W piątek miała miejsce premiera nowej giereczki dla 8-bitowego Atari, tak zwanej gry literackiej. "Deszczownik" był już co prawda pokazywany, i to dwa razy, ale obecna wersja programu jest odmienna od poprzednich. Dla przypomnienia, gra powstała najpierw w 36-godzinnym maratonie "Grawitacja 2018" w Krakowie. Pomysłami rzucał przede wszystkim Maro, Kris3D i Kaz, programistą był Kris3D, grafikę robił Kaz, muzykę naskrobał Pinokio. Gra w tej wersji nie została niestety nigdy dokończona, jest do ściągnięcia z naszego archiwum tutaj.
Po długiej przerwie, w 2019 roku, zrobiliśmy drugie podejście do tematu. Nowe pomysły są zasługą Maro, Kaza, Tbxx-a. Grafika została nieco wzbogacona, zmieniła się bardzo rozgrywka, powstała jedna z największych postaci w grach Atari, o ile nie największa - szeroka na 1/4 ekranu i wysoka na 2/3 ekranu. Tę wersję pokazaliśmy na zaproszenie galerii Cricoteca w Krakowie w ramach wydarzenia "Język maszyn" w lipcu. Trafiliśmy na salony i zostaliśmy artystami oczywiście przypadkiem i z przymróżeniem oka (z naszej strony), choć nasza działalność traktowana jest jako pełnoprawna sztuka. Ale było fajnie, bo mogliśmy w tak prestiżowym miejscu w Polsce pokazywać zaskoczonym i rozbawionym zwiedzającym gierkę na Atari, a i sami mieliśmy zabawę obserwując reakcje ludzi i tłumacząc niuanse naszego retroświata. Towarzyszył nam kotoszczur, który jest bohaterem gry. Kotoszczur jako rzeźba o wysokości pół metra został wykonany ze znaczną pomocą dolnośląskiej artystki Anny Sadziak. Postać została wyposażona w gustowną, różową parasolkę, której symbolika będzie jasna po zagraniu w grę. Kotoszczur stał się atrakcją, przy której wiele osób, szczególnie par, robiło sobie zdjęcia. Stacja radiowa RMF FM zrobiła nawet z naszego występu artykuł, o szumnym tytule "Lemockiewicz? Połączenie Lema z Mickiewiczem, czyli algorytmy w roli literatów", dostępny tutaj.
"Deszczownik" w Cricotece
"Deszczownik" na ul. Szerokiej
W czasie wystawy w galerii zebraliśmy od graczy różne uwagi co do rozgrywki, sami zaobserwowaliśmy również, które elementy były dla graczy niejasne, które wymagały modyfikacji. Dlatego po Cricotece prace nad "Deszczownikiem" trwały nadal i premiera ukończonej gry miała miejsce teraz, na festiwalu "Ha!wangarda". Tym razem premiera była trzyczęściowa, dwudniowa. Najpierw zainstalowaliśmy stanowisko z Atari, monitorem, joystickiem i grą na ul. Szerokiej w Krakowie, w restauracji/pubie "Restart". To bardzo popularny, turystyczny kawałek Kazimierza, więc naszym pierwszym graczem był dzieciak z Niemiec, który natychmiast dopadł joya i bez żadnych kompleksów dawał sobie radę z 8-bitową grą. Wszyscy przechodzący ulicą mogli podejść i grać na Atari aż do późnej nocy. Pomysł bardzo się podobał, wielu turystów zerkało z zaciekawieniem. Drugie miejsce, gdzie pokazywaliśmy kotoszczura to pub Cafe Szafe, w centrum Krakowa. Tam w kilkunastominutowej prezentacji mogłem opowiedzieć zgromadzonym o idei gry, procesie jej tworzenia, a także autorach. Również można było zagrać na Atari.
"Deszczownik" w Restarcie
"Deszczownik" w Cafe Szafe
"Deszczownik" w UBU lab
Następnego dnia można było pograć w "Deszczownika" w UBU labie, tam też nastąpiło rozstrzygnięcie konkursu na gracza z najlepszym wynikiem. Pierwszą nagrodę - wino dobrej marki - wygrał TDC, który uzyskał wynik 84%. Drugą nagrodę - książkę - zgarnął Oswald z wynikiem 80%. Ludzie nie grający na codzień na retrokompach mieli przede wszystkim problem z obsługą joysticka, więc osiągali zazwyczaj około 75%. To nie są wyśrubowane wyniki, ale można było zagrać maksymalnie dwa razy, uwzględniany był wyższy z osiągniętych wyników.
