Krzysztof Ziembik: Prowadzę serwis atarionline.pl, w którym między innymi staram się pokazać, i w pewien sposób zachować, historię komputera Atari w Polsce. Jakiś czas temu (prawie trzy lata!) korespondowałem z Panem na temat gry Kolony. Poprosiłem wtedy o zgodę na publikację gry „Kolony” w mojej bazie. Wtedy taką zgodę otrzymałem i mam nadzieję, że w tej kwestii nic się nie zmieniło.
Janusz Bień: Oczywiście nie ma problemu z mojej strony z umieszczeniem „Kolony” na tym serwisie. Jest mi bardzo miło, że ktoś pamięta moje stare wypociny. „Kolony” była jednak wydana przez stare „Mirage”. Z tego co wiem, to oni ryczałtem uwolnili wszystkie stare gry. Czyli z ich strony problemu nie powinno być. Na początek mam małą prośbę. Mimo, iż mam już nieco więcej lat niż za czasów pisania „Kolony”, proszę przejdźmy na Ty :D Tak chyba będzie prościej.
Kaz: Nie ma sprawy. Tym bardziej, że będziemy rozmawiać jak Atarowiec z Atarowcem, a sadzę, że różnica wieku między nami też nie jest za duża. Zacznijmy ab ovo. Pierwszy komputer Janusza Bienia to...
JB: Jeśli to można nazwać komputerem to ZX 81. Ale na krótko, bo był kupiony jako inwestycja. Udało mi się go sprzedać z pewnym zyskiem, co pozwoliło mi nieco prędzej nabyć Atari.
Kaz: Jak się zaczęła Twoja przygoda z Atari i dlaczego właśnie ten komputer wybrałeś?
JB: Kupiony zaraz po ZX-81, był to drugi komputer w mym żywocie... Czemu akurat Atari? Tu muszę przyznać, że zadecydowały kwestie finansowe. Zakup z niejako "własnych dochodów", które podówczas miałem w wieku jakichś 16 lat, nie były zbyt duże... A kieszonkowe, nawet jeśli się je dostawało, lub możliwości zarobkowe, ciężko przeliczało się na dolary. Sporo pracy, ciułania. Pracowałem podówczas w czymś, co szumnie nazywało się studio komputerowe (a zajmowało się piraceniem), myłem też samoloty w LOT. Na tamte czasy bardzo dobra praca dla ucznia. Troszkę to trwało, ale uciułałem. Chodziłem do szkoły przyzakładowej PLL LOT - stamtąd wyniosłem wykształcenie "technik osprzętu lotniczego", ale to nie jest to raczej związane z komputerami :D
Kaz: Jakie pamiętasz pierwsze wrażenia związane z Atari?
JB: Cóż, pierwszy dzień z Atari był dość zabawny, próby wgrania gry „Star Fighter”. Jeśli dobrze pamiętam, z magnetofonu. Trwały chyba całe sobotnie popołudnie i niestety nie zakończyły się sukcesem. Brat, którego raczej do branży nie wciągnąłem i raczej się komputerami nigdy nie interesował (poza stroną narzędziową), poddał się. A tu w niedzielę od rana się udało. Mieliśmy więc ubaw.
Kaz: Kiedy zabrałeś się za programowanie?
JB: Chyba od razu, jeszcze na ZX, coś tam kombinowałem w Basic-u. Potem już Atari i od razu próbowałem programować. Zawsze raczej interesowało mnie stworzenie czegoś.
Kaz: Czy ograniczałeś się tylko do Basic-a, czy może zacząłeś się uczyć innych języków albo assemblera?
JB: Chyba wszystkie języki próbowałem. „Kolony” powstała w „Turbo Basicu” z zamiarem przepisania jej na assembler. Ale jakoś wyszło tak, że została w tym TB. Pozostałe programy pisałem już w asemblerze.
