Derenegeracja, czyli atarowskie party oczami outsidera
W dniach 1-3 maja roku pańskiego 2015 odbyło się w Istebnej atarowskie party pod nazwą Derenegeracja. I ja też na nim byłem, piwo ze wszystkimi piłem...
..., a co zapamiętałem, to zaraz wam opowiem.
Wyprawa rozpoczęła się w piątek o godzinie 9 rano. Pobudka należała do tych najbardziej brutalnych - szybko pożałowałem nocnej posiadówy do 3 nad ranem przy R-Type II, zamiast pójścia spać jak cywilizowany człowiek w celu odzyskania pełni sił na nadchodzący weekend. No ale wszak volenti non fit iniuria, więc pretensje mogłem mieć tylko do siebie samego. Pozbierawszy się jakoś do kupy chwyciłem swoje bagaże i udałem się na umówione spotkanie z Larkiem, pełen obaw o to, jak mnie przyjmie atarowska społeczność. Jednak bardzo szybko okazało się, iż cały stres był kompletnie bezpodstawny oraz zupełnie niepotrzebny: choć widzieliśmy się dopiero po raz pierwszy w życiu, to Larek przywitał mnie bardzo serdecznie, niczym starego znajomego.
Po zapakowaniu klamotów do bagażnika samochodu rychło wyruszyliśmy w drogę, jako że mieliśmy jeszcze do zgarnięcia kolejną partyzantkę (serdecznie pozdrawiam!). Cóż więcej można napisać o samej niezbyt długiej podróży... Chyba tylko tyle, iż czas upływał nam w bardzo przyjemnej atmosferze na rozmaitych dyskusjach. Było zatem trochę o polityce, rzecz jasna o grach wszelakich, o książkach Joanny Chmielewskiej, a także o Sherlocku Holmesie. Ponadto Larek wciąż przekonywał mnie, nadal nieco zaniepokojonego zupełnie nową dla mnie sytuacją, że naprawdę nie ma się czego obawiać. Owym dywagacjom przez cały czas towarzyszyła twórczość Yerzmyeya, Kombi oraz Kapitana Nemo.
Po dwóch godzinach jazdy naszym oczom ukazał się cel podróży.
Na miejscu byli już pierwsi partyzanci...
..., a sala pomalutku wypełniała się sprzętem wszelakim.
Podczas zapoznawania się z miejscem imprezy wpadliśmy w gościnne macki Lotharka, który za żadne skarby skarby świata nie chciał przyjąć do wiadomości, iż podobnie jak Larek, pochodzę z Sosnowca. Tym niemniej bardzo się ucieszył, że go kojarzę, a także strasznie narzekał na znikomą ilość oprogramowania powstającą pod VBXE, poddając w wątpliwość sens istnienia owego rozszerzenia.
Chyba dla nikogo nie będzie zaskoczeniem stwierdzenie smutnego faktu masowego padania atarowskich imprez w ostatnich miesiącach. Derenegeracja, totalnie na przekór temu trendowi, jasno pokazała, iż pomimo nadejścia ciężkich czasów kolejne party żywcem się nie dadzą.
Ba! - niektórym tak bardzo spieszyło się do wzięcia udziału w tych technomagicznych obrzędach...
..., że aż zdarli ostatnią parę butów.
Absolutnie się temu nie dziwię - sam bardzo szybko załapałem niesamowity klimat zazwyczaj towarzyszący tego typu wydarzeniom. Wszyscy partyzanci okazali się być niezwykle sympatyczną i otwartą na nowych uczestników zgrają pozytywnie zakręconych popaprańców, dzięki czemu ledwo po 10 minutach rozmów z kim tylko się dało czułem się tak, jakbym znał wszystkich od co najmniej 10 lat! Kto sam tego nie doświadczył, ten nigdy nie dowie się co to za uczucie - nie da się go opisać słowami.
Pierwsze godziny imprezy mijały pod znakiem luźnych pogawędek oraz zabaw ze sprzętem.
