W dniach 28-30 września odbyła się w Warszawie nowa impreza WAP-NIAK 2012. To bardzo specyficzne wydarzenie, o swojej unikalnej formule, klimacie i atrakcjach.
Na party zjechało się z całej Polski wiele podejrzanych typów, dziwne gęby wszędzie zerkały groźnie. Należało zachować zimną krew i dobrze pilnować swego komputerowego dobytku. Co chwilę zza węgła wyłaniała się jakaś zwalista postać lub w kącie ktoś dobijał targu, szemrane interesy były przeprowadzane dyskretnie i z pełną bezwzględnością. Ach co to była za impreza !
Vasco i PET - dwa bratanki
Ja na party place dotarłem dopiero drugiego dnia, więc większość spraw była już definitywnie załatwiona, a wiele osób już na party nie powróciło, pewnie byli tam po raz ostatni...
Chodziły słuchy, że na pobliskim cmentarzu można kupić lewy stuff, dlatego partyzanci często znikali na dłuższy czas i wracali z pełnymi siatami zdobyczy. Ponoć można było przechwycić bezcenne dyskietki 5,25 cala, po odnalezieniu wysokiego grobowca i stojącego obok funkcjonariusza BORu, hasłem był "darz bór".
miłosierny buddo, co ja tutaj robię??
W okolicy szlajały się wszelkiej maści indywidua oraz różnorodne rządowe i ministerialne męty, przynajmniej mogliśmy się czuć bezpiecznie, skoro objęli nas swoją nieproszoną "opieką".
niektórzy mieli dość...
Jednak staraliśmy się żyć swoim trybem i nie zważać na te wszystkie trudności. Główna sala była wypełniona niemal po brzegi sprzętem, wiele kompów było uruchomionych, trwało wiele dyskusji i demonstracji przeróżnych gier, dem i sprzętów. Niektórzy przynosili bardzo stare i unikalne pozycje, czasopisma growe, książki (np. o Z80) lub opisy gier.
gdy robiło się gorąco wielu udawało, że coś usilnie czytają...
Bardzo fajnym pomysłem było to, że pod ścianą znajdowały się komputery gdzie uruchomione były gry szykowane na compo (Atari), dzięki temu najwięksi wyjadacze gier i znawcy mogli się z nimi dokładnie zapoznać. Uznaję to za absolutnie niezbędny punkt programu, szczególnie że główną kategorią na compo były właśnie gry. Tak powinno być zawsze i tu mój ukłon w stronę organizatora. Jedyne co mogło być lepiej zorganizowane to komputery te mogły być skierowane w stronę sali, a nie w stronę ścian.
- Taaak... demoscena... umarła... - No... jest kiepsko... - No co ty ??
Niedługo po moim przybyciu, rozpoczęła się następna seria atrakcji (kontynuacja z dnia wcześniejszego). Bo właśnie w mojej ocenie bardzo fajne na party były liczne konkursy zwane w naszej nomenklaturze "crazy compo", gdzie uczestnicy otrzymywali naprawdę liczne drobne oraz te bardziej ciekawe nagrody. Ja sam mimo że o to się nie starałem brałem udział w aż dwóch tego typu atrakcjach (choć może nie do końca dla mnie wciągających, bo nie interesuje mnie odgrywanie scen czy śpiewanie:P), ale wyszedłem z imprezy z wieloma drobiazgami oraz fajną koszulką. A tych ostatnich było sporo więc teoretycznie każdy mógł na taką zasłużyć, zapewne dla wielu osób to istotny argument: bawię się dobrze, za wstęp płacę 10 zł, a wychodzę z firmową koszulką wartą znacznie więcej.
Więksi szczęściarze, otrzymywali nawet plecaki i czapki ze znakiem Atari - to prawdziwa gratka dla miłośników firmy i kolekcjonerów. Fantastycznie trafiła Innuendo, która dostała koszulkę Nintendo;)
ten monitor ma dziwne kąty widoczności
To wszystko jest bardzo istotne, bo jeśli (nawet drobnych) upominków jest dużo, a są też bardziej wartościowe, są liczne konkursy to bardzo pozytywnie wpływa to na odbiór imprezy. Uczestnicy bardziej czują, że czynnie biorą w niej udział, że ktoś o nich dba oraz że mają się starać aby coś zwyciężyć. Tego zwykle mi brakowało na naszych imprezach. Oczywiście nie jest to nic nowego, ale na WAP-NIAKU ilość i różnorodność była rekordowa.