Kaz: Ale Turbo Basica istnieje kompilator, można go było użyć, żeby grę przyspieszyć. Dlaczego pozostawiłeś „Kolony” w wersji nieskompilowanej?
JB: Finalna wersja „Kolony” nie kompilowała się ze względu na brak pamięci. A po skompilowaniu na 128KB nie uruchamiała się na 64KB. Dlatego też pozostała w wersji nieskompilowanej i dlatego też w tej chwili jesteście w stanie poznać wszystkie moje błędy. :)
Kaz: Skoro przeszliśmy do rozmowy o Twojej najsłynniejszej grze, mam kilka pytań związanych z wydawcą. Czy „Mirage” samo się zglosiło z chęcią wydania „Kolony” czy to Ty się zgłosiłeś do nich?
JB: Z tego co pamiętam, to program był wydawany własnym sumptem, tylko na dyskietkach, w studiu komputerowym mieszczącym się w Domach Towarowych „Centrum” w Warszawie. Tam też wystawiała swoje programy „Mirage”, no i jakoś tak zawiązała się współpraca.
Kaz: Zechcesz zdradzić, ile pieniędzy „Mirage” zapłacił za „Kolony”? Kto dokonał poprawek w czołówce gry, tak by było widać logo tej firmy?
JB: Wszystkie poprawki robiłem sam, z niewielką pomocą kolegi. Co do wynagrodzenia – wiem, że pozwoliło mi to na zakup stacji dysków (potem dostałem od nich jeszcze jedną). No i chyba było coś na jakąś małą imprezkę, na pewno nie była to kwota oszałamiająca, ale dała się odczuć. Samej kwoty nie pamiętam, a umowy wydawniczej raczej nie znajdę :D
Kaz: Ile kopii tej gry udało się sprzedać „Mirage”?
JB: Przyznam, że nie wiem. Myślę, że kilkaset.
Kaz: Skąd był pomysł albo inspiracja do napisania „Kolony”?
JB: Tak naprawdę to gra w pewnym sensie była "plagiatem" niemieckiej gierki na Atari, która chyba nazywała się „Baron”. Przetłumaczona na polski, ale była bardzo prosta i nie miała „multiplayera”. Po prostu kiedyś usiadłem nad nią z bratem i zaczęliśmy gadać, że gierka fajna, tyle że nie można grać na przykład we dwóch. I że nudne to średniowiecze. Tak powstał pomysł zrobienia czegoś dla większej liczy ludzi i w nieco innym środowisku. Zacząłem to pisać i tak powstała „Kolony”...
Kaz:...czyli według mnie i wielu innych osób najlepsza polska gra tego typu! Tutaj chciałbym Ci wyjawić, że jakiś czas temu tutaj rzuciłem pomysł, by zebrać ludzi ludzi, którzy dokonywali drobnych poprawek w „Kolony” i wspólnie wypuścić wersję zmodyfikowaną. Udało mi się namówić dwie osoby, Adama Kaczmarka i Arka Lubaszkę, którzy wyrazili chęć prac nad tymi poprawkami i obecnie pracujemy nad „ulepszeniem” Twojej gry. Nie myśl oczywiście, że nie doceniamy wielkości Twojego dzieła :). Każdy z nas spedził wiele godzin nad grą, świetnie się bawiąc. Uważaliśmy jednak, że kilka drobiazgów można by poprawić. Ostatecznie tak nas wciągnęło poprawianie i rozbudowywanie, że postanowiliśmy zrobić z tego kontynuację pod nazwą „Kolony 2106”. Historia u nas toczy się bowiem 16 lat później niż w Twojej grze. Oczywiście Twoje nazwisko, nazwa Nemezis Software Group i rok wydania oryginału zostały zachowane w informacji o autorach. Mam nadzieję, że udzielisz nam „błogosławieństwa” w tych działaniach. :)
JB: Miło mi słyszeć, że ktoś się tym jeszcze zajmuje! Proszę wybaczyć mi błędy niejako młodości :D. Co do przeróbek - nie mam oczywiście żadnych zastrzeżeń i miło mi, że gdzieś tam w "creditsach" się znalazłem. Bardzo chętnie zerknę na wasze dzieło. Zwłaszcza że ten mój dość "brodaty" pomysł doczekał się paru już "reinkarnacji", choćby sieciowej na www.kolony.net. Co do błędów, to fakt, że z „Kolony” poddałem się w trakcie pisania parę razy. Ale jakoś powoli do tego wracałem i udało się grę skończyć.