Rany julek - tylu atarynek naraz nie widziałem nigdy w życiu! Wielką przyjemność sprawiło mi zobaczenie w akcji TOS-a odpalonego na prawdziwym sprzęcie, podobnie jak przyglądanie się zmaganiom Jurego w między innymi Onslaught, Wings of Death czy Torvak the Warrior. W międzyczasie TeDeCu liczył gwiazdy widoczne w tle pierwszego etapu R-Type'a, ja narzekałem na dzikie zachowanie działek w Robbo, Marek na udziwnione sterowanie w automatowym Defenderze, a Larek opowiadał o prawidłowo rozplanowanych etapach tworzenia gry. Ponadto Rastan, zmotywowany ówczesną wojną forumową o Final Fight, wytłumaczył mi w miarę dokładnie, aczkolwiek niezwykle przystępnie, ideę amigowskich sprite'ów, przekładając to na wygląd różnych portów wydanych na ten komputer, w zamian za co ja wynudziłem go wykładem o tym, dlaczego amigowska konwersja Silkworm przebija swoim poziomem wykonania nawet automatowy oryginał.
Po południu zasiedliśmy wraz z TeDeCem do omawiania koncepcji jego nowych produkcji. Prezentacje, testy oraz wymiana opinii wciągnęły nas tak bardzo, że koniec końców spóźniliśmy się na obiad. Jego spożywanie kończyliśmy w samotności, milcząco poganiani karcącym wzrokiem sprzątających ze stołów pań.
Godziny wieczorne przyniosły ze sobą pierwszą z zapowiadanych atrakcji. Mam na myśli oczywiście koncert Yerzmyeya i Pina, który jak zwykle cieszył się sporą popularnością.
Może tym razem nie wybuchnie...
Ostatecznie koncert przerodził się w spontaniczne muzykowanie towarzyszące nocnym rodaków rozmowom, a w międzyczasie na sali pojawiła się ogromna beczka piwa oraz grill. Ten ostatni został powitany przez wszystkich partyzantów niezwykle CIEPŁO, gdyż poza dostarczaniem świeżutkich przekąsek, robił także za ogrzewanie.
Mi zaś dane było osobiście przekonać się o zasadności twierdzenia, jakoby na atarowskich party nikt głodny nie chodził... Dotyczy to zresztą całej imprezy - potrafię i lubię dobrze zjeść, co zresztą po mnie widać, a tymczasem nie dałem rady spożyć wszystkiego, czym mnie częstowano niemal z każdej strony. No po prostu serce rośnie!
Nie pamiętam już dokładnie która to mogła być godzina, gdy zostałem zgarnięty przez sOnara. Poza zaskoczeniem mnie znajomością anime (dwóch klasyków oraz jednej nieco nowszej produkcji), o co przenigdy bym go nie podejrzewał, pokazał mi on także arcyciekawy projekt, nad którym obecnie pracuje. Potem urządziliśmy sobie głośnotekę przy dźwiękach Zhi-Vago i The Prodigy. Wtórowali nam Pin z beatboxującym Mikerem. Po usłyszeniu "Roots Bloody Roots" Sepultury nie mogłem powstrzymać ciekawości, więc poszedłem obejrzeć sobie z bliska owo słynne degenero-compomachine. Cóż mogę rzec - szok kulturowy był niemal tak silny, jak podczas pierwszego ujrzenia w akcji Amigi 1200 z twardym dyskiem oraz uruchomionym z niego kolorowym Workbenchem. Korzystając z okazji, chłopaki zaczęli mi puszczać rozmaite demka. No, panie dziejku - tak to ja mogę oglądać, emulator absolutnie się do tego nie nadaje! W sumie dla własnego dobra powinienem chyba przemilczeć fakt istnienia strategicznie ustawionej zawczasu przez Pina farelki, której bliskość mogła mieć istotny wpływ na ten mój zapał, ale co mi tam... Tak skończył się pierwszy dzień imprezy.
Sobotni poranek rozpocząłem od wzięcia prysznica i spożycia śniadania. Następnie udaliśmy się wraz z TeDeCem oraz Jurym do pobliskiego sklepu w celu uzupełnienia zapasów na nadchodzący dzień. Po powrocie na party place pierwszą napotkaną przeze mnie osobą był Pin, który stwierdził z cokolwiek niewyraźną miną, że idzie właśnie po... prąd. Po takim dictum z jego strony mimowolnie zacząłem zastanawiać się, czy aby czasem na pewno jestem osamotniony w swoim syndromie dnia poprzedniego... Na szczęście okazało się, iż poza stadem słoni tańczącym w glanach radosnego jumpstyle'a...
...wszystko z moją głową w porządku - po prostu doszło do małej awarii, ale bardzo szybko udało się ją usunąć i party mogło toczyć się dalej.