Maro tak anonsuje naszą grę: "Więc zrobiliśmy grę na 8 bitowe Atari. Gra jest inspirowana wydarzeniami z Gdańska sprzed paru miesięcy, kiedy w jednej z parafii po mszy spalono książki i przedmioty. Powiększyliśmy zdjęcie ogniska i spisaliśmy tytuły spalonych książek. Następnie pożyczyłem z Jagiellonki te tytuły i przepisałem fragmenty tekstu. W naszej grze tekst ze spalonych książek leci na ogień, a nasz bohater za pomocą różowej parasolki Hello Kitty (też ją palono) ratuje spadające litery przed spaleniem. Grę zrobiliśmy we czterech: Tbxx (program w Basicu), Kaz (grafika), Pinokio (chiptune) i ja jako idea man. Wczoraj na Ha!wangardzie gra miała premierę i spotkaliśmy się wszyscy, więc była okazja, żeby zrobić wspólną fotę. Zorganizowaliśmy też turniej z nagrodami dla graczy i graczek. Grę i oryginalne Atari wystawiliśmy m.in. na deptaku dla turystów na Szerokiej. Co ciekawe naszą gierkę polubili najmłodsi (najlepsi byli w stanie ocalić nawet 80 % spadającego tekstu). Tak mi się wydaje, że ta nasza postać z różową parasolką jest bohaterem naszych czasów (oczywiście w mikroświecie Atari).
PS. Tomasz Boksa wczoraj w ramach Media Art Show na Hawangarda porównał pisanie programu w Basicu do rysowania ołówkiem. I rzeczywiście, biorąc pod uwagę jak dzisiaj wyglądają gry na Atari, to nasza gierka jest naszkicowana ołówkiem"
Z kolei Tbxx pokusił się o taką opinię: Palenie książek z „niepożądanymi” treściami jest odwieczną tradycją w historii świata – począwszy od starożytnych Chin, poprzez Rzymskich Cesarzy, pierwszych Chrześcijan, Niemców za panowania Adolfa, ZSRR, a na Gdańsku w marcu 2019 roku kończąc. Czasem jednak negatywne wydarzenia w historii wywołują pozytywne procesy twórcze, a efektem jednego z nich jest eksperyment genetyczny w postaci kotoszczura zwanego „Deszczownikiem”, na 8-bitowe komputery Atari.
Drugiego kwietnia bieżącego roku (dzień wcześniej uznałbym całe zdarzenie za dobry dowcip) mój dobry znajomy z serwisu AtariOnline.pl zwrócił się do mnie za zapytaniem o możliwość stworzenia prostego programu będącego „zabawą w poezję”, który byłby zaprezentowany w krakowskiej galerii „Bunkier Sztuki” pod koniec maja. Ponieważ niezmiernie się nudziłem robią pięćset różnych czynności na raz, ochoczo się zgodziłem, dopytując jedynie, czy chodzi o maj tego roku. Dalej sprawy potoczyły się jak w Radiu Erewań – program (gra) jak na moje umiejętności okazał się dość skomplikowany, galeria sztuki zamieniała się w organizowany przez UJ festiwal naukowy „Copernicus”, jedynie majowy termin pozostał bez zmian.
Jak to mówią „nie ważne jak się zaczyna – ważne jak się kończy” – przy narodzinach „Deszczownika” mnie nie było. Wydarzenie to miało miejsce podczas 8bit Game Jam „Grawitacja” w 2018 roku. Ekipa twórców na „małe” Atari w składzie: Kaz, Kris3D, Maro oraz Pin otrzymała dwa słowa-klucze „woda” oraz „zwierzę”, w oparciu o które w przeciągu 36 godzin miała być stworzona gra. Inspiracją do powstającego programy była instalacja artystyczna „Text Rain” stworzona przez Camille Utterback oraz Romy Achituv w 1999 roku, a bohaterem uczyniono posiadającą parasolkę krzyżówkę kota ze szczurem nazwaną „Deszczownikiem”. Ze względu na niewielki limit czasowy program nie został ukończony i ostatecznie podczas wydarzenia zajął piąte miejsce (na sześć). Na domiar złego szanse na ukończenie programy spadły do zera, po zgubieniu kodu źródłowego.