...no faktycznie ja nic nie widzę
Wszędzie było pełno "konkurencyjnego" sprzętu, przykładowo nie trudno było znaleźć uruchomione np. ZX Spectrum, a dochodziły następne (nawet na moich barkach). Odnaleźć tam było można nawet takie rarytasy jak ZX-81. To czterochipowe cudo, miało aż 1 kb pamięci RAM (czyli jedynie o 896 bajtów więcej niż Atari 2600 :P). Jednak do wielu było podłączonych sporo różnorodnych rozszerzeń sprzętowych: czytniki kart, układy dźwiękowe itp.
w pewnym momencie doszło do samoistnej reakcji rozszczepienia atomu, ale jakoś sobie poradziliśmy...
gdzie jest przycisk "działaj !" ?
Do dobrze nam znanych ciekawostek ze zlotów Atari zaliczyć można pismo "Monochrome" poświęcone w całości komputerom ZX-81, którego sprawcą jest Yerzmyey. Można je było znaleźć w różnych miejscach party, co być może świadczy o tym, że ktoś je czytał:P
Najsłabiej prezentowały się Commodore'y, ich użytkownicy byli obecni i wciąż ich przybywało, ale swoje komputery pozostawiali w domach - inna sprawa że nie było już gdzie tego sprzętu rozstawiać (ale oni o tym nie wiedzieli). Ja przypominam sobie jednego Commodore'a, który został uruchomiony, a przyniosła go Innuendo, czyli faktycznie osoba ze świata Atari. Tu miałem okazję zobaczyć kilka ciekawostek jakim niewątpliwie był cartridge z grą "Prince of Persia".
Action - coś dla tedeca;)
Z ciekawostek, które wpadły w moje ręce warto wymienić "sammichSID", urządzenie MIDI, które ma na pokładzie dwa układy SID (stereo) i jest przeznaczone dla osób poważniej zajmujących się muzyką. Nigdy nie widziałem podobnego rozwiązania opartego o atarowy POKEY. Potem doszło do swoistego mezaliansu gdyż urządzenie zostało uruchomione i podłączone do... Atari ST;) Poza tym Commodore'owcy zamiast prezentować swoje komody i kochanki, woleli pokazywać nam swoje zwierzaki;)
sammichSID
Na party było stosunkowo mało Atari ST i Falconów, choć jedno ST było podłączone już w sobotę w centralnym miejscu - stołecznej siedzibie Pina. Użytkowników tych komputerów jednak nie brakowało, niektórzy jechali nawet z odleglejszych miast. Na tych Atarkach wciąż ktoś grał w przeróżne gry.
W pewnym momencie do rywalizacji Sikor wezwał muzyków, z podkreśleniem tego że są aktywni i chcą zrobić coś nowego. Okazało się że w tej konkurencji był do zdobycia komputer Atari Mega ST, który trafił się Pinowi. No ładna nagroda, czekam na Pinowe owoce pracy twórczej.
jak mi Atari zwalnia to rzucam czar...
Prezentacja nowego trybu graficznego DGI
Bardzo zaskakującym, ale też bardzo ciekawym punktem programu był wykład o nowym trybie graficznym Atari, który odkrył i opracował Pavros. Zwykle na naszych imprezach nie ma żadnych wykładów, czasami może są jakieś prezentacje produktu, gry czy demka - szczerze powiedziawszy bardzo mi brakuje tej merytorycznej strony.