Tak jak w dniu poprzednim, pierwsze z sobotnich rozrywek organizowaliśmy sobie sami. Yerzmyey pokazywał mi w akcji swoje Raspberry Pi - doprawdy, bardzo zmyślna zabawka. Z tego co udało mi się zaobserwować, cieszyła się ona sporym powodzeniem pośród najmłodszych uczestników party, zresztą podobnie jak i reszta dostępnych sprzętów.
Nosty prezentował rozmaite zręcznościowe produkcje w stylu modern retro, że tak je określę, które nie są ani trochę łatwiejsze od klasyków tego gatunku. Rastan grał na ST między innymi w Xenona i, o zgrozo, szło mu to definitywnie lepiej niż mi! No ale wszak sam przyznał się, iż bardzo lubi tę grę, więc nie ma się czemu dziwić.
Pin rozwodził wizje zlotów mających odbywać się za 20 lat, w których główną rolę będzie odgrywał Kuba Husak ze swoją drukarką 3D, produkując rozmaite protezy dla okaleczonych podczas wciąż oczekujących ich bojów partyzantów. TeDeCu usiłował wytłumaczyć Koali koncepcję 200% wydolności małego Atari...
..., w czym zwyczajowo już udawało mi się całkiem skutecznie przeszkadzać.
Oprócz tego przez cały czas można było pobawić się sOnarowym sprzętem do symulacji o niebagatelnej, jak się potem okazało, wartości.
W końcu nadeszła pora na obiad, który tym razem spożyłem o przepisowej porze w przemiłym towarzystwie między innymi TeDeCa, Mono oraz Mikera. Po posiłku zostałem zatrudniony przez organizatorów do szybkiego zmontowania kilku zagadek na nadchodzące compo. Wypada w tym miejscu serdecznie podziękować Gzyniowi za udostępnienie sprzętu - mam nadzieję, że nie wykrakałeś, a komputer wciąż działa bez zarzutu. :)
Sobotnia część oficjalna rozpoczęła się od szalonego compo zorganizowanego przez sOnara. Polegało ono na jak najszybszym nadaniu wiadomości alfabetem Morse'a (czy mi się tylko zdawało, czy za odbiornik naprawdę służyło małe Atari...?) i cieszyło się, jak widać poniżej, dosyć sporym zainteresowaniem.
Następnie odbył się pokaz jednej z najbardziej wyczekiwanych przez wszystkich atarowców gier, będących obecnie w produkcji.
To co zobaczyliśmy, autentycznie zapierało dech w piersi.
Później przez ekran przemknęli jeszcze tajemniczy najeźdźcy.
Tymczasem za kulisami organizatorzy pospiesznie kończyli dopinanie reszty przewidzianych atrakcji na ostatni guzik.
Mam tu na myśli między innymi zgadywanki, które nie były wcale aż tak trudne, jak mogłaby to sugerować przerażona mina prezentującego je Mikera.
Czy ja tam widzę coś znajomego, czy tylko mi się wydaje...
Prowadzeniem głównego i najważniejszego z compotów tradycyjnie już zajął się Pin.
Nie mam pojęcia jak wyglądało to na innych imprezach, ale po tym co sam zobaczyłem na Derenegeracji muszę stwierdzić, iż poradził sobie znakomicie. Choć na tego typu party byłem dopiero po raz pierwszy w życiu, to już nie wyobrażam sobie nikogo innego na jego miejscu. W ogóle rację mieli wszyscy ci, którzy twierdzili, że bez osobistego wzięcia udziału w takim wydarzeniu absolutnie nie ma szans doświadczyć tego niepowtarzalnego klimatu - teraz ja także to rozumiem. W związku z powyższym wnioskiem nie będę nawet usiłował dokładnie opisywać przebiegu owego eventu, ograniczając się jedynie do wrzucenia kilku fotek (po wyniki odsyłam do adekwatnej nowinki).
Wierzcie lub nie, ale to jedna z najłagodniejszych prac w kategorii "wild"...