Ze starego „Deszczownika” pozostała jedynie grafika tytułowa oraz utwór muzyczny towarzyszący rozgrywce. Resztę według innej koncepcji (nadal inspirowanej „Text Rain”) miałem stworzyć podobnie jak mój poprzednik w Turbo Basic XL (to drugi, obok Atari Basic język programowania, jaki znam). W pierwszym okresie tworzenia testowałem różne metody losowego spadania „liter” oraz poruszania się „Deszczownika”, który od swoich narodzin znacznie zwiększył rozmiary. Dużym problemem okazało się ustalenie na czym dokładnie ma polegać gra, w tym jak ma wyglądać interakcja kotoszczura z literami. Ostatecznie ustaliliśmy, że Deszczownik za pomocą parasolki będzie ratował litery spadającego tekstu przed spadnięciem w ogień, a jako źródło tekstów Maro postanowił użyć fragmentów książek spalonych w Gdańsku. Zadowalający efekt osiągnąłem przy 13-tej wersji programu… I potem zacząłem pisać wszystko do nowa. Kolejnym problemem okazało się zakodowanie intro – a dokładniej użycie przygotowanej przez Kaza planszy tytułowej w rozdzielczości 320x229 pixeli. 8bitowe komputery Atari w trybie hi-res wyświetlają maksymalnie obraz w rozdzielczości 320x192 punkty, natomiast programując Display List możemy osiągnąć rozdzielczość 320x239 pikseli i taki tryb „skonstruowałem”. W tym miejscu dał znać o sobie brak doświadczenia w pracy z zaawansowaną grafiką Atari i jak się później okazało, gra zrywała synchronizację, uniemożliwiając właściwą prezentację na telewizorach HD. Kolejnym problemem związanym z intro okazała się konieczność użycia niewielkiej wstawki programu w assemblerze, który dla mnie był (i nadal jest, chociaż już trochę mniej) „czarną magią”. Konieczność ta była spowodowana potrzebą użycia trzech zestawów fontów na jednym ekranie (normalnie istnieje możliwość użycia jedynie jednego zestawu). Dzięki nowo nabytym umiejętnościom udało się w końcowej wersji programu wprowadzić trzeci (obok czarnego i białego) – szary kolor celem poprawienia czytelności ekranu gry (standardowo w trybie hi-res możemy użyć dwóch odcieni jednego koloru). (...) Ponieważ mimo niedopracowania gry, okazało się że ma ona „potencjał” postanowiliśmy kontynuować pracę nad „Deszczownikiem”. Po konsultacji z programistą ukrywającym się pod pseudonimem Mono, zabrałem się za kodowanie „Deszczownika” od nowa i stworzyłem nowy tryb graficzny 320x231 punkty, który już poprawnie działał na wszystkich typach telewizorów. Zmienione zostały układy sekwencji ognia na bardziej „grywalne”, a także wprowadziliśmy animację na dwóch klatkach. Kolejną wprowadzoną nowością była możliwość poruszania kotoszczurem w pionie, a następnie dla „zabawy” stworzyłem wersję „tęczową” wyświetlającą na ekranie 22 kolory naraz. W tak przygotowaną wersję była możliwość zagrania podczas organizowanego przez RetroAge.net „RetroGrania” w klubo-kawiarni „Haunted Haus” w Tarnowie. Powstanie tej wersji popchnęło produkcję „Deszczownika” w kierunku powrotu do koncepcji czerni i bieli, z tym że parasolka nabrała różowego koloru, zgodnie z figurką kotoszczura stworzoną przy okazji prezentacji gry w Krakowie. (...)
A teraz w "Deszczownika" może zagrać każdy z was! Poniżej możecie pobrać pliki ATR trzech wersji gry (z różową parasolką, czarno-biało-szarą oraz w grę 22-kolorową). Pliki można użyć w emulatorach Atari 8bit, lub na „prawdziwych” komputerach za pomocą np. SIO2SD."
Z kolei Kaz dodał: Dla mnie "Deszczownik" jest grą, która może służyć jako maść na ból dupy. Jeżeli komuś się nie podoba, że ktoś spalił swoje prywatne książki, to teraz może swoje nerwy ukoić ratując wirtualne teksty. Stworzyła się z tego gra "społecznie zaangażowana", bo po pierwsze zajęła się aktualnym wydarzeniem społecznym, który poruszył wielu ludzi w taki czy inny sposób, a po dugie, pozwala odreagować napięcia społeczne pod postacią bezpiecznej, nieszkodliwej gry. Zamiast bluzgów w internecie zalecam machanie joystickiem w lewo/prawo/górę/dół. Zdrowiej dla psychiki i fizyczności.
