Kolega Konrad „Scorpio” Rąpalski zwrócił na siebie moją uwagę na Głuchołazach w 2006 roku. Wystawiał na małe Atari dwie muzyczki w formacie CMC i nawet zgarnął nagrodę za SUPERSCIO.CMC, która zajęła drugie miejsce. Czwarte miejsce na pięć wystawionych prac przypadło FAJNISTA.CMC. Potem wziął udział w konkursie atarionline.pl, gdzie jego utworek „Ruskie pierogi” zajął bardzo wysokie, trzecie miejsce na czternaście utworów. Muzyków gotowych udźwiękowić gry nigdy za wiele, więc nawiązałem z Konradem kontakt i udało mi się go przepytać na okoliczność jego związków z Atari. Okazało się, że Scorpio jest także koderem, a to już w ogóle tworzy z niego osobę pod szczególną ochroną :).
Konrad "Scorpio" Rąpalski
Kaz: Konrad, o ile wiem, muzyczki na Atari tworzyłeś od dawien dawna. Czy kiedykolwiek zobaczyły one światło dzienne jako pojedyncze pliki czy wyszły dopiero jako „Scorpio’s Demo Collection” oraz „Scorio’s Demo Collection II”, ujawnione szerzej dopiero niedawno, w ostatnich latach?
KR: Na pewno pokazywałem różnym ludziom jak jeszcze nie były scalone, ale podejrzewam, że raczej szerzej nie zaistniały nawet po połączeniu w kolekcje. Niescalone z pewnością istniały wśród krakowskich znajomych i na giełdzie. Na pewno ktoś sobie kopiował, ale widać nie były nawet w 1990 za bardzo „cool”, bo tak jakoś po prostu zniknęły. W 2006, jak się podpiąłem do Atari z powrotem, to ciężko było mi to odszukać, a swoje dyski uznawałem za stracone/zaginione.
Drugą kolekcję „Scorpio’s Demo Collection II” odzyskałem z moich cudem odnalezionych dyskietek. „Scorpio’s Demo Collection” był pokazywany chyba gdzieś w okolicach 1992 roku na copy party w Tarnowie (zlot nie tylko Atari, łączony z innymi komputerami), gdzie wymiatało demo „Ray of Hope” Zelaxu. Pierwszy raz chyba pokazane, więc naturalną drogą pewnie moja produkcja nie została odnotowana w pamięci ludzi. „RoH” było na tyle wypaśne w tym czasie, że sam pamiętam swoją szczękę na ziemi i to totalne szaleństwo, jakie było po wystawieniu tego demka. Mój syfek zajął zdecydowanie drugie i ostatnie miejsce, he, he. Jak widać, liczba dem była powalająca.
Atarowców było na tym zlocie wielu. Z tego co pamiętam - chyba spokojnie połowa. Ale w końcu to było copy-party, a nie typowy zlot, więc zwaliła się nie tylko scena, ale i wychapywacze free stuffu na Atarkę.
Kaz: Pierwsze demko datowane na 22.12.1990. Napisałeś je w jeden dzień?
KR: Nie, pisałem z doskoków, w sumie to różnie - jedne kawałki szybciej, inne wolniej - ale na przykład część „matura” z „SDC I” zrobiłem w jedną noc, tuż przed maturą z polskiego (a miałem kurna wkuwać ;P). Zresztą sam się dziwię, że akurat tą zrobiłem tak szybko, bo praktycznie wszystko tam było moje (muzyka, jakieś logo i łażący kursor). A przepraszam, font był chyba w tej części skądś rżnięty, więc jednak nie wszystko sam robiłem. Inne części były bardziej banalne, bo miałem jakieś wyripowane muzyczki czy grafiki, więc teoretycznie powinny powstać szybciej. Samo składanie w kolekcję faktycznie było w 1990 roku.
