtedy nowa norme moralna. A wiec zaledwie kilkanascie lat temu rozpoczela sie zmasowana akcja przekonanywania, ze kopiowanie to kradziez...

    Tekst artykulu z Komputera ponizej:





    • 17:
       
      CommentAuthorKaz
    • CommentTime19 Mar 2011
     
    Tutaj artykul z WP:

    ->link<-

    ktory zaczyna sie tak:

    Panie i panowie, to nie lada sensacja! Badania przeprowadzone przez Social Science Resarch Council wykazały, że za wzrost piractwa, odpowiedzialne są zbyt wysokie ceny. Oczywistą oczywistość stwierdzono po długotrwałych i żmudnych badaniach.

    Nowojorski Instytut Badań Nauk Społecznych ogłosił wszem i wobec, że za piractwo odpowiedzialne są zbyt wysokie ceny. Tę przełomową sentencję zawarto w specjalnie przygotowanym raporcie Media Piracy in Emerging Economies. Badaniem objęto takie kraje, jak Brazylia, Indie, Meksyk czy Rosja. Głównym powodem piractwa w tych krajach są zbyt wysokie ceny "wszystkiego". Lokalne ceny pakietu Microsoft Office są nawet pięciokrotnie wyższe, niż w Stanach Zjednoczonych. W Brazylii za studencką wersję Office for Mac trzeba zapłacić równowartość 750 dolarów! (...)
    • 18:
       
      CommentAuthorTheFender
    • CommentTime19 Mar 2011
     
    Będzie Nobel jak nic.
    • 19:
       
      CommentAuthorWolfen
    • CommentTime19 Mar 2011
     
    haha! :D dobre! :) ale wiecie Panowie... lepiej pozno niz wcale :)
    • 20:
       
      CommentAuthorjhusak
    • CommentTime21 Mar 2011
     
    Nie za bardzo się zgodzę. Programy na iPhone po dolara za sztukę też są piracone. Za drogie?
    • 21: CommentAuthormac
    • CommentTime21 Mar 2011
     
    • 22: CommentAuthordhor
    • CommentTime21 Mar 2011
     
    Powyższy link - i to wszystko za nasze pieniądze. Skarbówka będzie dbała o interes i zarobek firm i korporacji puszczających oprogramowanie w ruch. Oczywiście, jak zawsze nie wiadomo jak się któremu urzędasowi umyśli potraktować wolne oprogramowanie.

    Nie jestem za piractwem, ale jak widzę takie newsy, to jestem.
    • 23:
       
      CommentAuthorKaz
    • CommentTime22 Mar 2011 zmieniony
     

    jhusak:

    Nie za bardzo się zgodzę. Programy na iPhone po dolara za sztukę też są piracone. Za drogie?


    Wyzwanie? Przyzwyczajenie? Wygoda?

    A moze rzeczywiscie nie sa warte nawet dolara?
  1.  
    Część ludzi nigdy nie kupi programu, czy muzyki i kropka.
    Część zawsze legalnie kupi.
    Najwięcej pewnie stoi pośrodku: kupi jak niedrogo.
    Zmieniają się tylko proporcje.
    • 25: CommentAuthorMaciek
    • CommentTime22 Mar 2011 zmieniony
     
    właściwie to do tej pory nie rozgryzłem tego mechanizmu. Czemu na Europę Wschodnią są narzucane takie bezczelne ceny. Znam tę prawidłowość od bardzo dawna, i dlatego od zawsze popierałem piractwo (tylko z tego jednego powodu!), ale na prawdę nie wiem czemu Gates, który podobno jest lepszym ekonomistą niż programistą zachowuje się jakby był ślepy. Nie musimy tyle samo zarabiać, wystarczy że dadzą taką samą cenę.

    No i na mieszkania mogli by dać taką samą :) 100m2 w centrum Miami, cegła, meble za 200 000 PLN (nie USD), Czyżby na polskim rynku nieruchomości też doradzał Bill Gates ;) ?