Po zakończeniu oficjalnej części imprezy zdałem sobie sprawę, iż nieodwołalny koniec zbliża się wielkimi krokami. Postanawiając jak najlepiej wykorzystać wciąż pozostały czas namówiłem TeDeCa do wspólnej partyjki w jego ulubioną, czyli trzecią część automatowej serii Metal Slugów (dziękujemy sOnarowi za wypożyczenie dodatkowej klawiatury, bez której byłoby nam bardzo ciężko). Po dwóch godzinkach siedzenia bez ruchu w jednym miejscu byliśmy tak zgrabiali z zimna, że Tomkowi przydarzył się niemiły wypadek: chcąc dołączyć się po utracie wszystkich żyć niezamierzenie klepnął F2 (wejście w ustawienia automatu) zamiast 2, nieodwołalnie zaprzepaszczając tym nasz cały dotychczasowy postęp. No ale nie ma tego złego - dzięki temu mogłem w praktyce dokładnie wytłumaczyć oraz zaprezentować mu działanie NVRAM-u we wszystkich maszynach Neo Geo. :) Potem posiedzieliśmy jeszcze przez chwilę, by o 3 nad ranem zamknąć party place i udać się na zasłużony spoczynek.
Niedzielny poranek oraz przedpołudnie stały pod znakiem pożegnań oraz stopniowego wykruszania się uczestników imprezy (zresztą niektórzy z nich byli zmuszeni opuścić nas już w nocy).
Jednym z finałowych zabawnych akcentów było oficjalne przyjęcie Grzybsona w poczet starszej ekipy partyzantów, co stało się możliwe dzięki uczestnictwu Skrzypa, czyli najmłodszego z dorosłych imprezowiczów. "Teraz wreszcie ty też masz kogoś, do kogo możesz zwracać się per 'młody'", jak to zostało zręcznie powiedziane w podsumowaniu tego sympatycznego wydarzenia.
W okolicach południa Larek dał hasło do wyjazdu, więc nie pozostało mi nic innego, jak tylko serdecznie wyściskać wciąż pozostałe na miejscu osoby i ponownie zapakować wszystkie klamoty do samochodowego bagażnika. Chwilę później już toczyliśmy się w stronę Sosnowca przy dźwiękach maxi wersji największych hiciorów z lat 80-tych...
Czy Derenegeracja była udanym party? Czy ludziom się podobało? A jak myślicie: czy te uśmiechnięte gęby mogą kłamać?
A jak ja się bawiłem? No cóż, w tej kwestii mam do powiedzenia tylko jedno: ...POLEWAĆ JE WRZĄĄĄTKIEEEEEEM! Serdecznie dziękuję organizatorom oraz współpartyzantom za świetnie spędzony weekend, a także za to, iż w ogóle mogłem tam z wami być. Wyrażam jednocześnie odrobinkę żalu, bo ze względu na umiarkowaną frekwencję imprezy nie udało mi się osobiście poznać wszystkich osób, którym z ogromną radością uścisnąłbym prawicę, ale co się odwlecze... Już i tak całkiem spora ilość nicków z forum zamieniła się w mej głowie z ciągu mało w sumie mówiących literek na twarze konkretnych ludzi z krwi i kości, co mnie wręcz niewymownie cieszy. A zatem oby do zobaczenia na kolejnych zlotach!
P.S. Serdeczne podziękowania dla Larka za podesłanie po prostu rewelacyjnej selekcji fotek - z takimi materiałami powyższa relacja napisała się praktycznie sama.
2015-05-28 19:24 by cpt. Misumaru Tenchi
komentarzy: 33
xeen @2015-05-29 14:38:58
Super relacja! Dzięki - niemal poczułem zapach grilla pomieszany z zapachem sprzętu.
Zapach grilla czuję w kurtce do dziś. :) A tak ogólnie, w razie gdybyście znaleźli jakieś głupoty, przeinaczenia, albo (odpukać) kogoś z kimś pomyliłem (o co wcale nietrudno, bo grono znajomych poszerzyło się dosyć mocno przez te trzy dni, a mój RAM ma niestety bardzo niewielką pojemność), to chłostać bezlitośnie (byle z kulturką) - będziemy erratować na bieżąco.
Good to see, that Rick Dangerous is not abandoned.
mono @2015-05-29 15:54:24
Fajna relacja Tenchi - dzięki. Miło było Cię w końcu poznać! Świetne było party! Do następnego :)
larek @2015-05-29 15:58:02
Tak właśnie było. Sama prawda.