Gdzieś był nawet zaczątek „SDC III”, ale praktycznie tylko jedna część powstała, bo w tym czasie już pomału z Atari coraz mniej się bawiłem. Zresztą szukałem tego zaczątka, ale wsiąkł. Zaplanowany był scroll na dotsach i duuży scroll na bobsach (coś a'la Magnusowskie „bobs part” z dema „The Top 3”), tyle że scroll, a nie wzorki z kulek. Nad resztą nie miałem wtedy czasu się pozastanawiać, a potem przyszły egzaminy na studia, pecety i się rozeszło po kościach.
Kaz: Tekst w Twojej pierwszej kolekcji muzycznej brzmi jakby to była kontynuacja wcześniejszych dem? Były jakieś?
KR: Nie, to pierwsze demko. Jest tak jak nie miało być. Historia tak wyglądała, że wszystkie części były porozsypywane, zarówno w „Scorpio’s Demo Collection” I jak i II. Były pisane w różnych okresach, myślę że niektóre nawet w 1988. W niektórych scrollach były poprawki daty, a w niektórych został oryginał. Miałem plan jak to wszystko poskładać, ale gdzieś tam się rąbnąłem i w sumie tak to zostało, bo już mi się nie chciało grzebać z przeadresowywaniem i kolejnością wykonywania się części - stąd też (chyba o to ci chodzi) tekst w pierwszej części „welcome to the next part”. Po prostu coś mi się w trakcie scalania pomyrdało, a nie zwróciłem uwagi.
Scorpio's Demo Collection
Kaz: Co to jest SSL?
KR: SSL to oczywiście Scorpio Software Ltd., a później Scorpio Systems. Ogólnie moda była w tamtych czasach na nazwy angielskie, zwłaszcza w świecie komputerów (nie wiem czemu) i tak już zostało.
Kaz: Podesłałeś pakiecik swoich uratowanych dzieł, wśród nich interko „RMF”. Kiedy ono powstało, bo brak informacji w programie?
KR: Najbardziej prawdopodobny rok to 1991. Wtedy chyba radio RMF zaczęło nadawać po polsku, a jeżeli sobie dobrze przypominam demko było z tej okazji robione. Wcześniej nadawali po francusku jako Fun Radio. Gwoli ścisłości w pakieciku dwa utwory są przeze mnie zrobione, ale nie skomponowane: HEAVY.MUS (wykorzystane właśnie w „RMF demo”) i FAIRLIGHT.CMC. No i ALF.MUS to też nie moja kompozycja, ale tego pewnie łatwo się samemu domyślić.
Kaz: A czy masz jeszcze inne swoje zabytkowe dzieła, na przykład programy użytkowe?
KR: Jeżeli mi się uda jeszcze coś wycisnąć przy odzyskiwaniu rzeczy z tych biednych, starych dyskietek to na pewno się podzielę. Z użytków, co pamiętam, to był tam na przykład „Monitor” - coś jak konsola w emulatorze, programowy freezer, przeglądanie i zmiana zawartości pamięci, prosta dis/asemblacja, nie było funkcji TRACE. Ale pojawił sie debugger z LK Avalon i już tego nie rozwijałem.
Oprócz tego powstał jakiś edytor sektorowy dysków, edytor scrolli do demek oczywiście, jakiś engine muzyczkowy, edytora nie dorobiłem do niego, niestety. Ogólnie trochę pierdółek większych i mniejszych. Co tylko dam radę poodzyskiwać to będzie do wglądu. Odkopałem jakiś TURBOROM.ASM, ale tak jak luknąłem to wygląda, że to standardowy Atarowski TURBO ROM.
RMF
Kaz: „Turbo ROM” brzmi znajomo. Czy to desasemblacja programu firmy Mapasoft czy to Twoje dziełko?