Tu było fajnie, a nawet bardzo fajnie, a ja zostałem kompletnie zaskoczony, różnych rzeczy się po Atari spodziewałem, ale to co wyprawiał z Atari Pavros było zupełnie nowe, a może nawet ekstremalnie dziwne;)
Przy dość licznym tłumie składającym się nie tylko z Atarowców, ale też ze Spectrumowców i Commodore'owców, Pavros rozpoczął prezentowanie tego czym faktycznie jest nowy tryb. Tłum się coraz bardziej niecierpliwił bo cały czas nie wiedzieliśmy o co chodzi;) W każdym razie prezentacja była bardzo ciekawa, a my bawiliśmy się przy tym świetnie, bo humory nam odpisywały, a Pavros zdawał się tylko potęgować ten klimat, przykładowo wyciągając suszarkę i wykonując zupełnie odwrotną czynność z nacięciami obudowy Atari, do których zostały zaprojektowane;)
Pavros już od dawna jest znany, że odkrywa tak niezwykłe cechy architektury Atari, że potem przykładowo emulatory sobie z jego sztuczkami nie radzą (np. tak było z jego grą IK+). Tak jest też w tym wypadku, okazało się że wnętrzności ośmiobitowego Atari gdy są rozgrzane do 25-29 stopni wykazują zupełnie nowe cechy, które da się z powodzeniem oprogramować. Istotą zagadnienia jest fakt, że da się doprowadzić do tego, że można przesunąć ekran o pół piksela w trybie 15 (czyli najpopularniejszym trybie komputerów Atari i C=64 używanym np. w grach). Po odpowiednim oprogramowaniu tego zachowania, możliwe jest osiągnięcie trybu, w którym migający piksel jest w rozdzielczości wyższej oraz kolorowej tak bardzo jak dwa migające trybu 15. Zostało to nam zaprezentowane na znanej, bardzo ładnej i kolorowej grafice.
demonstracja możliwości nowego trybu graficznego DGI
Przed prezentacją zapytałem się Pavrosa czy jego nowy tryb jest programowy czy sprzętowy, ten odparł że sprzętowy. Gdy zobaczyłem go stojącego z suszarką nad Atari stwierdziłem, że faktycznie tryb jest... sprzętowy. Spowodowało to gromki śmiech i wiele innych żartów zainteresowanych prelekcją partyzantów.
"dgf_init" - program rozruchowy...
Efekt ten jest oczywiście osiągalny na Atari beż żadnych dodatkowych gadgetów, wystarczy jedynie uruchomić program, jak to żartobliwie określili partyzanci "rozgrzewający Atari". Jego funkcjonowanie ogranicza się do sprawdzenia, czy układy graficzne Atari są już dostatecznie rozgrzane aby osiągnąć wspomniany efekt przesunięcia piksela - jak zapewniał odkrywca, dochodzi tu do ciekawych efektów takich jak brak synchronizacji przetwarzania danych przez dwa graficzne układy Atari, jakimi są ANTIC i GTIA. Zjawisko Pavros nazwał DGF - Delayed GTIA Function.
Atari samoistnie dochodzi do odpowiedniej temperatury po około 3-4 godzinach pracy, a ów program wyświetla czas po którym będzie możliwe uruchomienie nowego trybu. Jednak gdy w jakiś sposób podgrzejemy przez chwilkę Atari to możemy ten czas drastycznie skrócić. Ja zaproponowałem, że zamiast suszarki wystarczy Atari postawić na zasilaczach od niego oraz od stacji dysków.
W pewnym momencie wszystko się już zgadzało i zobaczyliśmy ów efekt graficzny, który faktycznie dla Atari jest nowy. Ale co się ubawiliśmy przy tym to nasze;) Przykładowo Pavros przyznał, że poświęcił temu projektowi tak dużo czasu, że jego żona wyraziła swoją sporą dezaprobatę dla jego zmagań. Draco podsumował to w ten sposób, że jakby nie zabierał suszarki żonie to nie byłoby problemu;)
rózowiasty monitor wzbudzał kontrowersje
My się bawiliśmy, jednak Pavros prezentował wszystko bardzo poważnie i spokojnie, nie wiem czy On wszystko tak zaplanował z rozmysłem, czy wyszło to niechcący, bo prezentacja była przyjęta bardzo żywiołowo. Być może że było trochę i tak, i tak.
... to nie jest trudne...
Po tym poKAZie, swoje zadziwienie wyraził Lion (C=), podsumowując że to było absolutnie niezwykłe, gdyż tutaj podgrzewamy układy komputera aby osiągnąć coś ciekawego. Jednak dziś przecież właśnie się dąży do tego aby jak najbardziej obniżyć temperaturę układów w np. komputerach PC lub konsolach.