Przy okazji powstała też anegdota. Ponieważ w czasie prac nad naszą grą brytyjska scenarzystka Karla Marie Sweet raczyła wyrazić rozczarowanie, że w znanym serialu "Czernobyl" nie ma np. czarnych bohaterów, postanowiłem ją pocieszyć mailowo, że powstała gra komputerowa, w której są wyłącznie czarni bohaterowie, a konkretnie jeden - kotoszczur! Mam nadzieję, że ucieszy ją ta wiadomość!" A kotoszczura można oglądać i robić sobie z nim zdjęcia w UBU labie, tam jest obecnie jego stałe miejsce zameldowania.
Pliki gry do ściągnięcia tutaj. A poniżej filmik z prezentacją wszystkich wersji gry, również tej pierwszej, z Grawitacji. Do tego pełne intro.
Info o grze powinno się ukazać także w zaprzyjaźnionym serwisie RetroAge.net.
bocianu @2019-10-06 20:27:04
Czyli według Ciebie słowotwórstwo polega na robieniu błędów ortograficznych. No dobra. To ja przepraszam.
Pan Grzegorz @2019-10-06 21:22:12
Ale polityczny ściek się zrobił, przy okazji niby tylko gierki na Atari: "Dla mnie 《Deszczownik》 jest grą, która może służyć jako maść na ból dupy. Jeżeli komuś się nie podoba, że ktoś spalił swoje prywatne książki, to teraz może swoje nerwy ukoić ratując wirtualne teksty". Pytanie kto tej maści najbardziej potrzebuje?
Bocianu, przeprosiny przyjęte :) Z przymróżeniem oka :p.
IRATA4 @2019-10-07 00:16:25
na pierwszej fotce jest demon tej dziewczynki z filmu The Ring ?
IRATA4 @2019-10-07 00:17:20
piąta fotka *
astrofor @2019-10-07 00:36:18
@Pan Grzegorz: Jasne a potem chodzil po miescie ze swoja prywatna flaga ze swastyka, a potem sprzelal ze swej prywatnej broni, i jacys wredni ludzie weszli mu na linie ognia
astrofor @2019-10-07 00:39:10
IRATA4: tak to jest ta dziewczynka z tego strasznego filmu, co zamykala ludzi w kufrze
Adam @2019-10-07 00:42:03
quote (Kaz):
powstała jedna z największych postaci w grach Atari, o ile nie największa
Większą znajdziesz w grze "Radical Rupert". Postać Ruperta jest wyraźnie wyższa i nieco chudsza, a licząc z grubsza powierzchnię w pikselach hi-resowych - Rupert: maks. 60 szerokości x 180 wysokości = 10800, Deszczownik łącznie z parasolką: 80x127=10160.
Adam - bardzo dobre znalezisko! O takie właśnie postacie mi chodzi. Szkoda, że rusza się tylko lewo/prawo i ta wysokość jest nieco naciągana. Ale liczą się piksele, więc palma pierwszeństwa dla RR za wysokość! Może ktoś jeszcze coś podobnego znajdzie? Ewentualnie - czy są jakieś co prawda niższe obiekty, za to szersze niż 5 duszków "Deszczownika"?
Z drugiej strony jest jeszcze taka sprawa, że integralną częścią bohatera jest licznik u dołu strony (ten procentowy). Porusza się wraz z bohaterem. Wliczając go do wysokości, co jest oczywiście naciągane, ale formalnie uprawnione, mamy 12 800 pikseli, co by przebijało RR ;).
xxl @2019-10-07 09:16:27
w Ghostbusters jezdzi sie autem na pol ekranu ;-) a w Monstrum lown bohater jest tak duzy ze czasem nie miesci sie na ekranie :D
Anon @2019-10-07 09:49:14
Odpalam Radical Rupert i kogo widzę? Pin we własnej osobie
kuzyn Pana Grzegorza @2019-10-07 10:49:06
@astrofor. Brawo! Dobrze, że są wśród nas czujni aktywiści. Zaczyna sie od palenia książek a jak kończy wszyscy wiedzą z historii. Każdy głos sprzeciwu się liczy. Nawet gra na komputer! Autorom dziękujemy, jesteśmy z wami!!!