KR: Nie no, oczywiście kod mój, choć zgodny z zapisem wymyślonym (chyba) przez inżyniera Żurka (imienia nie pomnę w tej chwili). Bo de facto to turbo nie było Mapasoftu tylko jego, ale wtedy wszyscy rżnęli wszystko :). Ja sam też paru znajomym to turbo zrobiłem, bo po co mieli płacić nie wiadomo ile tym z Mapasoft, skoro części w najprostszej wersji to był opornik, kondensator i przełącznik. Metodą a'la reverse enginnering, ale znając sposób zapisu i mając coś nagrane już w turbo to problemu dużego nie było. Większy był z C64, bo bardziej pokombinowali w sposobie zapisu na taśmie.
Kaz: A propos C64. W jednym ze scrolli napisałeś, że posiadasz program do czytania taśm z C64 na zmodyfikowanym magnetofonie Atari XC12. Co to za intrygujący projekt?
KR: Szukałem tego, ale do tej pory nie znalazłem. Po prostu z technicznego punktu widzenia „Turbo ROM” do Atari (przynajmniej ten z Krakowa) był identyczny z tym do C64 (ominięcie standardowych filtrów), więc trzeba było tylko napisać odpowiednie procki potrafiące przeczytać zapis komodorowski. No bo format i sygnały użyte do zapisu na taśmie to oczywiście były inne. Krakowskie turbo w wersji z przyciskiem czyli bez automatycznego przełączania scalakiem to był przełącznik, opornik i kondensator plus zwarcie linii COMMAND i DATA OUT. Stąd też nie dało się ze stacji korzystać, gdy taki zmodyfikowany XC-12 był podpięty.
Kaz: Z interesujących rzeczy wspominasz w tekstach jeszcze o „Barbarianie” robionym przez Zaksoft i Siosoft. O co chodziło?
KR: Co do „Barbariana” to wiadomo, że nie było, nie ma i nie będzie raczej nigdy wcześniejszej wersji niż ta z Avalonu :). Zaksoft i Siosoft to dwaj ludzie z Krakowa, odpowiednio Konrad Zawada, koder na Atari i Marcin Grabowski, grafik Commodore, ale obaj już daaawno nieistniejący w 8-bitowcach, obaj jeszcze z Karlika - giełdy w Kraku. Z programów Zaksofta to pamiętam w tej chwili chyba tylko „Magnetic Demo”. Ludzie na potęgę korzystali z tego obrazka czy nawet kawałków kodu i było tego parę wersji, ale z tego co ja pamiętam to ten kod był przez Konrada robiony od zera.
Siosoft robił grafikę i do scrolli czasem coś skrobał. Z nim mam jeszcze (co prawda rzadki) kontakt, bo w końcu do jednego ogólniaka łaziliśmy, choć on o klasę niżej. Na Atari raczej jego twórczości się nie spotka, ale miał łapkę do rysunku, zresztą potem polazł na architekturę.
Obaj handlowali w czasach świetlanych na giełdzie w Karliku, ale jak wspomniałem, teraz już chyba zapomnieli o starych komputerkach. Przypomina mi się za to wesoła zabawa „w chowanego” – to znaczy szedłeś sobie po zapiekankę, wracałeś i szukałeś na przykład swojego monitora... Nie jestem do końca pewien, ale chyba któryś z nich to wymyślił.
Kaz: A więc działałeś na krakowskiej giełdzie. Sięgasz pamięcią do jej początków - kiedy się ona zaczęła?
KR: Kiedy się zaczęła to nie wiem, bo ta giełda Karlik istniała wcześniej niż ja zacząłem na niej bywać. Była dość ciasna wewnątrz, ale na zewnątrz jeszcze trochę przestrzeni zostało - odbywał się tam handel sprzętem i wymiana kasetami video. Znajdowała się na terenie Akademii Górniczo-Hutniczej i właśnie dlatego po jakimś tam kolejnym konflikcie czy niemożności porozumienia z uczelnią zdechła, to znaczy przeniesiona została do budynku Elbudu przy ulicy Wadowickiej. I to była druga i ostatnia giełda gdzie bywałem. Nie jestem pewien czy nie było jeszcze krótkiego okresu przejściowego w klubie Rotunda. Ale jeżeli nawet to raczej długo ten okres nie trwał. Jeszcze jedne przenosiny były gdzieś na Balice, ale tam już beze mnie.