...chyłkiem się przedostałem, więc Sikor mnie nie widział...
Bardzo lubię takie niespodzianki i ciekawe wykłady. Dosłownie dwa dni przed party rozmawiałem z KK (PC/C=), że Atari jest niezwykłą architekturą, która żyje właśnie choćby w ten sposób, że nawet po kilkudziesięciu latach wciąż są odkrywane nowe, dotąd nieznane jego możliwości. A tu proszę bardzo jak na zawołanie Pavros zaprezentował swój nowy tryb graficzny (o czym wcześniej nie wiedziałem), a ktoś jeszcze inny opowiadał mi w tajemnicy, że tworzy nowe demo, w którym premierę będzie mieć jeszcze inny nowy tryb graficzny. To co lubię najbardziej to potwierdzenie teorii w praktyce;)
demko "The Top #3" część Atari blitter
Multicompo
Zbliżały się powoli kompoty, odbywały się kolejne crazy compo, a party rosło w siłę, obecnych było już naprawdę bardzo dużo partyzantów, w tym wielu zupełnie nowych na naszych partach. Przed WAP-NIAKIem powoli dochodziły do mnie sygnały, że na party wybierają się i Warszawiacy, i lokalni Commodore'owcy, więc zanosiło się że nie będzie to mała impreza, jak się potem okazało moje przewidywania się sprawdziły. W tej chwili na party pojawili się też Kasia i Alex, z którymi przyjemnie przegadałem parę godzin, przerwanych jedynie SMSem od znajdującego się obok jurego, najwyraźniej ruszyć mu się do mnie nie chciało:P
Wieczorem rozpoczęło się compo, na pierwszy ogień poszedł ZX Spectrum. Tu nie brakowało pomysłowości i urozmaicenia, przykładowo jednym z bohaterów był Zbylut Owrzodzeń, a w jeszcze innej bohater walczył o życie strzelając do martwych plemników (gra "Necrospermia"), to oczywiście spotkało się z żywiołową reakcją publiczności. Gra polegała na tym aby nasz bohater nanorobot zestrzeliwał (ospale poruszające się) plemniki-zombie, które nie doprowadzą do zapłodnienia (objawy i efekt tytułowej choroby). Z Kubą i Alexem żartowaliśmy sobie, że gra z powodzeniem mogła się nazywać "Problem Jasia" :D
Gry zaprezentowane na compo ZX oceniam jako na całkiem dobrym poziomie, nie był to zapewne szczyt możliwości tej maszyny oraz jej koderów, ale było ciekawie. Grafika w grach była dość dobra (i było jej sporo), animacja zwykle była dość dobra lub prawie dobra. Pomysłów nie brakowało, wszystkie gry były urozmaicone i prezentujące określony styl. Jedynie jedna gra miała niezwykle uproszczoną rozgrywkę, ale nie była ukończona i ma niebawem nastąpić jej pełna odsłona.
Na Atari zaprezentowano trzy rywalizujące gry, Bioptronid posiadający fajną muzykę Mikera oraz absolutnie rewelacyjną grafikę Odynca1 - trudno jest mi się tutaj wypowiadać, ale starając się być maksymalnie obiektywny uważam, że gra miała najlepszą i najbardziej rozbudowaną grafikę ze wszystkich gier jakie zobaczyliśmy tej nocy. Niestety gra miała pecha i nie została we właściwy sposób zaprezentowana i przykładowo partyzanci nie zobaczyli ekranu kończącego grę, a ten w mojej ocenie jest bardzo gustowny.
Kolejną grą była prosta zręcznościówka Grzybsona powstała w bardzo krótkim czasie, polegająca na łapaniu znaków. Ostatnim tytułem była gra Foxa "Bumpong", która zachwycała efektem świetlnym, tego jeszcze nie widzieliśmy w grze na Atari, że w prostej rozgrywce w stylu PONGa zamiast piłki odbijamy światło;) To robiło duże wrażenie! Była to druga gra na compo, która obok Bioptronida starała się generować efekty wizualne zgodne z prawami fizyki. Jednak niestety z tego co mówili mi partyzanci grze brakowało grywalności PONGa, nie wiem o czym mowa bo nie miałem okazji w grę zagrać. To jednak w niczym nie przeszkodziło, bo gra zajęła pierwsze miejsce i trzeba przyznać, że pod względem wizualnym była absolutnym numerem jeden i to nawet w obu kategoriach.