kuzyn - no właśnie nie wszyscy wiedzą z historii jak to się kończy, nawet nie wiedzą, jak to wyglądało, ani po co to było. Książki w Niemczech palili studenci i profesorowie uczelni, wykształceni ludzie. Książki palili również komuniści, także w Polsce, ale jakoś "dziwnym trafem" nie jest to nagłośnione. Celem tych publicznych paleń książek było wyplenienie "nieprawomyślnych" idei i treści, sterowanie społeczeństwem, jak to u lewicy. Potem komuniści zmienili taktykę, zaczęli usuwać książki i niewygodne treści po cichu, głównie mielić, a nie palić. Dzisiaj jest to bardziej subtelne - zamiast palić zwalcza się technikami "miękkimi". Reżim hitlerowski trwał za krótko, żeby zdążyli wypracować takie wysublimowane techniki co komuniści. W Gdańsku palenie miało całkowicie inny charakter. Przede wszystkim nikt nie palił cudzych książek, z bibliotek, należących do domeny społecznej, w celu usunięcia tych treści, demonstracji dla ludzi na zewnątrz, grożenia. Tutaj grupka ludzi przynosiła swoje prywatne książki, które ksiądz wskazał im jako sprzyjające zagrożeniom duchowym. Te kilka osób spaliło swoje książki dla _własnego_ spokoju ducha, symbolicznego zerwania z wiarą w magię (czego uczy dzieci np. Harry Potter) i innych przesądów. Akt skierowany na siebie, a nie żeby "dowalić" innym. Inna sprawa, że to nie jest żadna oficjalna nauka Kościoła. Nie trzeba niczego palić, żeby pozbyć się zgrażeń duchowych, ale każdy jest wolnym człowiekiem i ma prawo sam decydować, jaka symbolika mu pomaga. Jeśli symbolicznie spalę zdjęcia byłej dziewczyny to też będzie znaczyć, że chcę ją spalić na stosie? :D
Anon @2019-10-07 15:25:10
Kaz, co ty próbujesz usprawiedliwiać?
mav @2019-10-07 20:16:04
Nawet jestem na dwóch fociach :D pozdrawiam
IRATA4 @2019-10-07 20:42:14
piąta fotka *
_tbxx @2019-10-08 08:32:23
Wypociny o Hawangarda, UBU Lab, KWAS #16 już na RetroAge
h ttps://retroage.net/relacje/hawangarda-ubu-lab-kwas-atari-z-deszczownikiem-na-krakowskim-ruczaju
Pan Grzegorz @2019-10-08 08:35:05
Kaz: Palenie książek kojarzy się jednoznacznie. Niszczy się te treści, które w daną ideologię się nie wpisują. Obojętnie jaki "-izm" za tym stoi i jak się tłumaczy. Cel jest ten sam. Wskazanie treści prawilnych i nieprawilnych.
Książki i zagrożenia duchowe? W moim odczuciu srogie zabobony. Nie trzeba palić książek nieprawilnych, bo to akt podszyty agresją i wpisujący się w kiepską tradycję. Nie lepiej po prostu konsekwentnie nie czytać pewnych książek, skoro już ślepo S @ T Browser applicationwyznajemy jakąś ideologię (jakiś narzucony nam "-izm")?
Wolność wyboru.
mono @2019-10-08 18:37:30
Stanisław Lem za domem rozpalał ognisko i wrzucał do niego luźne niepotrzebne notatki, nieudane opowiadania a nawet zaczęte książki, które uznawał za złe :) Po jego śmierci zostały ogłoszone drukiem rzeczy, których on nigdy by nie opublikował.
tdc @2019-10-12 17:56:51
@Pan Grzegorz - racja, ale w paleniu książek nieorganizowanym przez instytucje państwowe (w tym specjalne działy, wydziały, wojsko, policję itp.) jest jeszcze efekt bardzo często spotykany w społeczeństwach demokratycznych czyli protest, teatr uliczny a w szczególności inscenizacja i widowisko. Często opiera się to o sięgnięcie po jakieś "zakazane" tematy, czy też szokujące kontrasty (np. ksiądz i palenie książek), które mają na celu zwrócenie uwagi jak największej ilości odbiorców.
(a właśnie to jest największy problem obecnych twórców artystycznych i polityków - że trudno jest przyciągnąć uwagę, zrobić coś co zwróci uwagę, zwykle większość rzeczy, które robią nie mają żadnego odzewu szczególnie w sieci. Ostatnio byłem na wystawie obrazów (takich malowanych) i autorka robiła wrażenie że wita każdą osobę, która tam dotarła bo pewnie niewiele osób tam weszło...)