Kaz: Pamiętasz atmosferę giełdową?
KR: Tak, klimat w Elbudzie był taki sam jak i w Karliku. Ogólnie bardzo przyjazny. Co może nietypowe to na krakowskich giełdach raczej nie widziało się wojenek ST - Amiga czy C64 -Atari, a wręcz powiedziałbym, że jak już coś to można się było bardziej martwić (finansowo) konkurencją ludzi „z własnej marki”. Jednak jakichś ekscesów nie odnotowano, natomiast chyba pierwsze w Polsce szpiegostwo przemysłowe/konkurencyjne się tam pojawiło („ciekawe po ile ci i tamci mają te gierki?”). Jedyna różnica była taka, że Elbud był bądź co bądź trochę większy, więc i liczba ludzi większa, ale sam klimacik praktycznie bez zmian - zresztą to naturalne, bo poza tym, że doszło trochę nowych osób to raczej byli to ludzie z Karlika.
Kaz: No to opisz, czym się zajmowałeś na giełdzie - handlem programami czy sprzętem? No i na własny rachunek czy na przykład jako pomoc koledze? Tylko Atari czy także C64?
KR: Wszystkim praktycznie oprócz ostatniego wspomnianego - C64. Handlowałem samodzielnie gierkami Atari przez cały czas, a w końcówce mojej obecności na giełdzie pomagałem kumplowi w handlu sprzętem (jakieś ostatnie półtora roku). Co do konkretnych dat to nawet nie pytaj, bo ja mam permanentny brak lecytyny i ciężko mi sobie większość rzeczy sprzed więcej niż 5-ciu lat poustawiać bardziej szczegółowo czy chronologicznie.
Kaz: Na ile szacujesz liczbę sprzedawców giełdowych?
KR: Samego Atari? Tak z pięć do siedmiu stanowisk - osoby ciężej liczyć, bo się to zmieniało non-stop, czasem stały dwie osoby na stanowisku, czasem jedna. Jeżeli chodzi o giełdę to na oko było tam w środku jakieś 40 stanowisk (Elbud) - licząc średnio po dwie osoby plus z doskoku czasami ktoś to wychodzi powiedzmy około 100 osób. Na zewnątrz ciężko policzyć, ale co najmniej drugie tyle – było mnóstwo kramików z elektroniką i sprzętem w pudełkach.
Kaz: Kiedy przestano tam zajmować się Atari?
KR: Co do tego kiedy Atari tam umarło to odpowiedź jest prosta – nigdy! Karlik padł, a nawet obie giełdy (drugi - Elbud) wcześniej niż Atari straciło giełdową popularność. Co prawda w Elbudzie już raczej przeważały Amigi, a w późniejszym okresie i PC-ty, ale Atari istnieć całkowicie nie przestało.
Kaz: Pochwal się znajomymi z giełdy. Poznaliśmy już Siosofta i Zaksofta.
KR: Big Foot - Maciek Kiełbiński, grafik na Atari. Znalazłem w sieci, że brał udział w zrobieniu „Magii Fortuny” (wydana przez ASF). Fish/Fishsoft - Michał Huppert, koder C64, na giełdę tylko gościnnie wpadał. Pamiętam tylko kilka jego rzeczy typu „Old Demo” na C64 czy „Magda Demo” (tematyka: nasz kolega Old/Larry i jego dziewczyna). Na pewno zrobił więcej rzeczy, ale do C64 nie miałem w tych czasach zacięcia i niewiele pamiętam. Old/Larry to Bartłomiej Larendowicz, zajmował się handlem giełdowym Atari. Tygrys - Marek Bojarski, elektronik. Spekol - Tomasz Bielak, to był giełdowy nick, nie używał go gdzie indziej. A w „Tajemnicach Atari” można znaleźć jego kurs pisania dema. Na tej podstawie powstało demo „Tajemnice Atari”.