Kaz: To by potwierdzało nasze obserwacje. Widać po kodzie programu, że wracałeś do niego kilka razy po dłuższej przerwie, bo zauważyliśmy na przykład, że nie używałeś zmiennych, które wcześniej zdeklarowałeś. No i widać chronologię pisania po układzie menu w programie, w innej kolejności niż na ekranie. Ale tym większe brawa dla Ciebie, że udało się całość doprowadzić do szczęśliwego końca czyli wydania gry. Pamiętasz jeszcze jakieś „przygody” podczas pracy nad grą?
JB: Parę raz na Atari skończyła się pamięci i projekt stawał pod dużym znakiem zapytania, ale po jakimś czasie uprościłem pewne procedury, powymieniałem wartości na zmienne (możliwie, że dlatego nie wszystkie były użyte, o czym pisałeś, ale chronologia była dokładnie odwrotna) i tak powstało to, co powstało. Tytuł, jak chyba kiedyś wspominałem, to niejako dzieło przypadku i zmęczenia, tak zwana "euforia twórcza"... Jak się okazało, że program działa zgodnie z oczekiwaniami, starałem się na szybko dorobić planszę z tytułem gry. No i dopiero jak skończyłem bawić się brush tool-em, okazało się, że napisałem nie „Colony” a „Kolony”. A jako, że działanie undo to jednak późniejsza epoka w informatyce, tak zostać musiało.
Kaz: To rzeczywiście wiele tłumaczy. Zawsze intrygowało mnie, dlaczego nadałeś grze taką dziwną nazwę :) Porozmawiajmy więc o tym, co można było zmienić. Wspominałeś kiedyś na forum Atari Area, że pracowałeś nad „Kolony 2”, która między innymi wyposażona była w licznik godzin grania. Były jeszcze jakieś inne modyfikacje w tej wersji i czy dało by radę ją odnaleźć?
JB: To nie była „Kolony 2” w pełnym słowa tego znaczeniu. Miała dorobiony tylko licznik czasu gry, bo miałem już stację i można było zapisywać takie detale. Była też poprawka w ilości maksymalnych zasobów, które mogą pojawić się w kolonii, chyba jakieś zmiany w bilansach gry (czyli zasadach), ale zmiany były raczej kosmetyczne. Poprawionej wersji nie udało mi się niestety odnaleźć, prawdopodobnie stareńki dysk 5,25' po prostu odmówił posłuszeństwa, a dysków nieodczytywalnych, opisanych „Kolony” mam aktualnie sporo.
Kaz: Ale „Kolony 2” to nie jedyne rozwinięcię oryginału, które chciałeś zrobić. Zakończenie gry „Kolony” zapowiada kontynuację w postaci „Planet Magnat”. Oczekiwana przez wszystkich miłośników Twojej gry, ale nigdy się jej nie doczekaliśmy. Opowiedz, co się stało z tym pomysłem?