Dzięki Tenchi za super relację. Lekki i przyjemny tekst, który świetnie się czyta. Musisz jeździć na kolejne imprezy, żeby więcej pisać :)
as... @2015-05-29 16:38:07
Lekko się czyta .:. Dobra relacja.
tdc @2015-05-29 17:28:11
Dobre party i dobra relacja;) Dzięki Tenchi za fajną relacje, ciekawą, szczegółową i napisaną wprawioną ręką. Czyta się lekko i fajnie;)
Dobrze było Ciebie po raz pierwszy zobaczyć na party, mam nadzieję że niebawem będzie kolejna okazja, w szczególności na party gdzieś w Twoich okolicach;)
Od siebie dodam, że party mi się bardzo podobało, a klimat naszych ludzi oraz lokalizacji - rewelacyjny! Trzeba będzie to koniecznie powtórzyć !;)
Bolo @2015-05-29 17:35:54
Czekamy na Ricka!!!
Samarexus @2015-05-29 19:05:54
Super recka.Tenchi na głównego reportera AOL:)Tx
sNr @2015-05-29 20:40:06
Wpadłem na chwilę zobaczyć ten art. Świetna relacja ze zlotu Tenchi!
Tak, potwierdzam: nadawanego Morse'a czytało Atari.
O a na koniec Larek w oryginalnych słuchawkach (stereo) hydrofonisty z U-boota słucha "Candy Mountain" by BeWu.
Nawet w kręcąc film: Das Boot nie mieli oryginałów ;)
xxl @2015-05-29 21:38:43
szkoda ze dzemowanie bylo pozno, chcialem posluchac ale braklo mi czasu :(
będzie kontratak. Nieoficjalne info jest takie, że trwają prace nad organizacją, czy może reaktywacją GRYLL-Party w Krakowie. Już niebawem info. Motyw przewodni, to: "Konar płonie" ;)
tdc @2015-05-30 02:47:52
Będzie prelekcja... eee.. projekcja Konar płonie?
Konar Barbarzynca @2015-05-30 09:59:00
Po odsaczeniu wody relacja skurczyla sie o polowe i dala sie przeczytac :-)
Dobre party bylo chociaz zimno. Za rok tez pojade!
as... @2015-05-30 11:22:52
Chcemy gryll party! Oraz rozpałki!
Tylko blisko jakiegoś noclegu :)
IRATA4 @2015-05-30 13:33:20
...przełamałeś stereotypy i pojechałeś ,cieszę się ,wybierasz się na Gł?
hej hej:) super relacja;) Tehchi - z tego wszystkiego zapomniałem Ci podziękować za przygotowanie zgadywanki game compo!!! WIELKIE DZIĘKI!! Mam jednak na dzieję że będziesz jednak na Głuchołazach i troszkę więcej sobie porozmawiamy:D
@koala Lit(e)rówkami się nie przejmuj, a co do tych zgadywanek, to nie ma nawet o czym mówić - śmiesznie niska cena w zamian za możliwość wzięcia udziału w tak odlotowej imprezie. Jakbym wiedział wcześniej, że jednak będę, to przygotowałbym jakąś większą atrakcję. Zaś odnośnie porozmawiania sobie, daleko do siebie nie mamy - myślę, iż zobaczymy się na kolejnym katowickim sztabie.
I ogólnie, dziękuję wszystkim za ciepłe słowa dotyczące relacji - jak widać lanie wody przydaje się między innymi do wczucia w klimat. :)
Adam @2015-05-31 18:37:06
Dzięki, Tenchi, za relację. Trzymamy kciuki za kolejne materiały na główną ;)
miker @2015-06-01 06:20:16
Fajka relka, dzięki, super się czyta. No i miło było Cię poznać! :)
Cokolwiek bym nie sądził, w niczym nie zmieni to faktu, że scena ma się raczej dobrze i pisanie nowych produkcji (nie tylko gier) zdaje się sprawiać frajdę ich autorom, a wszak to jest moim zdaniem najważniejsze. Stwierdzam to poniekąd też jako twórca (treści). Między innymi dlatego właśnie raczej nie zamierzam nikogo do niczego gonić, sorry - skończy to skończy. :)
tdc @2015-06-04 23:08:32
No ale kronikarz to się zajmuje innymi rzeczami niż gonienie innych :P
Rastan @2015-06-05 09:21:35
chciałbym przypomnieć, że tedec ma jeszcze demo do skończenia. :)
tdc @2015-06-06 04:18:38
O właśnie... demo! ...a jednak np. kronikarz tego nie zarejestrował :P
@Rastan, racja - trzeba będzie w końcu o tym pomyśleć ;)