Kaz: W demkach pozdrawiasz sporo osób ze Śląska – miałeś tam jakieś konszachty?
KR: Nie miałem. Po prostu znam dosłownie parę osób ze Śląska ze starych czasów i to często nie osobiście - tylko poprzez Atari. Osobiście to w zasadzie poznałem Paskuda, Tomasz Liebicha, Buchcika. Mura już nawet nie, bo go akurat (chyba pechowo) nie było wtedy gdy wpadałem na giełdę do Katowic - a było to parę razy. Z osób z ówczesnej sceny, ale nie ze Śląska, to rozmawiałem raz przez telefon z Magnusem - zresztą pamiętam to doskonale bo międzymiastowa do Szczecina kosztowała wtedy tyle, że masakra, a ja gadałem z nim chyba z pół godziny.
Kaz: A o czym rozmawialiście i kiedy to było?
KR: Myślę, że to był rok 1989, a rozmowa była w zasadzie o wszystkim, ale główny wówczas temat to oczywiście były crunchery :).
Kaz: Wspominałeś mi coś o Fishsoft i wspólnym demie. Przybliż temat.
KR: Fish/Fishsoft - Michał Huppert z Krakowa, zasadniczo na Atarce nic nie robił, bo to był kommodorowiec, ale znał oczywiście 6502. Mój najlepszy kumpel w okresie liceum.
Demo, które planowaliśmy, robione było na wakacjach w Bieszczadach. Miało to być demo na dwa kompy (C64 i Atari) - kabelek, protokół C64-Atari joy-joy (część tegoż kodu na C64 moja). Wtedy mieliśmy jedyną okazję coś popisać razem - w sensie ja na C64, a on na Atari. Komputerki miały grać wspólnie, przewidziany był scroll „dwumonitorowy” - przechodzący z ekranu jednego komputera na drugi, itd. Bawiliśmy się świetnie, niestety za bardzo i komciowi w końcu poszły z dymem porty. I w ten sposób „Bieszczady Demo”, które miało nieco pogodzić C64 i Atari nie zostało skończone w Bieszczadach, ponieważ Commodore nie był w stanie obsłużyć klawiatury. No i na koniec okazało się, że nasze niedoszłe wspólne wielkie dzieło nigdy nie ujrzy światła dziennego i nie pomogą tu już żadne czary - po prostu dyskietki definitywnie wsiąkły, więc nawet nie ma z czego próbować odczytać.
Kaz: Czy osoba o ksywie Tygrys to ta od rozszerzenia „Tygrys Turbo” do stacji dysków?
KR: Tak, to ten Tygrys - Marek Bojarski. Mieszkał całkiem niedaleko mnie, być może nadal mieszka, ale nie widziałem go sporo czasu. Dzięki niemu moja stacja LDW2000 ma dość nietypowe Tygrys Turbo, bo robione po części na zamówienie, to jest według mojego „widzimisię”.
Kaz: Czy jest jakaś specyfikacja tego Tygrys Turbo? I czym się Twoja wersja różniła od standardu?
KR: Specyfikacji jako takiej nie mam, ale mam od Marka opis funkji stacji i komend możliwych do wykonania z Atarki. Zresztą opis funkcji LDW choć ubogi oraz nędzną wzmiankę o komendzie "X" wrzuciłem na Atariki, a Draco to potem rozbudował potężnie razem z przykładami.