JB: Pomysł był, nawet powstała część grafik. Program miał być już pisany w assemblerze i mieć znacznie bardziej rozbudowaną metodologię gry. Z perspektywy czasu wydaje mi się bardziej w założeniach podobna do „Master Of Orion I”. Badania, budowa własnych robotów i broni w oparciu o "wynalezione" moduły, warstwy społeczne, przyrost naturalny, handel z innymi koloniami (graczy i NPC), no i przede wszystkim grafika, włącznie z mapą kolonii, oczywiście mocno schematyczną. No, ale okazało się, że założenia były chyba nieco zbyt ambitne, w sumie głównie jeśli chodzi o grafikę. Nie ukrywam, że nie udało mi się znaleźć współpracownika w tym względzie, a to raczej nie była i nie jest moja domena. Potem pojawiło się zapotrzebowanie na inne gry no i w sumie cały projekt się rozmył. Dołączyły jeszcze zmiany życiowe i „Planet Magnat” w tamtej wersji nigdy nie powstał. Aczkolwiek było nieco grafik przygotowanych, ale mojego autorstwa czyli pozostawiających wiele do życzenia.
Kaz: Nie miałbyś chęci podjąć się dokończenia swego dzieła?
JB: Nie ukrywam, że moja firma próbuje znaleźć fundusze na „Planet Magnat” czyli „Kolony 2”, ale w dość dramatycznie zmienionej formie graficznej.
Kaz: Zapewne chodzi Ci o wydanie na peceta. Pewnie z grafiką 3D? To świetny pomysł. My, mam na myśli poprawiaczy „Kolony”, też myśleliśmy nad nazwaniem naszej wersji „Planet Magnat”. Właśnie po to, by oddać hołd Twojemu pomysłowi na kontynuację. Zdecydowaliśmy jednak żartobliwie, żeby tak jej nie nazywać, bo a nuż napiszesz kiedyś drugą część... :) Był to w pewien sposób proroczy żart.
JB: Tak, ma to być właśnie grafika 3D, gra w sieci, może nawet forma MMORPG. Ale tego już się nie da zrobić własnym sumptem, więc szukam ludzi i pieniędzy na to. Zobaczymy. Co do „Planet Magnat” na Atari to wówczas niestety założenia były zdecydowanie zbyt ambitne no i się nie udało.
Kaz: Jakie inne gry na Atari napisałeś? Ja znam jeszcze dwie gry logiczne Twojego autorstwa: „Missmind: Sara” i „Missmind II: Ania”.
JB: Pierwszą grą był „Plane & Tank”. Potem obie gry „Missmind”, które powstały przed „Kolony”, ale nigdy nie były w żaden sposób oficjalnie wydane. Było jeszcze kilka tytułów np. właśnie „Plane & Tank” oraz „StarBall” i „Barbarian” dla „Mirage”, ale nie zostały nigdy ukończone. Jeśli chodzi o Atari to raczej tyle.
Kaz: Zdaje się, że niektóre Twoje gry pojawiły się też na Commodore C64. Czy to Ty osobiście pisałeś te programy na C64?
JB: „Kolony” powstała także na C64. Została wydana przez bardzo małą firemkę, z chyba bardzo marnym skutkiem. Była pisana w Basicu, dość prosty "port". Wydana została tez „Missmind II: Ania:, i choć to już assembler, to ten sam procesor. Gra była wydawana przez firmę „ABC”. Z tego co wiem, to również bez większego sukcesu.
Kaz: Wróćmy jednak do atarowskich gier. Opowiedz coś więcej o swoich nieukończonych projektach. Czy były pisane specjalnie do wydania czy powstały tak jak Kolony - wcześniej niż myśl o ich wydaniu?
JB: „Plane & Tank” właściwie powstało, ale już wtedy nie mogłem znaleźć ostatecznej wersji. Była to pierwsza "gra" napisana przeze mnie. Maksymalnie prosta, raczej zabawa assemblerem niż prawdziwy program. Nigdy nie została chyba wydana, choć dostał ją jakiś znajomy z giełdy komputerowej i pewnie skopiował raz czy dwa jako nowość... Program przypominał raczej gry na konsole Atari 2600. Potem powstały niewiele lepsze „Missmind”, a później „Kolony”. Z niezrealizowanych projektów, nad którymi pracowałem, to oczywiście „Planet Magnat” (ale jak pisałem powyżej, niewiele tej pracy było), „Barbarian” (tu było tego sporo, ale szło to wolno, mam jednak gdzieś czołówkę i uruchamiałem ją na emulatorze, z muzyką Kuby Husaka oraz jakieś plansze testowe), „Starball” (była chyba jakaś plansza testowa, ale poległem na "fizyce" kulki). I platformówka bez tytułu, ale tu też padłem, ze względu na grafikę. Tylko „Barbarian” był pisany niejako „pod zamówienie”, reszta to własna radosna twórczość.