    Z mieszkaniami to żart, bo ceny nie ustala Microsoft, ale mechanizm podobny, ustalić na jakimś bidnym rynku niebotyczną cenę za produkt i trzymać całe narody za mordy.
    • 26:
       
      CommentAuthorPet
    • CommentTime22 Mar 2011
     
    @Maciek
    Wysokie ceny są narzucane po to aby właśnie sztucznie powodować wysoki poziom piractwa. Jest to przygotowanie sobie gruntu przez korporacje aby w przyszłości w celu tępienia piractwa te kraje wprowadzały przepisy, którymi za pomocą pieniędzy podatników będzie ono tępione. Przy okazji te same przepisy zapewnią też monopol wielkim korporacjom na "własność intelektualną"(patenty itp.). Gdyby programy były od początku tanie to nie byłoby piractwa więc nie dałoby się usprawiedliwić wprowadzania takich restrykcji i oddania monopolu w dziedzinie nowych technologii wielkim korporacjom. Prosta i skuteczna strategia :)
    • 27: CommentAuthornosty
    • CommentTime22 Mar 2011
     
    @Maciek, to bardzo prosty i znany mechanizm - po prostu ludzie w takich panstwach jak Polska (moze juz teraz nie, ale jeszcze pare lat temu) sa "wyglodniali" dóbr z zachodu a przy tym maja wciaz znacznie ograniczoną oferte, wiec kupia za duzo wieksze pieniadze choc zarabiaja mniej niz na zachodzie. Pamietasz jak przed pierwszymi otwieranymi McDonaldsami ustawialy sie wielogodzinne kolejki? To to samo...

    Co do piractwa - to wg mnie absolutnie nie jest kwestia cen. Czyta plyta DVD zawsze bedzie tansza od najtanszego programu. To kwestia "paradygmatu" w rozumieniu i traktowaniu wlasnosci intelektualnej. Ladnie jest to opisane w klasycznej ksiazce "Wolna Kultura". Po prostu zawsze kiedy pojawiaja sie nowe rozwiazania techniczne zmieniajace w sposob rewolucyjny dowolną dziedzine zycia (czy to wymiane informacji, czy sposob produkcji czy cokolwiek innego) zawsze jstenieje silna i bogata grupa usilujaca lobbingiem i mechanizmami legislacyjnymi zachowac istniejace status quo powolujac sie na "naturalne" prawa.

    Nie bede mowil ze poniewaz 70% ludzi nie uznaje wymiany plikow w sieci za naganne to stare musi w koncu upasc, bo wcale to nie jest pewne. Jest masa przypadkow kiedy mniejszosc w demokracji z powodzeniem narzuca swoja wole wiekszosci. Walka toczy sie na naszych oczach.
    • 28:
       
      CommentAuthorGeorge
    • CommentTime22 Mar 2011
     
    pogaduszki z Instytutu Misesa na temat "własności intelektualnej":

    • 29:
       
      CommentAuthorGeorge
    • CommentTime22 Mar 2011
     
    I wykładzik o historii tejże doktryny tego samego autora:

    • 30:
       
      CommentAuthorjhusak
    • CommentTime22 Mar 2011
     
    Bardzo duże różnice w cenach towarów bardziej luksusowych (dobry aparat fotograficzny czy obiektyw do niego) występują np. w Wawie i w Krakowie (w Krakowie drożej). Ale np. poza wielkimi aglomeracjami jest taniej. Dziwne.
    (ten sam obiektyw w krakowie najtaniej 1199, w Wawie 899 w galerii!)
    • 31:
       
      CommentAuthorjhusak
    • CommentTime22 Mar 2011 zmieniony
     

    Kaz:

    Wyzwanie? Przyzwyczajenie? Wygoda?

    A moze rzeczywiscie nie sa warte nawet dolara?


    Kaz, to czy są warte, czy nie, to jest jedna sprawa. Ale czy warto mieć na podwórku 10 samochodów nic nie wartych za darmo, czy jeden droższy, ale fajny i sprawny?

    Nikt tych ludzi nie zmusza do wrzucania w iPhone zylionów aplikacji, a oni to robią, i nigdy do nich nie zaglądają (może raz na początku). I głównie płatne bo te bezpłatne to przecież się nie nadają.

    I racja, 9 na 10 się nie nadaje do użytku. Ale 6500 aplikacji jest ok.