Ogólnie stacja jest boska nawet w standardzie, szkoda tylko, że tak mało RAM-u jest na własny program. Co do Tygrys Turbo to oprócz dopałek prędkościowych miało oczywiście inne funkcje. Na przykład formatowanie ścieżek według własnych potrzeb - w tym bad sectory, wielokrotne sektory, itp.; obsługa dyskietek IBM-owskich 5,25 cala, choć teraz z tej racji, że już takich się nie używa na PC to raczej już mało przydatne; funkcje diagnostyczne.
Scorpio's Demo Collection II
Kaz: Czy to prawda, ze pisałeś jakieś wirusy?
KR: Hmmm, no nie wiem czy to się nadaje do publicznej wypowiedzi, ale tak. Dwa na Atari, dwa na PC. Co do tych ostatnich to odsyłam do „MKS Vir”: „Darnok” - totalne badziewie, ale cóż - pierwsze podrygi. „Pfeifer Virus” dedykowany pewnej nauczycielce, w „MKS Vir” jako Scorpio ileśtam (bodajże 1504 czy 1534). Pierwszy dyskowy, drugi plikowy.
Pierwszy atarowski był niestety prymitywny z założenia - brak u nas czegoś takiego jak CMOS. Przeważnie po użyciu gierki/programu RESET + zimny start, gorący tylko czasami i to raczej tylko z DOS-em. Drugi był wredniejszy, ale i nie bardzo przenośny, bo działał tylko z LDW2000 oraz CA2001 i siedział w stacji, a także stamtąd zarażał, więc resety Atari mu nie przeszkadzały, a nawet cieszyły, bo było duże prawdopodobieństwo, że teraz bootuje się nowy dysk, jeszcze nie zarażony. Tak więc na Atari odwrotnie niż na PC - pierwszy plikowy, a drugi dyskowy.
Kaz: Co skłoniło Cię do pisania wirusów? Nie wiedziałeś, że to niegodna ;) i nielegalna działalność?
KR: E tam zaraz niegodna :). Po prostu wprawki w asemblerze przy pierwszych moich pecetach, a że wirusa akurat... cóż wtedy jakaś taka moda była, a ja byłem młody i głupi. Co do drugiego pecetowego wirusa - to sam jakoś uciekł - prawdopodobnie za pomocą któregoś szkolnego kompa, czym zresztą chyba dowiódł jakiej takiej skuteczności. Tak mi się wydaje przynajmniej. Napisałem go pod negatywnym wpływem jednej mojej nauczycielki i nie było w planach jego wypuszczanie, ale oczywiście kumplom ze szkoły pokazywałem no i jakoś uciekł.
Co do wirusików atarowskich to po prostu nie było wcześniej takiego czegoś na 8-bitowce, nic oprócz wirusa na C64, który przechowywał się w stacji. Ale tam był procesor 6502 w środku to było łatwiej. Więc te moje wirusy to było coś w rodzaju „a widzicie, a jednak się da!”. Tego siedzącego w stacji to skrobnąłem już podczas zabawy z LDW2000.
Kaz: Wyczytałem gdzieś, że miałeś robić jakiś system z wbudowanym monitorem?
KR: Tak, zazdrościłem comciowi cartridgy typu „Action Replay”, a programowe freezerki niestety działają powiedzmy "różnie", zwłaszcza gdy programik wykorzystuje większość pamięci. Ale nie wiem czy jeszcze zrobię coś w tym kierunku. Nie zrobiłem tego wtedy, a teraz zastanawiam się czy nie straciło to już sensu.
Kaz: Pisałeś, że chciałbyś spróbować po latach swych sił w zrobieniu czegoś większego. Co to miałoby być?
KR: Preferencji szczególnych nie mam, oprócz tego, że nie przepadam za robieniem grafiki. W grę wchodzi muzyka i kod, a co do kodowania to w zasadzie wszystko jak leci. Z gier, co prawda, to tylko jakieś logiczne kiedyś w Atari Basic robiłem, ale to się właśnie wiąże z tym, że nie lubię się grafiką bawić, a do dobrej gierki jest niestety niezbędna. Tak więc głównie robiłem proste demka i bawiłem się muzyką oraz użytkami.