Bumpong
Poza konkursem zaprezentowana została czwarta gra na Atari pt. "AGFFYO", której autorem jest Dely. Rozgrywka w grze była bardzo prosta bo polegała jedynie na omijaniu helikopterem, poruszających się jednostajnie i w jednym kierunku prostokątów, tworzących labirynt. Nie było to jednak proste! Wszystkie próby przeprowadzane przez partyzantów szybko kończyły się przysłowiowym zgonem, w końcu nikt nie przeszedł nawet pierwszego etapu. Autor podkreślił, że gra ma taką dziwną cechę, że czterolatek przechodzi ją bez problemu, a starsi mają z nią duże trudności - hmm... ciekawe.
Tato, tato! Jestem na Atarionline !
Gra nie ma porywającej i urozmaiconej rozgrywki, ale ma jedną bardzo istotną cechę jest bardzo dobra technicznie. Bardzo dużym autem gry jest jej grafika i animacja. Grafika została w mojej ocenie przygotowana niemal na najwyższym poziomie, była ładna, schludna i bardzo kolorowa. Do tego dochodził prosty, ale efektowny sposób animowania terenu oraz chmur, co dawało niewielki efekt przestrzeni. Na Atari takie efektowne rzeczy robi się łatwo bo Atari wspiera podobne operacje sprzętowo na wiele sposobów. Najsłabszym elementem grafiki jest w mojej ocenie postać gracza. Gra zaprezentowana została poza konkursem, gdyż nie była skończona.
... ten jest mały, ale dobrze się sprawdza.
Bardzo ważnym elementem game compo było to, że autorzy gier mogli omawiać swoje prace. Wiadomo że jedni nie mieli wiele do powiedzenia, a inni właśnie sporo, przykładowo mogli wprowadzić o jaką chorobę chodzi oraz ujawniać inne tajniki swoich gier. Ja przykładowo miałem zadane pytanie o stopień trudności gry itp. Taka interakcja publiczności z twórcą jest w mojej ocenie bardzo istotna, a przykładowo najczęściej zbędna przy pokazie np. demka. Na ostatnim Silly Venture współtwórcy naszej gry mówili, że właśnie bardzo źle się stało, że nie omówiliśmy gry w szczegółach - bo faktycznie było o czym mówić (przykładem może być to, że gra miała jeden z największych światów ze wszystkich gier na Atari).
Jeszcze innym zagadnieniem, o którym warto wspomnieć jest votka. Została zaprojektowana fajnie, ale to co zaskakiwało to fakt, że mała instrukcję obsługi! Na tak specyficznych zlotach jak ten, trzeba bardzo uważać na takie udziwnienia bo można się spotkać z ostrą krytyką, żartami czy nawet ostrym szyderstwem, bo przykładowo po co dodawać instrukcję obsługi np. do książki ? (to jest możliwe tylko w USA :P) Ale w tym przypadku ja się nie spotkałem, aby ktokolwiek narzekał czy też się naśmiewał. Opis znajdujący się na votce był rzeczowy, zwięzły i raczej ułatwiał organizację konkursów. W ten oto sposób Sikor nas czymś zaskoczył ;)
Compo się zakończyło i partyzanci powrócili do katowania kompów, swoich znajomych itp. Miejscami dochodziło do pewnego paradoksu, Commodore'owcy nie przynieśli swoich maszyn więc dosiadali się do Atari i bawili razem z nami - bo innego wyjścia nie mieli:P Wielu z nich przyznawało, że jest pod sporym wrażeniem ilości sprzętu na party oraz przez to jej komputerowego klimatu, który jest przecież bardzo fajny.
jak się robię fioletowa to mój Commodore się zawiesza...