    Jak coś kupisz, to docenisz.
    Jak nie kupisz, nawet nie rzucisz okiem. Taka reguła. Dotyczy również prezentów :)

    Jedyną grupą, która namiętnie i ściąga (piraci) i słucha/ogląda to wczesna młodzież, lub muzyko/kino maniacy. Jeśli ktoś ogląda 3 filmy dziennie, bo bez tego nie jest w stanie funkcjonować, to kiedy on na te filmy zarobi?

    A można przy pomocy filmów i muzyki tak ładnie trzymać społeczeństwo w ryzach... I jakąś dyskretną propagandę w tym zawrzeć...
    • 32:
       
      CommentAuthorKaz
    • CommentTime5 Apr 2011
     

    jhusak:

    Ale czy warto mieć na podwórku 10 samochodów nic nie wartych za darmo, czy jeden droższy, ale fajny i sprawny?


    A jezeli ktos woli miec 10 nic nie wartych (nie wartych dla kogo?) samochodow na podworku to nalezy mu tego zakazac?

    Skoro juz jestesmy przy Apple to na taki artek zwrocil uwage jeden z czytelnikow:

    Zanim pozwało go Sony, Geohot już miał renomę ponadprzeciętnego hakera. Głośno zrobiło się o nim w sierpniu 2007 r. - 17-latek jako pierwszy opublikował trik, który przełamywał zabezpieczenia iPhone'a, pozwalając na uruchomienie telefonu w sieci innej niż AT&T. Rozbrojonego iPhone'a odkupił od niego szef spółki Certicell, sprzedającej używane telefony - w zamian zaoferował 50 tys. dol., używanego Nissana 350Z i trzy... nieodblokowane iPhone'y. Hotz staje się sławny, udziela seriami wywiadów. W wywiadzie dla magazynu "Forbes" opowiada, że chciałby się zająć "hakowaniem mózgu" - zanim jeszcze Hotz grzebał we wnętrznościach iPhone'a, odczytywał impulsy z własnego mózgu, sprzęt zbudował sam. A w konkursie Intela uzyskał 20 tys. dol. stypendium na pracę nad projektem "Holodeck" - hologramem widocznym z dowolnej strony i kąta.


    Caly artek tutaj:

    ->link<-
    • 33:
       
      CommentAuthorjhusak
    • CommentTime5 Apr 2011
     
    A jezeli ktos woli miec 10 nic nie wartych (nie wartych dla kogo?) samochodow na podworku to nalezy mu tego zakazac?


    Zbieractwo ma granice:)
    Wczoraj byłem na kabarecie Ciach. Było o tym, że można zbierać różne rzeczy. Pewien facet zbierał zużyte opony od tirów :)))
    Wybudował specjalnie na ten cel wielki magazyn :))))))))))
    • 34:
       
      CommentAuthorDracon
    • CommentTime5 Apr 2011
     
    A np. taka filatelistyka? Nieszkodliwe hobby, cenne okazy tez sie zdarzaja, no i mozna zaprosic dziewczyne do domu aby pochwalic sie... swoja kolekcja. ;)))
    • 35:
       
      CommentAuthorjhusak
    • CommentTime5 Apr 2011
     
    Ale... to... żart?

    Jeśli zbierasz wszystko, jak popadnie, to bez sensu taka kolekcja.
    • 36:
       
      CommentAuthorDracon
    • CommentTime5 Apr 2011
     
    Zart w kontekscie tych opon. :)
    A filatelistyka lubi porzadek, wiec "spontaniczne" zbieranie znaczkow faktycznie jest bezcelowe... ;)
  2.  
    Zanim pozwało go Sony


    Polityka pozywowa Sony budzi obrzydzenie: ->link<-
    Dodać podrzucanie klientom rootkitów, traktowanie niektórych krajów (pl) jako gorszych - naprawdę ich nie lubię.
    • 38:
       
      CommentAuthorKaz
    • CommentTime27 Apr 2011
     
    Ciekawy artek.
    Ale to chyba choroba kazdej duzej firmy - z konceptu jednego czlowieka albo grupy ludzi staje sie maszyna, ktora nie dba o nic poza statystykami.
    • 39:
       
      CommentAuthorKaz
    • CommentTime3 May 2011 zmieniony
     
    Artek na WP w temacie, takie podsumowanie w wersji dla opornych:
    ->link<-

    Czy każdy, kto ściąga z internetu muzykę i filmy, jest złodziejem? Czy pobranie z sieci kilku piosenek i paru komedii jest równoznaczne z kradzieżą komuś portfela?