W tej chwili to jestem ciągle w trakcie przeróbek tego mojego ustrojstwa do transmisji po LPT. Nazywa się to „SPADE” (nazwę przynajmniej mam, he he) czyli „Scorpio's Paralell-port Atari Device Emulator”. Okropnie się nagimnastykowałem, żeby coś sensownegoz tych literek wyszło. Coś jak SIO2PC tylko prostsze do zrobienia (kabel), choć bardziej badziewne. To znaczy sam program to raczej coś podobnego do APE. Już w zasadzie działa, ale strasznie prowizorycznie wykonany. Teraz robię w miarę porządna wersję plus rozbicie na poszczególne systemy operacyjne. Docelowo będzie mogło udawać dowolne urządzenia SIO więc jak pod jakiś DEV_ID podpiąć sieć... :). Ale to może w przyszłości, na razie to najwyżej dyski i drukarki. Na samo Atari mam też zaczęte z dwa użytki jednak odłożyłem je do czasu, aż się uporam z tym, bo nie mam SIO2PC i używam tego mojego badziewia do pracy na "real" Atari z dyskami ATR. Moja stacja LDW oczywiście jest sprawna, ale już praktycznie nic nie zapisuję teraz na 5,25 cala, tylko jako pliki ATR, więc stacji używam w zasadzie tylko po to, aby coś odkopać z tego co się jeszcze da odczytać.
Kaz: No to znamy już całą Twoją historię związaną z Atari, oprócz jednej kwestii - kiedy dostałeś pierwsze Atari?
KR: Z tym problem będzie, bo sam nie pamiętam. Ale mogę spokojnie stwierdzić, odkąd się ZACZĘŁA przygoda z Atarką, bo bliski kumpel dostał swoją Atarkę w 8 klasie podstawówki czyli wychodzi rok 85/86, a ja niedługo po nim. Tak więc można powiedzieć, że przygoda z Atari zaczęła się w 1985 roku, bo zacząłem zabawę na nie swoim komputerze. Oczywiście na początku jako pamięć masowa był XC-12, potem przerobiony na turbo. Później pojawiła się u mnie stacja dysków LDW2000.
Kaz: Zajmujesz się muzyka pozakomputerową? Grasz na czymś albo gdzieś?
KR: Nic poważnego. Mam syntezatorek Yamaha (nie jakiś profesjonalny) i gitarę. Oczywiście wszystko w kategoriach hobby. Jak byłem mały to uczyłem się grać na fortepianie (w wieku około 4-7 lat). Potem sam się uczyłem grać na gitarze.
Kaz: Dziękuję za wywiad i życzę dalszych sukcesów w konkursach muzycznych.
chyba z karlika (ja bylem tam tylko ze dwa razy, pozniej do elbudu jezdzilem) znajomy na dyskietce przywiozl barbariana... moze jest gdzies na sieci ten fajk :-)
Tez kiedys z Zyga zrzucilismy sie na Barbariana z gieldy we Wrocku. No coz, dlugo sie laduje, napisa "Barbarian loading" czy cos podobnego, a potem nic :).
misiu @2009-07-13 00:43:00
A ja pamiętam , byłem wtedy na copy party w Tarnowie tylko , że mnie sie wydaje że to było w roku 1993 ale moge sie mylić.
Sa wlasnie rozbieznosci w datach, ale Scorpio zastrzegal, ze moze sie mylic. Spotkalem sie z twierdzeniami, ze zlot byl: w 1992, 1993, 1994. Wiec albo byly trzy zloty albo jeden, ale nikt nie pamieta dokladnie kiedy :).