Ostatecznie impreza się fajnie rozwinęła, szczególnie dzięki przybyłym ludziom nabrała mocnego multiplatformowego charakteru. Początkowo bawić się mieli Atarowcy, potem dołączył Spectrum, a na miejscu okazało się że byli już wszyscy i to dość liczni przedstawiciele wszelkich istotnych platform. Chwilami rozmawiałem w takich konfiguracjach, że przykładowo ja miałem koszulkę Atari, obok Tygrys miał ZXa, a Deadman miał Amigę ;)
Może mi nie uwierzycie, ale mimo to wcale nie dochodziło między nami do jakiś przepychanek choćby słownych, było zupełnie fajnie. Jedyny problem to tylko ja miałem, bo Tygrys po jakiejś awanturze na ichniejszym forum (w której nie uczestniczyłem) słał do mnie gromy. No a forum jak to forum, z igły można szybko zrobić widły.
Jakiś czas potem doszło do absolutnie niezbędnego punktu programu, mogliśmy na big screenie zobaczyć słynną Gamerę (japoński film), będącą konkurencją dla Godzilli. Może nie wszyscy wiedzą, że jest to jeden z najsłynniejszych japońskich filmowych potworów, nawet na cześć tego gigantycznego żółwia, nazwano dwa gatunki prehistorycznych żółwi: Sinemys gamera oraz Gamerabaena sonsalla.
ten widz z zazdrością spoglądał na rozmiary Gamery...
...jakby to Tobie powiedzieć... Tedec... nudzisz...
Konkurencyjnym miejscem było otoczenie grilla, gdzie zebrała się spora ilość partyzantów, tu dopiero się działo. Głównie obywały się klasyczne rozmowy do świtu, wszelkiej maści jaja, robienie głupawych fotek, albo największym jajcarzom albo tym co padli ze zmęczenia. Właściwie na party mój aparat tylko krążył z ręki do ręki ;)
...to to jest Pin??
iiidę stąd, nikt mnie tu nie zna...
W sobotę po 24:00 powoli niektórzy zaczęli znikać do domów lub do wydzielonej obok części sypialnej. Ja wraz z Kubą byliśmy skrajnie zmęczeni, więc też się niedługo zmyliśmy. Po naszym wyjeździe doszło do bardzo niemiłego incydentu, który mi relacjonowano i trzeba przyznać, że raczej wszyscy mówili o tym z niesmakiem (coś takiego od wielu lat nie miało miejsca).
zdecydowanie tan palec mi najlepiej chodzi
Następnego dnia partyzanci się powoli zwijali, a gdy odespałem wróciłem na party place (bo zadzwonił do mnie jeden z uczestników i powiedział że party się odbywa beze mnie;). I faktycznie jeszcze do godziny 15:00 sobie fajnie rozmawialiśmy. Potem zostawiliśmy kilka osób, które jeszcze się pakowały i 10 osobową grupą udaliśmy się na pizzę.
plecy mnie bolą ! niech Sikor już sobie pójdzie...
Pierwszy raz - jak wyszło?
Wszystko wskazuje na to, że party było udane, ja jestem zadowolony i z tego co rozmawiałem wszyscy pozostali również. Uczestników party naliczono około 70 osób (trzeba było dodrukować identyfikatory), na liście obecności (stronka party) znajduje się zapisanych 41 osób, co w stosunku do tych 70 to jest to proporcja bardzo pozytywna (wiele jest imprez takich, w których 20 osób z listy nie dojechało niż przybyło).
gdzie?? mówiłem wszędzie, tylko nie na Ataronline...
Na party zawitał bardzo ciekawy przekrój osób, z jednej strony multiplatformowa formuła poszerzała grono w stosunku do tego co zwykle się pojawiały. Mieliśmy naprawdę sporo Spectrumów i ich właścicieli oraz trochę Commodore'ów. Ci ostatni sprzętem się nie pochwalili, ale za to było sporo przedstawicieli sceny zarówno C= jak i Amigi. Z drugiej strony ważnym faktem było to że party się odbyło w Warszawie, więc zawitali do nas Ci, którzy pewnie nie wybraliby się w dalszą podróż (np. Głuchołazy czy Silly Venture), a właśnie wpadli bo mieli blisko.