    Jeszcze do niedawna takie opinie były dość powszechne, zwłaszcza wśród przedstawicieli przeróżnych organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi. Wszystkim nam znane są też kampanie antypirackie głoszące, że ściąganie z sieci cudzych utworów to kradzież.

    Polskie prawo nie jest w tej kwestii jednoznaczne i wiele sytuacji jest prawnie niedookreślonych. O tym, że obowiązujące w naszym kraju przepisy nie nadążają za rozwojem technologii, mówi dziennikarzowi Komputer Świata Błażej Kaczorowski związany kiedyś z Polską Partią Piratów.

    Błażej Kaczorowski - twórca pirat.info.pl

    (...) Zdaniem wielu znawców nowoczesnych technik komunikacyjnych, próba przeniesienia aktualnych praw do internetu spowoduje najpierw jego przymusową kontrolę, następnie cenzurę, a w konsekwencji likwidację, czego mamy już pierwsze próby (ACTA, HADOPI we Francji, próby cenzury w Polsce).

    (...)
    Coraz więcej prawników uważa jednak, że ściąganie utworów (muzyki i filmów) z sieci to dozwolony użytek osobisty. Praktyka pokazuje też (i potwierdza to policja), że nikt nie ściga ściągających z sieci. Ale uwaga! O ile samo ściąganie nie jest zabronione, o tyle udostępnianie utworów chronionych prawem autorskim jak najbardziej!

    Zupełnie inaczej natomiast wygląda ściąganie i posiadanie nielegalnych programów komputerowych. Jedno i drugie polskie prawo uważa za kradzież i nawet za samo posiadanie nielegalnych aplikacji grozi nam kara.
    (...)

    Uwaga! Wypowiedzi policji dotyczące omówionych przez nas zagadnień to nieoficjalne stanowisko stróżów prawa, wynikające z ich pracy i doświadczenia.

    (...)
    Jeśli złośliwy "kolega" zawiadomi policję, że mamy w domu nielegalne pliki, policja ma obowiązek to sprawdzić. Jeśli stróże prawa znajdą na naszym komputerze takie pliki, muszą znaleźć właściciela praw autorskich i zwrócić się do niego z pytaniem, czy ten składa wniosek o ściganie.

    Z reguły właściciele praw autorskich z takiej możliwości nie korzystają, ale pamiętajmy, że przy okazji przeszukania, policja może sprawdzić też legalność naszego oprogramowania, a ono jest chronione bardziej restrykcyjnie.

    Uważaj! Ściągając z sieci p2p sam udostępniasz pliki
    Sieci p2p oparte są na wymianie plików między użytkownikami. Dlatego też zasoby, które pobieramy, są automatycznie dostępne do pobrania od nas przez inne osoby. Możemy nawet nie zdawać sobie sprawy, że w trakcie naszego ściągania jednocześnie wysyłaliśmy fragmenty pliku do wielu innych osób! Niektóre programy p2p pozwalają na zablokowanie uploadu (czyli wysłania danych z naszego komputera), jednak praktycznie nikt z tej możliwości nie korzysta, gdyż wówczas pliki ściągają się na nasz dysk niezwykle powoli. (...)
    • 40:
       
      CommentAuthorKaz
    • CommentTime9 Dec 2011 zmieniony
     
    No prosze, jednak mozna podchodzic do spraw normalnie! Szwajcaria mi zaimponowala (podkreslenia moje):

    ->link<-

    Do tej pory w Szwajcarii można było legalnie pobierać z internetu dowolne pliki. Po ostatnich decyzjach władz kraju... nadal będzie można to robić. Ku zaskoczeniu organizacji związanych z rynkiem fonograficznym, eksperci orzekli, że pobieranie plików jest nie tylko legalne, ale wręcz naturalne i pożądane. Raport stwierdza, że wcześniejsze nośniki, jak kasety wideo lub magnetofonowe, pozwalały tworzyć wierne kopie oryginalnych utworów, ale brakowało im jednej cechy, która posiada internet - wbudowanego kanału dystrybucji. Eksperci dosadnie podkreślili, że obecna sytuacja związana jest z rozwojem technologii, który to rozwój należy wspierać, a nie blokować. Ostatecznie pada stwierdzenie, że wielkie wytwórnie muszą znaleźć nowe sposoby dystrybucji, wykorzystujące nowe technologie albo po prostu znikną z rynku.