Giełda w Krakowie była w Elbudzie przy Wadowickiej - parter biurowca i plac przy nim w soboty i niedziele był zarezerwowany na giełdę komputerową, RTV itd. Do tej pory w okolicach (i w samym budynku Elbudu) jest jeszcze pełno sklepów, firm komputerowych. Później giełda została przeniesiona na ul. Balicką, gdzie znajduje się do dzisiaj. Kilka lat temu (ok. 2005 r.)spotkałem na jednym ze stoisk Atari i Spektrum 48 - jakiś gość nimi handlował, ale było to baaardzo niszowe - 98% osób tam będących nie wiedziało, co to są za komputerki...:(
Dracon @2009-07-13 08:40:38
Zlot w Tarnowie zwal sie VISUAL PARTY (2.0 lub 3.0) i faktycznie byl pod koniec '94 r. w zeszlym wieku. Z Atarowcow byli Zelaxi i ktos jeszcze z ludzi, ktorzy byli w Mirowie (Shadows' Party) pol roku wczesniej. :)
No, ze sprzętami na giełdach zawsze się jakieś numery robiło. Pamiętam, jak swego czasu sympatycznej koleżance Anicie z Amigi wyciągnęliśmy kabelki od monitora (nie przyznam się, czyj to był pomysł ;) ) - a zrobione to było tak, że kabelki siedziały w gnieździe, ale już nie łączyły. Anita wróciłą z hamburgerem, popatrzyła na monitor, po czym pół giełdy (a może i cała) usłyszała: "K#*a, znowu się z*#a!!!", dodając przy tym walenie pięścią w monitor wyglądało to przekomicznie. Oczywiście, jak zobacyła jak się śmiejemy - pokapowała się, że to żart ;) To były czasy...
Dracon @2009-07-13 09:29:04
Numer z monitorem tez widzialem podobny, poza tym pamietam, ze na gieldzie w gdanskim ZAKU poza tymi manerami bylo: chowanie dyskietek, odcinanie zrodla pradu (czasem z niewinnym szantazem, ze ktos ma isc po np. zapiekanke dla kogos, bo inaczej znowu nie bedzie "fazy" ;P ), itp., itd.
Koksiarz @2009-07-13 21:12:22
W ktorym miejscu Scorpik stal w Elbudzie? Nie wiedzialem nawet, ze jest z Krakowa, pamietam za to jego moduly ze zlotu w Bydgoszczy. Przyjemnie poczytac o czasach gieldowych, z tego co slyszalem to Siosoft mial jakies problemy z policja za nielegalne rozpowszechnianie softu i sie wycofal sie z kopiowania programow. Zaksoft chyba nie dzialal w Elbudzie o ile dobrze pamietam. Na Atari ST soft sprzedawal Norbert "Kuchnia" obecnie administruje sieciami komputerowymi, a na male Atari Jarek "Dlugi, pozniej zajmowal sie skladaniem i naprawa pecetow - obydwaj w prawej czesci Elbudu od wejscia po schodkach.
miker @2009-07-14 20:32:15
@Koksiarz: Mylisz dwie osoby - Scorpio to nie Scorpik.
Pozdro! :)
Koksiarz @2009-07-15 10:30:08
Dzieki Miker, to by wiele wyjasnialo :).
uicr0Bee @2009-07-17 22:44:06
Co do turbo Tygrys do LDW2000/CA-2001 to na pewno Zenon ma specyfikację bo kiedyś pisał mi że to sobie wmontował.
.. a ja siedziałem bardzo często po lewej stronie Elbudu - ze zwierzakami od Amigi lub Bielakiem / Bieleckim od Atari ;)-
Tomasz Bielak @2011-08-04 12:17:52
Miło się czytało.... sporo wspomnień. Serdecznie pozdrawiam Konrada! "Spekol" to zupełnie przypadkowa historia, chyba jako jeden z nielicznych o tym "pseudonimie" pamiętasz ;-). To co? Wracamy do programowania 8-bitowców?
FishSoft @2011-09-06 22:08:46
Pozdrawiam teraz dopiero to przeczytałem to były czasy :) Teraz to pisze się tylko programy komercyjnie...