- to Ty masz Commodore'a? - no...
Miker odgrywający Jet Set Willy w teoretycznej wersji z Atari 2600
W mojej ocenie jeśli chodzi o przekrój osób i środowisk to było bardzo ciekawie, po raz pierwszy na imprezie Atari dość licznie pojawili się ludzie, których znamy np. z Riverwasha czy WeCan. Mieliśmy (co najmniej) dwóch przedstawicieli People Can Fly, w tym jednego "naszego" dobrze nam znanego;)
pierwsze muzyczne wprawki wirtuoza na nowym komputerze
Najważniejsze, że wszyscy się dobrze bawili, osoby obce nam czy to sprzętem czy osoby, które jeszcze nigdy nie były na imprezie Atari, będą ją wspominać dobrze, co już widać po komentarzach jakie się pojawiają.
Jeszcze inną kwestią jest fakt, że wiele osób było zaskoczonych ilością sprzętu komputerowego jaki zobaczyli. U nas jest to absolutna norma na każdej imprezie (a w tym roku mamy w kraju ich aż cztery) i pod tym względem można powiedzieć, że sięgamy do samego sedna demosceny np. z lat 90. Na innych tego typu imprezach jest inaczej i ja tego kompletnie nie mogę zrozumieć, przykładowo ostatnio pisałem w fotorelacji z WeCan2012, że był to zupełnie inny pomysł na imprezę/zabawę i można tam było spotkać absolutne minimum sprzętu, była tam np. uruchomiona Amiga + kilka innych, ale jeśli ktoś szukałby więcej to nic by nie znalazł.
Podsumowując imprezę jako całość, trzeba podkreślić, że zdecydowanie była bardzo udana, wszyscy bez względu na platformę sprzętową bawili się wyśmienicie. Przybyło bardzo wiele osób z różnych platform i środowisk, trzeba przyznać, że spodziewałem się znacznie mniejszej frekwencji, choć domyślałem się że z Warszawy ruszą różne lenie:P
Wszytko przebiegało bardzo sprawnie, organizator dołożył dużych starań aby nie brakowało atrakcji, nagród od sponsorów oraz aby panował porządek (ale oczywiście w miłej atmosferze). Można powiedzieć, że było to najlepsze party od wielu lat pod tym względem (nowości to np. regulamin przebywania na party, wszelkie instrukcje obsługi, klarowne zasady itp.).
nie mogę, wszędzie ci paparazzi...
Za tym wszystkim skrywa się gigantyczna praca jaką wykonał Sikor, przykładowo ilość nagród świadczyła o bardzo zaawansowanych i owocnych negocjacjach jakie były odpowiednio wcześniej przeprowadzane. A to naprawdę nie jest proste, uczestniczyłem już w organizowaniu wielu imprez itp. (również tych niezwiązanych z demosceną) i wiem jak o to jest trudno. Mimo że nigdy nie byłem organizatorem Głuchołazów czy też Grzybsoniady czasami w ramach koleżeńskiej pomocy próbowałem pozyskać jakieś dodatkowe środki dla organizatorów i było to ekstremalnie trudne, bo np. poważne, duże firmy mówił, że to są zbyt niszowe i małe wydarzenia itp.
nowy trend sadzonki wieżowców w ogródkach działkowych
Ilość crazy compo świadczy też o pomysłowości i poczuciu humoru;) Zwiększyło to mocno frajdę jaką było przebywanie na party. Wszystko to świadczy o tym, że organizator stanął na wysokości zadania i pieczołowicie odrobił pracę domową.
fotorelacja sOnara
Na tej imprezie wszystko się zgadzało, miejsce było dogodne (dojazd od centrum szybki i nieskomplikowany), nieco podobne do Grzybsoniady (tyle że tam jest to obrzeże miasta), partyzanci chwalili organizację, przedsiębiorczość, możliwość zjedzenia czegoś ciepłego na miejscu oraz zaplecze kuchenne. Humor wszystkim dopisywał, atmosfera była bardzo dobra, co w sporej mierze trzeba przypisać staraniom organizatora.
Dziękujemy Sikor! I do zobaczenia za rok w następnej edycji ;)