Kaz: Czy tworzyłeś inne programy niż gry, jakieś dema, użytki?
JB: Dem raczej nie tworzyłem, ze względu na upośledzenie graficzno-muzyczne. Z programów użytkowych sporo na własny użytek, na przykład do obróbki animacji. Oraz program do zarządzania wypożyczalnią wideo, działający w paru wypożyczalniach w Warszawie, właśnie na małym Atari ze stacją dysków.
Kaz: Kiedy zakończyłeś zabawę z Atari? A może nigdy jej nie zakończyłeś?
JB: Nie było jakiegoś takiego wyraźnego zakończenia. Zapał zmalał na pewno po tym, jak „Avalon” wydał własnego „Barbariana”, a mi brakowało może jeszcze około miesiąca, żeby skończyć swoją wersję. Na pewno dorzuciła się do tego praca i dostęp do nowych zabawek: ST, Falcon, Amiga i PC.
Kaz: A na czym polegała zabawa z ST i Falconem? Czy coś działałeś na tych komputerach?
JB: Działałem, na Atari ST powstała gierka zręcznościowa, ale nie została wydana z braku wydawcy. Na Amidze też coś walczyłem, ale niestety nie była kompatybilna ze mną :D. Zawsze był problem, że się z jej osprzętem nie dogadywałem.
Kaz: Czy masz może jeszcze swoje Atari z tamtych czasów?
JB: Mam chyba wszystko, włącznie z Atari 800XL z masą przycisków, rozszerzeń, śladami po dłoniach na klawiaturze. Z tego co pamiętam, to moje XL ma 320 KB pamięci, Spartę i Q-freezera i chyba coś tam jeszcze :D. Był gdzieś jeszcze dysk twardy 10MB 5.25, ale jego chyba nigdy nie udało się do końca uruchomić. Do tego mam stację dysków, a jakiś czas temu kolekcja się zwiększyła - mam chyba wszystkie odmiany małego Atari i innych kompów 8- i 16-bitowych.
Kaz: No proszę, ja też swego czasu powiększałem kolekcję. Co Cię skłania do tego zbieractwa?
JB: Zdecydowanie sentyment, pewna "magia" tych komputerów, które mają moc obliczeniową mniejszą niż dzisiejsze telefony, ale za to miały w sobie to "coś".
Kaz: Czy przeglądasz czasami strony o Atari albo wracasz nostalgicznie do tamtych czasów, uruchamiając na przykład emulator Atari i grając w stare gry?
JB: Tak, czasami wracam do starych czasów :D i nie ukrywam, że jestem pełen podziwu dla ludzi, którzy coś na te komputerki jeszcze piszą :D
Kaz: Które gry na Atari były Twoje ulubione?
JB: Nie grałem zbyt wiele, raczej kombinowałem, ale sporo czasu spędziłem nad „7 Cities of Gold” i „Draconusem”. Więcej nie pamiętam.
Kaz: Jaka jest obecnie Twoja prywatna sytuacja - rodzina, dzieci, studia, praca?
JB: Cóż, jestem właścicielem firmy N.S.G. (synomim dawnego „Nemesis Software Group”) i pracuję na kontrakcie w innej firmie, rodziny się nie dorobiłem, ze studiów też nie wybroniłem się tak do końca (fizyka i prawo, ale obu nie skończyłem).