    Zacytowana również zeszłoroczne badanie przeprowadzone w Holandii, która ma podobną do Szwajcarii sytuację na omawianym rynku. Okazuje się, że tzw. "piraci" pieniądze zaoszczędzone przez pobieranie treści z internetu i tak wydadzą na rozrywkę. Badania wykazały, że budżet jaki każdy z nas przeznacza na rozrywkę jest w miarę stały i jeśli wydamy pieniądze na kupno oryginalnych gier, to poskąpimy ich w innym segmencie. Wyniki pokazały również bardzo wyraźnie, że gracze, którzy ściągają gry z sieci, jednocześnie kupują ich najwięcej w sklepach.

    Szwajcarski rząd wypowiedział się również na temat przepisów stosowanych w innych krajach. Stwierdzono, że blokowanie niektórych stron w internecie, po pierwsze łamie zasadę wolności słowa, a po drugie można tę blokadę obejść. Z krytyką spotkało się również francuskie prawo Hadopi - trzykrotnego ostrzeżenia, po którym obywatel jest odcinany od sieci. Zdaniem Szwajcarów przepisy te łamią podstawowe prawa obywatelskie, jako że dostęp do internetu został przez Unię Europejską uznany jako jedno z praw podstawowych.
    • 41:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime10 Dec 2011 zmieniony
     
    Zawsze wierzyłem że w końcu znajdą się ludzie którzy zaczną sami myśleć, a nie tylko wciąż powtarzać jak mantrę papkę o kradzieży wpajaną im od lat przez molochy dystrybucyjne. Temu hamulcowi naturalnego rozwoju kultury już od dawna należy powiedzieć głośne i wyraźne "STOP!".
    • 42:
       
      CommentAuthorjhusak
    • CommentTime10 Dec 2011 zmieniony
     
    Lobby, Tenchi, lobby - papka nie jest wpajana bo tak, tylko polityk dostał gratyfikację, że tak mówi.
    Podobnie jest z:
    - antybiotyki/szczepionki (że to jest dobre dla zdrowia i nieszkodliwe a przede wszystkim ogranicza liczbę zachorowań, a zioła lecznicze są nieprzebadane i na pewno trujące)
    - media energetyczne (że to musi tyle kosztować)
    - ocieplenie klimatu (więc płaćmy za emisję co2, ale chiny nie płacą, bo nie są wystarczająco rozwinięte gospodarczo...)
    - gmo i inne syfy (bo to daje lepsze plony i jest zdrowsze i wcale się nie przenosi na normalne rośliny)
    - nowotwory (że nie ma lekarstwa ale szukamy, tylko dajcie więcej kasy)
    - światowy rząd (hehe) - że to wreszcie da możliwość na pomoc głodującym i zacofanym regionom
    - i ostatnio, że bankructwa krajów typu Grecja są spowodowane - uwaga - kryzysem finansowym!
    Obśmiałem się jak nigdy!

    Polityk dostaje w łapę i co ma powiedzieć? To jest oooooooooooooolbrzymia kasa.

    Dlatego, jeśli widzę TAKIE DECYZJE NA POZIOMIE RZĄDU, to uważam, że jeszcze nie wszystko stracone. Są ludzie, których się nie da przekupić, albo jest to nieopłacalne (ale dotyczy to NIESTETY WYŁĄCZNIE BOGATYCH krajów). Biedaka kupisz za paciorki lub gruszki na wierzbie.

    A czy zauważyliście z czego WSZYSTKIE powyższe punkty są finansowane? A z czego są finansowane programy RATUNKU?