Kaz: Fizyka i prawo to dość odległe od siebie dziedziny. Co Cię zachęciło do studiowania jednego i drugiego?
JB: Lubię różne rzeczy, a ponieważ wykonuję zawód, który lubię, studia dla mnie to raczej hobby. Teraz mam w planach archeologię :D.
Kaz: Czym zajmuje się współczesna „Nemesis”? Z tego co zauważyłem, zajmujecie się lokalizacją gier - nagrywaniem polskich podkładów, zmianą tekstów....
JB: Napisaliśmy ostatnio grę na PC dla wydawnictwa Egmont Polska: „Cybermycha” i „Więźniowie Drappa”. Czysta komercja :(, ale niestety na bardziej ambitne projekty brak środków, a firma niejako „pośliznęła się” robiąc lokalizacje dla polskich wydawców gier. Lokalizacja niestety skończyła się dla mnie dość dużymi problemami finansowymi, ze względu na nieuczciwość kontrahentów straty poszły w dziesiątki tysięcy euro. Ale w pewnym momencie robiliśmy większość polskich wersji gier. Największe sukcesy na tym polu to chyba polonizacja gier „Syberia” i „Syberia II”, „Prince of Persia”, ale pracowaliśmy także nad „Sands of Time”, „Europa Universalis”, „Evil Slands”.... w sumie ponad 300 tytułów na różnym poziomie budżetowym.
Kaz: W takim razie życzę Ci jak najwięcej udanych kontraktów i realizacji ambitnych projektów w stylu „Planet Magnat” w formie MMORPG. Dziękuję za wywiad.
2007-03-03 15:59 by Kaz
komentarzy: 12
charlie cherry @2007-03-03 18:37:52
Tym razem wywiad z legendą.. Ach "Kolony" - można było grać i grać. A teraz grając na emulatorze czekamy na "Kolony 2106".
Dzięki wielkie za wywiad! Znów się prawie popłakałem ze wzruszenia. :) 'Kolony' miałem legalne (wersja kasetowa) i była to jedna z niewielu gier w które tak naprawdę grałem. Janusz Bień to dla mnie legenda. Kolony po prostu rządzi!
Pamiętam KOLONY - to był rytuał - graliśmy w sumie w trójkę po szkole przed weekendem, pełne rozluźnienie. Tyle radości ile dała nam ta gra, wypieki na twarzy jak ktoś kogoś zaatakował, a najlepiej jak ktoś wyszedł akurat do ubikacji i wrócił -a tam pozamiatane w jego bazie!! Tego nie da się opisać, to trzeba przeżyć!!!!
woow :) nie jestem sam i bardzo mnie to cieszy :) ciężko mówic o godzinach spędzonych nad KOLONY, bo chyba raczej powinno się to wyrażać w dniach :) az się łezka w oku kręci :) może czasy inne, może wymagania się zmieniają, ale nie ma w tej chwili gier tego typu o tak wielkiej grywalności. Wielki szacunek dla Janusza!
Witam, Miałem oryginalną grę Kolony na dyskietce 5,25 cali wydaną dla komputera Commodore 64. Program pozwalał na wieloosobową grę, spędziłem przy nim setki godzin grając z bratem i kuzynem. Wersja dla C64 była świetna, niesamowicie grywalna, od czasu do czasu wracam do niej za pośrednictwem emulatora na PC ale to nie to samo. Dziękuję Panu za stworzenie tego dzieła. Pozdrawiam.
Kurcze, to była wyśmienita gra! Spędziłem przy niej mnóstwo godzin jako gówniak,dostawałem opiernicz od Staruszków, że nie ide spać,tylko "łupię coś". Nawet dzisiaj chętnie bym w nia pograł.
mar @2024-07-19 23:27:49
Kolony - świetna gra !!!!!!!!, pamiętam jak grałem w nią do białego rana z kuzynem i kolegą. Rodzice wstawali do pracy na 6 rano a ja dalej grałem. oj kiedyś to było ........:)