    Ech, ile bylibyśmy byli bogatsi...
    • 43:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime10 Dec 2011 zmieniony
     
    Wiem że to bezczelny lobbing i nic na to poradzić się nie da. Ale bardziej przeraża mnie fakt, iż szarzy konsumenci zamiast pomyśleć samemu i wyciągnąć wnioski grzecznie dali sobie wpoić, że jak nie płacisz to jesteś bezdyskusyjnym złodziejem i zasługujesz na karę. A tymczasem ludziom zajmującym się takimi rzeczami jak my należałby się raczej medal za chronienie fragmentów kultury przed definitywnym zapomnieniem i zniknięciem, tym bardziej że robimy to wiedząc na co się narażamy z prawnego punktu widzenia.

    Biedaka kupisz za paciorki lub gruszki na wierzbie.

    Z tego co widzę nasi politycy do biedaków raczej nie należą...
    • 44: CommentAuthormono
    • CommentTime10 Dec 2011
     
    Ale tanio się sprzedają.
    • 45:
       
      CommentAuthorcritters
    • CommentTime10 Dec 2011
     
    Witam.
    Bardzo interesujący wątek - przeczytałem całość hurtem i z wieloma opiniami się zgadzam , ale mam i swoje przemyślenia.

    Pierwsze to kwestia terminologii - otóż kopia , to jak podaje słownik języka polskiego «rzecz dokładnie odtworzona z oryginału» - i tu , jeśli chodzi o zapis cyfrowy nie powinno być dylematu. A co z taki przypadkiem - kupuję płytę CD i zrzucam zawartość w postaci pliku mp3,wma czy innego stratnego systemu kompresji. Plik wynikowy nie jest kopią tego samego utworu z płyty CD, gdyż są to dwa różne pliki audio ( oba mają inną strukturę, format i inne cechy łatwe do porównania ) - kopia byłaby wtedy, gdybym oryginalną płytę zrzucił do obrazu , a następnie ten obraz zapisał na czystej płycie. Jeśli będę sobie nagrywał utwory muzyczne z radia ( na przykład internetowego ) i potem wrzucał je na swój odtwarzacz MP3 to jestem piratem ?
    Z filmami jest podobnie - gdy wykonam duplikat 1:1 z płyty DVD to to jest kopia , ale gdy film zostanie przekonwertowany na jakiś format kompresji ( rmvb ) to w ten sposób nie powstanie kopia , tylko coś zbliżonego do oryginału - podobnie jest z obrazami - oryginał wisi w muzeum, a u mnie na ścianie reprodukcja o wymiarach i wyglądzie oryginału ( czy ktoś kto ją wykonał i legalnie sprzedał jest piratem ). Myślę , że w tym interesującym temacie jakim jest legalność, dyskusja nie będzie miała końca.
    Jeśli chodzi o komputer , to staram się jeśli to tylko możliwe, korzystać z oprogramowania darmowego i najchętniej w wersji portable - jest wiele przykładów na to, że aplikacje pisane przez pasjonatów są bardziej funkcjonalne od podobnych napisanych na zamówienie, choć w działalności komercyjnej zapewne lepiej jest używać sprawdzonych płatnych profesjonalnych programów ( a co z tekstem w licencji , że twórca nie ponosi odpowiedzialności za błędne działanie programu? jak kupię wadliwie skonstruowaną pralkę i porazi mnie prąd to mogę domagać się odszkodowania a od nieudolnego programisty to już nie?

    Pozdrawiam
    • 46:
       
      CommentAuthorjhusak
    • CommentTime10 Dec 2011 zmieniony
     
    )

    (zamknąłem nawias, którego nie zamknąłeś, przez co sypało się forum.)

    Dwadzieścia groszy piechotą nie chodzi... A gruszka na wierzbie - dobra rzecz.
  3.  
    Ja place za oprogramowanie , ktorego uzywam. Za gry. Po prostu bez placenia nie ma rozwoju. To po pierwsze. Po drugie to jedna z form wyrazenia szacunku dla tworcy.
    Swoja droga, co by bylo gdyby w creditsach danego softu, tworcy wyrazili chec, by uzywjacy danego oprogramowania, zaplacili za nie firmie dystrybuujacej. Niezaleznie czy to w wersjii pudelkowej czy elektronicznej.
    Sorry Panowie, ale choc Jhusak ma racje w poscie 42, dzis bez placenia za soft (dot.gier, te faktycznie mnie interesuja) nie ma rozwoju. Bez placenia nikt nie stworzylby takich perelek jakie dzis sa dostepne na XO/PS3/Wii. Znacie OOZI, fenomenalna polska gre w kanale indie games Xbox live ?? Dla fanow Superfroga "Must Have", za 1$. Po prostu grzech nie kupic..........
    • 48:
       
      CommentAuthorTenchi
    • CommentTime10 Dec 2011 zmieniony
     

    michalmarek77:

    Ja place za oprogramowanie , ktorego uzywam. Za gry.

    Za gry na małe Atari i inne tego typu retro platformy też?

    Po prostu bez placenia nie ma rozwoju.

    Totalna i wierutna bzdura, którą Kaz logicznie i zrozumiale obala gdzieś na początku tego tematu. Nie chce mi się wszystkiego tłumaczyć od zera, zatem powiem w skrócie: gry nadal by powstawały. Powstawałyby, a nie były masowo produkowane tylko po to, aby najpierw kampanie reklamowe mogły robić z nic sobą nie reprezentujących poza coraz bardziej realistyczną grafiką słabiaków totalne hity jeszcze przed pojawieniem się w sprzedaży, a następnie by kompanie dystrybutorskie zbijały na nich kokosy.
    Nie obraź się, ale ty sam jesteś perfekcyjnym żywym przykładem na to jak ładnie można ludziom wyprać mózgi w ramach dorabiania się na paranoi zwanej potocznie "prawami autorskimi" czy "własnością intelektualną". Moje podejście do gier wydaje ci się chore, mi zaś chore wydaje się twoje wyłączenie myślenia i grzeczne prowadzenie się pazernym dystrybutorom i reklamodawcom za rączkę; a może raczej powinienem napisać grzeczne sięganie do portfela w każdej chwili gdy tego od ciebie oczekują.
  4.  
    Prosze, pokazcie mi,jak mozna by tworzyc gry pokroju Uncharted, Skyrim, Batman -Arkham Citi, Modern Warfare, Halo, Gears of War, bez wielomilionowych (w $ badz Euro) inwestycji........Bez olbrzymiej kasy powstawac moga byle popierdolki. Zobaczcie sobie trailer GTA 5 i zastanowcie ile wysilku kosztuje stworzenie takiej gry ( ewentualnie polecam Red Dead Redemption) Stworzenie polskiego Bulletstorm ( fantastyczna gra) kosztowalo kilkadziesiat milionow dolarow....................
    Tylko prosze mi tu nie pisac pierdol o reklamach, a raczej pomyslec o kilkuletnim cyklu produkcyjnym i utrzymaniu przez ten czas sporej grupy pracownikow, ktorzy przeciez za darmo do pracy nie chodza....
    Bez placenia, jedeynie co dzis bysmy w gamingu mieli to klony Pac=Man'a, River Raid, Bolder Dasha, eetc....
    @Tenchi....
    Gier na komputery Atari nie kupuje. Za cartridge na A2600?5200?7800/Lynx'a/jaguar'a place i owszem.
    Tenchi, zapytam: ksiazki kupujesz ? Do kina, teatru chodzisz ? Komiksy czytasz ?
    Sorry, bez placenia nie bedzie co czytac, gdzie chodzic, w co grac.....
    A to, ze ekonomia w dzisijszym swiecie jest hamulcem rozwoju (paliwa, etc) nie ma tu nic do rzeczy......
    Gry to produkty komercyjne, nie sa dotowane (choc np, we Feancji sa). Popatrzcie na polska kinematografie ( za wyjatkiem pseudo-tvn-owskiej), ktora dotowana jest z NASZYCH pieniedzy!!!! Bez tego i przymusowych delegacji szkolnych na seanse ona dawno przestalaby istniec......
    • 50:
       
      CommentAuthorDracon
    • CommentTime10 Dec 2011
     
    A propos siegania do portfela - dlaczego gracze praktycznie bez protestow zaakcpetowali tzw. DLC ?